środa, 5 stycznia 2011

Kilka filmów rodzinnych

Ostatnio kilka filmów w gronie rodzinnym. Uwierzcie, nie jest łatwo wybrać dobry film, który z zainteresowaniem obejrzą i rodzice, i dorastająca szóstoklasistka, syn piłkarz szukający męskich emocji, i młodsze córki, z których jedna jest fanką filmów ze Świnką Peppą w roli głównej. A jednak jest to możliwe. Pierwszy z nich to „Wielki Mike”.



Film ze wszech miar godny polecenia, ciepły, przyjemny w oglądaniu w rodzinnym gronie w niedzielne popołudnie. Jest to historia słynnego czarnoskórego zawodnika futbolu amerykańskiego, zaadoptowanego przez bardzo dobrze sytuowaną rodzinę białych. W chwili adopcji Mike ma kilkanaście lat i jest potężnym młodzieńcem, jego matka jest osobą z tzw. „marginesu”. Akcja rozwija się niespiesznie, obserwujemy życie tej amerykańskiej rodziny i proces przyjmowania do niej Mike’a, jego pierwsze porażki i sukcesy sportowe i szkolne. Za rolę przybranej matki Sandra Bullock otrzymała wreszcie Oscara. Chociaż za nią nie przepadam, myślę, że słusznie. Oglądając film można się dziwić jak powstał w krainie politycznej poprawności. Mike’a adoptują bardzo bogaci ludzie, biali, republikanie i katolicy (tak mi się wydaje bo ich dzieci uczęszczają do katolickiej szkoły). W filmie są momenty wzruszające ale bez cukierkowatości, właściwie można by je bardziej podrasować. Powód jest banalny. To autentyczna historia, która rozegrała się kilka lat temu. Jej bohaterowie żyją i mają się dobrze. Mike wciąż jest czynnym zawodnikiem, jego przybrana, biała mama, jest jednak sporo starsza i odmiennej urody od Sandry Bullock (ale tez miło się uśmiecha ze zdjęć podczas napisów końcowych).

Moja ocena: wart obejrzenia, dobry dla wszystkich.

Innym obejrzanym filmem jest „Fałszywa dwunastka 1 i 2”.




To z kolei komedia o rodzinie z dwunastką dzieci. Gagi komediowe pozostawiają sporo do życzenia. Ślizganie się na skórce od banana w kuchni, jakieś kosmiczne katastrofy kuchenne i podczas posiłków, generalnie śmieszne w założeniu sytuacje kręcące się wokół niesforności i niegrzeczności dzieci bohaterów. Reklama wielodzietności to raczej nie jest, chociaż w obu filmach jest wiele sympatycznych scen ukazujących piękno życia rodzinnego, posiadania dzieci, miłości małżeńskiej. W pierwszej części ojciec rodziny (nawet czasami śmieszny Steve Martin) podejmuje nową, bardziej wymagającą pracę a matka (czarująca Bonnie Hunt) pisze książkę i rusza w tournee promocyjne. Jak można przewidzieć, odbija się to niekorzystnie na kondycji rodziny i powoduje szereg komplikacji (które mają nas śmieszyć, i nawet częściowo się to udaje). Bardzo sympatyczne są sceny rozmów między rodzicami, patrzenia na dzieci, rozpaczliwego godzenia obowiązków (np. ojciec na meczu z bliźniakami w nosidełku), także rozmów między dziećmi, radosnej atmosfery. Totalne zamieszanie i bałagan w domu, jak również pobłażliwość rodziców jednak po pewnym czasie zaczynają męczyć i irytować. Są też zupełnie niepotrzebne żarty (szczególnie gdy film oglądają dzieci), jak na przykład wręcz niesmaczna scena poddania się kastracji.


W drugiej części rodzina udaje się na wakacje, aby przypomnieć sobie jak było cudownie gdy jeszcze wszystkie dzieci chciały jeździć z rodzicami (teraz już część dorasta a to osłabia chęć przebywania z rodziną). Tutaj spotykają rodzinę odwiecznego rywala ojca Jimmy’ego Murtaugha, człowieka sukcesu, niezwykle bogatego, z trzecią młodą żoną u boku i, o dziwo, z gromadą dzieci (fakt, że z różnymi żonami, ale jednak). Osią filmu jest rywalizacja obu panów, przy wykorzystaniu swoich rodzin i zderzenie dwóch modeli wychowawczych: niewymaganie od dzieci, brak zasad, manier, itp. tytułowej dwunastki oraz apodyktyczny styl, nieznoszący sprzeciwu, dwie godziny nauki w wakacje, itp. z drugiej strony. Między nami mówiąc oba złe, oba błędne. Szkoda. Najlepszy model: przyjaźnić się z dziećmi, dobra, radosna, pełna zaufania atmosfera ale i wymaganie, ustalanie i trzymanie się zasad.

Moja ocena: obie części można obejrzeć w gronie całej rodziny, ale bez liczenia na catharsis. Młodzi, niedzieciaci – macie wiele innych, dobrych filmów, z tymi możecie poczekać.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz