piątek, 3 września 2021

Witaj szkoło-:(



Lubię rozpoczęcia roku szkolnego. Nie dlatego, że wreszcie dzieci idą do szkoły, życie wróci na uporządkowane tory, choć nie ma co ukrywać, wielu rodziców ciągnie resztą sił do tego pierwszego września i tutaj wreszcie łapie oddech. Ekspediowanie pociech do odbywania obowiązku szkolnego bywa pełne napięcia: zakupy, książki, zeszyty i garderoba za mała po wakacyjnym przyroście ciała, co okazuje się dopiero w przeddzień rozpoczęcia szkoły. Znamy te klimaty, nieprawdaż?

Lubię bo, co oczywiste w naszym środowisku szkolnym, to okazja aby znowu zobaczyć mnóstwo fajnych ludzi, przyjaciół, znajomych, rodziców z klas moich dzieci, rodziców poznanych podczas zajęć sportowych, wycieczek ojców z synami, wypraw kajakowych ojców z córkami, pikników szkolnych, urodzin, imienin itp. Choć muszę powiedzieć, że atmosfera szaleństwa weekendowego towarzyskiego przygasła, może przez pandemiczne czasy, a może jakaś inna faza w życiu. Kiedyś to się działo, wychodził człowiek z domu i zaraz spotykał ludzi na spacerze sąsiadów z ludźmi nowymi, i zaraz całe towarzystwo wbijało na taras na kawę. Potem jeszcze ktoś przechodził, dołączał i spotkanie się znaczne robiło. Albo rozwoził człowiek całą sobotę dzieciarnię po różnych zajęciach, zbiórkach, urodzinach, meczach. Tu się zagadało, tam przyżartowało, tu wdepnęło na kawę i torcik. I reset od pracy tygodniowej był murowany. Energia czerpana od innych ludzi. Radość z relacji. Entuzjazm z życia, z jego najprostszych przejawów, z rozmowy, wspólnego wypicia kawy, nawet średniej jakości anegdoty. Gdzie to się podziało? Co się z nami dzieje? Pochowaliśmy się w jaskiniach zastraszeni przez telewizję i statystyki?

Tak, uważam że pandemia za bardzo wpłynęła na relacje międzyludzkie, oczywiście negatywnie. Zamiast się uściskać ludzie coś bąkają pod nosem na powitanie, zamiast zrobić „niedźwiadka” na pożegnanie stukają się pięściami. Jednak to są drobiazgi w porównaniu z wyrwą w życiu wielu nastolatków, dzieci i młodzieży. Dla nas rok to jedna któraś tam życia, dla nich to epoka. Ile przeżyć ich ominęło, rozmów, wydarzeń, przygód? Ile wiedzy, wysiłku, który procentowałby w przyszłym życiu, ile skupienia, ile motywacji wewnętrznej. Zamiast tego ile obejrzeli seriali, których nie powinni, ile czasu pochłonęły gry komputerowe, ile zaburzeń snu, zarwanych nocy na czatowanie przez komórkę (żeby tylko), ile nawdychali się kurzu z klawiatur komputerów, jak opalili sobie buźki niebieskim światełkiem monitorów? Ile słów padło na Snapchatach i Messengerach, które nigdy by im nie przeszły przez gardło w sytuacji bezpośredniej rozmowy z drugą osobą?

Nic to. Spieszmy się cieszyć powrotem do szkoły, tak szybko może odejść.

Lubię powroty do szkoły z jeszcze jednego powodu. Wzrusza mnie widok nauczycieli moich dzieci. Ludzi, którzy przez cały sierpień na sucho harowali w szkole aby przygotować to co najlepsze na cały rok. Szkolili się, przygotowywali materiały, szlifowali formę. Nie zazdroszczę im, ale podziwiam. Zawód nauczyciela jest jednym z najważniejszych.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz