poniedziałek, 11 czerwca 2012

Męty i prymityw

Za chwilę kolejny numer Uważam Rze Historia a ja dopiero czytam poprzedni. (W przerwie meczu). Z otwierającego bardzo dobrego artykułu Piotra Zychowicza pt. „II RP: nasz duma” tylko końcówka:
„To właśnie zagłada elit jest jednym z głównych powodów, dla którego naród polski jest obecnie tylko cieniem narodu, zamieszkującego w latach 20. i 30. ,mniej więcej to samo terytorium. Pewien stary Polak, który całe dwudziestolecie międzywojenne spędził w Tarnopolu, powiedział mi kiedyś: - Stalin przebudował nasze społeczeństwo tak, że na wierzch wypłynęły męty. Pomimo upływu trzech pokoleń nadal borykamy się ze skutkami tej społecznej inżynierii.
Niestety miał rację”.

Przy okazji, w związku i na temat, Sandor Marai w książce „Krew Św. Januarego” (w skrócie rzecz o tragedii pozostania w kraju komunistycznym i jeszcze większej tragedii emigracji):

„Widział pewien gatunek człowieka, który głęboko i szczerze sympatyzował z bolszewizmem. W sensie socjograficznym trudno go zdefiniować, ale możliwe, że to ten, którego nazywają prymitywem… A więc chłop wywodzący się z folwarcznej służby, wiejski zawadiaka, niezdyscyplinowany, pozbawiony jakichkolwiek uzdolnień robociarz, któremu bolszewizm daje szansę wybicia się i jednocześnie odwetu, stwarza okazję do wyostrzenia się złych skłonności, do wszczęcia swego rodzaju dzikiej i nieodpowiedzialnej burdy. Tego rodzaju człowiek szczerze i otwarcie trzyma z represyjną władzą. To on był pomocnikiem oprawcy, pomocnikiem o skrwawionych rękach, a dzisiaj jest szpiclem i naganiaczem w komunistycznych zakładach pracy i domach mieszkalnych. Ten zwyrodnialec wcale nie jest tak rzadki i tak nieliczny, jak się na ogół sądzi, ale w końcu nie aż tak rażąco liczny, i występuje z obu stron żelaznej kurtyny. Kierownictwo nazistowskie i komunistyczne gardzi prymitywem, ale chętnie wykorzystuje go do brudnej roboty. Widział też inną, tak samo trudną do zdefiniowania warstwę społeczną, która podaje się za inteligencję i po początkowym wahaniu zadaje się z nazistami albo komunistami, ponieważ spodziewa się gratyfikacji, ochrony albo odwetu…
Odwetu, za co? Zawsze za to samo. Bo nie zyskała uznania.”