tag:blogger.com,1999:blog-67624216688042134572024-03-05T05:31:21.764+01:00Jeszcze w zielone gramy..."Jeszcze w zielone gramy, jeszcze nie umieramy
Jeszcze się spełnią piękne sny, marzenia, plany
Tylko nie ulegajmy przedwczesnym niepokojom".Zbigniew Korbahttp://www.blogger.com/profile/05269361500495969488noreply@blogger.comBlogger225125tag:blogger.com,1999:blog-6762421668804213457.post-71800224519560532732023-08-29T18:24:00.000+02:002023-08-29T18:24:03.813+02:00 Kultura Poświęcona<p>W ostatnią sobotę podczas FSE Fest czyli ogólnopolskiego spotkania szefów Skautów Europy wystąpienie miało trzech przedstawicieli Klubu Jagiellońskiego: Bartosz Brzyski, Konstanty Pilawa i Piotr Kaszczyszyn. Nazwijmy ich, mam nadzieję, że się nie obrażą, Trzema Muszkieterami. Dlaczego tak? Dlatego, że podejmują się najtrudniejszych zadań intelektualnych, biorąc na publicystyczny warsztat najbardziej odjechane zjawiska współczesnej kultury, starając się za każdym razem dźgać wyszukanymi argumentami jak szpadą. Otóż Trzej Muszkieterowie prowadzą podcast m.in. na Spotify pt. Kultura Poświęcona, poważną rozmowę w lekkiej formie na naprawdę ciekawe tematy. Tytuł może być, choć nie jestem tego wcale pewien, nawiązaniem do słynnego pisma „poświęconego” pt. Fronda. Mam na myśli tzw. pierwszą Frondę, która ponad dwadzieścia pięć lat temu narobiła sporego zamieszania na rynku idei, skupiając młodych (wtedy), inteligentnych i zadziornych publicystów, będąc prawdziwym rozsadnikiem kontrrewolucyjnych treści na najwyższym poziomie. W każdym razie: 140 odcinków przez ostatnie dwa lata to duża praca i chwała Muszkieterom za to! Panowie ambitnie podejmują próbę oceny różnych zjawisk i wydarzeń w kulturze, w życiu społecznym, w otaczającym nas świecie z perspektywy chrześcijańskiej czy też konserwatywnej a może po prostu zdroworozsądkowej. Podoba mi się bardzo ta inicjatywa, szczególnie że jest realizowana przez młodych ludzi. Jest to świeże, jest to zaczepne, niebanalne. Panowie używają młodzieżowego języka a jednocześnie (zazwyczaj) jest to kulturalne (pamiętajmy Klub wywodzi się z Krakowa<span class="x1xsqp64 xiy17q3 x1o6pynw x19co3pv xdj266r xcwd3tp xat24cr x39eecv x2b8uid" data-testid="emoji" style="background-image: url("https://static.xx.fbcdn.net/images/emoji.php/v9/tb0/1.5/16/1f609.png"); background-size: 16px 16px; cursor: default;"><span class="xexx8yu xn5pp95 x18d9i69 x2fxd7x x1yqt14a x1bhl96m">😉</span></span>).</p><br />Wystąpienie na FSE Fest było ciekawe, świeże, inspirujące. Było wiele odniesień do kultury, do Władcy Pierścieni, młodości i życia. Dlaczego tym razem to Piotr Kaszczyszyn skradł show, rozbił bank czy mówiąc prościej najbardziej wbił mi się w pamięć? Otóż zaproponował kierowane się w życiu zasadą czterech „nie”. Dlaczego? Dlatego aby właśnie lepiej żyć, rozumiejąc i smakując bardziej życie a nie rozmieniać się na drobne, konsumując je jak fast-food. <br /><br />Pierwsze „nie” to „nie gromadź”! Nie oddam tu na pewno w pełni myśli autora. Raczej kilka haseł, które odtwarzam z pamięci i właściwie trochę interpretuję. Gromadzenie rzeczy w sumie nadmiarowych, niekoniecznych powoduje naszą ospałość duchową. Przywiązanie do rzeczy materialnych przypomina nam nieodmiennie bogatego młodzieńca z Ewangelii, który jak pamiętamy „odszedł zasmucony bo miał wiele posiadłości”. Co to oznacza? Prawdopodobnie był tymi posiadłościami bardzo, za bardzo zaprzątnięty. Jego myśli i pragnienia krążyły wokół spraw związanych z nimi, to wypełniało, wiązało jego głowę, zabierało czas i energię. Oczywiście nie jesteśmy pustelnikami, trzeba zarabiać na życie a i wiele fajnych gadżetów można mieć za pieniądze, ale coś w tym jest. Nie zabierajmy za dużo balastu na drogę, jeśli chcemy dojść do celu. <br /><br />Po drugie – „nie słuchaj”! Jesteśmy wszyscy przebodźcowani, im młodsi, tym bardziej. Jak śpiewał Muniek Staszczyk: „Może wszystkiego jest za dużo wokół ciebie i mnie”. Wszystkie możliwe opcje życiowe, kierunki na wakacje, wszystko możesz mieć, wszystko robić, być każdym. Dwadzieścia komunikatorów na minutę, trzydzieści otworzonych aplikacji i nos w telefonie. To jest paradoks bo w efekcie mamy ludzi rozedrganych, którzy w nic na serio się nie angażują, nie są w stanie skupić uwagi. Nie angażują w rozmowę, bo cały czas skrolują, nie angażują w relacje, bo to trudniejsze niż fikcja w virtualu. A zatem: selektywność, mniej znaczy bardziej.<br /><br />Po trzecie – „nie mów”! Nie wszystko musisz skomentować, na każdy temat mieć zdanie, do wszystkiego się odnieść, wszystkim zajmować. Nie musisz wdawać się w każda pyskówkę w mediach społecznościowych. <br /><br />Po czwarte – „bądź nie na czasie”. Zbigniew Korbahttp://www.blogger.com/profile/05269361500495969488noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-6762421668804213457.post-48128257357055899642023-07-07T08:23:00.002+02:002023-07-07T08:23:17.572+02:00Niezwykle niewygodny człowiek<p></p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh6anbLdFGjesJCX8UJTlZ1YwliRcN5gsfoU5N1gau1uaTJJ-e-6CiozNHxeEA492QJCUo9SBMf5V1DL15pvwKCxO6ASELO6t5guBRgnqVLAuNp3OGA87oXPP09J_ihSaT3r83Y-D10le78QlXmzFVe62AOJh1Vw7wEhuVFUKGoA8HTIAVdbckmnltScXac/s1029/sedlaczek.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1029" data-original-width="703" height="320" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh6anbLdFGjesJCX8UJTlZ1YwliRcN5gsfoU5N1gau1uaTJJ-e-6CiozNHxeEA492QJCUo9SBMf5V1DL15pvwKCxO6ASELO6t5guBRgnqVLAuNp3OGA87oXPP09J_ihSaT3r83Y-D10le78QlXmzFVe62AOJh1Vw7wEhuVFUKGoA8HTIAVdbckmnltScXac/s320/sedlaczek.jpg" width="219" /></a></div><br /><b>Niezwykle niewygodny człowiek</b><p></p>
<p class="MsoNormal" style="text-align: justify;">Ileż szczęścia miałem, że w
przeddzień spotkania poświęconego promocji książki o Stanisławie Sedlaczku,
natrafiłem na to wydarzenie na fejsbuku i następnego dnia stawiłem się prawie
punktualnie w Domu Spotkań z Historią przy ul. Karowej w Warszawie. Przeżyłem
coś podobnego jak ładnych parę lat temu gdy niespodziewanie znalazłem się na
spotkaniu poświęconym promocji żółtej, papieskiej teki krakowskich Pressji.
Miłe zaskoczenie, niedowierzanie, bezbrzeżną radość, że są ludzie których
wcześniej nie znałem, którzy robią kawał dobrej roboty albo których znałem, ale
nie wiedziałem, że takie rzeczy robią! Gratuluję i dziękuję zatem Fundacji
Jacobstaf!, Wydawnictwu ZHR, Jarkowi Błoniarzowi, Markowi Wojdanowi, śp. autorowi
książki Marianowi Miszczukowi, prowadzącemu spotkanie Tomaszowi Kozłowskiemu i historykowi
Tomaszowi Sikorskiemu.<o:p></o:p></p>
<p class="MsoNormal" style="text-align: justify;">Za co?<o:p></o:p></p>
<p class="MsoNormal" style="text-align: justify;">Za przywołanie i przybliżenie
postaci tak niezwykle ważnej dla historii polskiego harcerstwa, dla historii
Polski, postaci emblematycznej dla naszych trudnych losów polskich, to znaczy
osoby wybitnej, o wielkich zasługach, która miała być jednak wymazana z
pamięci, anihilowana a jej wpływ ograniczony do zera. Tą postacią jest
harcmistrz RP Stanisław Sedlaczek. <o:p></o:p></p>
<p class="MsoNormal" style="text-align: justify;">Książka o nim z 1991 roku,
starannie gromadzone strzępki historii Hufców Polskich, kontakt z jego synem
ks. Marianem Sedlaczkiem a także z ostatnimi żyjącymi harcerzami Hufców
Polskich jak Krzysztof Eychler, w którego domu bywaliśmy i który bywał na
pierwszych Harcach Majowych tworzącego się ruchu Skautów Europy w Polsce –
wszystko to było niesamowicie ważne przy decyzjach związanych ze wstąpieniem
SHK „Zawisza” do Federacji Skautingu Europejskiego. <o:p></o:p></p>
<p class="MsoNormal" style="text-align: justify;">Były to jednak tylko drobne
puzzle zbierane pieczołowicie aby ułożyć z nich jakiś spójny obraz, ale wielu
tych puzzli brakowało. Jakaż była moja radość, gdy wziąłem do ręki, pięknie
wydaną, przebogato ilustrowaną, grubą i ciężką jak cegła biografię Sedlaczka
pt. Lord Cotbury. Zanim jednak o książce, to o samym spotkaniu.<o:p></o:p></p>
<p class="MsoNormal" style="text-align: justify;">Przede wszystkim niezwykłe
opowieści Marka Wojdana, który zaprzyjaźnił się z dziećmi Stanisława Sedlaczka
i swoją przygodę z tą postacią rozpoczął w roku 1988. Podczas jednej z
manifestacji został zgarnięty przez SB z ulotką, na której wspominany był
Sedlaczek. Wojdan kompletnie nie wiedział kto i jak mu ją wręczył, ani kim był człowiek
na ulotce, ale postanowił się nim zainteresować. I tak rozwinęła się pasja i
więź zupełnie nadzwyczajna, dziedziczona przez kolejne pokolenia harcerzy ze
Świebodzina. Opowieść Marka Wojdana o Sedlaczku i ilość zgromadzonych pamiątek
są naprawdę zdumiewające. Począwszy od plecaka, z którym Sedlaczek uciekał z
Kijowa podczas wojny polsko-bolszewickiej a w którym potem jego dzieci wynosiły
osobiste drobiazgi z Powstania Warszawskiego, po indeks z ocenami ze studiów,
notesy, pierwsze wydania książek, kamień, który używał do przyciskania papierów
na swoim biurku.<o:p></o:p></p>
<p class="MsoNormal" style="text-align: justify;">Teraz kilka słów o samej postaci.
Jak najkrócej ująć to kim był Stanisław Sedlaczek? <o:p></o:p></p>
<p class="MsoNormal" style="text-align: justify;">Był człowiekiem, który z
tworzącym się ruchem skautowym związał się jako już osoba dorosła, miał wtedy
21 lat, i pozostał mu wierny aż do końca swoich dni. Był jedną z osób, które
najwięcej przyczyniły się do powstania i rozwoju harcerstwa na ziemiach
polskich. A być może nawet najważniejszą z tych osób, jeśli chodzi o odciśnięty
ślad, wpływ na innych, ilość publikacji, przeprowadzonych szkoleń, głębokość i
długość swojego zaangażowania. Zaskoczenie? Wszyscy słyszeli o Małkowskim,
prawda? A potem od razu Szare Szeregi i Kamienie na Szaniec. Taka jest wiedza
potoczna. Małkowski przetłumaczył książkę Baden-Powella (nie on jeden ale
historia tego tłumaczenia jest faktycznie epicką historią), jednak zmarł
tragicznie już w 1919 r. A Sedlaczek, o którym mało kto słyszał? Sedlaczek do
1931 roku był na przemian naczelnikiem albo przewodniczącym ZHP, napisał
kilkadziesiąt książek skautowych, przetłumaczył kilkanaście, napisał setki
artykułów, przeszkolił setki instruktorów harcerskich, itp., itd.
Zainteresowanych odsyłam do książki.<o:p></o:p></p>
<p class="MsoNormal" style="text-align: justify;">Był, można powiedzieć, integralnym
wychowawcą, człowiekiem głębokim, niezwykle pracowitym. Uderzyła mnie
informacja o tym, że mimo wielu obowiązków, jakie miał, które wymagały podróży,
przebywania poza domem - w pamięci jego dzieci przeważało wspomnienie o tym, że
był oddany rodzinie, że bawił się z nimi, że był po prostu obecny. Dopiero późnym
wieczorem gdy one już kładły się spać, on siadał do biurka i długo w noc pisał,
pracował. <o:p></o:p></p>
<p class="MsoNormal" style="text-align: justify;">Był człowiekiem głębokiej wiary, intelektualnie
ukształtowanym w tradycji myśli narodowej. Niewątpliwie był autorytetem, wokół
którego gromadzili się jego współpracownicy i wychowankowie.<o:p></o:p></p>
<p class="MsoNormal" style="text-align: justify;">Zginął w Oświęcimiu w 1941 roku.
Z jego transportu 350 polskich inteligentów nikt już żywy nie wyszedł z
Auschwitz. Został aresztowany w nocy przez Gestapo. Miał możliwość ucieczki bo
z dołu zadzwonił stróż, aby go przestrzec, że po niego właśnie idą a w
mieszkaniu było tylne drugie wyjście, którym mógł zbiec. Jednak nie zrobił tego
z obawy o rodzinę. Nie był przesłuchiwany, nie wiadomo pod jakim zarzutem
został w ogóle aresztowany. Prawdopodobnie pod żadnym, w ramach akcji
unicestwiania polskiej inteligencji, począwszy od najwybitniejszych jej
przedstawicieli, mających największy wpływ na innych. Już we wrześniu 1939 roku
Niemcy pojawili się aby go aresztować w ówczesnym miejscu zamieszkania w
Poznaniu, jednak rodzina już szczęśliwie opuściła to miasto. Jak bolesna jest
ta historia, jak przeraźliwie wstrząsająca. Ciekawy jestem, czy ktoś wie czy
otwarte są albo kiedy będą otwarte jakiekolwiek archiwa niemieckie z czasów II
Wojny Światowej? Zgadywać można, że zgodnie z niemiecką skrupulatnością,
powinny być tam dokumenty np. związane z aresztowaniem Sedlaczka. Czy kiedykolwiek
dowiemy się całej prawdy?<o:p></o:p></p>
<p class="MsoNormal" style="text-align: justify;">Książka jest wynikiem ogromnej
pracy jej autora. Na koniec jednak mała łyżka dziegciu. Autor jakby z
zawstydzeniem opisuje niektóre sytuacje czy poglądy Sedlaczka, szczególnie w
części dotyczącej lat trzydziestych, gdy Sedlaczek i całe środowisko, które
tworzyło i budowało organizację przez kilkanaście wcześniejszych lat było
stopniowo odsuwane od wpływu i marginalizowane w ZHP. Przedstawia np. jakiś
pogląd Sedlaczka, a potem często zaraz w kolejnym zdaniu go kontruje, pisząc,
że były jakieś inne głosy, których jednak nie przytacza, albo że coś musiało
wywoływać sprzeciw ówczesnych ale takiego sprzeciwu też nijak nie udowadnia. Dziwnie
mi się takie fragmenty czytało, zgaduję, że śp. autorowi bliżej było do szkoły
szaroszeregowej i tej, która umasowiła harcerstwo, upaństwowiła je w latach
trzydziestych. Pisze on na przykład tak: „dopiero wsparcie, jakiego udzielił
harcerstwu śląskiemu wojewoda Michał Grażyński, unaoczniło potężne możliwości
istniejące w ruchu harcerskim w sytuacji, gdy mógł on liczyć na przemyślaną i
konsekwentną pomoc państwa”. Podnoszone są aspekty finansowe, że wcześniej Związek
borykał się z problemami, nie domykał się budżet itp. a później przeciwnie,
finanse były znakomite. W którymś momencie autor cytuje krytyków tych zmian,
którzy w latach trzydziestych pisali, że działo się tak wyłącznie dzięki
wielkim subwencjom, które wynosiły ponad osiemdziesiąt procent całego budżetu
ZHP. <o:p></o:p></p>
<p class="MsoNormal" style="text-align: justify;">Trzeba oddać sprawiedliwość śp.
autorowi, że zaraz na początku w przedmowie książki zaznacza, że z niektórymi
poglądami Sedlaczka „fundamentalnie się nie zgadza”. Widać to potem w wielu
miejscach, czasami trochę nazbyt. Niepotrzebnie.<o:p></o:p></p>
<p class="MsoNormal" style="text-align: justify;">Tym nie mniej chwała śp. druhowi Marianowi
Miszczukowi za uczciwość intelektualną i kawał wykonanej dobrej roboty. Fakty
mówią zwykle same za siebie, tak jest i tym razem, w tej historii o pięknej
postaci. </p>Zbigniew Korbahttp://www.blogger.com/profile/05269361500495969488noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-6762421668804213457.post-77238496308272611032023-06-24T21:16:00.003+02:002023-06-24T21:16:18.790+02:00Dzień Ojca! Subiektywny ranking filmów ojcowskich<p></p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgkaDa30aScOeAmLilZufdDdUUjT5LDivsJ69UUlrmPQdiwrcr8kkoK8DlYUfyxyDbBrrICxaeyshdGQbDLk7EMkdqiTyDF8a_jsNzyisXkaox22UqmNTBCHSCiEksNgexALzjggt-xSFXDSmFa1F9Qx4geIoPXtKh4Gl7s61AWFTTJnJ7_enZV_sqlV6or/s1500/mark-wahlberg-kids-1-7a6e52512d504bf09f105f6349eae962.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1126" data-original-width="1500" height="240" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgkaDa30aScOeAmLilZufdDdUUjT5LDivsJ69UUlrmPQdiwrcr8kkoK8DlYUfyxyDbBrrICxaeyshdGQbDLk7EMkdqiTyDF8a_jsNzyisXkaox22UqmNTBCHSCiEksNgexALzjggt-xSFXDSmFa1F9Qx4geIoPXtKh4Gl7s61AWFTTJnJ7_enZV_sqlV6or/s320/mark-wahlberg-kids-1-7a6e52512d504bf09f105f6349eae962.jpg" width="320" /></a></div><br />Dzień Ojca!<p></p><p class="MsoNormal"><o:p></o:p></p>
<p class="MsoNormal">Dzisiaj podobno jest, w pakiecie z ostatnim dniem szkoły.<o:p></o:p></p>
<p class="MsoNormal" style="text-align: justify;">Piękna sprawa być ojcem. Zgadzasz
się? Ojcostwo to wspaniała misja, nadająca sens życiu, tak bardzo
odpowiedzialna, czyniąca z chłopca mężczyznę. Dałeś życie, zostałeś współpracownikiem
Najwyższego w powołaniu do życia już na zawsze innej istoty ludzkiej. Czy to nie
sprawia, że robisz wielkie oczy, że odbiera ci mowę, że stajesz w jakiejś
postawie respektu do rzeczywistości, która nas przerasta? Czy to nie zaskakujące,
że widzisz swoje cechy, pragnienia, upodobania albo uprzedzenia w tym młodym
człowieku? Bo po kim on to ma? <o:p></o:p></p>
<p class="MsoNormal" style="text-align: justify;">Czy nie kręci cię to, że dla
swojej córeczki księżniczki jesteś królem, a dla synka idolem? Oczywiście tylko
do pewnego momentu, za chwilę zaczną dorastać i podważać wszystko co mówisz i
robisz. Ty powiesz „A”, to oni „B”, tak to już jest na tym najdoskonalszym z
niedoskonałych światów.<o:p></o:p></p>
<p class="MsoNormal" style="text-align: justify;">Usłyszałem kiedyś, że ojcostwo
jest największą karierą mężczyzny. Bardzo mi się spodobało to sformułowanie. Nie
jest to kariera łatwa, czasami a może nawet często trudna, o wiele trudniejsza
niż sukcesy w wielu korporacjach. Czy jednak jest to najważniejsza misja dla
nas, ojców XXI wieku, w kraju nad Wisłą? Czy wielu pnących się po szczeblach
awansu menadżerów, zdolnych profesjonalistów, lekarzy, prawników jest jednocześnie
tak dobrymi ojcami, jakimi mogliby być? Ilu ojców nie ma czasu dla swoich
dzieci, rzuca zwitkami banknotów aby się od nich odczepiły? Aby pozwoliły na spokojne
realizowanie ich męskich pasji. Piwo z kolegami, rower z kolegami, pobiegane, siłownia,
poimprezowane. Może przesadzam, wszystko da się pogodzić. Ależ oczywiście,
jeśli stawia się priorytety.<o:p></o:p></p>
<p class="MsoNormal" style="text-align: justify;">Rośnie nam pokolenie ludzi okaleczonych,
poobijanych, pozbawionych ojcowskiej uwagi i troski. W kraju nad Wisłą. Tu nie
przesadzam, niestety. Zerknijcie na korytarze szpitali psychiatrycznych, statystyki
policyjne odtruć alkoholowych wśród młodzieży albo w smartfony waszych pociech.<o:p></o:p></p>
<p class="MsoNormal" style="text-align: justify;">I nie chodzi tylko o uwagę wobec
swoich dzieci, ale bycie ojcem, postawa ojcowska implikuje przecież troskę o innych
też, o inne dzieci, o świat, o przyszłość, o ciągłość, o kontynuację. O wielki
świat i mały świat wokół nas. <o:p></o:p></p>
<p class="MsoNormal" style="text-align: justify;">Myślę sobie, że gdyby ojcowie
byli trochę bardziej ojcami, trochę bardziej się poczuwali do swojej wielkiej
misji, świat byłby lepszy. <o:p></o:p></p>
<p class="MsoNormal" style="text-align: justify;">A na osłodę tej nieco gorzkiej refleksji </p><p class="MsoNormal" style="text-align: justify;"><b>poniżej mój subiektywny ranking filmów ojcowskich:</b></p>
<p class="MsoNormal" style="text-align: justify;"><span style="font-family: times;">Życie jest piękne – reż. Roberto
Benigni, ojciec i syn w obozie koncentracyjnym a wcześniej piękno życia
rodzinnego i miłości, śmiech i łzy, poruszające.<o:p></o:p></span></p>
<p class="MsoNormal" style="text-align: justify;"><span style="font-family: times;">Droga – Cormac McCarthy autor. Ojciec
ucieka z synem przez apokaliptyczny świat pełen złych ludzi. Ja czytałem książkę,
jest też film ale nie oglądałem, może być straszny, bo książka jest straszna
ale warto na pewno przeczytać książkę i wytrwać do jej końca. Zwieńczenie tej opowieści
wskaże ci, czym jest powołanie ojcowskie, po co jesteś ojcem!<o:p></o:p></span></p>
<p class="MsoNormal" style="text-align: justify;"><span style="font-family: times;">Iniemamocni – genialna kreskówka,
rodzina superbohaterów, świetny scenariusz, cięte dialogi, przesłanie i klisze
z Bondów, Mission Impossible itp. Wyśmienita zabawa dla całej rodziny!<o:p></o:p></span></p>
<p class="MsoNormal" style="text-align: justify;"><span style="font-family: times;">Iniemamocni 2 – to samo co
jedynka ale trochę inaczej. Praca jest ale dla Elastyny, pan Iniemamocny musi zostać
w domu i ogarniać dzieci. Wiele autentyzmu psychologicznego postaci, naprawdę
utalentowane głowy pracowały nad tym filmem.<o:p></o:p></span></p>
<p class="MsoNormal" style="text-align: justify;"><span style="font-family: times;">W pogoni za szczęściem – w roli
głównej Will Smith, klasyk i hit, czułość i opiekuńczość ojcowska a jednocześnie
opowieść o tym jak trzeba walczyć, jak można pracować, jak dążyć do celów, nie
zrażać się, mając w głowie wielką motywację.<o:p></o:p></span></p>
<p class="MsoNormal" style="text-align: justify;"><span style="font-family: times;">Ukryte piękno – jeszcze raz Will
Smith, tym razem wypalony, cały w kawałkach po śmierci dziecka. Dobrze
zrobione, ciekawy pomysł, wzruszające. Will gra fenomenalnie, pozostała obsada
też zjawiskowa.<o:p></o:p></span></p>
<p class="MsoNormal" style="text-align: justify;"><span style="font-family: times;">Gran Torino – Clint Eastwood, wielki
film, o postawie ojcowskiej nawet gdy spartoliło się wychowanie swoich dzieci,
o czymś więcej też, o odpowiedzialności, ofierze, relacjach, no i
charyzmatyczny, plwający Clint ze spluwą i o polsko brzmiącym nazwisku
Kowalsky.<o:p></o:p></span></p>
<p class="MsoNormal" style="text-align: justify;"><span style="font-family: times;">Przemytnik – znowu Eastwood, stary
człowiek i pojednanie z najbliższymi, sporo przekleństw i męskiej szorstkości,
od nastolatków wzwyż.<o:p></o:p></span></p>
<p class="MsoNormal" style="text-align: justify;"><span style="font-family: times;">Czego pragną kobiety – Mel Gibson
w komedii, nie pamiętam za dobrze już treści ale dobrze pamiętam jak główny
bohater, typowy rozwodnik po przejściach, nie interesujący się swoimi dziećmi
tylko kobietami, walczy jakoś tam o swoją córkę. Wyglądało na to jakby Mel
dołożył niektóre sceny i dialogi do scenariusza, ale dobre i to.<o:p></o:p></span></p>
<p class="MsoNormal" style="text-align: justify;"><span style="font-family: times;">Patriota – Mel Gibson tym razem chcąc
ocalić rodzinę musi zaangażować się w ocalanie świata. Przesłanie wciąż aktualne.
Sporo krwi. Fajne sceny: Mel śpi z dziećmi, syn Mela je jabłko tak samo jak
ojciec, itd.<o:p></o:p></span></p>
<p style="background: white; margin: 0cm;"><span style="color: #222222;"><span style="font-family: times;">Okup - znowu Gibson
jako ojciec walczący z porywaczem syna, dobra sensacja.<o:p></o:p></span></span></p>
<p style="background: white; margin: 0cm;"><span style="background-color: transparent;"><span style="font-family: times;"><br /></span></span></p><p style="background: white; margin: 0cm;"><span style="background-color: transparent;"><span style="font-family: times;">Uprowadzona – tym razem
Liam Neeson nie ma litości dla porywaczy córki. Dla ludzi o mocnych nerwach.
Brutalne.</span></span></p><p class="MsoNormal" style="-webkit-text-stroke-width: 0px; font-stretch: normal; font-variant-caps: normal; font-variant-ligatures: normal; min-height: 24px; orphans: 2; text-align: justify; text-align: start; text-decoration-color: initial; text-decoration-style: initial; text-decoration-thickness: initial; widows: 2; word-spacing: 0px;"><span style="font-family: times;"><span style="text-align: justify;">Family Man – rzecz o rodzinie, o
tym, że decyzja rodzi decyzje, że mając dzieci ma się mniej garniturów i są one
tańsze. Nicolas Cage rozśmiesza do łez, wiele kultowych już scen.</span><o:p></o:p></span></p><p class="MsoNormal" style="text-align: justify;"><span style="font-family: times;"><o:p></o:p></span></p>
<p class="MsoNormal" style="text-align: justify;"><span style="font-family: times;">To wspaniałe życie – film Franka
Capry z 1946 roku. Klasyk. Genialny. Scenarzyści Family Mana zerżnęli <span style="mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">pomysł na
fabułę ale a rebours. To nic, oba filmy są świetne. Ten też właściwie o
wyborach ale bycie ojcem jest wyborem, czyż nie?<o:p></o:p></span></span></p>
<p style="background: white; margin: 0cm; text-align: justify;"><span style="color: #222222;"><span style="font-family: times;">Poznaj mojego tatę - Robert de Niro contra Ben Stiller, teść
obcinający kandydata na zięcia, pouczające dla ojców córek na wydaniu. Wiele
dobrych gagów, kilka rubasznych, jak to w amerykańskiej komedii.<o:p></o:p></span></span></p>
<p style="-webkit-text-stroke-width: 0px; background: white; font-stretch: normal; font-variant-caps: normal; font-variant-ligatures: normal; margin: 0cm; min-height: 24px; orphans: 2; text-align: justify; text-align: start; text-decoration-color: initial; text-decoration-style: initial; text-decoration-thickness: initial; widows: 2; word-spacing: 0px;"><span style="color: #222222;"><o:p><span style="font-family: times;"> </span></o:p></span></p>
<p style="-webkit-text-stroke-width: 0px; background: white; font-stretch: normal; font-variant-caps: normal; font-variant-ligatures: normal; margin: 0cm; orphans: 2; text-align: justify; text-align: start; text-decoration-color: initial; text-decoration-style: initial; text-decoration-thickness: initial; widows: 2; word-spacing: 0px;"><span style="color: #222222;"><span style="font-family: times;">Father Stu - Mark
Wahlberg jako szalony bokser a Gibson w roli jego zapuszczonego ojca. Nie jest
to przykład ojcostwa do naśladowania choć w końcowych scenach Mel staje na
wysokości zadania. Walczymy do samej śmierci, pamiętajcie. Opowiedziana historia
natomiast świetna.</span><span style="font-family: Calibri, sans-serif; font-size: 11pt;"><o:p></o:p></span></span></p><p style="-webkit-text-stroke-width: 0px; background: white; font-stretch: normal; font-variant-caps: normal; font-variant-ligatures: normal; margin: 0cm; orphans: 2; text-align: justify; text-align: start; text-decoration-color: initial; text-decoration-style: initial; text-decoration-thickness: initial; widows: 2; word-spacing: 0px;"><span style="color: #222222;"><span style="font-family: times;"><br /></span></span></p><p style="background: white; font-stretch: normal; margin: 0cm; orphans: 2; text-align: start; text-decoration-color: initial; text-decoration-style: initial; text-decoration-thickness: initial; widows: 2;"></p><p style="background: white; margin: 0cm; text-align: justify;"><span style="-webkit-text-stroke-width: 0px; color: #222222; font-variant-caps: normal; font-variant-ligatures: normal; word-spacing: 0px;"><span style="font-family: times;">Tak to się robi teraz – z początku może nawet niesmaczna
komedia, potem poruszający melodramat, o tym, że swoje dziecko najlepiej zrozumie
rodzic, że w imię dobra dziecka, trzeba odważyć się oświadczyć, wreszcie do jasnej
cholery, jego matce. Do tego Jenifer Aniston i Jason Bateman. Więcej tutaj: <a href="https://zbigniewkorba.blogspot.com/2013/12/moj-maz-nie-jest-moze-idealny-ale.html">https://zbigniewkorba.blogspot.com/2013/12/moj-maz-nie-jest-moze-idealny-ale.html</a></span></span></p><p style="background: white; margin: 0cm; text-align: justify;"><span style="text-align: start;"><span style="color: #222222; font-family: times;"><br /></span></span></p><span style="-webkit-text-stroke-width: 0px; color: #222222; font-variant-caps: normal; font-variant-ligatures: normal; word-spacing: 0px;"><span style="font-family: times;"></span></span><p></p>Zbigniew Korbahttp://www.blogger.com/profile/05269361500495969488noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-6762421668804213457.post-15979393245826240302023-04-06T21:57:00.002+02:002023-04-06T21:57:54.215+02:00NAJPIĘKNIEJSZY ZAWÓD ŚWIATA<p></p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgncZFPuCw6R3iGe_Aa5oAbKClN93I1hza4W9WBhaMZpxKoGxYVJHHtEQL3B9lXB5vyatRbI60PrrwItlCt9jkyIjcdW61zZNDAPcvdDRuhQ6Iu7T3yWQwTqLNgQiy9piofdXO7GYneNUIzDqEysrjnXzKYhJEZyM07Nuc7_TeN_nhql04bmhgVi1gLcw/s332/johnny.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="152" data-original-width="332" height="147" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgncZFPuCw6R3iGe_Aa5oAbKClN93I1hza4W9WBhaMZpxKoGxYVJHHtEQL3B9lXB5vyatRbI60PrrwItlCt9jkyIjcdW61zZNDAPcvdDRuhQ6Iu7T3yWQwTqLNgQiy9piofdXO7GYneNUIzDqEysrjnXzKYhJEZyM07Nuc7_TeN_nhql04bmhgVi1gLcw/s320/johnny.jpg" width="320" /></a></div><br /><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><br /></div><br /><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgrODc1HfF_BoNq2BhfcHHc1jg-GnpF6xh0XY3OYlQ0DUDZF-lEd8IBRFnfpnKi-P75anUTfaxgwTJIHG8WkP1I9pddIZGmQqFdaxX-JaGpzDB1-edjdkeyz0v43reIal_5ZzAi9rjeiex1M0IcbPUXBj4RgKWSxTr4Td-DpK9Vfm5N66zUPSSMugvzuw/s1024/ostatni%205.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1024" data-original-width="764" height="320" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgrODc1HfF_BoNq2BhfcHHc1jg-GnpF6xh0XY3OYlQ0DUDZF-lEd8IBRFnfpnKi-P75anUTfaxgwTJIHG8WkP1I9pddIZGmQqFdaxX-JaGpzDB1-edjdkeyz0v43reIal_5ZzAi9rjeiex1M0IcbPUXBj4RgKWSxTr4Td-DpK9Vfm5N66zUPSSMugvzuw/s320/ostatni%205.jpg" width="239" /></a></div><br /> <p></p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjCzvct5x8AVXBFdBKnINLJils_7aRdkTmcfGsVnBJVFvV8wM4IXi3eKYAjBDdvezKaPI1E59vHbQ7GakWk0u967N7Fr5AtfLcGa1jWvo0Z5IcPkOyDzySQ2d6FokYwTBfyhu8_0nc4fcWmBZIR5XeLVV_i5TmUPgiR0l-JzIuugzqPPEeXrhZO0Lhwjg/s278/fathwer%20stu.jpg" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="278" data-original-width="181" height="278" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjCzvct5x8AVXBFdBKnINLJils_7aRdkTmcfGsVnBJVFvV8wM4IXi3eKYAjBDdvezKaPI1E59vHbQ7GakWk0u967N7Fr5AtfLcGa1jWvo0Z5IcPkOyDzySQ2d6FokYwTBfyhu8_0nc4fcWmBZIR5XeLVV_i5TmUPgiR0l-JzIuugzqPPEeXrhZO0Lhwjg/s1600/fathwer%20stu.jpg" width="181" /></a></div><br /><p></p><p align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;"><b>NAJPIĘKNIEJSZY
ZAWÓD ŚWIATA<o:p></o:p></b></p>
<p class="MsoNormal">Oczywiście bycie księdzem nie jest zawodem. Jest powołaniem.
<o:p></o:p></p>
<p class="MsoNormal" style="text-align: justify;">Jakże piękne jest to powołanie. Powołanie
zaszczytne. Kapłan Kościoła Rzymskokatolickiego wyznający Credo, wiarę w
obecność Jezusa Chrystusa w Eucharystii, w ofiarny i zbawczy sens Mszy Św., we
współuczestniczenie w ofierze Chrystusa na krzyżu. Oddanie swojego życia w
całości temu aby ułatwiać ludziom zbawienie, być dla nich, być szafarzem
sakramentów, pośrednikiem poprzez którego działa sam Bóg - jest czymś
niebywałym. Niebywale wielkim i wymagającym niebywałej pokory i powagi koniecznej
do wykonywania tych zadań. Rozgrzeszanie, wysłuchiwanie najgorszych przewin, udzielanie
ostatniego namaszczenia, obcowanie ze śmiercią, rozpaczą i brakiem nadziei. Z
drugiej strony piękno i radość przygotowania do pierwszej komunii Św. albo do
sakramentu małżeństwa, udzielanie chrztu świętego małym dzieciom. Piękna,
niesamowita misja.<o:p></o:p></p>
<p class="MsoNormal" style="text-align: justify;">Jak pisał Bousset, którego cytuje
Mauriac w swoich pamiętnikach, ksiądz to najbardziej wszechstronny zawód
świata, bo będąc księdzem można być jednocześnie: aktorem, nauczycielem,
retorem, psychologiem, lekarzem dusz, przedsiębiorcą, zarządzającym, trzeba też
opanować mnóstwo umiejętności praktycznych. Gdy sprawuje się opiekę nad
ministrantami, dodajmy od siebie, warto być też piłkarzem, rowerzystą,
programistą, informatykiem, a gdy ma się pod opieką harcerzy to można wykazać
się również jako kucharz, survivalowiec, śpiewak, gitarzysta, ratownik,
pielęgniarz.<o:p></o:p></p>
<p class="MsoNormal" style="text-align: justify;">Bousset nie przewidział jednak,
że można też być bokserem albo szefem hospicjum dla śmiertelnie chorych.<o:p></o:p></p>
<p class="MsoNormal" style="text-align: justify;">Chodzi mi mianowicie w tym
momencie o zareklamowanie trzech filmów, które są absolutnymi „must see”. Jako
że pogoda na Wielkanoc nas nie rozpieszcza, jestem prawie pewien, że zamiast
spacerów rodzinnych, zasiądziecie w niedzielę albo lany poniedziałek przed telewizorem
albo rzutnikiem aby coś obejrzeć. Dlaczego zatem nie któryś z niżej wymienionych
filmów?<o:p></o:p></p>
<p class="MsoNormal" style="text-align: justify;">Pierwszy to „Father Stu”, w tej
chwili jest na różnych platformach streamingowych np. HBO. Prawdziwa historia
boksera łobuziaka, który został księdzem, lecz wcześniej zapadł na ciężką
chorobę, w wyniku starć na ringu. Nieprawdopodobna historia gdyby nie była
prawdziwa. W roli głównej Mark Wahlberg, który jest jednocześnie reżyserem a do
współpracy zaprosił innego znanego, przy czym wielce grzesznego jak sam o sobie
mówi, katolika z Hollywood, Mela Gibsona. Wahlberga nie trzeba przedstawiać,
porządna firma. A i film jest przyzwoicie zrobiony.<o:p></o:p></p>
<p class="MsoNormal" style="text-align: justify;">Drugim filmem, który już wszyscy
chyba obejrzeliście, ale może jednak nie wszyscy, jest „Johnny”. Opowieść o ks.
Janie Kaczkowskim, założycielu hospicjum w Pucku. Śmiertelnie chory na glejaka
mózgu, nie zaprzestał pracy ale walczył do końca. O ludzi, o dusze, o godne
umieranie i przechodzenie stąd do tam. Niektóre sceny są naprawdę wstrząsające.
A postać tego kapłana, żyjącego na „pełnej petardzie” może porywać, może
inspirować. Jego nieporozumienia z hierarchią, owszem wiemy, że takie były, w
filmie ukazane są jednak w karykaturalny sposób a aktor dobrany do roli biskupa,
cóż, szkoda gadać. To już kolejny film, w którym postać biskupa jest pokazana niczym
z pisemek antyklerykalnych w okresie stalinizmu. Czyż konflikt nie zyskałby kolorów,
gdyby twórcy, jeśli już koniecznie chcieli ten wątek wyeksponować, wierniej odwzorowali
pierwowzór? Dobrze, nie ma się co czepiać, młody kapłan, pozytywny bohater,
robiący coś dobrego wbrew hierarchii. Super w dzisiejszych czasach, a mając na
uwadze to, że film znalazł się ostatnio na Netfliksie, czyż można chcieć więcej?
<o:p></o:p></p>
<p class="MsoNormal" style="text-align: justify;">Uprzedzę jeszcze pytanie, ze
względu na intensywność emocjonalną niektórych scen, moim zdaniem, raczej nie
do oglądania z dziećmi młodszymi niż starsze nastolatki. <o:p></o:p></p>
<p class="MsoNormal" style="text-align: justify;"><span lang="EN-AU" style="mso-ansi-language: EN-AU;">I last but not least – “Ostatni szczyt”, film
Juana Manuela Cotelo. </span>Szalony hiszpański reżyser jedzie aby zrobić
wywiad ze znanym księdzem. Niestety nie udaje mu się to, bo ksiądz ginie w
górach. Wstrząśnięty tą nagłą, tragiczną śmiercią, reżyser nie daje za wygraną,
rozmawia z przyjaciółmi i rodziną zmarłego i decyduje się zrobić film. I jest
to film genialny. Dokument, który ogląda się lepiej niż wiele filmów fabularnych.
Historia jednego z tysięcy kapłanów oddanych swojej pracy. Przejętego wiarą,
idealisty stąpającego twardo po ziemi, miłośnika gór, człowieka wesołego, o
szerokich horyzontach. Film wciąga wszystkich, małych i dużych. Widziałem
czterdziesto- a nawet pięćdziesięcioletnich chłopów jak dęby, którzy podczas
projekcji ryczeli jak bobry. <o:p></o:p></p>
<p class="MsoNormal" style="text-align: justify;">Film do obejrzenia na katoflix i cda.<o:p></o:p></p>
<p class="MsoNormal" style="text-align: justify;">Mam nadzieję, że Was trochę zachęciłem.
<o:p></o:p></p>
<p class="MsoNormal" style="text-align: justify;">Z okazji Wielkiego Czwartku przekazuję
najlepsze życzenia dla wszystkich kapłanów! Macie wspaniałą misję, nie zrażajcie
się niczym, róbcie swoje najlepiej jak umiecie, każdego dnia!<o:p></o:p></p>Zbigniew Korbahttp://www.blogger.com/profile/05269361500495969488noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-6762421668804213457.post-79185037386761992682023-03-28T09:30:00.004+02:002023-03-28T09:30:36.432+02:00WYMAZYWANIE JANA PAWŁA II czyli jeden mały krok na drodze do ….<p></p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhzBi1EumVeEcFM0doJxu3VFJcYns-ZEIZ4t0vlnhffgqHbSEmSaxv1pkuZcJWp1DVwTik9iWY7HJ2RLoG8qu6rUIj99r9rzaLUhkcEqHQygswn78Z4c1MdVf3Pt-_HtCwlqLVYNxzCJJyZtrFxStDS7e36_HQK2Fksxi-x-cmAKee-napFS0171VyWzQ/s630/jan-pavel2-4.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="400" data-original-width="630" height="203" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhzBi1EumVeEcFM0doJxu3VFJcYns-ZEIZ4t0vlnhffgqHbSEmSaxv1pkuZcJWp1DVwTik9iWY7HJ2RLoG8qu6rUIj99r9rzaLUhkcEqHQygswn78Z4c1MdVf3Pt-_HtCwlqLVYNxzCJJyZtrFxStDS7e36_HQK2Fksxi-x-cmAKee-napFS0171VyWzQ/s320/jan-pavel2-4.jpg" width="320" /></a></div><br /> <p></p><p align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;"><b>WYMAZYWANIE JANA
PAWŁA II czyli jeden mały krok na drodze do ….<o:p></o:p></b></p>
<p class="MsoNormal" style="text-align: justify;">Obejrzałem i przeczytałem w przedostatni
weekend, to co było do obejrzenia i przeczytania na temat, którym żyły media i
polityka przez ostatnie dwa tygodnie, czyli w skrócie czy Karol Wojtyła
tuszował pedofilię w Kościele, w związku z reportażem TVN24 „Franciszkańska 3”
i książką holenderskiego dziennikarza, której tytułu przytaczać nie będę. Dlaczego
zadałem sobie ten trud? Czy z ciekawości lub dlatego bo chciałem się przekonać
sam, zweryfikować lub może dlatego, że poczułem się zaniepokojony bezlitosnym oskarżeniem
kruszącym autorytet wielkiej postaci? Otóż nie! Bo cierpię nad nadmiar czasu? Nie,
nie cierpię na nadmiar czasu (przeciwnie, dlatego dopiero po kolejnym
pracowitym tygodniu w weekend to pisałem, a w czasie kolejnego ten tekst kończyłem,
a teraz dopiero publikuję). Poświęciłem na to swój cenny czas, ponieważ
natychmiast pojawiło się zamieszanie w wielu głowach (mam nadzieję, że już go jest
mniej, gdyż wiele rzetelnych publikacji i głosów pojawiło się w przestrzeni
medialnej). Obejrzałem i przeczytałem co nieco, ponieważ obiecałem, że tak
zrobię, m.in. koledze w pracy, aby nie być gołosłownym, aby w kolejnej naszej rozmowie
odnosić się do konkretów. Chętnie odniosę się do nich w każdej innej rozmowie,
która się nadarzy. Teraz na tyle na ile się uda krótko, kilka uwag
podsumowujących. <o:p></o:p></p>
<p class="MsoListParagraphCxSpFirst" style="mso-list: l0 level1 lfo1; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;"><!--[if !supportLists]--><span style="mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;"><span style="mso-list: Ignore;">1)<span style="font: 7.0pt "Times New Roman";"> </span></span></span>1) Nie
jestem historykiem, ani dziennikarzem, oni już na szybko popełnili wiele
miażdżących dla tego materiału tekstów. I dobrze. Tylko kto je przeczyta i
kiedy? Materiał już złapał zasięgi, „poszły konie po betonie”, sformułowania rzucone
w eter zostały zapamiętane a na pewno główne przesłanie. Zamieszanie i kolejna
gorąca dyskusja oraz podział społeczny spowodowany. Takie jest prawo mediów i
prawo dezinformacji i manipulacji. Nawet jeśli dwudziestu profesorów usiądzie i
zetrze intelektualnie w pył cały ten, pożal się Boże, reportaż „śledczy” i
książkę tajemniczego dziennikarza z Holandii - to takie starcie w pył dotrze
tylko do części osób, a nawet jeśli dotrze, poczucie „że coś musi być na rzeczy”
pozostanie. Takie jest nieubłagane prawo przekazu medialnego. Taka jest też
złota reguła operacji dezinformacyjnych. <o:p></o:p></p>
<p class="MsoListParagraphCxSpMiddle" style="mso-list: l0 level1 lfo1; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;"><!--[if !supportLists]--><span style="mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;"><span style="mso-list: Ignore;">2)<span style="font: 7.0pt "Times New Roman";"> </span></span></span>2) Film
ma charakter manipulacyjny, muzyka jest jak z horroru, ksiądz przechadzający
się w sutannie w jakichś zaroślach o zmroku ma wywoływać skojarzenie
sutanna=pedofil, i sam tytuł. Tytuł jest po prostu bezczelny. Wszystko w tym
filmie nastawione jest na prowokację. Chodziło o prowokację. Po co, dlaczego,
na czyje zlecenie?<o:p></o:p></p>
<p class="MsoListParagraphCxSpMiddle" style="mso-list: l0 level1 lfo1; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;"><!--[if !supportLists]--><span style="mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;"><span style="mso-list: Ignore;">3)<span style="font: 7.0pt "Times New Roman";"> </span></span></span>3) Pedofilia
jest złem, zło należy wypalać gorącym żelazem. W rozumieniu tego zjawiska i tego
jak z nim walczyć obecnie jesteśmy bogatsi o doświadczenia ostatnich dwudziestu
lat, o badania naukowe, o rozwój wiedzy psychiatrycznej i psychologicznej. Naczytałem
się o tym dosyć. Działania Wojtyły były zgodne z ówczesną wiedzą i przyjętymi
procedurami działania. Pisanie o „zamiataniu pod dywan”, tuszowaniu, o tym, że „wiedział
i nic nie zrobił”, jest nadużyciem. „Materiał”, który tak pieczołowicie
redaktorzy gromadzili nie daje podstaw do tak daleko idących twierdzeń. Tym
bardziej do insynuacji, że Karol Wojtyła tolerował zło w Krakowie, dlatego patrzył
na nie przez palce w całym Kościele. To lansowana ze wszech sił teza, która nie
daje się obronić. Zamiast tego są insynuacje i jazgot.<o:p></o:p></p>
<p class="MsoListParagraphCxSpMiddle" style="mso-list: l0 level1 lfo1; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;"><!--[if !supportLists]--><span style="mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;"><span style="mso-list: Ignore;">4)<span style="font: 7.0pt "Times New Roman";"> </span></span></span>4) Mierzi
mnie wylewanie krokodylich łez przez tych nagłych przyjaciół ludzi
skrzywdzonych, tych pierwszych sprawiedliwych dokonujących moralnego
zadośćuczynienia za krzywdy skrzywdzonych poprzez nagranie ich na kamerze i
wysłuchanie przez pięć minut. Publicyści w filmie grzmią: nie wysłuchano ofiar,
nie dano głosu ofiarom. Może i tak było. Myślę, że nie wiedziano do końca jak
się zachować. Może z perspektywy obecnej wiedzy i doświadczenia, jak należy podchodzić
do takich przypadków, moglibyśmy uznać, że reakcje wówczas były niewystarczające.
Ale były. Podejmowano decyzje, jakie wydawały się wówczas właściwe i wystarczające.
Nie pokazano nic co wskazywałoby na intencjonalne zaniechanie, a tym bardziej na
działanie ze złej woli. Czy redaktorzy oczekiwaliby aby dwóch kurialistów
pojechało do wioski w latach sześćdziesiątych i przeprowadzało wywiad z ofiarą?
Po to aby cała wioska huczała zaraz od plotek, aby skomplikować ofierze życie
jeszcze bardziej? Wtórna wiktymizacja. Takim sformułowaniem posługują się, ci
którzy zabierali głos w dyskusjach związanych ze sprawą szczecińską, którzy skądinąd
też głośno oskarżają Wojtyłę. Czy nie przyszło im na myśl, że to czego, abstrahując
od realiów historycznych, tak zdecydowanie od tamtej rzeczywistości żądają,
mogłoby właśnie być taką wtórną wiktymizacją wtedy. Podobno, tak wyczytałem w mądrych
opracowaniach, w przestępstwach gwałtu, nawet na dorosłych, najtrudniejsza,
najbardziej traumatyczna może okazać się świadomość, że inni wiedzą. To może traumatyzować
nawet bardziej niż samo zdarzenie. I zostać na dłużej w człowieku skrzywdzonym.
Dlatego przez długie lata prawo karne nie ścigało przestępstw gwałtu z urzędu a
tylko na wniosek. Nie wiem czy słusznie z naszej obecnej perspektywy, jednak preferencja
ofiary była najważniejsza. Sprawiedliwość wobec sprawcy za cenę dodatkowej
dolegliwości psychicznej dla ofiary uważana była za wylanie dziecka z kąpielą. Tak
było w kodeksie karnym do 2013 roku. Teraz wszystkie przestępstwa przeciwko
wolności seksualnej ścigane są z urzędu. Tak czy inaczej: wracanie do
traumatycznych przeżyć jest prawdopodobnie jeszcze większą traumą dla osoby
małoletniej niż dorosłej. Zgodzimy się chyba, że odpowiedzialne podejmowanie
tych zagadnień wymaga fachowej wiedzy teoretycznej i praktycznej, delikatności,
a na pewno nie jazgotu w mediach społecznościowych w świetle fleszy, kamer i z publicznym
rozgłosem. W zakrzykiwaniu, niby w imieniu ofiar, o oddanie im głosu, wyczuwam
hipokryzję i de facto przedmiotowe tych ofiar traktowanie.<o:p></o:p></p>
<p class="MsoListParagraphCxSpMiddle" style="mso-list: l0 level1 lfo1; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;"><!--[if !supportLists]--><span style="mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;"><span style="mso-list: Ignore;">5)<span style="font: 7.0pt "Times New Roman";"> </span></span></span>5) Obserwuję
całą tą sytuację jako zwyczajny obywatel, obserwator, ale też jako prawnik,
którego uczono takich podstaw jak to, że istnieje coś takiego jak domniemanie
niewinności, czyli że winę trzeba udowodnić, że udowadnia ten kto twierdzi a
nie ten kto zaprzecza, że „audiatur et altera pars” czyli że zawsze należy
wysłuchać obu stron, że wina jest indywidualna a nie zbiorowa itd., etc. Ten
materiał i idąca za nim fala wulgarnych komentarzy w mediach społecznościowych nie
respektuje żadnych tego typu staroświeckich zasad. Żadnych reguł. Hasło zostało
zapodane, sfora brytanów ruszyła do ataku.<o:p></o:p></p>
<p class="MsoListParagraphCxSpMiddle" style="mso-list: l0 level1 lfo1; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;"><!--[if !supportLists]--><span style="mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;"><span style="mso-list: Ignore;">6)<span style="font: 7.0pt "Times New Roman";"> </span></span></span>6) Kolejna
sprawa: komentatorzy biorący udział w filmie. Oprócz Tomasza Krzyżaka, dla
którego szacunek po wsze czasy za rzetelność dziennikarską, co do pozostałych -
było to po prostu haniebne. Samo wystąpienie w takim programie, jak i zuchwałe,
pewne siebie sądy na podstawie nikłych przesłanek, wybiórczo skrojonego
materiału. Duża dezynwoltura.<o:p></o:p></p>
<p class="MsoListParagraphCxSpMiddle" style="background: white; margin-bottom: 0cm; mso-add-space: auto; mso-list: l0 level1 lfo1; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;"><!--[if !supportLists]--><span style="color: #222222; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;"><span style="mso-list: Ignore;">7)<span style="font: 7.0pt "Times New Roman";"> </span></span></span><span style="color: #222222; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">7) Można
mieć wrażenie, że ktoś tu tylko wykonywał zlecone zadanie. Panowie dostali
„zlecenie na Wojtyłę” i najlepiej jak umieli, je zrealizowali. Nie z poczucia
misji, ale zwyczajnie za pieniądze. Węszyli i szukali dwa lata, i tyle
wszystkiego wywęszyli i wyszukali co mamy w filmie. Odgrzewane kotlety, cztery
przypadki, w tym dwa dokładnie opisane kilka miesięcy wcześniej w Rzeczpospolitej,
które właściwie przemawiają na rzecz biskupa Wojtyły, jeśli tylko odjąć grobową
muzykę, głos z offu i tępe powtarzanie hasła „Wojtyła wiedział” a dodać trochę
faktów z szybkiej kwerendy dokonanej w ciągu kilku dni przez kilku
dziennikarzy, historyków i blogerów. Okoliczności pominiętych przez autorów
jako niepasujących do zamówionej narracji. Trzeba było aż wynająć tajemniczego
dziennikarza z Holandii do zadań specjalnych? Zgaduję, że nikt z Polski nie
podjął się tego podłego i niewdzięcznego zadania.<o:p></o:p></span></p>
<p class="MsoListParagraphCxSpMiddle" style="background: white; margin-bottom: 0cm; mso-add-space: auto; mso-list: l0 level1 lfo1; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;"><!--[if !supportLists]--><span style="color: #222222; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;"><span style="mso-list: Ignore;">8)<span style="font: 7.0pt "Times New Roman";"> </span></span></span><span style="color: #222222; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">8) Przypomina
to polowanie z nagonką… na Wojtyłę. Podręcznikowo rozpisane role: dziennikarz
śledczy, drugi dziennikarz, tyle że zagraniczny, czołowy publicysta
przezywający sam siebie katotalibem (bolesna sprawa, naprawdę trudno uwierzyć), i
pierwszy raz na oczy widziana przez opinię publiczną „uczennica i przyjaciółka
papieża”. Prawdziwi przyjaciele chyba z krzeseł pospadali jak to zobaczyli (ci
nieliczni, którzy jeszcze żyją, inni przewracają się w grobach z wrażenia). Jak
w ogóle ktoś młodszy o 42 lata może nazwać siebie przyjacielem czy przyjaciółką
kogoś o tyle lat starszego. To jest drwina w żywe oczy. Katotalib w wywiadzie z
przyjaciółką w radiu nazywa ją tak kilka razy w ciągu dwudziestu kilku minut. Chyba
po to aby się nam utrwaliło. Ona niespójnie i mgliście opowiada o tej
domniemanej przyjaźni ale tak aby wywołać wrażenie, że uczennicą i przyjaciółką
jednak była, że jakieś listy wymieniała, jakiejś konfidencji doświadczała. Żenujące.
I ciemny lud miał to kupić? Naprawdę ten scenariusz musiał kroić ktoś z
zagranicy, mający nas Polaków za skończonych tumanów, potomków chłopów
pańszczyźnianych albo jakiś zatrzymany w rozwoju emerytowany pracownik IV
departamentu SB. To jest tak toporne, że wierzyć się nie chce. Ledwo dotrwałem
do końca. Jednak tak działa propaganda, musi być topornie, prosto, łopatologicznie,
po to właśnie aby się utrwaliło, aby każdy idiota mógł zrozumieć, co się do niego
mówi. Dlatego w filmie powtarzane są jak mantra słowa „wiedział”. <o:p></o:p></span></p>
<p class="MsoListParagraphCxSpMiddle" style="background: white; margin-bottom: 0cm; mso-add-space: auto; mso-list: l0 level1 lfo1; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;"><!--[if !supportLists]--><span style="color: #222222; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;"><span style="mso-list: Ignore;">9)<span style="font: 7.0pt "Times New Roman";"> </span></span></span><span style="color: #222222; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">9) Kolejne
pytanie: czy to atak na Polskę? Czy to sprawa polityczna? Czy przeciwnie, to tylko
szczere szukanie sprawiedliwości i prawdy? Oczywiście, nawet jeśli przyjąć, że
nie intencjonalnie, jest to uderzenie w naszą wspólnotę narodową, nie tylko w
Polskę ale i właściwie szerzej: w kraje Europy Środkowej, gdzie komunizm upadł,
również z pomocą Wojtyły. Kto tego nie rozumie, trudno, nie da się w skrócie wytłumaczyć.
<o:p></o:p></span></p>
<p class="MsoListParagraphCxSpMiddle" style="background: white; margin-bottom: 0cm; mso-add-space: auto; mso-list: l0 level1 lfo1; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;"><!--[if !supportLists]--><span style="color: #222222; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;"><span style="mso-list: Ignore;">1<span style="font: 7.0pt "Times New Roman";"> </span></span></span><span style="color: #222222; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">10) Czy
PIS, PSL i Konfederacja upolityczniły temat, przyjmując uchwałę o ochronie dobrego
imienia Jana Pawła II? No chyba nie oni zaczęli tę historię. Ci zachowali się
jak trzeba. Jak Polacy powinni, bez względu na to czy są wierzący czy nie.
Niestety w imię ideologii, uprzedzeń, zajadłości natychmiast janczarzy
ideologii lewicowych ruszyli do ataku: „</span><span style="color: black; mso-color-alt: windowtext;">Konieczna jest zmiana, likwidacja, odejście od
symboli związanych z Janem Pawłem II” napisała jedna z posłanek.</span><span style="color: #222222; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;"><o:p></o:p></span></p>
<p class="MsoListParagraphCxSpMiddle" style="background: white; margin-bottom: 0cm; mso-add-space: auto; mso-list: l0 level1 lfo1; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;"><span style="color: #222222; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;"> 11) Cel
„reportażu” jest wyłożony wprost przez „przyjaciółkę” w ostatnich minutach
(jednak warto było dotrwać do końca). Dramatycznym tonem zadaje ona tam
pytanie: „Jak my jako ludzie wierzący, <u>jeszcze wierzący</u>, sobie z takim
obrazem Kościoła, który do nas dociera, poradzimy? Czy w ogóle jest to
możliwe?” Wydaje mi się, że to jest właśnie sedno. O to właśnie w tym wszystkim
chodzi. O rozbicie mentalne, psychiczne katolików. O zniechęcenie do pracy, do
działalności, do czytania Jana Pawła II, do czegokolwiek. O utratę zaufania do
Kościoła, o ustawienie świeckich w kontrze do Kościoła hierarchicznego. O
podział, o ferment, o niepokój. A jeśli nie o to chodzi, to taki jest efekt,
może i uboczny. „Jeszcze wierzący”, zapamiętajcie, to jest cel. Jak najmniej „jeszcze
wierzących”.<o:p></o:p></span></p>
<p class="MsoListParagraphCxSpMiddle" style="background: white; margin-bottom: 0cm; mso-add-space: auto; mso-list: l0 level1 lfo1; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;"><!--[if !supportLists]--><span style="color: #222222; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;"><span style="mso-list: Ignore;">1 12) </span></span><span style="color: #222222; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">Jednak
chodzi o coś jeszcze, o paraliż działalności duszpasterskiej z młodzieżą. O
zaszczucie kapłanów, którym się chce, którzy są przejęci swoją misją. W jednej
z warszawskich parafii proboszcz postawił sprawę jasno: nie będzie tu
ministrantów, nie potrzebujemy kłopotów. Komu będzie się chciało organizować i
jechać na oazy? Organizować grupy modlitewne lub inne? Czuwania wieczorne,
katechezy, pielgrzymki, obozy letnie, kolonie dla biednych dzieci? Nie
wystarczy, że hołota osiedlowa woła za księdzem przechodzącym w sutannie
„pedofil”? Trzeba jeszcze dodatkowych nieprzyjemności?<o:p></o:p></span></p>
<p class="MsoListParagraphCxSpMiddle" style="background: white; margin-bottom: 0cm; mso-add-space: auto; mso-list: l0 level1 lfo1; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;"><!--[if !supportLists]--><span style="color: #222222; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;"><span style="mso-list: Ignore;">13 13) <span style="font: 7.0pt "Times New Roman";"> </span></span></span><!--[endif]--><span style="color: #222222; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">Ja
przesłuchałem jeszcze kilka programów z katotalibem i przyjaciółką, bo jedna
czy druga osoba z Was zalinkowała mi to czy owo. Zmusiłem się do tego. I więcej
już chyba tego nie zrobię. Wolę już kupić „Nie” Urbana albo „Fakty i mity”. Oni
są przynajmniej uczciwi intelektualnie, nie udają, że bronią gdy bez pardonu
atakują. Wolę już Heroda niż Judasza. Taki mamy klimat. <o:p></o:p></span></p>
<p class="MsoListParagraphCxSpMiddle" style="background: white; margin-bottom: 0cm; mso-add-space: auto; mso-list: l0 level1 lfo1; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;"><!--[if !supportLists]--><span style="color: #222222; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;"><span style="mso-list: Ignore;">14 14) </span></span><span style="color: #222222; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">I
jeszcze jedna myśl na koniec. Przechodzenie zbyt szybkie środowisk katolickich
do dywagacji i dyskusji o różnicy między pokoleniami: tymi, którzy znali Jana
Pawła II i tymi, którzy urodzili się za późno. O tym, czym jest świętość, że
nie oznacza bezbłędności. O tym, że gdyby Kościół otworzył archiwa, albo zrobił
lustrację, albo to i owo. Że pomniki brzydkie, że kremówki, że memy. Owszem są
i bywają zaniedbania, i nie wszystkie pomniki są przepiękne. Ale w tej sprawie,
jak w każdej innej, trzymajmy się faktów i danej sprawy a nie przechodźmy zbyt
beztrosko do generalizacji, ekstrapolacji, filozofowania i tym podobnych
pułapek. Czy naprawdę musimy tańczyć i śpiewać do cudzej muzyki? Czy musimy
ścigać się, by wygrać w castingu na ostatnich naiwnych? Rozmawiajmy o nowej
ewangelizacji, o ideach Jezusa Chrystusa, ich wpływie lub braku wpływu na ludzi
i społeczeństwa, o odpowiedzi na współczesne wyzwania w świetle zasad wyłożonych
w Katechizmie Kościoła Katolickiego. Kłóćmy się o prawdę o człowieku, o jego
powołaniu, przeznaczeniu, sensie życia, o tym co jest godne a co niegodne
człowieka, o tym jak należy żyć, jak warto żyć, jak pozostać wolnym, o zasady.
Zastawiajmy się, co sam Bóg miałby do powiedzenia, jaka byłaby jego odpowiedź. <o:p></o:p></span></p>
<p class="MsoListParagraphCxSpMiddle" style="background: white; margin-bottom: 0cm; mso-add-space: auto; text-align: justify;"><span style="color: #222222;">Śpieszmy się. O Nim też
może pojawić się wkrótce materiał śledczy, do końca kompromitujący postać
Jeszuy z Nazaretu.</span></p>
<p class="MsoListParagraphCxSpMiddle" style="background: white; margin-bottom: 0cm; mso-add-space: auto; text-align: justify;">Wymazywanie Jana Pawła II to jeszcze jeden mały krok na drodze do ….
anihilacji chrześcijaństwa.</p><p class="MsoListParagraphCxSpMiddle" style="background: white; margin-bottom: 0cm; mso-add-space: auto; text-align: justify;"><o:p></o:p></p>
<p class="MsoListParagraphCxSpLast" style="background: white; margin-bottom: 0cm; mso-add-space: auto; text-align: justify;"><span style="color: #222222; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;"><o:p> </o:p></span></p>Zbigniew Korbahttp://www.blogger.com/profile/05269361500495969488noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-6762421668804213457.post-87956088935770947932023-02-26T17:19:00.006+01:002023-02-26T17:19:51.844+01:00 KILKA SŁÓW DLA OJCÓW DOJRZAŁYCH BARDZIEJ<p></p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiUsaznwNldhbbYlYpL53PJgzjiku_7c8id2ocwzdSSk2_unoLdzG9ANJfAoNtoN8OcpGCwg9Km9gZ12gitJfiEc1oS6Ln5RwGayTN0vtVVUfgQ9GYhrcK6a9jBLor7maLejDewejtdydo2nY_JAmAC1P6Ux68EXeD3AwOA2kDBmzEvfNwaAFjfWI61Ww/s1248/Dulski.jpg" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="669" data-original-width="1248" height="172" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiUsaznwNldhbbYlYpL53PJgzjiku_7c8id2ocwzdSSk2_unoLdzG9ANJfAoNtoN8OcpGCwg9Km9gZ12gitJfiEc1oS6Ln5RwGayTN0vtVVUfgQ9GYhrcK6a9jBLor7maLejDewejtdydo2nY_JAmAC1P6Ux68EXeD3AwOA2kDBmzEvfNwaAFjfWI61Ww/s320/Dulski.jpg" width="320" /></a></div><br /><div style="text-align: center;"> <b style="text-align: center;">KILKA SŁÓW DLA OJCÓW
DOJRZAŁYCH BARDZIEJ</b></div><p></p>
<p class="MsoNormal" style="text-align: justify;">Było tu kiedyś coś dla ojców
młodych, teraz będzie dla s….., starszych trochę, bardziej dojrzałych ojców. Okrzepłych
w bojach ojcowskich, takich co powiedzmy są po czterdziestce, albo nie są ale
mają już dzieci-nastolatki. Czyli zderzonych z realiami, ze światem, bo wiecie,
moi drodzy, te wszystkie zachwyty pierwszymi kroczkami, pierwszymi słowami,
przedstawienia w przedszkolu, turlanie się po dywanie z pociechami, układanie
klocków lego, bujanie na huśtawce, bieganie za pociechą uczącą się jazdy na
rowerku, czytanie bajeczek na dobranoc, blogi młodzieńców celebrujących swoje
młode ojcostwo – to wszystko jest bardzo dobre, bardzo ważne, bardzo potrzebne,
bardzo właściwe. Tyle tylko, że w obliczu tego Panowie co Was czeka później, to
wszystko to sama przyjemność, konfitury, kaszka z mlekiem. Będziecie z
rozrzewnieniem wspominać, jak narzekaliście na nocne wstawanie do dziecka. Jak
nie w smak Wam było przewijać pieluchę albo mokrą chusteczką wycierać ubrudzoną
pupę Waszego najmłodszego bobasa. Możecie mi na to odpowiedzieć „nie strasz,
nie strasz”. I słusznie, <i>carpe diem</i>, żyj chwilą. Ciesz się Twoim
dzieckiem, rozkoszuj każdą chwilą, utrwalaj, uwieczniaj, zapisuj, fotografuj. Turlaj
się po podłodze, ile tylko możesz. Nasycaj się tym, co tak szybko przemija… <o:p></o:p></p>
<p class="MsoNormal" style="text-align: justify;">Wiecie dobrze: to jest umowne, że
post ten jest tylko dla starszych ojców. Wszyscy umiejący czytać ze
zrozumieniem są tu mile widziani i zachęceni do dalszej, uważnej lektury.
Wszyscy gotowi czytać dłuższe wpisy ma się rozumieć. Bo takie muszą być, jeśli
chcemy powiedzieć coś więcej a nie jesteśmy poetami. Jeśli ktoś uważa, że
wszystko da się zamknąć memem albo kilkoma wyrazami na Twitterze, albo z poezji
uznaje tylko haiku, albo powtarza ciągle, że jeden obraz wart jest tysiąc słów….
No to co? To trudno. Ja nie przeczę, że tak jest. Nawet jestem przekonany, że
obraz wypiera słowo, że film jest bardziej atrakcyjny dla większości niż
książka, itd., itp. Sam lubię skrótowość, esencjonalność, nie lubię lania wody,
lubię też błyskotliwe teksty na twitterze, i memy też lubię i cięte dialogi w
filmach. To wszystko nie znaczy, że ten wpis, i być może jakieś kolejne, jeśli
uda się je popełnić, będzie krótki<span face=""Segoe UI Emoji",sans-serif" style="mso-ascii-font-family: Calibri; mso-ascii-theme-font: minor-latin; mso-char-type: symbol-ext; mso-hansi-font-family: Calibri; mso-hansi-theme-font: minor-latin; mso-symbol-font-family: "Segoe UI Emoji";">😉</span><o:p></o:p></p>
<p class="MsoNormal" style="text-align: justify;">Jeśli chcemy poznać smak życia,
jeśli chcemy się zaangażować, jeśli chcemy coś budować razem czy osobno, musimy
mieć gotowość wysłuchania do końca, wgłębienia się w szczegóły, skupienia
swojej uwagi. I nie chodzi o ten czy inny wpis, tym razem mówię bardziej
ogólnie, generalnie, bo tracimy jako jednostki i jako społeczeństwo, jako
ludzkość (nie bójmy się wielkich słów), coś tracimy. Jakąś uważność,
zainteresowanie w ogóle, jesteśmy coraz bardziej powierzchowni. Zatem nie mogę
obiecać tego czego oczekują millenialsi, pokolenie Zet, Y, X itd., wiem bo pisują
mi czasami smsy, czy czy mogłoby być krócej niż onegdaj np. <b>Manifest Młodych
Ojców</b>. Ten akurat wpis jest głównie dla panów po czterdziestce, z
brzuszkami, pamiętających jeszcze czasy przed-memowe, przed-fejsbukowe. A może
i starszych. Może zatem damy radę, można podzielić sobie na kilka części i we
fragmentach przeczytać<span face=""Segoe UI Emoji",sans-serif" style="mso-bidi-font-family: "Segoe UI Emoji"; mso-fareast-font-family: "Segoe UI Emoji";">😉</span>.
Obiecuję, że czasami może być krócej i wtedy też nie będę owijał w bawełnę. Ale
to nie dzisiaj.<o:p></o:p></p>
<p class="MsoNormal" style="text-align: justify;">No dobra, mam nadzieję, że mniej
wytrwali już się znudzili i przeskrolowali dalej, więc można zaczynać. Bo
będzie poważnie. Jesteśmy w doborowym towarzystwie.<o:p></o:p></p>
<p class="MsoNormal" style="text-align: justify;">Zacznijmy od strzału między oczy,
od lewego prostego wymierzonego prosto w szczękę. <b>Panowie,</b> <b>jesteśmy
cienkimi bolkami, nie mamy jaj, jesteśmy wykastrowanymi kurczakami, anemicznymi
francuskimi pieskami, fajtłapami i safandułami.</b> <o:p></o:p></p>
<p class="MsoNormal" style="text-align: justify;">Boli?<o:p></o:p></p>
<p class="MsoNormal" style="text-align: justify;">Jeszcze rozcieramy podbródek po tym
ciosie, ja też, ja też rozcieram, to jest też do mnie, do mnie osobiście, to
jest o nas i do nas wszystkich. Dlaczego boli? <o:p></o:p></p>
<p class="MsoNormal" style="text-align: justify;">Bo <b>nie radzimy sobie ze
światem, który wdziera się do naszych domów</b>. Nie radzimy sobie z bandą
anonimowych demiurgów kultury, filmu, mody, muzyki, polityki i pieniądza, przeliczających
pliki studolarówek na zapleczu. Plują nam w twarz a my udajemy, że deszcz pada.
Albo udajemy, że nie widzimy co się dzieje. Felicjan Dulski zakrzykujący „a
niech to jasna cholera” i uderzający się dłonią w kolano, to przy nas heros,
człowiek czynu, rewolucjonista i bohater.<o:p></o:p></p>
<p class="MsoNormal" style="text-align: justify;">Prawda jest taka, że jak bardzo
dobrymi ojcami byśmy nie byli, jak dobrze wychowywalibyśmy nasze dzieci, jak
dużo czasu w to nie angażowali, to przychodzi taki dzień gdy zaczynamy
rozumieć, że tracimy kontrolę. Nasz syn, nasza córka zaczyna dojrzewać! I
naturalnie zaczyna poszukiwać życia i prawdy, które leżą gdzie indziej niż w
rodzinnym domu. On czy ona wychodzą w świat, by się z nim zderzyć. I niestety
bardzo często to jest zderzenie czołowe. Jak bardzo dobrymi ojcami byście nie
byli, do pewnego stopnia jesteście uzależnieni od szczęścia, to loteria. Wiele,
bardzo wiele zależy bowiem od rówieśników, od otoczenia, od środowiska w klasie,
w szkole, do której trafiła Wasza pociecha, od atmosfery w klubie sportowym.
Wzorce są jasno zarysowane na Tik-Toku, Instagramie, grupowych czatach i
indywidualnych strumieniach świadomości na wszelkich dostępnych komunikatorach.
Ci z Was, którzy mają dzieci w harcerstwie, w skautingu, w klubie Patria, w Oazie
lub w jakimkolwiek innym środowisku, którego celem albo i dajmy na to efektem
ubocznym jest pozytywne oddziaływanie, mają z górki! Choć nie zawsze i nie
wszędzie. Inni natomiast mają prze……ane.<o:p></o:p></p>
<p class="MsoNormal" style="text-align: justify;">Zacznijmy od <b>telefonów</b>. Za
ciężkie pieniądze wyposażamy nasze pociechy w smartfony, na których za jednym
kliknięciem jest wszystko! Kiedyś młodzian musiał za uskładane ze sprzedaży
pustych butelek albo złomu pieniądze, pójść na bazar i kupić tzw. świerszczyk.
Potem oglądał nagie panie na zdjęciach w krzakach za szkołą, potem chował ten
świerszczyk w jakiejś kryjówce aby doń wrócić w dogodnym momencie. Teraz po
prostu klika, i po sekundzie ogląda wszystko co tylko możliwe. W szkole, u
siebie w pokoju, w dzień i w nocy. Efekty są tragiczne. Chłopcy odpadają z
edukacji, po prostu nie są w stanie skupić się na czymkolwiek innym, stają się
uzależnieni od pornografii, która nigdy nie zaspokaja, zawsze każe oglądać
więcej i więcej. Pisze o tym przekonywująco psycholog Zimbardo, pisze zachodnia
prasa, przekonują wreszcie dostępne badania. Zaczynają coś z tym robić rządy
tak progresywnych krajów jak Francja czy Wielka Brytania. To dłuższy i bardziej
kompleksowy temat.<o:p></o:p></p>
<p class="MsoNormal" style="text-align: justify;">Ale smartfony to nie tylko
pornografia, to po prostu uzależnienie od smartfona, to osłabienie i
nieumiejętność nawiązywania więzi społecznych w realu. Młodzi ludzie już prawie
nie umawiają się na randki? Po co, skoro można zbliżyć się do dziewczyny na
mediach społecznościowych. Obrazki grupy młodych ludzi gapiących się w swoje
smartfony na imprezie zamiast ze sobą rozmawiać śmieszyły jeszcze kilka lat
temu, teraz nikomu nie jest już do śmiechu. To samo na korytarzach szkolnych, w
tramwaju, pociągu, autobusie. Rzeczywistość wirtualna stała się bardziej
atrakcyjna niż ta realna. Właściwie nie ma już rozróżnienia między nimi. Co
będzie dalej?<o:p></o:p></p>
<p class="MsoNormal" style="text-align: justify;">To nie wszystko: jest texting. Nastolatki
nie dzwonią do siebie, tylko stukają cały czas na telefonie, Messenger,
Snapchat, Whatsup, nie wiem co jeszcze ale pewnie jest jeszcze z pół tuzina
innych aplikacji. Przeklinają tam na maksa. Bo tak jest modnie, bo słychać
wszędzie na ulicy, bo robią to celebryci, sportowcy, „wszyscy”. To „wszyscy”
pojawia się jak mantra. Iluż naiwnych rodziców, których córeczka grzecznie
siada do obiadu z babcią, a trzy minuty przed rzucała mięsem na czacie, a przed
deserem odpisuje koleżance, że jest „ch…owo”. Gdybyście wiedzieli, gdybyście
widzieli.<o:p></o:p></p>
<p class="MsoNormal" style="text-align: justify;">Jest rzeczą powszechnie wiadomą
od starożytności, że sport to zdrowie a w zdrowym ciele zdrowy duch. I oczywiście
cała nasza młodzież powinna ćwiczyć, grać w gry zespołowe, jeździć na rowerach
do szkoły, a niechby i konno, itd., itp. Niech podniesie tutaj teraz rękę ktoś,
kto widział w ostatnim roku jadąc samochodem jakichś wyrostków kopiących w
piłkę na prowizorycznym boisku, odbijających od ściany bloku, grających na
jedną bramkę, bawiących się piłką? A może ktoś inny widział bawiących się w
chowanego, w wojnę, w cokolwiek razem na podwórku? A niechby i nudzących się
razem na podwórku, na murku, przy ścianie? Dlaczego nie? Dlatego, że w tym
czasie kiedy mogliby grać w piłkę albo nudzić się wspólnie na podwórku, chłopcy
nie nudzą się tylko łoją w gry na playstation, na X-boxie, a dziewczyny oglądają
kolejny serial dla young adults na netflixie. Fakt, nie nudzą się. Każda chwila
nudy zabijana jest otworzeniem smartfona albo komputera. Nie nudzą się, nie
mają czasu nawet zjeść.<o:p></o:p></p>
<p class="MsoNormal" style="text-align: justify;">Kolejna sprawa - Wasz nastolatek
zapewne zechce oglądać <b>to „co wszyscy”.</b> Najmodniejsze seriale na
Netflixie, HBO i innych platformach streamingowych adresowane do młodego widza.
Co drugi z nich ma w tytule sex, a każdy seks w treści. Nawet Polacy stworzyli
jakiś kilkuodcinkowy netfliksowy potworek. A w każdym z nich mocna promocja
rozpoczynania współżycia seksualnego jak najwcześniej, eksperymentowania, jednorazowego,
przygodnego seksu, promocja homoseksualizmu, morze alkoholu, narkotyki i przemoc.
Świetne wzorce, wprost do naśladowania. Poradnik dobrego i udanego życia.
Recepta na szczęście. Tak właśnie, aby nie można było wątpić, jak żyją
„wszyscy”, co robią „wszyscy”. Aby chcąc przynależeć, nie chcąc być odrzuconym,
znać kody zachowań, które należy naśladować. Albo chociaż spróbować jak to
fajnie jest pić, palić i ćpać. Ty ojcze możesz mówić co chcesz i ile chcesz,
ale Twoje dziecko potrzebuje akceptacji grupy rówieśniczej, i sam nic nie
wskórasz. <o:p></o:p></p>
<p class="MsoNormal" style="text-align: justify;">W klasie Twojego nastolatka
wszyscy piją i palą, oraz chwalą się podbojami, hm, ciężko pisać, powiedzmy, miłosnymi.
Znając życie, pewnie na wyrost, no ale presja jest. Jeśli piją alkohol to
wódkę, czystą ma się rozumieć. Jeśli palą to wszystko co się da. Narkotyki?
Bardzo proszę. Wszystkie szkoły są dobrze obstawione, w dwadzieścia minut masz
towar we wskazanym miejscu. Osiemnastki - przekleństwo. A ty biedaku, który
harujesz na etacie albo dwóch aby dziecko miało smartfona, co możesz
zaproponować? Spacery w mglisty poranek w sobotę albo odwiedziny u babci Stefci?
Grę w warcaby albo wspólną lekturę Rodziny Połanieckich? A ty odpowiedzialny
przecież ojcze, który pracujesz aby utrzymać rodzinę, wracasz co dzień zmęczony,
i nie oczekujesz kłopotów wychowawczych, oczekiwałbyś raczej jakiegoś wsparcia,
zrozumienia, niestety musisz sobie zdać sprawę z tego, że wsparcia z zewnątrz
jest zatrważająco mało. Że zamiast wsparcia jest horda dzikich barbarzyńców
wychylających się ze świata tzw. kultury, którzy idą po Twoje dziecko. Idą aby
je zabrać i zjeść. Dosłownie.<o:p></o:p></p>
<p class="MsoNormal" style="text-align: justify;">Jeśli ktoś nie widział ostatniego
San Remo albo gali rozdania nagród grammy, niech sobie zerknie. Podczas tego
ostatniego wydarzenia satanistyczna orgia, taki performance, wiecie, coś
nowego. O firmie Balanciaga i jej patronie Baalu zobaczcie sobie filmiki Pana
Dociekliwego albo Dailywire.<o:p></o:p></p>
<p class="MsoNormal" style="text-align: justify;">Wszyscy teraz się dziwią: plaga
depresji, gabinety psychiatrów pękają w szwach. Rekordowa liczba samobójstw
młodych ludzi, ostatnio podawane były dane, z łatwością znajdziecie. Rzecznik
praw dziecka nawet się wybudził z zimowego snu. Nie ma przyczyny. Czyżby?<o:p></o:p></p>
<p class="MsoNormal" style="text-align: justify;">Można by tak jeszcze długo. Czy
ma sens wyliczać dalej? Każdy może sobie dopowiedzieć kolejne aspekty: epidemia
egoizmu, instagram wpędzający w narcyzm a z drugiej strony w kompleksy, itd. itp.<o:p></o:p></p>
<p class="MsoNormal" style="text-align: justify;">Przejdźmy może do konkluzji. <o:p></o:p></p>
<p class="MsoNormal" style="text-align: justify;">A konkluzja jest taka: <b>w
pojedynkę nie dacie rady</b>. Twórzcie alianse, przyjaźnie z ojcami Waszych
dzieci, działajcie wspólnie. Jeśli czegoś zakazujecie i robicie to wspólnie,
jak bardzo ułatwiacie sobie i Waszym dzieciom sprawę. To należy zacząć robić
już od niemowlęctwa, przyjaźnić się z innymi rodzinami, tworzyć szersze grupy
towarzyskie. Jeździć na wspólne wakacje i inne wyjazdy. Wasze dzieci powinny
mieć wielu fajnych wujków i ciotek, przyszywanych ale serdecznych. Pamiętajcie:
„gdzie ojca nie ma tam wuja słuchał będziesz”. Nawet jak ojciec jest, łatwiej
pewne rzeczy przyswoić od wuja, bo on uosabia zewnętrzny świat, z którym
nastolatek się zderza, z którego czerpie aby zweryfikować to co dostał w
dzieciństwie w domu. <o:p></o:p></p>
<p class="MsoNormal" style="text-align: justify;">Druga konkluzja jest taka, że
poważni mężczyźni muszą <b>wspierać i budować instytucje</b>, które mają być
trwałe, trwać i przetrwać nas. Ma znaczenie to na co wydajecie swoje ciężko
zarobione pieniądze i czy jakaś ich część, nawet mała wspiera dobre dzieła, w
tym związane z edukacją i wychowaniem młodych, w także ze światem kultury,
wymiany myśli, tworzeniem dobra.<o:p></o:p></p>
<p class="MsoNormal" style="text-align: justify;">Na koniec ferii w województwie
mazowieckim - obu rzeczy sobie i Wam z całego serca życzę. <o:p></o:p></p>Zbigniew Korbahttp://www.blogger.com/profile/05269361500495969488noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-6762421668804213457.post-16172201595348102982023-02-06T15:15:00.004+01:002023-02-06T15:15:36.087+01:00POSTANOWIENIA NOWOROCZNE, URODZINOWE I INNE<p></p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiUo53xEk-ElR5LWXVoVtRkiwJFH5qIjaGJLjrLhIbhIlroQtFZrHfSIAM6egdsBG6jMbvP-WGmG1dNVHrZmdKHugc_YjBiMVOW7_U0kGXi0evW72VrmPfgad3Q2tvcjKzwgoq5wbFO3B7RSMB59oLR12UJVbPjNZ_bwO-YoiiyLiXH95Nkcs4qj4P0JA/s4032/Ksi%C4%85zki.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="4032" data-original-width="3024" height="320" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiUo53xEk-ElR5LWXVoVtRkiwJFH5qIjaGJLjrLhIbhIlroQtFZrHfSIAM6egdsBG6jMbvP-WGmG1dNVHrZmdKHugc_YjBiMVOW7_U0kGXi0evW72VrmPfgad3Q2tvcjKzwgoq5wbFO3B7RSMB59oLR12UJVbPjNZ_bwO-YoiiyLiXH95Nkcs4qj4P0JA/s320/Ksi%C4%85zki.jpg" width="240" /></a></div><br /> POSTANOWIENIA NOWOROCZNE, URODZINOWE I INNE<p></p><p class="MsoNormal"><o:p></o:p></p>
<p class="MsoNormal" style="text-align: justify;">Warto mieć postanowienia.
Noworoczne, urodzinowe, okolicznościowe, jakiekolwiek. Nawet jeśli nie uda się
ich zrealizować w stu procentach, a nawet nie w dwudziestu za to tylko
cokolwiek się uda, to i tak prawdopodobnie uda się więcej, niż gdybyśmy takich
postanowień w ogóle nie robili.</p><p class="MsoNormal" style="text-align: justify;"><o:p></o:p></p>
<p class="MsoNormal" style="text-align: justify;">Ludzie mają różne postanowienia:
przeczytać X książek, schudnąć Y kilogramów, przejść Z kilometrów. Czasami
mniej konkretne: więcej sportu, mniej stresu, więcej czasu dla najbliższych.
Warto mieć postanowienia, i warto aby były konkretne. <o:p></o:p></p>
<p class="MsoNormal" style="text-align: justify;">Czasami śmieję się, że zazwyczaj
nie muszę szukać nowych, bo te z poprzedniego roku są doskonale świeże,
trafione i niezrealizowane. Z drugiej strony jak patrzę na te sprzed kilku lat,
to powoli, z mozołem, wolniej niż zamierzałem, ale co nieco jednak udaje się
realizować. <o:p></o:p></p>
<p class="MsoNormal" style="text-align: justify;">Brian Tracy radzi aby swoimi
postanowieniami, dobrymi deklaracjami dzielić się z innymi, upubliczniać je,
wtedy jesteśmy pod ścianą, aby nie stracić zupełnie twarzy, musimy się
mobilizować bardziej aby jednak coś nie coś pchać sprawy do przodu.<o:p></o:p></p>
<p class="MsoNormal" style="text-align: justify;">Przyjąłem tą ryzykowną radę
Briana w dobrej wierze i przed radzeniem komukolwiek innemu, postanowiłem ją
zaaplikować do samego siebie. Dlatego w dniu 1 października podczas wieczoru
autorskiego „Wszystkich klęsk wieku (nie)męskiego” wobec dwu setek wspaniałych
i wyrozumiałych ludzi dobrej woli o czułym spojrzeniu, wypowiedziałem kilka
postanowień. Do zrealizowania nie w ciągu jednego roku, ale w ciągu lat
dziesięciu. O ile nastąpią ma się rozumieć te lata w miarę dobrym zdrowiu,
pozwalającym na ich realizację. <o:p></o:p></p>
<p class="MsoNormal" style="text-align: justify;">Wśród tych postanowień jest m.in.
napisanie 10 książek i przeczytanie 500 innych.<o:p></o:p></p>
<p class="MsoNormal" style="text-align: justify;">I jak to idzie? Czy chcecie
wiedzieć?<o:p></o:p></p>
<p class="MsoNormal" style="text-align: justify;">Tutaj nastąpić powinna długa
pauza… Zastanowienie, co też odpowiedzieć ludziom o przyjaznym spojrzeniu?
Którzy w swojej szlachetności wzięli to wszystko za dobrą monetę. <o:p></o:p></p>
<p class="MsoNormal" style="text-align: justify;">I słusznie. Bo to nie był przecież
żart!<o:p></o:p></p>
<p class="MsoNormal" style="text-align: justify;">Otóż idzie o to, że nic co dobre
w życiu nie przychodzi łatwo. Można powiedzieć nawet, że ciężko. Realizować
takie postanowienia. Miałem jeszcze inne postanowienie: zrealizować 100
nieprzeciętnych transakcji i projektów zawodowych. Z tym idzie nieco lepiej.
Dlatego właśnie z pozostałymi postanowieniami idzie nieco gorzej (czytanie), a
nawet bardzo źle (pisanie). Nie zraża mnie to w ogóle. W tym była cała mądrość
jednych i takich samych postanowień podejmowanych nie na rok ale na dziesięć
lat! <o:p></o:p></p>
<p class="MsoNormal" style="text-align: justify;">Sandor Marai, pisarz totalny i
pełny, wspomina, że jeden z jego idoli, inny węgierski pisarz Gyula Krudy w
ostatnich latach swojego życia (a żył lat 55) „wypijał dziennie cztery, pięć
litrów wina. I do końca pisał, z niesłabnącą siłą i doskonałością.” Z kolei
kolega Jarosław, dzięki któremu <i>nota bene</i> może już niedługo trafi do Was
audiobook „Wszystkich klęsk”, pocieszył mnie z kolei historią pewnego
Japończyka ocalałego z atomowej hekatomby w Nagasaki, który na rok przed śmiercią,
przykuty już do łóżka, podyktował z głowy pięć książek, jedna za drugą. <o:p></o:p></p>
<p class="MsoNormal" style="text-align: justify;">Cóż za optymistyczna wizja<span style="font-family: "Segoe UI Emoji",sans-serif; mso-ascii-font-family: Calibri; mso-ascii-theme-font: minor-latin; mso-char-type: symbol-ext; mso-hansi-font-family: Calibri; mso-hansi-theme-font: minor-latin; mso-symbol-font-family: "Segoe UI Emoji";">😉</span><o:p></o:p></p>
<p class="MsoNormal" style="text-align: justify;">Tymczasem jednak udało się co
nieco pokończyć z dawno porozpoczynanych lektur. Kilka wartych jest polecenia. <o:p></o:p></p>
<p class="MsoNormal" style="text-align: justify;">Wspomniany Sandor Marai jest
autorem dwóch powieści, które można z pewną nieśmiałością ale jednak nazwać,
promałżeńskimi. To „Rozwód w Budzie” i „Ta prawdziwa”. Obie jak to u Maraia
osadzone są w nostalgicznym nastroju odchodzącego mieszczańskiego świata
przedwojennych Węgier, w których się wychował. Obie mogą się dłużyć
niemiłosiernie współczesnemu czytelnikowi, dialogów tam jak na lekarstwo.
Dziwne ale mimo braku wartkiej akcji napięcie rośnie ze strony na stronę.<o:p></o:p></p>
<p class="MsoNormal" style="text-align: justify;">„Rozwód” to opis nocnej rozmowy.
Do sędziego orzekającego w sprawach rozwodowych przychodzi dawno nie widziany kolega
z lat szkolnych i drobiazgowo opowiada historię swojego małżeństwa, co do rozwodu
którego następnego dnia ma orzekać gospodarz. Gość odtwarza wydarzenia, z
których wynika, że między jego żoną a sędzią coś kiedyś tam zaiskrzyło, z czego
ni mniej ni więcej, miałoby wynikać, że właśnie sędzia i żona nocnego gościa to
dwie połówki tej samej pomarańczy. Ergo, życie sędziego to jedno wielkie
kłamstwo. Nocny gość poddaje się wymowie niezbitych dowodów i niejako
odpuszcza, godzi się na swój los i oddaje żonę temu, którego żoną powinna być
od początku. Dotychczasowe życie sędziego jest w związku z tym grubym nieporozumieniem.
Słuchamy tych wywodów z zaciekawieniem, jednak często tak jakbyśmy słuchali
spowiedzi wariata. Gdy nocny gość wreszcie opuszcza mieszkanie, sędzia wchodzi
do pokoju, gdzie śpi jego rodzina, spogląda na nich i zamyśla się: „Wszystko to
nie może być „nieporozumieniem”, ta śpiąca kobieta i tych dwoje pogrążonych we
śnie dzieci…” <o:p></o:p></p>
<p class="MsoNormal" style="text-align: justify;">Widzicie, owoce decyzji nie mogą być
nieporozumieniem. Życie wynikające z porywu serca nie może nic nie znaczyć.<o:p></o:p></p>
<p class="MsoNormal" style="text-align: justify;">Ja jestem za mało inteligentny
aby odnaleźć wszystkie znaczenia, ale czytam motto, czytam ostatnie zdanie
powieści i myślę sobie, czy Marai nie chciał też pokazać, że jeśli noc
przynosić może czasem wątpliwości, to za dnia one znikają, i trzeba o tym
pamiętać, trzeba zawsze starać się „dotrwać do świtu”? Czy nie chciał on też powiedzieć,
że małżeństwo, miłość to decyzja, to świadome zadziałanie ludzkiej woli, a nie
jakieś fatum, któremu trzeba się poddać. Książka ta ukazała się w latach, gdy
przez Węgry przetaczała się dyskusja w związku z wprowadzeniem do prawa cywilnego
rozwodów. A głos Maraia interpretowany był jako głos na „nie”.<o:p></o:p></p>
<p class="MsoNormal" style="text-align: justify;">Druga powieść to „Ta prawdziwa”. Historia
małżeństwa, zgodnego, dobrego małżeństwa, w które w pewnej chwili wkrada się
niepokój. Między żoną a mężem prawdopodobnie jest ta trzecia. Świadczy o tym
zazdrośnie strzeżona w portfelu męża wstążka należąca do innej kobiety. Mój
Boże, jakie piękne, subtelne czasy, gdy zdradą było zachowanie pamięci o
osobie, z którą zamieniło się raptem kilka słów, nic więcej, a która wręczyła temu
mężczyźnie wstążkę. Jednak w głowie męża zagnieździła się w związku z tym jakaś
obsesja, jakiś przymus. By pędzić do, wypatrywać tej prawdziwej, tej właściwej
kobiety. Nie chcę pisać o tym, co wydarzyło się dalej. Napiszę jak to się
skończyło. Skończyło się kompletną porażką. Można wzruszyć ramionami - tak to
się kończy gdy delikwent obsesyjnie szuka „tej prawdziwej” i w imię tego
poszukiwania zostawia tą pierwszą dla tej drugiej, a potem i drugą dla kolejnej.
Klasyka gatunku. Ale weź to wytłumacz Kurzajewskiemu jednemu czy drugiemu. Mimo
całego szacunku dla Marai’ego jako pisarza, bowiem zaiste wielkim pisarzem był,
myślę, że Sandor nie da rady wielu przekonać. Ta literatura uwodzi swoim
klimatem, nostalgią, przenikliwością, subtelnością ale nie potrząśnie raczej
współczesnymi poszukującymi „tej prawdziwej”. No właśnie: kobiety, miłości?
Spełnienia, szczęścia? To szkodliwy mit wbijany nam przez tysiące kolorowych tygodników
i przekombinowanych seriali. <o:p></o:p></p>
<p class="MsoNormal" style="text-align: justify;">Jeśli są tu jacyś młodzi
czytelnicy, którzy może szukają drugiej połowy, może rozglądają się,
zastanawiając czy „ta”, czy „inna”, która prawdziwa, to niech mnie teraz dobrze
posłuchają. Miłość to nie gonitwa przez cały świat za „tą prawdziwą”. Miłość to
decyzja, miłość to zaangażowanie, miłość to ryzyko. Może żyje gdzieś obok was
dziewczyna, którą znacie z sąsiedztwa, ze szkoły, z harcerstwa, która nie jest
postacią z Waszych snów, nie przypomina zwiewnej nimfy z długimi jasnymi
włosami i wiankiem na głowie, albo jakiejś współczesnej wersji seksbomby. Ale
która oczekuje na miłość, na zaangażowanie, na faceta, na którego będzie mogła
liczyć, z którym będzie mogła się śmiać i dzielić troski każdego dnia. Give it
a try! Spróbuj. Daj życiu szansę. Umów się do cholery! I to samo w drugą
stronę, przecież żyjemy w czasach, gdzie dziewczyna nie musi czekać bezradnie w
szklanej wieży na błędnego rycerza… <o:p></o:p></p>
<p class="MsoNormal" style="text-align: justify;">Z mądrych ksiąg przeczytałem
jeszcze starego, dobrego Chestertona. Zbiorek awantur pt. „Dla sprawy”. Można
powiedzieć, że teksty Chestertona starzeją się pięknie i z godnością. W obliczu
tego co mamy teraz, wadzenie się angielskiego myśliciela z protestantami czy
scjentystami jawi się jako niewinne igraszki. Piękne jest to, że Chesterton
błyskotliwie obnaża mielizny ateizmu oraz różnych prądów i tendencji, które
dzisiaj mają już swoje kolejne dalej rozwinięte stadia, o których nawet mu się nie
śniło. Przy jego finezyjnych popisach dzisiejsze dyskusje to jak walenie cepem.
Miło się to czyta a celność wielu spostrzeżeń bawi i poucza. Weźmy choćby taki
artykuł „Coraz dalej od domu”. Chesterton pije w nim do reformatorów czy raczej
niszczycieli instytucji rodziny. Porównuje ich do gościa podbiegającego do
płotu w podskokach i oznajmiającego: „Nie widzę żadnego pożytku z tego płotu.
Usuńmy go!”. Gość nie zadaje sobie pytania, kto i po co ten płot tam postawił,
nie zastanawia się nad tym, że nie wyrósł on sam, że chyba nie byli głupcami
ci, którzy trudzili się aby go tam postawić. Do podobnie atakowanych jego
zdaniem instytucji należy Dom Rodzinny. Ci, którzy usilnie próbują go
zniszczyć, nie zadają sobie nawet trudu aby zrozumieć jego celowość. Wydają
ogrom pieniędzy aby tworzyć instytucje, które usiłują zastępować zadania domu rodzinnego,
zamiast wspierać to co naturalne i … tańsze. Porównuje ich do robotników, którym
nie podoba się, że prąd rzeki porusza koło młyńskie, i zamiast wodą poruszają
tym kołem sami, siłą swoich mięśni. <o:p></o:p></p>
<p class="MsoNormal" style="text-align: justify;">Jak pisze w innym miejscu ”w
naszych czasach człowiek zyskuje reputację mistrza paradoksów, jeśli
najzwyczajniej w świecie powtarza, że truizmy są prawdziwe”. Piękne to były te czasy
Chestertona. <o:p></o:p></p>
<p class="MsoNormal" style="text-align: justify;">A na końcu abp Charles J. Chaput,
emerytowany biskup Filadelfii, klasa po prostu. Chciałem takiej książki,
mądrej, pełnej odniesień do innych prac, gdzie autor dzieli się głęboko przemyślanymi
przez siebie sprawami. Tytuł książki: „Za co warto umierać? Myśli o tym, dla czego
warto żyć.”<o:p></o:p></p>
<p class="MsoNormal" style="text-align: justify;">Książka jest za bardzo
eklektyczna abym ją streszczał albo częstował Was wyrwanymi z kontekstu cytatami.
Tylko kilka z nich: <o:p></o:p></p>
<p class="MsoNormal" style="text-align: justify;">„Umacnia się w nas wiarę w to, że
prawdziwe szczęście jest wynikiem zaspokojenia naszych osobistych pragnień.
Karmiony tym przekonaniem drapieżny indywidualizm jest tym, co zdominuje świat,
jeśli pewnego dnia zaczniemy żyć jako ponadnarodowi „obywatele świata”. Naszym
przeznaczeniem nie będzie już jedność powszechnego braterstwa. Będziemy żyć w
sterowanym technokratycznym kokonie, stworzonym, aby promować konsumpcję i
autokreację. Zamiast utraconej solidarności zyskamy pocieszenie w postaci
zakupów i podróży”.<o:p></o:p></p>
<p class="MsoNormal" style="text-align: justify;">O przyjaźni: „Kiedy dwóch idzie…
jak powiada Homer. I do myślenia bowiem, i do działania zdatniejsi są ludzie we
dwójkę”.<o:p></o:p></p>
<p class="MsoNormal" style="text-align: justify;">„Wszystkie udane małżeństwa są
przede wszystkim w ostatecznym rozrachunku związkami przyjaźni.”<o:p></o:p></p>
<p class="MsoNormal" style="text-align: justify;">Za Henri de Lubac: „Naszą misją
nie jest doprowadzenie do triumfu prawdy, lecz tylko dawanie jej świadectwa.” <o:p></o:p></p>
<p class="MsoNormal" style="text-align: justify;">„Mamy względem tego świata
obowiązki, które nie pozwalają nam na komfort milczenia na forum publicznym
albo ucieczki od dzisiejszych konfliktów do jakiejś kryjówki w górach”<o:p></o:p></p>Zbigniew Korbahttp://www.blogger.com/profile/05269361500495969488noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-6762421668804213457.post-45613160290966290442022-11-05T11:51:00.001+01:002022-11-05T11:51:08.707+01:00Zupa nic!<p></p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgDCwGByPCku4EQiWR_-1xGpNda2-prZeyujcZYoa59IhF8Ze15_IxNT0_yg-1E4tnyFh2plE_y-SSmJzkh1q4Y1AxjXwI11PLByQaF4C52jLiwC6mvEVuZRlQAN1vE_sM8VsXsMfmPlQDww4MguQSjjlpXepjagbCLf4vVxdauj2h6JxOPN7wyn2BM1w/s1000/zupa-nic2.jpg" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="918" data-original-width="1000" height="294" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgDCwGByPCku4EQiWR_-1xGpNda2-prZeyujcZYoa59IhF8Ze15_IxNT0_yg-1E4tnyFh2plE_y-SSmJzkh1q4Y1AxjXwI11PLByQaF4C52jLiwC6mvEVuZRlQAN1vE_sM8VsXsMfmPlQDww4MguQSjjlpXepjagbCLf4vVxdauj2h6JxOPN7wyn2BM1w/s320/zupa-nic2.jpg" width="320" /></a></div><div><br /></div><p class="MsoNormal" style="text-align: justify;">Gdybym ten film obejrzał
wcześniej to nie wiem czy siliłbym się na niektóre teksty we „Wszystkich
klęskach wieku (nie)męskiego”. „Zupa nic” to bowiem piękny fresk (choć słowo to
nie pasuje zupełnie do tamtych czasów) lat osiemdziesiątych, na które przypadło
i moje dzieciństwo. Z tego dzieciństwa i wczesnej młodości niektóre smaczniejsze
kąski starałem się przywołać i ocalić we wspomnianej książeczce. Jeśli nie wiecie
co obejrzeć w ten weekend a chcecie obejrzeć komedię, mogę szczerze polecić ten
film. </p><p class="MsoNormal" style="text-align: justify;">Adam Woronowicz prezentuje w nim najlepszą formę, jest w swoim żywiole w roli
pomiatanego przez system schyłkowego PRL-u architekta. Wtórują mu koncertowo Kinga
Preiss grająca jego żonę i Ewa Wiśniewska (teściowa), oraz szwagier Zenek czyli
Rafał Rutkowski. Różne sceny w filmie są po prostu genialne. I ma się rozumieć,
prześmieszne. Ten entourage głównego bohatera, ten outfit, na czele ze skórzaną
brązową marynarko-kurtką, ale i spodnie dzwony, i takie koszule non-iron z
wywijanymi kołnierzami, i ten brzuszek piwny, no, uczta dla oka. W tym filmie
jest wszystko: blaski i cienie pomieszkiwania w dwóch pokojach rodziny z dwoma
córkami oraz teściową, zgubienie kartek na mięso, pijany ojciec wracający przed
Wigilią z choinką-kikutem, wygranie talonu na samochód, radość i smutki z tym
związane (problemy z gaźnikiem, kradzież kół). Jest karp w wannie przed
Wigilią, jest skok przez kozła na lekcji WF-u, jest wszechwładna cesarzowa-kadrowa
w pracy i płaszczenie się przed nią. Są wycieczki na saksy na Węgry i
przemycane kołnierze z lisów, jest i szwagier cwaniak, który umie się ustawić w
rzeczywistości jaka jest, no i kolejka za meblami uwieńczona niesamowitym sukcesem
– zdobyciem „wypoczynku Edyta”.<o:p></o:p></p>
<p class="MsoNormal" style="text-align: justify;">W tekście „Każdy chciał być DJ-em”
wspominam podobne perypetie: <o:p></o:p></p>
<p class="MsoNormal" style="margin-bottom: 6.0pt; text-align: justify;">„<i><span style="mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">Mój ojciec
kiedyś stał całą noc w kolejce przed sklepem sportowym, bo dostał informację,
że mają rzucić namioty. Nasz stary nie nadawał się już do użytku, więc nowy bardzo
by nam się przydał do wyjazdów. Nad ranem okazało się, że dojechały nie namioty,
tylko rowery i śpiwory. Rowerów trzy sztuki, więc ojca już to szczęście nie
objęło, za to kupił dwa śpiwory. Wprawdzie śpiworów akurat nie potrzebowaliśmy,
ale skoro je rzucili, grzechem byłoby nie wziąć po całej nocy koczowania pod
sklepem na zimnie. <o:p></o:p></span></i></p>
<p class="MsoNormal" style="text-align: justify;"><i><span style="mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">Innym razem całą rodziną obstawialiśmy
dostawę mebli. Mamie marzyły się mahoniowe matowe regały. Nie dotarły. Może w
przyszłym tygodniu? Znowu koczowanie. I tak ze trzy razy. W końcu przywieźli.
Jasne na wysoki połysk. Wzięliśmy oczywiście. Do dzisiaj straszą w mieszkaniu
mojej mamy. Ale ile było podczas tych komitetów kolejkowych zabawy wieczornej i
nocnej, podchody, w chowanego, berek, żarty, totalna integracja dzieciarni
asystującej matkom i ojcom.</span></i><span style="mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">”<o:p></o:p></span></p>
<p class="MsoNormal" style="text-align: justify;">Wspomnę tylko, że z tym namiotem
jeździliśmy „maluchem” czyli fiatem 126p w góry, a bagażnik dachowy wyglądał
identycznie jak ten, który Woronowicz tak umiejętnie upinał w filmie przed
wyjazdem na wakacje.<o:p></o:p></p>
<p class="MsoNormal" style="text-align: justify;">Co w tym filmie urzeka? Wszystko:
dobrze skrojone i obsadzone role, scenariusz, jest tu jakaś finezja, której
zazwyczaj brakuje w polskich produkcjach, szczególnie z komediach. Lecz przede
wszystkim urzeka atmosfera! Ciepła, pobłażliwa, to nie jest żaden
sentymentalizm ani z drugiej strony brutalne ciśnięcie beki jak w Alternatywach
4 u Barei. Historia jednej z tysięcy rodzin, ze standardowymi problemami dla
tego czasu, ale z tego wyłania się jakaś wdzięczność, piękno, relacje,
wspieranie się w życiu. Nawet scena imienin to klasyk. Tam jest wszystko: trzy
małżeństwa, sałatka z warzyw, nóżki w galarecie, coś do przepijania tej
galarety. Tak to wyglądało, biednie, groteskowo. Ale budzi to naszą sympatię,
nie tylko dlatego, że to część naszej historii, życie naszych rodziców czy
dziadków, ale dlatego bo przez tę ciasnotę, upokorzenia, przez ten peerelowski paździerz
prześwituje życie. Podstawowe relacje rodzinne, sąsiedzkie, koleżeńskie - dzięki
którym łatwiej żyć. Dzięki którym życie w ogóle nabiera większego sensu. Bez
względu na zmieniające się scenografie życia, gadżety, materialne przedmioty
westchnień - jakość relacji napędza jakość życia. <o:p></o:p></p>
<p class="MsoNormal" style="text-align: justify;">Może i nieładnie powiedziane, ale
chyba prawdziwie.<o:p></o:p></p><br />Zbigniew Korbahttp://www.blogger.com/profile/05269361500495969488noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-6762421668804213457.post-38691123935013946202022-03-07T16:16:00.008+01:002022-03-07T16:16:37.568+01:00 Ukraina<p></p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEjj6UbRERhat0EaxVuBIvWTC5ZZH8tWtcbUsgDVUGZhvV64LwZZ_WUoUR6P1SI1XRtjdC3MJnwsqRzr_m6IbKiM1b1rw6V-yyX7H2gKDM1cuZDA7C1pWUP8TAoDacvs5BcgZw88SnShq7buDLS-XNaediv9UcgUFxjW0mXrTl3i3MgYpMADg2hzeupCEw=s813" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="558" data-original-width="813" height="220" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEjj6UbRERhat0EaxVuBIvWTC5ZZH8tWtcbUsgDVUGZhvV64LwZZ_WUoUR6P1SI1XRtjdC3MJnwsqRzr_m6IbKiM1b1rw6V-yyX7H2gKDM1cuZDA7C1pWUP8TAoDacvs5BcgZw88SnShq7buDLS-XNaediv9UcgUFxjW0mXrTl3i3MgYpMADg2hzeupCEw=s320" width="320" /></a></div><br /><p></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: normal; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;"><span style="color: black; font-family: "Arial",sans-serif; mso-fareast-font-family: "Times New Roman"; mso-fareast-language: PL;">Jeszcze nieco ponad tydzień
temu beztrosko wspominaliśmy sobie na fejsbuku przygody harcerskie. Dwa dni
później zaczęła się wojna. Prawdziwa, w której giną ludzie a miasta obracają
się w ruinę. Jesteśmy świadkami czegoś bardzo złego dla Ukrainy i bardzo
niebezpiecznego dla całego świata.<o:p></o:p></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: normal; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;"><span style="font-family: Arial, sans-serif;">Wojna tuż obok zmienia
wiele. Nikomu teraz nie jest do śmiechu. Staramy się kontynuować swoje normalne
obowiązki, lecz cały czas śledzimy wiadomości, martwimy się, wzruszamy i
pomagamy jak możemy. Jako Polska, jako Polacy zachowujemy się „jak trzeba”, a
nawet więcej. Otwarcie serc, zaangażowanie ludzi dobrej woli jest niesamowite.
Zniknęły podziały, mówimy jednym głosem i wspólnie się angażujemy. To na pewno
jest właściwe i konieczne do robienia, uczynki miłosierdzia co do ciała. Po
pierwszym entuzjazmie, może przyjść jednak zmęczenie, nie będzie łatwo, to nie
orkiestra wielkiej pomocy grająca jeden dzień w roku. Oczywiście oby jak
najkrócej trwała rozłąka rodzin, oby ludzie mogli wrócić do swoich domów, żony
i dzieci do mężów i ojców. Nikt jednak nie wie, jak potoczą się dalsze wypadki,
ile będzie to wszystko trwało.</span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: normal; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;"><span style="font-family: Arial, sans-serif;">Nie wiem do końca, czy
jest sens dzielić się tymi myślami tutaj, kogo mogą obchodzić, dlatego nie
pisałem wcześniej, choć głowa pęka od pytań, domysłów i spekulacji. Zamiast
zaczytywać się w komentarzach i wiadomościach, na pewno sensowniej jest robić cokolwiek,
wpłacać, zawozić, dowozić, gościć, kupować i wysyłać. Jeszcze raz wielki
szacunek, wielkie podziękowanie dla wszystkich angażujących się jakkolwiek, to
wielka narodowa akcja, gdzie dajemy świadectwo swojego człowieczeństwa, i patos
jest tu jak najbardziej na miejscu. Dlatego tylko kilka myśli na szybko.</span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: normal; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;"><span style="font-family: Arial, sans-serif;">Doszło do ataku na niepodległe,
suwerenne państwo. Bez względu na wszelkie rozważania geopolityczne, analizy doktryny
Rosji itp. to jest to </span><u style="font-family: Arial, sans-serif;">akt bezprawia międzynarodowego</u><span style="font-family: Arial, sans-serif;">, naruszenie
podstawowych praw ludzkich, prawa narodów do samostanowienia, coś takiego
wymaga natychmiastowego potępienia przez wspólnotę międzynarodową i powinno
wymagać reakcji. Patrząc na historię, nigdy takich wątpliwości nie miał Jan
Paweł II, który zawsze bezkompromisowo reagował i krzyczał (to jest adekwatne
słowo, tak właśnie było) na Placu Świętego Piotra w obliczu wojen, bez względu
na to kto je wszczynał. Wojna zawsze jest kataklizmem, w którym giną niewinni
ludzie, zostawia zgliszcza materialne i rany psychiczne na pokolenia. Nienawiść
rodzi nienawiść. O tym trzeba pamiętać. Możemy się cieszyć z tych lub owych
taktycznych zwycięstw Ukraińców, z tego że Romowie zakosili czołg Rosjanom, że
to lub owo, ale w poczuciu powagi, to jest tragedia dziejąca się na naszych
oczach. Zło, które wypełza, tak szybko nie chowa się potem do swojej pieczary.</span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: normal; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;"><span style="font-family: Arial, sans-serif;">Widzimy, że Polska nie
miała żadnych wątpliwości od samego początku. Nie można tego powiedzieć o
reakcjach w pierwszych dwóch dniach napaści kilku ważnych krajów. Inwazja była
nazywana konfliktem, operacja militarną itp. To zawstydzające, ale to tylko nam
uświadamia, że moralność międzynarodowa jest na niskim poziomie, że wcześniej
akceptowano rozwiązania siłowe, a skromne komunikaty oburzenia blakły już po
kilku dniach. We współczesnym świecie liczy się siła a nie prawo, sprzeciwiamy
się temu, to nas oburza ale musimy o tym pamiętać. Putin w sposób wyostrzony i
karykaturalny uprawia tępą, kłamliwą propagandę i łatwo ją identyfikować, ale
to nie znaczy, że gdy inni używają jej w sposób bardziej finezyjny, mamy jej
ulegać. Nie powinniśmy mieć złudzeń i nie powinniśmy ulegać zbytniemu optymizmowi,
który gdzieniegdzie się pojawił.</span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: normal; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;"><span style="font-family: Arial, sans-serif;">Pojawił się, ponieważ
kilka pozytywnych aspektów faktycznie wystąpiło. Zachód zjednoczył siły,
Szwecja, Finlandia zgłosiły akces do NATO, te państwa mają dobre rozeznanie
sytuacji i pamiętają historię. Białoruś oficjalnie nie rzuciła swoich dywizji
do akcji bezpośredniej, Łukaszenka kluczy chyba, na ile może, w każdym razie
różne tu są domysły. Polska otrzymuje werbalne wsparcie sojuszników z NATO,
pojawiło się kilka tysięcy żołnierzy, etc. Domniemany układ rosyjsko-niemiecki
został rozerwany, zwidy i naiwne pobożne życzenia zachodniej Europy na temat
Putina w obliczu krwawych wydarzeń rozwiewają się. Choć powoli i niechętnie. I
najważniejsze: Ukraina wciąż walczy! Wbrew wszelkim prognozom i pewnie
oczekiwaniom różnych możnych tego świata, którzy wtedy odetchnęliby z ulgą i
zaczęli rozmasowywać dyplomatycznie faus paux Putina, Ukraina stawiła mężny
opór i okazała się dużo silniejsza niż myślano.</span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: normal; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;"><span style="font-family: Arial, sans-serif;">Cały świat zobaczył
dzielny naród ukraiński zjednoczony wokół swoich przywódców. Mnóstwo faktów nie
tylko daje do myślenia, co powinno wstrząsać zamożnymi, leniwymi
społeczeństwami Zachodu. Mężczyźni - obywatele Ukrainy pracujący zagranicą,
wrócili do kraju by go bronić. Takie informacje robią wrażenie. Niejednemu
przyszło do głowy pytanie: czy w jakimkolwiek innym narodzie byłby teraz taki
duch? Czy taki duch byłby w Polsce? Wolelibyśmy tego nie testować w praktyce. Kiedyś
mieliśmy takiego ducha, wielkiego ducha, a było to w roku 39, a potem w 44. Jak
kamienie rzucane na szaniec poszły w dym walki najlepsze jednostki, zginęło
całe pokolenie, mężnie oddając życie za ojczyznę. Życia ojczyźnie jednak to nie
ocaliło, w żaden sposób. W żaden. Wiemy o tym dobrze. To jest trauma, która
trwa w naszym narodzie, myślę, że głęboko, i nie ma pewnie osoby, która by o
tym nie pomyślała w ostatnich dniach. Nasze bohaterstwo nie wzruszyło
zachodniej opinii publicznej ani nie obeszło rządzących. Czy teraz bohaterstwo
Ukraińców wzruszyłoby ich, gdyby nie przejmujące obrazki w telewizji i na
fejsbuku? Czy jakakolwiek demonstracja ruszyłaby ulicami miast europejskich? Nasze
bohaterstwo wykrwawiło nas i ułatwiło Stalinowi jego plany dla Polski.
Pamiętajmy, nigdy, nigdy nie liczmy na to, że krew naszych młodych chłopców
kogokolwiek do czegoś popchnie, zmusi, nakłoni np. do pomocy. Nie wolno nigdy
przedmiotowo traktować innego człowieka nawet w takich przypadkach. Owszem
walka może być konieczna po prostu dla obrony, dla walki o życie innych ludzi.
Na tym polega etos żołnierski: żołnierz ryzykuje własnym życiem dla obrony żyć
innych ludzi.</span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: normal; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;"><span style="font-family: Arial, sans-serif;">Dlatego niepokoją mnie
głosy, że w razie napaści na Polskę musielibyśmy wytrwać trzy, pięć, siedem
albo czternaście dni aby państwa NATO przyszły nam z pomocą. Nie! I jeszcze raz
nie! Ostatecznie jestem prawnikiem i w Artykule 5 Paktu Północnoatlantyckiego
nie widzę żadnych tego typu zapisów. To postanowienie jest proste jak drut!
Napaść na jednego oznacza wojnę ze wszystkimi i obliguje innych do udzielenia pomocy
„łącznie z użyciem siły zbrojnej”, do podjęcia działań „niezwłocznie”.
Niezwłocznie oznacza, jak wszyscy prawnicy wiedzą, bez uzasadnionej zwłoki. A
wiadomo przecież, że trzeba się spakować, przylecieć, etc. Więc różni analitycy
wskazujący na konieczność posiadania silnej armii zdolnej do oporu przez te
ileś tam dni, więc ci analitycy w praktyce pewnie mają rację. Ale publicznie,
na zewnątrz nie możemy tego akcentować: powinniśmy akcentować konieczność
natychmiastowej odpowiedzi. Oby te rozważania pozostały na zawsze tylko
teoretyczne.</span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: normal; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;"><span style="font-family: Arial, sans-serif;">Patrzenie na bohaterską
walkę Ukrainy uruchamia w nas bolesne wspomnienie naszej historii i strach o
to, czy z nami nie będzie tak samo? Czy Ich mężna walka, ofiara krwi powstrzyma
powrót pod sowiecki but? Zaraz za tym czai się strach, co będzie dalej? Państwa
Bałtyckie? A potem „mój kraj Polska”? I co wtedy? Będziemy głośno krzyczeć, że
honor, że nie oddamy guzika a potem zginie kilkaset tysięcy ludzi, nasze miasta
zostaną zrównane z ziemią, a i tak przegramy. Przepraszam, że wypowiadam obawy,
które są w głowach, o których boimy się myśleć. Czy w tym kontekście może
dziwić zainteresowanie stanem uzbrojenia naszej armii? Sensownością różnych
decyzji, zakupami wyszukanego, drogiego sprzętu w małych ilościach, który ma
pojawić się tu za kilka lat? A może powinniśmy wyprodukować (możemy sami) tysiące
ręcznych wyrzutni przeciwpancernych i przeciwlotniczych? Ich magazyny mieć w
każdej gminie? Może powinniśmy przeszkolić w nauce strzelania miliony i miliony
kałasznikowów mieć w magazynach, by w razie wojny rozdać broń? Nie chcę się tu
wymądrzać, bo setki ekspertów teraz się pojawiło i każdy wrzuca swoje pięć
groszy. Chcę tylko powiedzieć, że takie zainteresowanie, taka refleksja, taka
dyskusja jest naturalna, jest uzasadniona, wynika z naszych uzasadnionych obaw.
To jednak jest przerażające, wolelibyśmy aby nasza wiara w sojusze i w potęgę
techniczną naszej armii została wzmocniona. Abyśmy zostali uspokojeni. Aby
każdy z nas mógł się zajmować swoim zawodem, uprawą ogródka czy czymkolwiek
chce, pewny, że nigdy sam nie będzie musiał chwycić za broń by bronić swoich
najbliższych. Na razie prawda jest taka, że mamy mikroskopijną armię ze
skromnym wyposażeniem. I trzeba mieć to na uwadze. Potrzebujemy czasu aby to
zmienić.</span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: normal; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;"><span style="font-family: Arial, sans-serif;">Większość świata
(chciałbym napisać cały, ale musimy starać się być jednak precyzyjni) chce
przegranej Putina, zamachu stanu na Kremlu, wygranej Ukrainy. A co jak Kijów
padnie? Co będzie dalej? Jednak przegrana Putina teraz również nas w całości nie
uspokoi. Bo co dalej? Odpuści, wycofa się i zaakceptuje przegraną? Przecież ten
system, ci ludzie nie liczą się z niczym, nie wierzą w Boga, nie boją się żadnej
kary, boskiej w szczególności. Odetniemy hydrze jedną głowę, czy nie odrosną
dwie? Nikt chyba nie jest spokojny. Wojna raz rozpoczęta może rodzić falę.</span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: normal; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;"><span style="font-family: Arial, sans-serif;">Dlatego jedna rzecz,
niewątpliwa, którą możemy i powinniśmy czynić to </span><u style="font-family: Arial, sans-serif;">modlitwa, pokuta i post</u><span style="font-family: Arial, sans-serif;">.
Wielki szacunek dla wszystkich proboszczów, którzy już zarządzili to co trzeba.
Super, że wielu ludzi natychmiast sięga po różańce. Dziwię się właściwie
dlaczego codziennie nie biją dzwony na trwogę? Nie czekajmy aż ktoś to zrobi za
nas. Wzywajmy, proponujmy swoim proboszczom, wikarym, grupom parafialnym
wielkie akcje modlitewne. Różańce i adoracje, przebłagalne, dziękczynne i
pokutne. Wyobrażam sobie, że nawet niewierzący, ludzie nie mający łaski wiary,
mogą zachęcać do tego innych. Znajomość faktów historycznych: Lepanto 1571,
Portugalia, Warszawa 1920, Austria 1955, Filipiny 1986, mogłaby do tego skłaniać
z przyczyn całkowicie konformistycznych. Dlaczego nie, skoro podobno pomogło w
innych sytuacjach? Na pewno nie zaszkodziło. Wszystkie te miejsca łączy jeden
rodzaj zwycięstw, jeden mianownik. Warto poszperać i doczytać we własnym
zakresie. Napiszę tylko, że między 6 a 15 sierpnia 1920 r. we wszystkich
kościołach Warszawy trwała 24-godzinna adoracja Najświętszego Sakramentu,
kardynałowie Kakowski i Dalbor zarządzili ogólnonarodową krucjatę modlitewną,
ludzie klęczeli non stop. Podobnie rabinat warszawski w tym czasie wezwał do
odmawiania codziennie specjalnych modlitw. Wszyscy wtedy rozumieli, że Bóg jest
najpewniejszą pomocą w trudnościach. Wiemy, że wtedy się udało. Nie żartujmy
tylko, że dzięki geniuszowi Piłsudskiego. Nic takiego lub choćby podobnego nie
miało miejsca ani w 39 ani w 44 roku.</span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: normal; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;"><span style="font-family: Arial, sans-serif;">Warto też zauważyć, że biskupi
ukraińscy wystosowali apel do papieża Franciszka o wykonanie apelu z Fatimy o poświęcenie
Rosji Niepokalanemu sercu Maryi (105 lat temu, przypomnijmy, została wydana „precyzyjna
instrukcja” jak to ma wyglądać, a jakoś się nie złożyło aby ją wykonać przez
setkę lat z okładem). Pius XII i Jan Paweł II zrobili to, ale połowicznie, nie
tak jak wynikałoby z „instrukcji”. Cóż, to już nie w naszej mocy.</span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: normal; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;"><span style="font-family: Arial, sans-serif;">Gdy zaczyna się wojna,
gdy widzimy, że to jest wielka rozgrywka, to logika ludzka i środki ludzkie nie
są wystarczające. Z bajek pamiętamy, że gdy dżin zostanie wypuszczony z
butelki, nie jest łatwo z powrotem go tam zapędzić. Jakbyśmy bardzo nie ufali i
nie wierzyli w geniusz przywódców politycznych i wojskowych, należy modlić się
za ich dobre decyzje, najlepsze w danej sytuacji. Nie zawsze jest je łatwo podjąć,
nawet zakładając całkowicie dobrą wolę, świetne przygotowanie do pełnionych
funkcji, wystarczające informacje i odrobienie lekcji z historii. Nie ulega
wątpliwości, że w sytuacji kryzysowej trzeba stać twardo przy rządzących, nie
jątrzyć, nie dzielić, ale nie znaczy to, że nie należy uważnie obserwować, mieć
stuprocentowe zaufanie i nie mówić „sprawdzam”. Na szczęście wydaje się, że w
obecnej sytuacji, nasi rządzący stają na razie na wysokości zadania. Z tego co
wiemy, podejmują dobre decyzje, robią to co trzeba. Ale co my tam wiemy, w
szczególności o tym co będzie za chwilę, co jest przedmiotem rozmów na szczycie
itd. Wszystko wskazuje na to, że najważniejsze sprawdziany jeszcze przed nimi.
Oby je zdali.</span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: normal; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;"><span style="font-family: Arial, sans-serif;">I jeszcze jedno, musimy
pamiętać o latach prania mózgów i cichej propagandy na Zachodzie.
Filorosyjskość nie tylko elit politycznych ale i zwykłych ludzi w Niemczech, we
Francji, w innych krajach. Owszem pojawił się szok, niedowierzanie, ale ta
wcześniejsza sympatia nie zginie żywcem pogrzebana. Ona może odżyć, i to bardzo
szybko. Nie mówię już o działaniu agentury wpływu, pudeł rezonansowych i „pożytecznych
idiotów”. Dlatego tak ważne jest uświadamianie: naszych zagranicznych
przyjaciół i znajomych, kolegów z pracy, wszelkich znajomych i obcokrajowców.
To jest ten moment, kiedy można uzyskać jakąś zmianę świadomości. Róbmy to!</span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: normal; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;"><span style="font-family: Arial, sans-serif;">Za dużo tych wątków ale
jeszcze jeden: istnieje ryzyko, że za dobro czynione teraz możemy ponieść też
swoją cenę. Nasza dobra postawa jest i pozostanie wyrzutem sumienia dla
Zachodu, który ufał Putinowi, dealował z Putinem, wiązał nadzieje zysków,
świetlanej przyszłości z Rosją reprezentowaną przez system putinowski.
Przymykano oczy, chętnie wierzono w swoje projekcje wbrew faktom i zdrowemu
rozsądkowi. Robiono interesy. Już teraz widać, że tylko w naszej telewizji
wzorowa postawa Polaków i Polski jest widoczna. W innych mniej. Pojawić się mogą
akcje defamacyjne wyolbrzymiające jakieś incydenty, już się pojawiły, które
mogą być efektem prowokacji, itd. Nasze państwo nie jest przygotowane do
przeciwdziałania takim akcjom, już nie raz się o tym przekonaliśmy. Czy my coś
możemy zrobić? Owszem: głośmy prawdę, komentujmy, opowiadajmy - naszym
znajomym, przyjaciołom, kontaktom, ludziom z naszych firm w innych krajach. Wchodźmy
na zagraniczne portale informacyjne, komentujmy, prostujmy albo uświadamiajmy. Niech
zobaczą, niech się dowiedzą, wciągajmy ich w pomoc, w zaangażowanie. Jest
szansa na dotarcie do niektórych przynajmniej osób, przebicia się z faktami, do
zmiany stereotypów. Nawet jeśli przebijemy się do części osób to i tak będzie bardzo
dobrze.</span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: normal; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;"><span style="font-family: Arial, sans-serif;">Jeszcze jedna rzecz
naprawdę już na koniec. Postawa Ukrainy budzi podziw, na naszych oczach rodzi
się wielki mit, mit założycielski, dużo lepszy niż wszystkie wcześniej. W tym
micie jest polska ręka podana w potrzebie sąsiadowi, jest bezwarunkowa pomoc.
Bez względu na to co jeszcze się wydarzy, to już się wydarzyło i zmieni
historię w tej części Europy.</span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: normal; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;"><span style="font-family: Arial, sans-serif;">To tyle moich trzech groszy.</span></p>Zbigniew Korbahttp://www.blogger.com/profile/05269361500495969488noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-6762421668804213457.post-6575867715724245922022-02-22T22:36:00.003+01:002022-02-22T22:36:22.193+01:00Opowieści dziwnej treści z okazji DMB 2022<p style="text-align: justify;"></p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEgiITL0Nor2pgIGovtAqp_hG46LO0frP89xXJAyTh2bC3bN2CAr0yjA94ZNqrpDWwQlSUVnwzBAO5t0I3oF6OVHIEPIzaDDU9ks4cKmW2tlPBB_lXMq1bkjIi_LjIbq_7LhHJH_pKUR-tFQkzzmgIe0kdjwdzLKCnqJxqFhdMip-RkzKT5SRrQGHBV2Ng=s1628" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1056" data-original-width="1628" height="208" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEgiITL0Nor2pgIGovtAqp_hG46LO0frP89xXJAyTh2bC3bN2CAr0yjA94ZNqrpDWwQlSUVnwzBAO5t0I3oF6OVHIEPIzaDDU9ks4cKmW2tlPBB_lXMq1bkjIi_LjIbq_7LhHJH_pKUR-tFQkzzmgIe0kdjwdzLKCnqJxqFhdMip-RkzKT5SRrQGHBV2Ng=s320" width="320" /></a></div><span data-offset-key="dqlkf-0-0" style="background-color: white; color: #050505; font-family: inherit; font-size: 15px; white-space: pre-wrap;"><p style="text-align: justify;"><span data-offset-key="dqlkf-0-0" style="background-color: white; color: #050505; font-family: inherit; font-size: 15px; white-space: pre-wrap;"><br /></span></p>Moi Drodzy, poniżej obiecana, przepraszam obiecana była jedna, a zamieszczam dwie mrożące krew w żyłach historie harcerskie. Będziecie sobie mogli wybrać i mi napisać (jeśli zechcecie), która historia nr 1 czy nr 2 bardziej zmroziła Wam tą wieczorną wolno płynącą po ciężkim </span><span style="background-color: white; color: #050505; font-family: inherit; font-size: 15px; white-space: pre-wrap;">dniu</span><span data-offset-key="dqlkf-2-0" style="background-color: white; color: #050505; font-family: inherit; font-size: 15px; white-space: pre-wrap;"> krew. Uwaga dla sanepidów, kuratorów, rodziców skautów i wszystkich wrażliwych ludzi dobrej woli: teraz jest tylko bezpiecznie, to są naprawdę stare historie, ale za to prawdziwe. Enjoy!</span><p></p><div class="" data-block="true" data-editor="80l98" data-offset-key="blnsj-0-0" style="background-color: white; color: #050505; font-family: "Segoe UI Historic", "Segoe UI", Helvetica, Arial, sans-serif; font-size: 15px; white-space: pre-wrap;"><div class="_1mf _1mj" data-offset-key="blnsj-0-0" style="direction: ltr; font-family: inherit; position: relative; text-align: justify;"><span data-offset-key="blnsj-0-0" style="font-family: inherit;"><br data-text="true" /></span></div></div><div class="" data-block="true" data-editor="80l98" data-offset-key="n8b5-0-0" style="background-color: white; color: #050505; font-family: "Segoe UI Historic", "Segoe UI", Helvetica, Arial, sans-serif; font-size: 15px; white-space: pre-wrap;"><div class="_1mf _1mj" data-offset-key="n8b5-0-0" style="direction: ltr; font-family: inherit; position: relative; text-align: justify;"><span data-offset-key="n8b5-0-0" style="font-family: inherit;">1. Górki Noteckie</span></div></div><div class="" data-block="true" data-editor="80l98" data-offset-key="8uetd-0-0" style="background-color: white; color: #050505; font-family: "Segoe UI Historic", "Segoe UI", Helvetica, Arial, sans-serif; font-size: 15px; white-space: pre-wrap;"><div class="_1mf _1mj" data-offset-key="8uetd-0-0" style="direction: ltr; font-family: inherit; position: relative; text-align: justify;"><span data-offset-key="8uetd-0-0" style="font-family: inherit;"><br data-text="true" /></span></div></div><div class="" data-block="true" data-editor="80l98" data-offset-key="f9lu4-0-0" style="background-color: white; color: #050505; font-family: "Segoe UI Historic", "Segoe UI", Helvetica, Arial, sans-serif; font-size: 15px; white-space: pre-wrap;"><div class="_1mf _1mj" data-offset-key="f9lu4-0-0" style="direction: ltr; font-family: inherit; position: relative; text-align: justify;"><span data-offset-key="f9lu4-0-0" style="font-family: inherit;">Na początku lat dziewięćdziesiątych prowadziłem harcerski obóz letni w okolicach Gorzowa Wielkopolskiego. Mój obóz był częścią dużego zgrupowania, w okolicy obozowało kilkanaście innych drużyn, zarówno męskich, jak i żeńskich, trafiały się też obozy wilczków czyli najmłodszej gałęzi wiekowej między 9 a 12 rokiem życia. Obozowaliśmy nad pięknym jeziorem, do którego co rano wskakiwaliśmy w ramach hartowania ciała i ducha, używając do tego liny zwisającej z wielkiego drzewa. Był to tzw. „skok na Tarzana”. Dopiero poznawaliśmy Skautów Europy, więc organizacja obozu bardziej przypominała obozy ZHR-u niż Skautów Europy. Namioty ustawione wokół placu apelowego, wspólna kuchnia, komendant i oboźny wydający rozkazy. Mimo że na obozie dojrzałej i zaprawionej w bojach drużyny przygód nie brakowało - postanowiłem nie szczędzić dodatkowych wrażeń moim harcerzom. Raz się żyje. </span></div></div><div class="" data-block="true" data-editor="80l98" data-offset-key="9snbd-0-0" style="background-color: white; color: #050505; font-family: "Segoe UI Historic", "Segoe UI", Helvetica, Arial, sans-serif; font-size: 15px; white-space: pre-wrap;"><div class="_1mf _1mj" data-offset-key="9snbd-0-0" style="direction: ltr; font-family: inherit; position: relative; text-align: justify;"><span data-offset-key="9snbd-0-0" style="font-family: inherit;"><br data-text="true" /></span></div></div><div class="" data-block="true" data-editor="80l98" data-offset-key="72iu2-0-0" style="background-color: white; color: #050505; font-family: "Segoe UI Historic", "Segoe UI", Helvetica, Arial, sans-serif; font-size: 15px; white-space: pre-wrap;"><div class="_1mf _1mj" data-offset-key="72iu2-0-0" style="direction: ltr; font-family: inherit; position: relative; text-align: justify;"><span data-offset-key="72iu2-0-0" style="font-family: inherit;">Zaplanowałem alarm nocny. W tym celu udałem się do oddalonego o pięć kilometrów zaprzyjaźnionego obozu i poprosiłem aby w nocy wysłali do nas kuriera z pilną wiadomością. Starannie ją zredagowałem, tak aby chłopak dokładnie ją przekazał, poprosiłem tylko aby nie wtajemniczali kuriera, aby cała akcja była jak najbardziej autentyczna. Tak też się stało. </span></div></div><div class="" data-block="true" data-editor="80l98" data-offset-key="ceijf-0-0" style="background-color: white; color: #050505; font-family: "Segoe UI Historic", "Segoe UI", Helvetica, Arial, sans-serif; font-size: 15px; white-space: pre-wrap;"><div class="_1mf _1mj" data-offset-key="ceijf-0-0" style="direction: ltr; font-family: inherit; position: relative; text-align: justify;"><span data-offset-key="ceijf-0-0" style="font-family: inherit;"><br data-text="true" /></span></div></div><div class="" data-block="true" data-editor="80l98" data-offset-key="d1i0u-0-0" style="background-color: white; color: #050505; font-family: "Segoe UI Historic", "Segoe UI", Helvetica, Arial, sans-serif; font-size: 15px; white-space: pre-wrap;"><div class="_1mf _1mj" data-offset-key="d1i0u-0-0" style="direction: ltr; font-family: inherit; position: relative; text-align: justify;"><span data-offset-key="d1i0u-0-0" style="font-family: inherit;">Ja nie wtajemniczałem nikogo. Około godziny drugiej w nocy na plac apelowy z impetem wpadł rowerzysta. Zziajany, zdyszany, ciężko oddychał, nie mogąc na początku wydobyć nawet słowa. Tak szybko pedałował pokonując te pięć kilometrów, tak był przejęty przyczyną tej nagłej wycieczki, że dał z siebie wszystko. Wyglądał jak sprinter po zwycięstwie na olimpiadzie. Pochylony łapał z trudem oddech, a serce waliło mu jak młot.</span></div></div><div class="" data-block="true" data-editor="80l98" data-offset-key="e3h5o-0-0" style="background-color: white; color: #050505; font-family: "Segoe UI Historic", "Segoe UI", Helvetica, Arial, sans-serif; font-size: 15px; white-space: pre-wrap;"><div class="_1mf _1mj" data-offset-key="e3h5o-0-0" style="direction: ltr; font-family: inherit; position: relative; text-align: justify;"><span data-offset-key="e3h5o-0-0" style="font-family: inherit;">- Górki, Górki Noteckie – dyszał.</span></div></div><div class="" data-block="true" data-editor="80l98" data-offset-key="enis3-0-0" style="background-color: white; color: #050505; font-family: "Segoe UI Historic", "Segoe UI", Helvetica, Arial, sans-serif; font-size: 15px; white-space: pre-wrap;"><div class="_1mf _1mj" data-offset-key="enis3-0-0" style="direction: ltr; font-family: inherit; position: relative; text-align: justify;"><span data-offset-key="enis3-0-0" style="font-family: inherit;">- Ale co Górki, co Górki? – dopytywało dwóch młodych harcerzy stojących na warcie. Jeden z nich przytomnie od razu pobiegł po oboźnego. Oboźnym był zaś energiczny, spontaniczny i ekspresyjny Jacek.</span></div></div><div class="" data-block="true" data-editor="80l98" data-offset-key="brk05-0-0" style="background-color: white; color: #050505; font-family: "Segoe UI Historic", "Segoe UI", Helvetica, Arial, sans-serif; font-size: 15px; white-space: pre-wrap;"><div class="_1mf _1mj" data-offset-key="brk05-0-0" style="direction: ltr; font-family: inherit; position: relative; text-align: justify;"><span data-offset-key="brk05-0-0" style="font-family: inherit;">- Górki, tam, tam katastrofa, pociąg, pociąg się wykoleił.</span></div></div><div class="" data-block="true" data-editor="80l98" data-offset-key="cdcsl-0-0" style="background-color: white; color: #050505; font-family: "Segoe UI Historic", "Segoe UI", Helvetica, Arial, sans-serif; font-size: 15px; white-space: pre-wrap;"><div class="_1mf _1mj" data-offset-key="cdcsl-0-0" style="direction: ltr; font-family: inherit; position: relative; text-align: justify;"><span data-offset-key="cdcsl-0-0" style="font-family: inherit;">- …..</span></div></div><div class="" data-block="true" data-editor="80l98" data-offset-key="c7d5f-0-0" style="background-color: white; color: #050505; font-family: "Segoe UI Historic", "Segoe UI", Helvetica, Arial, sans-serif; font-size: 15px; white-space: pre-wrap;"><div class="_1mf _1mj" data-offset-key="c7d5f-0-0" style="direction: ltr; font-family: inherit; position: relative; text-align: justify;"><span data-offset-key="c7d5f-0-0" style="font-family: inherit;">- Pociąg z ładunkiem chemikaliów. Skażenie, skażeeeenieeee!!! E w a k u a c j a !!!!!!</span></div></div><div class="" data-block="true" data-editor="80l98" data-offset-key="c2gvf-0-0" style="background-color: white; color: #050505; font-family: "Segoe UI Historic", "Segoe UI", Helvetica, Arial, sans-serif; font-size: 15px; white-space: pre-wrap;"><div class="_1mf _1mj" data-offset-key="c2gvf-0-0" style="direction: ltr; font-family: inherit; position: relative; text-align: justify;"><span data-offset-key="c2gvf-0-0" style="font-family: inherit;">Jacek w piżamie wbiegł z powrotem do namiotu i mocno mną potrząsnął. Nie musiał, nie spałem i czekałem na rozwój wcześniej zaplanowanych wypadków.</span></div></div><div class="" data-block="true" data-editor="80l98" data-offset-key="97uq5-0-0" style="background-color: white; color: #050505; font-family: "Segoe UI Historic", "Segoe UI", Helvetica, Arial, sans-serif; font-size: 15px; white-space: pre-wrap;"><div class="_1mf _1mj" data-offset-key="97uq5-0-0" style="direction: ltr; font-family: inherit; position: relative; text-align: justify;"><span data-offset-key="97uq5-0-0" style="font-family: inherit;">- Skaaażeeenie! Musimy ewakuować cały obóz! – krzyczał mi nad głową.</span></div></div><div class="" data-block="true" data-editor="80l98" data-offset-key="cjkrt-0-0" style="background-color: white; color: #050505; font-family: "Segoe UI Historic", "Segoe UI", Helvetica, Arial, sans-serif; font-size: 15px; white-space: pre-wrap;"><div class="_1mf _1mj" data-offset-key="cjkrt-0-0" style="direction: ltr; font-family: inherit; position: relative; text-align: justify;"><span data-offset-key="cjkrt-0-0" style="font-family: inherit;"><br data-text="true" /></span></div></div><div class="" data-block="true" data-editor="80l98" data-offset-key="53e8c-0-0" style="background-color: white; color: #050505; font-family: "Segoe UI Historic", "Segoe UI", Helvetica, Arial, sans-serif; font-size: 15px; white-space: pre-wrap;"><div class="_1mf _1mj" data-offset-key="53e8c-0-0" style="direction: ltr; font-family: inherit; position: relative; text-align: justify;"><span data-offset-key="53e8c-0-0" style="font-family: inherit;">Cóż było robić? Zeskoczyłem natychmiast z pryczy i przystąpiliśmy do ewakuacji. Wiadomość była tak straszna, że nikogo nie trzeba było specjalnie do tego zachęcać. Na zewnątrz w okamgnieniu zaczęły kłębić się zastępy harcerzy, gotowych do wymarszu. Objuczeni wielkimi plecakami, w rękach siatki, torby, różne sprzęty. W społeczeństwie polskim wciąż musiała być wtedy żywa pamięć o Czarnobylu, dlatego niewinna z pozoru informacja o skażeniu wzbudziła chyba taki popłoch. Nie minęło kilka minut a byliśmy gotowi do wymarszu.</span></div></div><div class="" data-block="true" data-editor="80l98" data-offset-key="f8h6d-0-0" style="background-color: white; color: #050505; font-family: "Segoe UI Historic", "Segoe UI", Helvetica, Arial, sans-serif; font-size: 15px; white-space: pre-wrap;"><div class="_1mf _1mj" data-offset-key="f8h6d-0-0" style="direction: ltr; font-family: inherit; position: relative; text-align: justify;"><span data-offset-key="f8h6d-0-0" style="font-family: inherit;"><br data-text="true" /></span></div></div><div class="" data-block="true" data-editor="80l98" data-offset-key="89i06-0-0" style="background-color: white; color: #050505; font-family: "Segoe UI Historic", "Segoe UI", Helvetica, Arial, sans-serif; font-size: 15px; white-space: pre-wrap;"><div class="_1mf _1mj" data-offset-key="89i06-0-0" style="direction: ltr; font-family: inherit; position: relative; text-align: justify;"><span data-offset-key="89i06-0-0" style="font-family: inherit;">Gdy ruszaliśmy z obozu zdałem sobie sprawę, że ewakuuje się również obozujący bardzo blisko nas obóz wilczkowy. No tak, nie wziąłem tego pod uwagę, przecież informacja o skażeniu lotem błyskawicy dotarła też do nich. Nie uprzedzałem szefów tamtego obozu o tym, że odbędą się nocne manewry, a gdybym uprzedził, czy nie byłoby to dziwne, że my się ewakuujemy a oni smacznie śpią. Takich pytań sobie wtedy nie zadawałem, nie pomyślałem o tym. Tymczasem nie można było już niczemu zapobiec. Małe wilczki z ogromnymi plecakami dzielnie tarmosiły się na drogę wyjazdową, a dzielni szefowie ustawiali je wzdłuż długiej liny, tak aby każdy trzymając tę linę w drodze przez las, nie zgubił się. Przytomne chłopaki. </span></div></div><div class="" data-block="true" data-editor="80l98" data-offset-key="apq17-0-0" style="background-color: white; color: #050505; font-family: "Segoe UI Historic", "Segoe UI", Helvetica, Arial, sans-serif; font-size: 15px; white-space: pre-wrap;"><div class="_1mf _1mj" data-offset-key="apq17-0-0" style="direction: ltr; font-family: inherit; position: relative; text-align: justify;"><span data-offset-key="apq17-0-0" style="font-family: inherit;"><br data-text="true" /></span></div></div><div class="" data-block="true" data-editor="80l98" data-offset-key="44rs5-0-0" style="background-color: white; color: #050505; font-family: "Segoe UI Historic", "Segoe UI", Helvetica, Arial, sans-serif; font-size: 15px; white-space: pre-wrap;"><div class="_1mf _1mj" data-offset-key="44rs5-0-0" style="direction: ltr; font-family: inherit; position: relative; text-align: justify;"><span data-offset-key="44rs5-0-0" style="font-family: inherit;">Tego jednak było mało. </span></div></div><div class="" data-block="true" data-editor="80l98" data-offset-key="aees-0-0" style="background-color: white; color: #050505; font-family: "Segoe UI Historic", "Segoe UI", Helvetica, Arial, sans-serif; font-size: 15px; white-space: pre-wrap;"><div class="_1mf _1mj" data-offset-key="aees-0-0" style="direction: ltr; font-family: inherit; position: relative; text-align: justify;"><span data-offset-key="aees-0-0" style="font-family: inherit;"><br data-text="true" /></span></div></div><div class="" data-block="true" data-editor="80l98" data-offset-key="3oip3-0-0" style="background-color: white; color: #050505; font-family: "Segoe UI Historic", "Segoe UI", Helvetica, Arial, sans-serif; font-size: 15px; white-space: pre-wrap;"><div class="_1mf _1mj" data-offset-key="3oip3-0-0" style="direction: ltr; font-family: inherit; position: relative; text-align: justify;"><span data-offset-key="3oip3-0-0" style="font-family: inherit;">Duszpasterzem towarzyszącym wilczkom na obozie był namówiony do tego długimi staraniami i obietnicami uczynienia z obozu warunków niemal sanatoryjnych, ksiądz Grzesio. Ksiądz Grzesio był schorowanym, starszym księdzem, który rezydował w swoim dużym turystycznym namiocie, miał krzesełka, leżak, oddawał się na co dzień spacerom, zbieraniu jagód i grzybów. Wcześnie kładł się spać gdyż lekarz zalecał mu bardzo unormowany tryb życia, bez przemęczania się, co mogłoby być dla niego zabójcze. </span></div></div><div class="" data-block="true" data-editor="80l98" data-offset-key="63sba-0-0" style="background-color: white; color: #050505; font-family: "Segoe UI Historic", "Segoe UI", Helvetica, Arial, sans-serif; font-size: 15px; white-space: pre-wrap;"><div class="_1mf _1mj" data-offset-key="63sba-0-0" style="direction: ltr; font-family: inherit; position: relative; text-align: justify;"><span data-offset-key="63sba-0-0" style="font-family: inherit;">Już domyślacie się, co się stało…. Oczom moim ukazał się Ksiądz Grzesio w dresach, z kilkoma wielkimi walizkami, przytraczający je niezdarnie do roweru, przejęty sytuacją i najpewniej perspektywą bezpowrotnej utraty całego dobytku. Cóż było robić? Zachowałem zimną krew, zarządziłem pomoc wilczkom i księdzu. Zaraz ruszyliśmy. Wszystko to trwało dosłownie kilka minut, sam byłem wstrząśnięty sprawnością i tempem ewakuacji. </span></div></div><div class="" data-block="true" data-editor="80l98" data-offset-key="70q0u-0-0" style="background-color: white; color: #050505; font-family: "Segoe UI Historic", "Segoe UI", Helvetica, Arial, sans-serif; font-size: 15px; white-space: pre-wrap;"><div class="_1mf _1mj" data-offset-key="70q0u-0-0" style="direction: ltr; font-family: inherit; position: relative; text-align: justify;"><span data-offset-key="70q0u-0-0" style="font-family: inherit;"><br data-text="true" /></span></div></div><div class="" data-block="true" data-editor="80l98" data-offset-key="egb5p-0-0" style="background-color: white; color: #050505; font-family: "Segoe UI Historic", "Segoe UI", Helvetica, Arial, sans-serif; font-size: 15px; white-space: pre-wrap;"><div class="_1mf _1mj" data-offset-key="egb5p-0-0" style="direction: ltr; font-family: inherit; position: relative; text-align: justify;"><span data-offset-key="egb5p-0-0" style="font-family: inherit;">Po przejściu trzystu metrów doszliśmy do większego duktu leśnego, przez który zwinnie przeciągał inny obóz. W tym momencie uświadomiłem sobie, że wokół jeziora nie byliśmy sami ale że obozowało tam jeszcze kilka środowisk. Mój nieoceniony oboźny zadbał już o to aby wszyscy oni otrzymali w mig mrożącą krew w żyłach informację o wykolejonym pociągu wiozącym chemikalia, skażeniu i konieczności natychmiastowej ewakuacji. Szliśmy do asfaltu czyli z grubsza jakiś kilometr coraz większą grupą. Ten pochód przypominał scenę z filmu katastroficznego albo reklamy gdy do bohatera dołączają inni, potem kolejni, aż idzie tłum, coraz większy i większy aż do kulminacyjnego momentu, gdy tłum rozlewa się wokół stołów w jakimś barze a wraz z nim rozlewa się piwo, które wszyscy wznoszą w geście zasłużonego zwycięstwa. My też zbliżaliśmy się do punktu kulminacyjnego.</span></div></div><div class="" data-block="true" data-editor="80l98" data-offset-key="ahvdu-0-0" style="background-color: white; color: #050505; font-family: "Segoe UI Historic", "Segoe UI", Helvetica, Arial, sans-serif; font-size: 15px; white-space: pre-wrap;"><div class="_1mf _1mj" data-offset-key="ahvdu-0-0" style="direction: ltr; font-family: inherit; position: relative; text-align: justify;"><span data-offset-key="ahvdu-0-0" style="font-family: inherit;"><br data-text="true" /></span></div></div><div class="" data-block="true" data-editor="80l98" data-offset-key="1i6id-0-0" style="background-color: white; color: #050505; font-family: "Segoe UI Historic", "Segoe UI", Helvetica, Arial, sans-serif; font-size: 15px; white-space: pre-wrap;"><div class="_1mf _1mj" data-offset-key="1i6id-0-0" style="direction: ltr; font-family: inherit; position: relative; text-align: justify;"><span data-offset-key="1i6id-0-0" style="font-family: inherit;">Dotarliśmy do asfaltu. Po chwili zza zakrętu wyłoniły się wielkie reflektory ogromnej ciężarówki wiozącej na naczepie pnie drzew. Mój przyboczny już stał na środku jezdni i machał intensywnie dwoma rękami znakiem nakazującym zatrzymanie się pojazdu.</span></div></div><div class="" data-block="true" data-editor="80l98" data-offset-key="dsjdk-0-0" style="background-color: white; color: #050505; font-family: "Segoe UI Historic", "Segoe UI", Helvetica, Arial, sans-serif; font-size: 15px; white-space: pre-wrap;"><div class="_1mf _1mj" data-offset-key="dsjdk-0-0" style="direction: ltr; font-family: inherit; position: relative; text-align: justify;"><span data-offset-key="dsjdk-0-0" style="font-family: inherit;">- Co jest? – burknął kierowca, kiedy Jacek otworzył drzwi jego kabiny.</span></div></div><div class="" data-block="true" data-editor="80l98" data-offset-key="877nm-0-0" style="background-color: white; color: #050505; font-family: "Segoe UI Historic", "Segoe UI", Helvetica, Arial, sans-serif; font-size: 15px; white-space: pre-wrap;"><div class="_1mf _1mj" data-offset-key="877nm-0-0" style="direction: ltr; font-family: inherit; position: relative; text-align: justify;"><span data-offset-key="877nm-0-0" style="font-family: inherit;">- Skażenie, pociąg wykolejony, musi nas pan zabrać i ściągnąć posiłki.</span></div></div><div class="" data-block="true" data-editor="80l98" data-offset-key="8q0r1-0-0" style="background-color: white; color: #050505; font-family: "Segoe UI Historic", "Segoe UI", Helvetica, Arial, sans-serif; font-size: 15px; white-space: pre-wrap;"><div class="_1mf _1mj" data-offset-key="8q0r1-0-0" style="direction: ltr; font-family: inherit; position: relative; text-align: justify;"><span data-offset-key="8q0r1-0-0" style="font-family: inherit;">- Ale gdzie ja was zabiorę? Do szoferki tylko…. </span></div></div><div class="" data-block="true" data-editor="80l98" data-offset-key="6n3cc-0-0" style="background-color: white; color: #050505; font-family: "Segoe UI Historic", "Segoe UI", Helvetica, Arial, sans-serif; font-size: 15px; white-space: pre-wrap;"><div class="_1mf _1mj" data-offset-key="6n3cc-0-0" style="direction: ltr; font-family: inherit; position: relative; text-align: justify;"><span data-offset-key="6n3cc-0-0" style="font-family: inherit;">Reakcja kierowcy była nadzwyczaj trzeźwa. Autentyczność i determinacja Jacka były tak wielkie, że szofer nie miał zbędnych pytań.</span></div></div><div class="" data-block="true" data-editor="80l98" data-offset-key="6pdjj-0-0" style="background-color: white; color: #050505; font-family: "Segoe UI Historic", "Segoe UI", Helvetica, Arial, sans-serif; font-size: 15px; white-space: pre-wrap;"><div class="_1mf _1mj" data-offset-key="6pdjj-0-0" style="direction: ltr; font-family: inherit; position: relative; text-align: justify;"><span data-offset-key="6pdjj-0-0" style="font-family: inherit;">Pierwsi harcerze zaczęli się pakować do szoferki, inni próbowali zająć miejsca za kabiną kierowcy na zewnątrz samochodu-lawety wiozącego na naczepie pnie sosen.</span></div></div><div class="" data-block="true" data-editor="80l98" data-offset-key="e95oe-0-0" style="background-color: white; color: #050505; font-family: "Segoe UI Historic", "Segoe UI", Helvetica, Arial, sans-serif; font-size: 15px; white-space: pre-wrap;"><div class="_1mf _1mj" data-offset-key="e95oe-0-0" style="direction: ltr; font-family: inherit; position: relative; text-align: justify;"><span data-offset-key="e95oe-0-0" style="font-family: inherit;"><br data-text="true" /></span></div></div><div class="" data-block="true" data-editor="80l98" data-offset-key="dp52l-0-0" style="background-color: white; color: #050505; font-family: "Segoe UI Historic", "Segoe UI", Helvetica, Arial, sans-serif; font-size: 15px; white-space: pre-wrap;"><div class="_1mf _1mj" data-offset-key="dp52l-0-0" style="direction: ltr; font-family: inherit; position: relative; text-align: justify;"><span data-offset-key="dp52l-0-0" style="font-family: inherit;">Uznałem, że czas aby wkroczyć do akcji.</span></div></div><div class="" data-block="true" data-editor="80l98" data-offset-key="6j5ih-0-0" style="background-color: white; color: #050505; font-family: "Segoe UI Historic", "Segoe UI", Helvetica, Arial, sans-serif; font-size: 15px; white-space: pre-wrap;"><div class="_1mf _1mj" data-offset-key="6j5ih-0-0" style="direction: ltr; font-family: inherit; position: relative; text-align: justify;"><span data-offset-key="6j5ih-0-0" style="font-family: inherit;">- Jacek, przepuszczamy pana.</span></div></div><div class="" data-block="true" data-editor="80l98" data-offset-key="65s1l-0-0" style="background-color: white; color: #050505; font-family: "Segoe UI Historic", "Segoe UI", Helvetica, Arial, sans-serif; font-size: 15px; white-space: pre-wrap;"><div class="_1mf _1mj" data-offset-key="65s1l-0-0" style="direction: ltr; font-family: inherit; position: relative; text-align: justify;"><span data-offset-key="65s1l-0-0" style="font-family: inherit;">- Ale jak to? Komendancie, przecież musimy się ewakuować – słowa zaczęły mu grzęznąć w gardle, gdy patrzył jak szeptem wypowiadałem słowa: „próbny alarm”.</span></div></div><div class="" data-block="true" data-editor="80l98" data-offset-key="6is8e-0-0" style="background-color: white; color: #050505; font-family: "Segoe UI Historic", "Segoe UI", Helvetica, Arial, sans-serif; font-size: 15px; white-space: pre-wrap;"><div class="_1mf _1mj" data-offset-key="6is8e-0-0" style="direction: ltr; font-family: inherit; position: relative; text-align: justify;"><span data-offset-key="6is8e-0-0" style="font-family: inherit;">Bałem się, że padnie na zawał albo mnie na miejscu rozszarpie. Powoli schodził ze stopni szoferki, a wraz z nim pierwsi gotowi do podróży harcerze. Poczekaliśmy chwilę aż wszyscy dotarli do drogi. Pęczniejące z minuty na minutę towarzystwo samo wyprodukowało i rozpowszechniło informację, że czekamy na autokary. Było nas ponad setka ludzi, całkowicie spakowanych, świadomych powagi sytuacji, spiętych w sobie.</span></div></div><div class="" data-block="true" data-editor="80l98" data-offset-key="bvfnn-0-0" style="background-color: white; color: #050505; font-family: "Segoe UI Historic", "Segoe UI", Helvetica, Arial, sans-serif; font-size: 15px; white-space: pre-wrap;"><div class="_1mf _1mj" data-offset-key="bvfnn-0-0" style="direction: ltr; font-family: inherit; position: relative; text-align: justify;"><span data-offset-key="bvfnn-0-0" style="font-family: inherit;">- Dziękuję wszystkim za wspaniałą postawę, mobilizację i hart ducha. Na szczęście jest to tylko próbny alarm. Wracamy do obozów.</span></div></div><div class="" data-block="true" data-editor="80l98" data-offset-key="34ce9-0-0" style="background-color: white; color: #050505; font-family: "Segoe UI Historic", "Segoe UI", Helvetica, Arial, sans-serif; font-size: 15px; white-space: pre-wrap;"><div class="_1mf _1mj" data-offset-key="34ce9-0-0" style="direction: ltr; font-family: inherit; position: relative; text-align: justify;"><span data-offset-key="34ce9-0-0" style="font-family: inherit;"><br data-text="true" /></span></div></div><div class="" data-block="true" data-editor="80l98" data-offset-key="jbuj-0-0" style="background-color: white; color: #050505; font-family: "Segoe UI Historic", "Segoe UI", Helvetica, Arial, sans-serif; font-size: 15px; white-space: pre-wrap;"><div class="_1mf _1mj" data-offset-key="jbuj-0-0" style="direction: ltr; font-family: inherit; position: relative; text-align: justify;"><span data-offset-key="jbuj-0-0" style="font-family: inherit;">Po powrocie gwar rozbrzmiewał jeszcze długo w namiotach, każdy każdemu opowiadał te samą historię z detalami tak jakby ten drugi o niej pierwszy raz słyszał. Robiło się coraz jaśniej, najpierw nieśmiało a potem coraz odważniej nadchodził kolejny dzień. Dzień pełen nowych pomysłów.</span></div></div><div class="" data-block="true" data-editor="80l98" data-offset-key="auibq-0-0" style="background-color: white; color: #050505; font-family: "Segoe UI Historic", "Segoe UI", Helvetica, Arial, sans-serif; font-size: 15px; white-space: pre-wrap;"><div class="_1mf _1mj" data-offset-key="auibq-0-0" style="direction: ltr; font-family: inherit; position: relative; text-align: justify;"><span data-offset-key="auibq-0-0" style="font-family: inherit;"><br data-text="true" /></span></div></div><div class="" data-block="true" data-editor="80l98" data-offset-key="asot4-0-0" style="background-color: white; color: #050505; font-family: "Segoe UI Historic", "Segoe UI", Helvetica, Arial, sans-serif; font-size: 15px; white-space: pre-wrap;"><div class="_1mf _1mj" data-offset-key="asot4-0-0" style="direction: ltr; font-family: inherit; position: relative; text-align: justify;"><span data-offset-key="asot4-0-0" style="font-family: inherit;"><br data-text="true" /></span></div></div><div class="" data-block="true" data-editor="80l98" data-offset-key="35eem-0-0" style="background-color: white; color: #050505; font-family: "Segoe UI Historic", "Segoe UI", Helvetica, Arial, sans-serif; font-size: 15px; white-space: pre-wrap;"><div class="_1mf _1mj" data-offset-key="35eem-0-0" style="direction: ltr; font-family: inherit; position: relative; text-align: justify;"><span data-offset-key="35eem-0-0" style="font-family: inherit;">2. PODCHODY</span></div></div><div class="" data-block="true" data-editor="80l98" data-offset-key="918o4-0-0" style="background-color: white; color: #050505; font-family: "Segoe UI Historic", "Segoe UI", Helvetica, Arial, sans-serif; font-size: 15px; white-space: pre-wrap;"><div class="_1mf _1mj" data-offset-key="918o4-0-0" style="direction: ltr; font-family: inherit; position: relative; text-align: justify;"><span data-offset-key="918o4-0-0" style="font-family: inherit;"><br data-text="true" /></span></div></div><div class="" data-block="true" data-editor="80l98" data-offset-key="1q8ql-0-0" style="background-color: white; color: #050505; font-family: "Segoe UI Historic", "Segoe UI", Helvetica, Arial, sans-serif; font-size: 15px; white-space: pre-wrap;"><div class="_1mf _1mj" data-offset-key="1q8ql-0-0" style="direction: ltr; font-family: inherit; position: relative; text-align: justify;"><span data-offset-key="1q8ql-0-0" style="font-family: inherit;">W dawniejszych czasach harcerskich jedną z największych atrakcji były podchody. Umawiane albo nie umawiane, zawsze wzbudzające wielkie przeżycia i emocje. Były bardzo realnym wyzwaniem, możliwością sprawdzenia się. Noc, realny przeciwnik, przezwyciężenie naturalnego strachu. Podchody wzmagały wagę i sens trzymania nocnych wart. Nocne warty potrafiły nieźle podnieść ciśnienie. </span></div></div><div class="" data-block="true" data-editor="80l98" data-offset-key="canmc-0-0" style="background-color: white; color: #050505; font-family: "Segoe UI Historic", "Segoe UI", Helvetica, Arial, sans-serif; font-size: 15px; white-space: pre-wrap;"><div class="_1mf _1mj" data-offset-key="canmc-0-0" style="direction: ltr; font-family: inherit; position: relative; text-align: justify;"><span data-offset-key="canmc-0-0" style="font-family: inherit;"><br data-text="true" /></span></div></div><div class="" data-block="true" data-editor="80l98" data-offset-key="a11k-0-0" style="background-color: white; color: #050505; font-family: "Segoe UI Historic", "Segoe UI", Helvetica, Arial, sans-serif; font-size: 15px; white-space: pre-wrap;"><div class="_1mf _1mj" data-offset-key="a11k-0-0" style="direction: ltr; font-family: inherit; position: relative; text-align: justify;"><span data-offset-key="a11k-0-0" style="font-family: inherit;">Pamiętam gdy razu pewnego noc była ciemna jak smoła, siąpił deszcz i z kolegą Heńkiem nie widzieliśmy nawet czubków swoich nosów. Dziwne odgłosy dobiegające zza namiotu spowodowały, że już prawie wspinaliśmy się na drzewo z obawy przed rozjuszoną lochą ze stadem pazernych małych dzików. Jednak dochodzące zza namiotu odgłosy nie były odgłosami dzika, i nie dochodziły zza namiotu. Wydawał te odgłosy nie dzik, ale druh Maniek, i nie zza namiotu tylko ze swojej pryczy znajdującej się jak najbardziej w namiocie. Korzystając z ciszy nocnej wyciągał spod poduszki zakamuflowane czekoladki i się nimi w najlepsze zajadał.</span></div><div class="_1mf _1mj" data-offset-key="a11k-0-0" style="direction: ltr; font-family: inherit; position: relative; text-align: justify;"><span data-offset-key="a11k-0-0" style="font-family: inherit;"><br /></span></div></div><div class="" data-block="true" data-editor="80l98" data-offset-key="8vbdj-0-0" style="background-color: white; color: #050505; font-family: "Segoe UI Historic", "Segoe UI", Helvetica, Arial, sans-serif; font-size: 15px; white-space: pre-wrap;"><div class="_1mf _1mj" data-offset-key="8vbdj-0-0" style="direction: ltr; font-family: inherit; position: relative; text-align: justify;"><span data-offset-key="8vbdj-0-0" style="font-family: inherit;">Takie to przygody trafiały się podczas nocnych wart. Ale nie tylko takie. Trzeba było się strzec przede wszystkim nieproszonych gości. Obcy harcerze zakradali się po to, aby uprowadzić sztandar, proporce albo i coś innego, by następnego dnia triumfalnie wmaszerować do obozu i zażądać okupu. Przy okazji demonstrowali jacy to oni są świetni, a jacy to wartownicy nieporadni. Nie można zaprzeczyć, że podchody stanowiły pewną przygodę, ale od razu mówię, że w obliczu atrakcyjności programu obecnych obozów skautowych, z takich podchodów można spokojnie zrezygnować. Wiązały się z nimi bowiem również pewne antywychowawcze aspekty, którego to wątku nie będę tu rozwijał, ale po prostu często wyzwalała się agresja sprzeczna z duchem harcerskim. Opowiadam zatem poniższą historię nie z powodu szczególnego sentymentu dla tego sposobu spędzania nocy w lesie, ale dla samej historii, która wiele lat mroziła krew w żyłach w pewnym środowisku.</span></div></div><div class="" data-block="true" data-editor="80l98" data-offset-key="4v403-0-0" style="background-color: white; color: #050505; font-family: "Segoe UI Historic", "Segoe UI", Helvetica, Arial, sans-serif; font-size: 15px; white-space: pre-wrap;"><div class="_1mf _1mj" data-offset-key="4v403-0-0" style="direction: ltr; font-family: inherit; position: relative; text-align: justify;"><span data-offset-key="4v403-0-0" style="font-family: inherit;"><br data-text="true" /></span></div></div><div class="" data-block="true" data-editor="80l98" data-offset-key="55u29-0-0" style="background-color: white; color: #050505; font-family: "Segoe UI Historic", "Segoe UI", Helvetica, Arial, sans-serif; font-size: 15px; white-space: pre-wrap;"><div class="_1mf _1mj" data-offset-key="55u29-0-0" style="direction: ltr; font-family: inherit; position: relative; text-align: justify;"><span data-offset-key="55u29-0-0" style="font-family: inherit;">Otóż pewnego razu podczas obozu na Pojezierzu Lubuskim, wybraliśmy się z nocną wizytą do znacznie od nas oddalonych bratnich obozów drużyn z innych miast. Gdy zbliżaliśmy się asfaltową drogą jeszcze w luźnym szyku w swobodnej atmosferze rozmów, nagle zauważyliśmy kontur stojącej przy drodze postaci. Natychmiast padliśmy plackiem do pobliskiego rowu. </span></div></div><div class="" data-block="true" data-editor="80l98" data-offset-key="408gh-0-0" style="background-color: white; color: #050505; font-family: "Segoe UI Historic", "Segoe UI", Helvetica, Arial, sans-serif; font-size: 15px; white-space: pre-wrap;"><div class="_1mf _1mj" data-offset-key="408gh-0-0" style="direction: ltr; font-family: inherit; position: relative; text-align: justify;"><span data-offset-key="408gh-0-0" style="font-family: inherit;"><br data-text="true" /></span></div></div><div class="" data-block="true" data-editor="80l98" data-offset-key="7g8r3-0-0" style="background-color: white; color: #050505; font-family: "Segoe UI Historic", "Segoe UI", Helvetica, Arial, sans-serif; font-size: 15px; white-space: pre-wrap;"><div class="_1mf _1mj" data-offset-key="7g8r3-0-0" style="direction: ltr; font-family: inherit; position: relative; text-align: justify;"><span data-offset-key="7g8r3-0-0" style="font-family: inherit;">Najsprytniejszy z całej grupy, mój brat Czesław, obserwował osobnika zza wielkich traw i w końcu orzekł, że „wysłali człowieka na czaty, widocznie się nas spodziewają”. Sytuacja była poważna. Orzekliśmy, że nie ma wyjścia, musimy wziąć jeńca. Zaczęliśmy się czołgać do domniemanego wartownika wysuniętego na czaty w celu ochrony obozu przed naszymi podchodami. </span></div></div><div class="" data-block="true" data-editor="80l98" data-offset-key="cpm4c-0-0" style="background-color: white; color: #050505; font-family: "Segoe UI Historic", "Segoe UI", Helvetica, Arial, sans-serif; font-size: 15px; white-space: pre-wrap;"><div class="_1mf _1mj" data-offset-key="cpm4c-0-0" style="direction: ltr; font-family: inherit; position: relative; text-align: justify;"><span data-offset-key="cpm4c-0-0" style="font-family: inherit;"><br data-text="true" /></span></div></div><div class="" data-block="true" data-editor="80l98" data-offset-key="8bfe0-0-0" style="background-color: white; color: #050505; font-family: "Segoe UI Historic", "Segoe UI", Helvetica, Arial, sans-serif; font-size: 15px; white-space: pre-wrap;"><div class="_1mf _1mj" data-offset-key="8bfe0-0-0" style="direction: ltr; font-family: inherit; position: relative; text-align: justify;"><span data-offset-key="8bfe0-0-0" style="font-family: inherit;">Wartownik stał i wypatrywał. Spiritus movens całej akcji czyli mój brat Czesław dał sygnał do ataku. Wypadliśmy z tych wielkich traw i błyskawicznie powaliliśmy człowieka na ziemię. Szamotał się straszliwie. Później Czesław relacjonował, że poczuł pierwszy niepokój, gdy starając się zamknąć usta chłopakowi aby ten nie krzyczał i nie spowodował alarmu i całego obozu biegnącego na nas, poczuł nagle pod dłonią coś szorstkiego i nieprzyjemnego. Szamotanina trwała dłuższą chwilę zanim ktoś zapalił latarkę i usiłował nią oświetlić twarz delikwenta. Nie było to łatwe bo ten szamotał się energicznie cały czas. W końcu zobaczyliśmy przerażone, rozbiegane gałki oczne. Czesław cały czas zakrywał usta przerażonemu osobnikowi o rozbieganych oczach masywną dłonią, czując pod nią coś szorstkiego. W końcu puścił uchwyt i usłyszeliśmy przestraszonym głosem wypowiadane słowa:</span></div></div><div class="" data-block="true" data-editor="80l98" data-offset-key="5clh5-0-0" style="background-color: white; color: #050505; font-family: "Segoe UI Historic", "Segoe UI", Helvetica, Arial, sans-serif; font-size: 15px; white-space: pre-wrap;"><div class="_1mf _1mj" data-offset-key="5clh5-0-0" style="direction: ltr; font-family: inherit; position: relative; text-align: justify;"><span data-offset-key="5clh5-0-0" style="font-family: inherit;">- Myśliwy, myśliwy jestem. </span></div><div class="_1mf _1mj" data-offset-key="5clh5-0-0" style="direction: ltr; font-family: inherit; position: relative; text-align: justify;"><span data-offset-key="5clh5-0-0" style="font-family: inherit;"><br /></span></div></div><div class="" data-block="true" data-editor="80l98" data-offset-key="5dpqf-0-0" style="background-color: white; color: #050505; font-family: "Segoe UI Historic", "Segoe UI", Helvetica, Arial, sans-serif; font-size: 15px; white-space: pre-wrap;"><div class="_1mf _1mj" data-offset-key="5dpqf-0-0" style="direction: ltr; font-family: inherit; position: relative; text-align: justify;"><span data-offset-key="5dpqf-0-0" style="font-family: inherit;">Okazało się, że plątający się między ciałami w szamotaninie dziwny przedmiot nie był kijem ale dubeltówką, a szorstkość pod dłonią Czesława powodowały obfite wąsy.</span></div></div><div class="" data-block="true" data-editor="80l98" data-offset-key="4mg0r-0-0" style="background-color: white; color: #050505; font-family: "Segoe UI Historic", "Segoe UI", Helvetica, Arial, sans-serif; font-size: 15px; white-space: pre-wrap;"><div class="_1mf _1mj" data-offset-key="4mg0r-0-0" style="direction: ltr; font-family: inherit; position: relative; text-align: justify;"><span data-offset-key="4mg0r-0-0" style="font-family: inherit;"><br data-text="true" /></span></div></div><div class="" data-block="true" data-editor="80l98" data-offset-key="1gr8m-0-0" style="background-color: white; color: #050505; font-family: "Segoe UI Historic", "Segoe UI", Helvetica, Arial, sans-serif; font-size: 15px; white-space: pre-wrap;"><div class="_1mf _1mj" data-offset-key="1gr8m-0-0" style="direction: ltr; font-family: inherit; position: relative; text-align: justify;"><span data-offset-key="1gr8m-0-0" style="font-family: inherit;">Wypuściliśmy z uścisku człowieka, przeprosiliśmy, kompletnie skonfundowani naszym atakiem. Ten wsiadł szybko na zaparkowany nieopodal motorower marki komar i odjechał czym prędzej, zostawiając za sobą kłęby niebieskiego dymu.</span></div></div><div class="" data-block="true" data-editor="80l98" data-offset-key="1lrcs-0-0" style="background-color: white; color: #050505; font-family: "Segoe UI Historic", "Segoe UI", Helvetica, Arial, sans-serif; font-size: 15px; white-space: pre-wrap;"><div class="_1mf _1mj" data-offset-key="1lrcs-0-0" style="direction: ltr; font-family: inherit; position: relative; text-align: justify;"><span data-offset-key="1lrcs-0-0" style="font-family: inherit;"><br data-text="true" /></span></div></div><div class="" data-block="true" data-editor="80l98" data-offset-key="9fq1t-0-0" style="background-color: white; color: #050505; font-family: "Segoe UI Historic", "Segoe UI", Helvetica, Arial, sans-serif; font-size: 15px; white-space: pre-wrap;"><div class="_1mf _1mj" data-offset-key="9fq1t-0-0" style="direction: ltr; font-family: inherit; position: relative; text-align: justify;"><span data-offset-key="9fq1t-0-0" style="font-family: inherit;">Dłuższą chwilę staliśmy kompletnie osłupiali wpatrując się w oddalający się ślad węglowy spotkanego owej nocy miejscowego kłusownika.</span></div></div>Zbigniew Korbahttp://www.blogger.com/profile/05269361500495969488noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-6762421668804213457.post-80367136974322379212022-01-12T00:19:00.006+01:002022-01-12T15:17:44.855+01:00MANIFEST MŁODYCH OJCÓW<p><span style="background-color: white; color: #050505; font-family: inherit; font-size: 15px; white-space: pre-wrap;">Jeśli</span><span data-offset-key="4j70t-1-0" style="background-color: white; color: #050505; font-family: inherit; font-size: 15px; white-space: pre-wrap;"> jesteś młodym ojcem albo chcesz kiedyś nim być, uważam że ten tekst jest dla Ciebie! Jeśli nie jesteś młodym ojcem ale kiedyś nim byłeś, albo nie jesteś bo nie możesz (np. jesteś kobietą co dla niektórych nie stanowi już wprawdzie przeszkody no ale..) lecz z młodymi ojcami sympatyzujesz, kibicujesz im, nie są Ci obojętni. przeczytaj również poniższe!</span></p><div data-block="true" data-editor="7t3i7" data-offset-key="74elf-0-0" style="background-color: white; color: #050505; font-family: "Segoe UI Historic", "Segoe UI", Helvetica, Arial, sans-serif; font-size: 15px; white-space: pre-wrap;"><div class="_1mf _1mj" data-offset-key="74elf-0-0" style="direction: ltr; font-family: inherit; position: relative;"><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEhWabdoQyd473yrIN0trs3-EqVKdOw4-nkEiAqUp_jM2yOjWzNCOV785XWMcpKxzklBUxkeSuFNcpZX6y-a4akjFeHDfMNMymSt_hDOzjP0hFy0Dr01ml9fRYDfozw5AcOo0Aj6D0XViEmG0ZQAks4MD2FR7t5Tx7GA6BjRtJcqmGCWOl-_pUmchMU9rA=s3979" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="2302" data-original-width="3979" height="185" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEhWabdoQyd473yrIN0trs3-EqVKdOw4-nkEiAqUp_jM2yOjWzNCOV785XWMcpKxzklBUxkeSuFNcpZX6y-a4akjFeHDfMNMymSt_hDOzjP0hFy0Dr01ml9fRYDfozw5AcOo0Aj6D0XViEmG0ZQAks4MD2FR7t5Tx7GA6BjRtJcqmGCWOl-_pUmchMU9rA=s320" width="320" /></a></div><br /></div></div><div data-block="true" data-editor="7t3i7" data-offset-key="b4h0p-0-0" style="background-color: white; color: #050505; font-family: "Segoe UI Historic", "Segoe UI", Helvetica, Arial, sans-serif; font-size: 15px; white-space: pre-wrap;"><div class="_1mf _1mj" data-offset-key="b4h0p-0-0" style="direction: ltr; font-family: inherit; position: relative;"><span class="diy96o5h" end="9" start="0" style="background-color: var(--text-highlight); font-family: inherit;">#ojcostwo</span><span data-offset-key="b4h0p-1-0" style="font-family: inherit;"> </span><span class="diy96o5h" end="18" start="10" style="background-color: var(--text-highlight); font-family: inherit;">#ojcowie</span><span data-offset-key="b4h0p-3-0" style="font-family: inherit;"> </span><span class="diy96o5h" end="26" start="19" style="background-color: var(--text-highlight); font-family: inherit;">#młodzi</span><span data-offset-key="b4h0p-5-0" style="font-family: inherit;"> </span></div></div><div data-block="true" data-editor="7t3i7" data-offset-key="c0o9n-0-0" style="background-color: white; color: #050505; font-family: "Segoe UI Historic", "Segoe UI", Helvetica, Arial, sans-serif; font-size: 15px; white-space: pre-wrap;"><div class="_1mf _1mj" data-offset-key="c0o9n-0-0" style="direction: ltr; font-family: inherit; position: relative;"><span data-offset-key="c0o9n-0-0" style="font-family: inherit;"><br data-text="true" /></span></div></div><div data-block="true" data-editor="7t3i7" data-offset-key="dk3r1-0-0" style="background-color: white; color: #050505; font-family: "Segoe UI Historic", "Segoe UI", Helvetica, Arial, sans-serif; font-size: 15px; white-space: pre-wrap;"><div class="_1mf _1mj" data-offset-key="dk3r1-0-0" style="direction: ltr; font-family: inherit; position: relative;"><span data-offset-key="dk3r1-0-0" style="font-family: inherit;">MANIFEST MŁODYCH OJCÓW</span></div></div><div data-block="true" data-editor="7t3i7" data-offset-key="5ro8j-0-0" style="background-color: white; color: #050505; font-family: "Segoe UI Historic", "Segoe UI", Helvetica, Arial, sans-serif; font-size: 15px; white-space: pre-wrap;"><div class="_1mf _1mj" data-offset-key="5ro8j-0-0" style="direction: ltr; font-family: inherit; position: relative;"><span data-offset-key="5ro8j-0-0" style="font-family: inherit;"><br data-text="true" /></span></div></div><div data-block="true" data-editor="7t3i7" data-offset-key="3tqnh-0-0" style="background-color: white; color: #050505; font-family: "Segoe UI Historic", "Segoe UI", Helvetica, Arial, sans-serif; font-size: 15px; white-space: pre-wrap;"><div class="_1mf _1mj" data-offset-key="3tqnh-0-0" style="direction: ltr; font-family: inherit; position: relative;"><span data-offset-key="3tqnh-0-0" style="font-family: inherit;">Dziękuję za wszystkie feedbacki po opublikowaniu historii moich ostatnich miesięcy. Jest wiele „grup społecznych” zaniepokojonych lub pobudzonych tym długim wpisem, dostałem m.in. kilka bezpośrednich korespondencji, dzięki za zaufanie. Mam nadzieję, że w moich odpowiedziach widać, że jest szczerość za szczerość. Dzisiaj chciałbym kilka słów skreślić pod kątem jednej z grup, szczególnie zaniepokojonych, rozżalonych, może nawet sfrustrowanych tamtym wpisem. Mówię o młodych ojcach. Pisaliście, że nawet ciężko Wam znaleźć jedną chwilę aby taki długi wpis przeczytać, że musieliście to robić na raty. Że ciężko czytać o podróżach, czytaniu książek, spotkaniach gdy za ścianą małe płacze, gdy wstawaliście kilka razy w nocy, gdy trzeba pędzić do roboty bo karta kredytowa sama się nie zasili a potrzeby wzrastają dynamicznie. Że ostatnią książkę to przed urodzeniem pierwszego dziecka czytaliście itd. </span></div></div><div data-block="true" data-editor="7t3i7" data-offset-key="ftmk3-0-0" style="background-color: white; color: #050505; font-family: "Segoe UI Historic", "Segoe UI", Helvetica, Arial, sans-serif; font-size: 15px; white-space: pre-wrap;"><div class="_1mf _1mj" data-offset-key="ftmk3-0-0" style="direction: ltr; font-family: inherit; position: relative;"><span data-offset-key="ftmk3-0-0" style="font-family: inherit;">I </span><span style="font-family: inherit;"><span data-delight="true" role="none" style="color: #709ee1; font-family: inherit; font-weight: bold;">świetnie</span></span><span data-offset-key="ftmk3-2-0" style="font-family: inherit;">! Tak Wam odpowiem na to. Wiem, że nie macie głowy do takich gierek jak w moim wpisie, na zastanawianie się co tu prawdą jest a co zmyśleniem, nawet na komentarz nie macie siły, ani na to aby się wypowiedzieć. I tak Was podziwiam, że jesteście tu przypięci. Że jednak jesteście w obiegu informacyjnym, że jesteśmy w kontakcie. Patrzcie, nawet sam James Bond w ostatnim filmie inaczej śpiewa (uwaga spojler) gdy okazuje się, że jest ojcem. Oj, nic już nie jest takie samo, perspektywa się zmienia, dostaje zastrzyku energii, sensu, odwagi. Pojawia się odpowiedzialność. Mężczyzna dojrzewa, inaczej powiedzmy: facet staje się mężczyzną, nawet jeśli </span><span style="font-family: inherit;"><span data-delight="true" role="none" style="color: #709ee1; font-family: inherit; font-weight: bold;">wspaniale</span></span><span data-offset-key="ftmk3-4-0" style="font-family: inherit;"> dotąd wstrząsał i mieszał. Wy macie te swoje dwadzieścia, trzydzieści lat i cieszycie się ojcostwem, żyjecie pełnią życia, a ten dojrzały Bond o twarzy pięćdziesięcioletniego Craiga, miał wszystko i był wszędzie, ale spójrzcie dobrze na niego: jest zgorzkniały, znudzony i smętny, jakiś taki zasmucony, zgnębiony i pesymistyczny, zawiedziony życiem. Mielibyście mu zazdrościć? Może to on zazdrości Wam.</span></div></div><div data-block="true" data-editor="7t3i7" data-offset-key="1r91j-0-0" style="background-color: white; color: #050505; font-family: "Segoe UI Historic", "Segoe UI", Helvetica, Arial, sans-serif; font-size: 15px; white-space: pre-wrap;"><div class="_1mf _1mj" data-offset-key="1r91j-0-0" style="direction: ltr; font-family: inherit; position: relative;"><span data-offset-key="1r91j-0-0" style="font-family: inherit;"><br data-text="true" /></span></div></div><div data-block="true" data-editor="7t3i7" data-offset-key="ecpb4-0-0" style="background-color: white; color: #050505; font-family: "Segoe UI Historic", "Segoe UI", Helvetica, Arial, sans-serif; font-size: 15px; white-space: pre-wrap;"><div class="_1mf _1mj" data-offset-key="ecpb4-0-0" style="direction: ltr; font-family: inherit; position: relative;"><span data-offset-key="ecpb4-0-0" style="font-family: inherit;">Ja wypowiem się tutaj za Was. Sam kiedyś byłem młodym ojcem i przecież to jeszcze pamiętam, a teraz... wstrząsam i mieszam.</span></div></div><div data-block="true" data-editor="7t3i7" data-offset-key="fqjqf-0-0" style="background-color: white; color: #050505; font-family: "Segoe UI Historic", "Segoe UI", Helvetica, Arial, sans-serif; font-size: 15px; white-space: pre-wrap;"><div class="_1mf _1mj" data-offset-key="fqjqf-0-0" style="direction: ltr; font-family: inherit; position: relative;"><span data-offset-key="fqjqf-0-0" style="font-family: inherit;">A zatem Panowie, nie możecie być sfrustrowani takimi wpisami jak mój, nawet gdyby były prawdziwe. Gościowi, który ma czas i fantazję polecieć do Afryki i z kumplami włazić na Kilimandżaro, który sam sobie objeżdża kabrioletem Francję popalając cygaro, ma czas na dysputy z innymi facetami po czterdziestce, możecie spokojnie powiedzieć: odczep się pan od nas, nie zawracaj gitary wizjami, gdy my tu harujemy i jeszcze niewyspani pieluchy przewijamy. Po prostu nie interesuje Was to i nie ma interesować, że gościu wrócił z jakiejś tam wyspy wypoczęty, opalony, zajarany ideami, a Wy oczy na zapałki, czwarta cola w pracy aby nie usnąć na naradzie z szefem. Powiem Wam młodzi ojcowie co macie powiedzieć. Chrzanić to! Tak, macie ryknąć na całe gardło: CHRZANIĆ TO! Zresztą możecie nawet użyć słowa, które w ostatnim filmie z Leonardo di Caprio pojawia się 78 razy, tego wiecie po angielsku na „f”, czyli „f…. off”, nawet gest możecie wykonać, którym jedna pani poseł podobno zgłaszała się do głosu czy tam pocierała czoło w sejmie, ja nie wiem. </span></div></div><div data-block="true" data-editor="7t3i7" data-offset-key="m78a-0-0" style="background-color: white; color: #050505; font-family: "Segoe UI Historic", "Segoe UI", Helvetica, Arial, sans-serif; font-size: 15px; white-space: pre-wrap;"><div class="_1mf _1mj" data-offset-key="m78a-0-0" style="direction: ltr; font-family: inherit; position: relative;"><span data-offset-key="m78a-0-0" style="font-family: inherit;"><br data-text="true" /></span></div></div><div data-block="true" data-editor="7t3i7" data-offset-key="2ufom-0-0" style="background-color: white; color: #050505; font-family: "Segoe UI Historic", "Segoe UI", Helvetica, Arial, sans-serif; font-size: 15px; white-space: pre-wrap;"><div class="_1mf _1mj" data-offset-key="2ufom-0-0" style="direction: ltr; font-family: inherit; position: relative;"><span data-offset-key="2ufom-0-0" style="font-family: inherit;">Skończmy wszyscy z szukaniem życia gdzieś gdzie go nie ma, w innych krajach, na obcych kontynentach, u sąsiada, na Instagramie, w filmach na Netflixie. Iluzja, iluzja, iluzja. Owszem na piątkowy wieczór z żoną i butelką wina, gdy już wszystkie pociechy ułożone do snu, najbardziej pozwalający na iluzję film nie jest zły. Nie jest też źle w ciemny grudniowy wieczór odpalić zdjęcia z podróży poślubnej na dużym ekranie albo obejrzeć film o lasach tropikalnych lub afrykańskiej sawannie. Tymczasem czeka Was upojne deszczowe lato nad Bałtykiem, gdzie jod sam się wdycha, dzięki temu mniej chorób dzieci, a więcej Waszego snu w nocy, same pozytywy. Owszem single i singielki w pracy będą wracać z Lanzarotów i Majorek, wnerwiając wszystkich opalenizną. I co z tego? Was to nie rusza tak jak Bonda obstrzał samochodu na rynku włoskiego miasteczka. Jesteście odpowiedzialni za innych ludzi, za Wasze rodziny, ich szczęście przed Waszym, Wasze szczęście po ich szczęściu. Czy to takie kontrowersyjne? </span></div></div><div data-block="true" data-editor="7t3i7" data-offset-key="ck5a7-0-0" style="background-color: white; color: #050505; font-family: "Segoe UI Historic", "Segoe UI", Helvetica, Arial, sans-serif; font-size: 15px; white-space: pre-wrap;"><div class="_1mf _1mj" data-offset-key="ck5a7-0-0" style="direction: ltr; font-family: inherit; position: relative;"><span data-offset-key="ck5a7-0-0" style="font-family: inherit;"><br data-text="true" /></span></div></div><div data-block="true" data-editor="7t3i7" data-offset-key="abdl2-0-0" style="background-color: white; color: #050505; font-family: "Segoe UI Historic", "Segoe UI", Helvetica, Arial, sans-serif; font-size: 15px; white-space: pre-wrap;"><div class="_1mf _1mj" data-offset-key="abdl2-0-0" style="direction: ltr; font-family: inherit; position: relative;"><span data-offset-key="abdl2-0-0" style="font-family: inherit;">Życie nie jest, nie powinno być kolekcjonowaniem przyjemności, choć do takiego stylu jesteśmy wciąż zachęcani zewsząd. Życie jest misją, powinno być misją. Jakimś zbiorem zadań do wykonania, które identyfikujemy w jego przeciągu dzięki inteligencji swojej, wrodzonej i nabytej, refleksowi, natchnieniom z góry i z boku, życzliwym ludziom i tym, których wolelibyśmy może nawet nie znać. Identyfikujemy i realizujemy na tyle na ile umiemy, zmieniając świat wokół siebie. Powie ktoś: zaraz zmieniać? Nie, nie chodzi nawet o świadomy zamysł, każdy, każdy, poprzez to kim jest, co ma i co robi oddziałuje na otoczenie wokół siebie, potęguje dobrą atmosferę lub obniża jej temperaturę, czy tego chce czy nie chce. Malkontent może zatruć życie każdemu. Wesoły człowiek poprawi humor największemu ponurakowi. Tak to jest i koniec! Jeśli robimy to świadomie - powinniśmy być trochę świadomi, jesteśmy w końcu homo sapiens, istotami rozumnymi - ma to większą wartość. Jeśli kosztuje nas - ma to jeszcze większą wartość. Zniszczenie tego wymiaru, zapomnienie o nim powoduje, że nasze życie jest bardziej płaskie, nie ma w nim wymiaru 3D.</span></div></div><div data-block="true" data-editor="7t3i7" data-offset-key="4bgft-0-0" style="background-color: white; color: #050505; font-family: "Segoe UI Historic", "Segoe UI", Helvetica, Arial, sans-serif; font-size: 15px; white-space: pre-wrap;"><div class="_1mf _1mj" data-offset-key="4bgft-0-0" style="direction: ltr; font-family: inherit; position: relative;"><span data-offset-key="4bgft-0-0" style="font-family: inherit;"><br data-text="true" /></span></div></div><div data-block="true" data-editor="7t3i7" data-offset-key="ksrt-0-0" style="background-color: white; color: #050505; font-family: "Segoe UI Historic", "Segoe UI", Helvetica, Arial, sans-serif; font-size: 15px; white-space: pre-wrap;"><div class="_1mf _1mj" data-offset-key="ksrt-0-0" style="direction: ltr; font-family: inherit; position: relative;"><span data-offset-key="ksrt-0-0" style="font-family: inherit;">Bycie ojcem, dawcą życia, dawcą genów, dawcą historii. Rodzicowi powinno być najłatwiej zrozumieć swoje dziecko, często widzi on i rozumie coś uchwytnego tylko dla rodzica. Dlaczego? Geny. Np. chłopiec nie lubi wspinać się po ściankach i ojciec to rozumie, bo sam nienawidził tego. A gdy syn uwielbia to a ojciec nienawidził, ooo, to jest okazja dla ojca do pokory, do samozaparcia, wyjścia poza swoją strefę komfortu. I można być prezesem, dyrektorem, człowiekiem wielkich sukcesów zawodowych a na polu bycia ojcem zwyczajnie jechać na trójach, miernych a nawet ledwo przechodzić z klasy do klasy. </span></div></div><div data-block="true" data-editor="7t3i7" data-offset-key="falhl-0-0" style="background-color: white; color: #050505; font-family: "Segoe UI Historic", "Segoe UI", Helvetica, Arial, sans-serif; font-size: 15px; white-space: pre-wrap;"><div class="_1mf _1mj" data-offset-key="falhl-0-0" style="direction: ltr; font-family: inherit; position: relative;"><span data-offset-key="falhl-0-0" style="font-family: inherit;"><br data-text="true" /></span></div></div><div data-block="true" data-editor="7t3i7" data-offset-key="fdvbq-0-0" style="background-color: white; color: #050505; font-family: "Segoe UI Historic", "Segoe UI", Helvetica, Arial, sans-serif; font-size: 15px; white-space: pre-wrap;"><div class="_1mf _1mj" data-offset-key="fdvbq-0-0" style="direction: ltr; font-family: inherit; position: relative;"><span data-offset-key="fdvbq-0-0" style="font-family: inherit;">Teraz jest lepiej z ojcostwem, szczególnie młodych ojców, potem jest gorzej. Jest lepiej bo młodzi ojcowie, wielu młodych ojców, jest czynnie zaangażowanych w wychowanie, no powolutku z tym wychowaniem… - w opiekę nad swoimi dziećmi. Wielu chodzi na szkoły rodzenia, „rodzi” z żonami, no nie dosłownie, nie daliby rady-;), ale są obecni, trzymają za rękę, od początku wiążą się emocjonalnie ze swymi dziećmi, pogłębiają więź z żonami. Potem przewijają, karmią, noszą w nocy i gdy wrócą zaraz po pracy, ba, niektórzy biorą urlopy tacierzyńskie. Panowie noszą dzieci w nosidełkach, to fajny widok w marketach, w centrach handlowych. To ważne! Kontynuujcie. Nie ustawajcie w tych staraniach, w tym zaangażowaniu. Jednak najważniejsze przed Wami. Zapewniam Was, jako człowiek od paru już lat mający zawsze w swojej pieczy nastolatków, największe wyzwania na Was jeszcze czekają. Źle byłoby zatrzymać się na zaangażowaniu jako ojciec na etapie wczesnego dzieciństwa swoich dzieci. To zaangażowanie musi trwać, musi się nawet wzmóc później. W sposób bardziej inteligentny, finezyjny, wymagający większej konsekwencji. Z rozrzewnieniem będziecie wspominali nieprzespane noce. Ale o tym później, kiedy indziej. </span></div></div><div data-block="true" data-editor="7t3i7" data-offset-key="emeft-0-0" style="background-color: white; color: #050505; font-family: "Segoe UI Historic", "Segoe UI", Helvetica, Arial, sans-serif; font-size: 15px; white-space: pre-wrap;"><div class="_1mf _1mj" data-offset-key="emeft-0-0" style="direction: ltr; font-family: inherit; position: relative;"><span data-offset-key="emeft-0-0" style="font-family: inherit;"><br data-text="true" /></span></div></div><div data-block="true" data-editor="7t3i7" data-offset-key="bg28q-0-0" style="background-color: white; color: #050505; font-family: "Segoe UI Historic", "Segoe UI", Helvetica, Arial, sans-serif; font-size: 15px; white-space: pre-wrap;"><div class="_1mf _1mj" data-offset-key="bg28q-0-0" style="direction: ltr; font-family: inherit; position: relative;"><span data-offset-key="bg28q-0-0" style="font-family: inherit;">Jest w nas wiele niezrealizowanych pragnień, nie zdążyliśmy z kumplami wejść na Kilimandżaro a inni wchodzą. Trudno, mieliśmy swoje pięć minut, byliśmy kiedyś studentami, mieliśmy po dwadzieścia parę lat. Trzeba było wtedy. A teraz nie marudzić. Może pójdziesz z synami, jak będą mieli swoje żony, albo z zięciami, mężami Twoich córek, Ty ich oderwiesz wtedy od pieluch, oni będą Ci wdzięczni. Sami by nie śmieli, ale gdy „teść proponuje, no wiesz żono, jak mogę odmówić?”. W zamian ci zięciowie może zholują Cię z góry, gdy spuchniesz i nie będziesz miał siły iść dalej. W praktyce pewnie będzie to Kościelec a może nawet tylko Giewont lub Łysica w Górach Świętokrzyskich. I tak, każdy z takich pomysłów będzie genialny. Wszystko ma swój czas.</span></div></div><div data-block="true" data-editor="7t3i7" data-offset-key="bf7mi-0-0" style="background-color: white; color: #050505; font-family: "Segoe UI Historic", "Segoe UI", Helvetica, Arial, sans-serif; font-size: 15px; white-space: pre-wrap;"><div class="_1mf _1mj" data-offset-key="bf7mi-0-0" style="direction: ltr; font-family: inherit; position: relative;"><span data-offset-key="bf7mi-0-0" style="font-family: inherit;"><br data-text="true" /></span></div></div><div data-block="true" data-editor="7t3i7" data-offset-key="48ffe-0-0" style="background-color: white; color: #050505; font-family: "Segoe UI Historic", "Segoe UI", Helvetica, Arial, sans-serif; font-size: 15px; white-space: pre-wrap;"><div class="_1mf _1mj" data-offset-key="48ffe-0-0" style="direction: ltr; font-family: inherit; position: relative;"><span data-offset-key="48ffe-0-0" style="font-family: inherit;">Tymczasem walczysz o czas dla rodziny, o to aby nie przegapić pierwszych słów Twego dziecka, pierwszych kroków, pierwszych radości. To jest smak życia. Głupio byłoby to przegapić po prostu. Więc młodzi panowie ojcowie, bądźcie family man’ami, przebijajcie się w świecie zawodowym, specjalistycznym, każdy robi to co robi, i większość nie ma czasu na śledzenie procesów przetaczających się przez nasz świat. Wiadomo od zawsze, że dwie grupy angażują się najbardziej zawsze społecznie: młodzież i emeryci. Dlaczego? Bo mają czas. Młodzież jeszcze ma czas a emeryci już mają czas. Obie grupy nie są skażone wielogodzinnym dniem pracy, konkretnej pracy, którą trzeba wykonać, za którą się odpowiada, którą trzeba wykonać porządnie, za którą są pieniądze na utrzymanie siebie i swojej rodziny. Tak jest i będzie.</span></div></div><div data-block="true" data-editor="7t3i7" data-offset-key="252f2-0-0" style="background-color: white; color: #050505; font-family: "Segoe UI Historic", "Segoe UI", Helvetica, Arial, sans-serif; font-size: 15px; white-space: pre-wrap;"><div class="_1mf _1mj" data-offset-key="252f2-0-0" style="direction: ltr; font-family: inherit; position: relative;"><span data-offset-key="252f2-0-0" style="font-family: inherit;"><br data-text="true" /></span></div></div><div data-block="true" data-editor="7t3i7" data-offset-key="b246o-0-0" style="background-color: white; color: #050505; font-family: "Segoe UI Historic", "Segoe UI", Helvetica, Arial, sans-serif; font-size: 15px; white-space: pre-wrap;"><div class="_1mf _1mj" data-offset-key="b246o-0-0" style="direction: ltr; font-family: inherit; position: relative;"><span data-offset-key="b246o-0-0" style="font-family: inherit;">Jednak, azaliż, atoli, nie oznacza to, że można zupełnie odpuścić świat. To znaczy można, wielu to robi, ale powiedzmy tak: można ale nie wolno. Można ale źle się to kończy. Znamy dobrze te bon-moty, że zło triumfuje dlatego, że dobrzy ludzie nic nie robią. Bierność, oglądanie się na innych, jakichś specjalistów, ekspertów, tych, którzy „biorą za to pieniądze”. Mimo wszystkiego co napisałem powyżej, w jakimś stopniu trzeba trzymać rękę na pulsie, angażować się, nawet dlatego tylko aby później móc spojrzeć w oczy dorosłym albo dorastającym dzieciom, że ojciec coś robił „wtedy”, nie patrzył tylko biernie jak widz, obojętnie przyglądając się rozwałce świata. Ojcowie są odpowiedzialni nie tylko za swoje rodziny ale i za świat, jaki ma istnieć dla ich dzieci. „Przepraszam nie zauważyłem, że świat ulega zniszczeniu, byłem zajęty wtedy zakupami w „Biedronce” albo wybieraniem mebelków z IKEI”. Tak może być. Gdy Wy będziecie zajęci codziennością, ktoś zmieni świat za Was, ktoś ukradnie Wam dzieci a Wy będziecie bezradni. O tym więcej w kolejnym tekście już nie tylko dla młodych ojców. Wychowanie nastolatków - tam jest jazda, tam nie ma miękkiej gry. Te wszystkie zagadnienia nieprzespanych nocy, karmienia, zakupów zupek w markecie wydadzą Wam się igraszką. </span></div></div><div data-block="true" data-editor="7t3i7" data-offset-key="f4hg6-0-0" style="background-color: white; color: #050505; font-family: "Segoe UI Historic", "Segoe UI", Helvetica, Arial, sans-serif; font-size: 15px; white-space: pre-wrap;"><div class="_1mf _1mj" data-offset-key="f4hg6-0-0" style="direction: ltr; font-family: inherit; position: relative;"><span data-offset-key="f4hg6-0-0" style="font-family: inherit;"><br data-text="true" /></span></div></div><div data-block="true" data-editor="7t3i7" data-offset-key="7l1p1-0-0" style="background-color: white; color: #050505; font-family: "Segoe UI Historic", "Segoe UI", Helvetica, Arial, sans-serif; font-size: 15px; white-space: pre-wrap;"><div class="_1mf _1mj" data-offset-key="7l1p1-0-0" style="direction: ltr; font-family: inherit; position: relative;"><span data-offset-key="7l1p1-0-0" style="font-family: inherit;">Dziękuję za Waszą uwagę.</span></div></div>Zbigniew Korbahttp://www.blogger.com/profile/05269361500495969488noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-6762421668804213457.post-6656304263468262402022-01-02T19:24:00.000+01:002022-01-02T19:24:47.055+01:00 Nie tylko Zenek, nie tylko Sławomir<p></p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEjmfKndpV47MEho7loXpHYftLXUhmYd3JR3lK51LI7WpHkeymyFnDegedOl4FDiTeF2cRmk-0fF0839fljqpRnkogFtF7TOUkFme_cUjbs2kcnbNUEP37V5bpa4RVfrfLlRHSn7HmxiiEzDt6ifnQ0M-2f0U5N-lZ1meHFmjpqL6j5f1S7bsz2afT2k7w=s1200" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="675" data-original-width="1200" height="180" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEjmfKndpV47MEho7loXpHYftLXUhmYd3JR3lK51LI7WpHkeymyFnDegedOl4FDiTeF2cRmk-0fF0839fljqpRnkogFtF7TOUkFme_cUjbs2kcnbNUEP37V5bpa4RVfrfLlRHSn7HmxiiEzDt6ifnQ0M-2f0U5N-lZ1meHFmjpqL6j5f1S7bsz2afT2k7w=s320" width="320" /></a></div><br /><div style="text-align: justify;"><span style="background-color: white; color: #050505; font-size: 15px; white-space: pre-wrap;"><span style="font-family: helvetica;">Zerkanie w wieczór sylwestrowy do telewizora i natykanie się za każdym razem na Zenka Martyniuka, nieco mnie rozbiło psychicznie. One man show? </span></span></div><p></p><div class="cxmmr5t8 oygrvhab hcukyx3x c1et5uql o9v6fnle ii04i59q" style="background-color: white; color: #050505; font-family: "Segoe UI Historic", "Segoe UI", Helvetica, Arial, sans-serif; font-size: 15px; margin: 0.5em 0px 0px; overflow-wrap: break-word; white-space: pre-wrap;"><div dir="auto" style="font-family: inherit;">Gdy rodzina dochodziła do siebie po sylwestrowej nocy i smacznie spała, ja nie mogąc pogodzić się z tym, co ujrzałem w telewizji, usiadłem do komputera i postanowiłem Wam opowiedzieć o dawnych czasach. Być może dołączę ten tekst do zbiorku szkiców z początków tzw. naszej wolności. Tak, tak Kochani, mam taki PESEL, że załapałem się na końcówkę PRL-u i okres tzw. transformacji ustrojowej. Korzystając z chwili przerwy zawodowej wróciłem myślami na chwilę do zamierzchłych czasów, by wydobyć z nich strzępki wspomnień. Nie było łatwo. Jednak szybko okazało się, że dokonując tego ćwiczenia, wpisałem się w trend. Mamy bowiem właśnie kilka świeżych filmów w kinach z rzeczywistością początku lat dziewięćdziesiątych w tle. Dla większości to prehistoria, ale mam tu wśród znajomych jednak paru rówieśników. Jeśli uda Wam się chociaż raz mimowolnie uśmiechnąć czytając jakiś fragment tego tekstu, proszę dajcie mi o tym znać albo chociaż dajcie kciuk w górę<span class="pq6dq46d tbxw36s4 knj5qynh kvgmc6g5 ditlmg2l oygrvhab nvdbi5me sf5mxxl7 gl3lb2sf hhz5lgdu" style="display: inline-flex; font-family: inherit; height: 16px; margin: 0px 1px; vertical-align: middle; width: 16px;"><img alt="😉" height="16" referrerpolicy="origin-when-cross-origin" src="https://static.xx.fbcdn.net/images/emoji.php/v9/tb0/1.5/16/1f609.png" style="border: 0px;" width="16" /></span></div></div><div class="cxmmr5t8 oygrvhab hcukyx3x c1et5uql o9v6fnle ii04i59q" style="background-color: white; color: #050505; font-family: "Segoe UI Historic", "Segoe UI", Helvetica, Arial, sans-serif; font-size: 15px; margin: 0.5em 0px 0px; overflow-wrap: break-word; white-space: pre-wrap;"><div dir="auto" style="font-family: inherit;">Każdy chciał być DJ-em</div></div><div class="cxmmr5t8 oygrvhab hcukyx3x c1et5uql o9v6fnle ii04i59q" style="background-color: white; color: #050505; font-family: "Segoe UI Historic", "Segoe UI", Helvetica, Arial, sans-serif; font-size: 15px; margin: 0.5em 0px 0px; overflow-wrap: break-word; white-space: pre-wrap;"><div dir="auto" style="font-family: inherit;">Nie tylko Zenek, nie tylko Sławomir są idolami masowej wyobraźni! Ci dwaj dżentelmeni dołączają do długiego korowodu artystów, piosenkarzy, muzyków i postaci show biznesu porywających tłumy, inspirujących, nadających sens powszednim, szarym dniom, przenoszących nas do lepszej rzeczywistości, umilających życie swymi aksamitnymi głosami. Choć trudno w to uwierzyć obserwując od kilku lat zakopiańskie „Sylwestry z Dwójką”, nie są jedyni a przed nimi było wielu, wielu innych, którzy pozostaną na zawsze w naszej pamięci. Im dedykuję to wspomnienie.</div></div><div class="cxmmr5t8 oygrvhab hcukyx3x c1et5uql o9v6fnle ii04i59q" style="background-color: white; color: #050505; font-family: "Segoe UI Historic", "Segoe UI", Helvetica, Arial, sans-serif; font-size: 15px; margin: 0.5em 0px 0px; overflow-wrap: break-word; white-space: pre-wrap;"><div dir="auto" style="font-family: inherit;">Jako przewodniczący samorządu szkolnego naszej podstawówki, musiałem coś z siebie wykrzesać. Lud szkolny domagał się chleba i igrzysk. Co do chleba, to chodziliśmy na posiedzenia Rady Pedagogicznej i tam błagaliśmy o jakieś wolne od klasówek w piątki, losowanie szczęśliwego numerka i tym podobne historie. Co do igrzysk, to gazetka szkolna mimo naszych wielkich starań nie okazała się żadną atrakcją. </div></div><div class="cxmmr5t8 oygrvhab hcukyx3x c1et5uql o9v6fnle ii04i59q" style="background-color: white; color: #050505; font-family: "Segoe UI Historic", "Segoe UI", Helvetica, Arial, sans-serif; font-size: 15px; margin: 0.5em 0px 0px; overflow-wrap: break-word; white-space: pre-wrap;"><div dir="auto" style="font-family: inherit;">Należało zrobić dyskotekę! Tak, dyskotekę! Z czadową muzyką, zgaszonym światłem, dymem, szklaną kulą i kolorowymi pulsującymi światłami, ostatni krzyk mody. Akurat pasjonowałem się muzyką. Lista Przebojów Trójki Marka Niedźwieckiego, prezenterzy Marek Sierocki i Bogdan Fabiański w Polskim Radiu to była awangarda. Marzyłem, że kiedyś skoczę do Warszawy i wezmę udział w imprezie prowadzonej przez Sierockiego albo Fabiańskiego. Ależ byłby czad! Tymczasem z kolegą Henrykiem pojechałem do Ostrowca Świętokrzyskiego, bo dostałem cynk, że akurat tam rzucili do sklepu wzmacniacze. Dojechaliśmy autostopem, ale wzmacniaczy już nie było. Kupiłem za to radio z wbudowanym wzmacniaczem. Bo takie jedno radio jeszcze zostało. W kolejnym tygodniu kopsnęliśmy się do Starachowic, bo tam z kolei rzucili magnetofony. Niestety zostały tylko czarne, nie do kompletu. Dobre i to, wziąłem za ostatnie pieniądze. W kolumny zaopatrzyłem się kilka tygodni wcześniej, rzucili do Skarżyska-Kamiennej, gdzie oczywiście natychmiast zameldowaliśmy się. Miałem zatem sprzęt nadający się do głośnego puszczania muzyki.</div></div><div class="cxmmr5t8 oygrvhab hcukyx3x c1et5uql o9v6fnle ii04i59q" style="background-color: white; color: #050505; font-family: "Segoe UI Historic", "Segoe UI", Helvetica, Arial, sans-serif; font-size: 15px; margin: 0.5em 0px 0px; overflow-wrap: break-word; white-space: pre-wrap;"><div dir="auto" style="font-family: inherit;">Nie wiem do końca, dlaczego władza ludowa tak drażniła konsumentów. Po co komu sam wzmacniacz w Ostrowcu albo kolumny w Skarżysku-Kamiennej? Mój ojciec kiedyś stał całą noc w kolejce przed sklepem sportowym, bo dostał cynk, że mają rzucić namioty. Namiot by nam się przydał do wyjazdów, bo stary nie nadawał się już do użytku. Nad ranem okazało się, że dojechały nie namioty, tylko rowery i śpiwory. Rowerów trzy sztuki, więc ojca już to szczęście nie objęło, za to kupił dwa śpiwory. Wprawdzie mieliśmy już śpiwory, ale skoro je rzucili, grzechem byłoby nie wziąć po całej nocy koczowania pod sklepem na zimnie. </div></div><div class="cxmmr5t8 oygrvhab hcukyx3x c1et5uql o9v6fnle ii04i59q" style="background-color: white; color: #050505; font-family: "Segoe UI Historic", "Segoe UI", Helvetica, Arial, sans-serif; font-size: 15px; margin: 0.5em 0px 0px; overflow-wrap: break-word; white-space: pre-wrap;"><div dir="auto" style="font-family: inherit;">Innym razem całą rodziną obstawialiśmy dostawę mebli. Mamie marzyły się mahoniowe matowe regały. Nie dotarły. Może w przyszłym tygodniu? Znowu koczowanie i tak ze trzy razy. W końcu przywieźli. Jasne, na wysoki połysk. Wzięliśmy oczywiście. Do dzisiaj straszą w mieszkaniu mojej mamy. Ale ile było podczas tych komitetów kolejkowych zabawy wieczornej i nocnej, podchody, w chowanego, berek, żarty, totalna integracja dzieciarni asystującej matkom i ojcom. Ach, wspomnienia... Wróćmy jednak do rozpoczętej historii.</div></div><div class="cxmmr5t8 oygrvhab hcukyx3x c1et5uql o9v6fnle ii04i59q" style="background-color: white; color: #050505; font-family: "Segoe UI Historic", "Segoe UI", Helvetica, Arial, sans-serif; font-size: 15px; margin: 0.5em 0px 0px; overflow-wrap: break-word; white-space: pre-wrap;"><div dir="auto" style="font-family: inherit;">Kasa samorządu szkolnego świeciła pustkami, więc o wynajęciu profesjonalnego didżeja nie mogło być mowy. Postanowiłem poprowadzenie szkolnej zabawy wziąć na siebie.</div></div><div class="cxmmr5t8 oygrvhab hcukyx3x c1et5uql o9v6fnle ii04i59q" style="background-color: white; color: #050505; font-family: "Segoe UI Historic", "Segoe UI", Helvetica, Arial, sans-serif; font-size: 15px; margin: 0.5em 0px 0px; overflow-wrap: break-word; white-space: pre-wrap;"><div dir="auto" style="font-family: inherit;">Z pomocą kolegi zwiozłem cały sprzęt do szkoły, zwolniliśmy się z ostatniej lekcji i ustawialiśmy wszystko na sali gimnastycznej, która miała być świadkiem najlepszej imprezy w historii naszej podstawówki. Mimo unoszącego się w powietrzu zapachu materacy, kurzu i młodzieńczego potu wydobywającego się podczas karkołomnych skoków przez kozła - wszystko zapowiadało się po prostu przednio. Najfajniejsze dziewczyny zapewniały, że przyjdą, podczas ostatnich dni trwała jedna wielka ekscytacja tematem, cała szkoła szykowała się na ten wieczór. A ja uwijałem się aby przygotować jak najlepszą playlistę. Czy to wymagało dużego zachodu? No, wyobraźcie sobie. Nie ma Spotify, nie ma streamingu ani plików na telefonach, nie ma nawet telefonów… Co?</div></div><div class="cxmmr5t8 oygrvhab hcukyx3x c1et5uql o9v6fnle ii04i59q" style="background-color: white; color: #050505; font-family: "Segoe UI Historic", "Segoe UI", Helvetica, Arial, sans-serif; font-size: 15px; margin: 0.5em 0px 0px; overflow-wrap: break-word; white-space: pre-wrap;"><div dir="auto" style="font-family: inherit;">Co jest? Jest kaseta magnetofonowa zakupiona za ciężkie pieniądze zarobione na zbieraniu butelek, makulatury i złomu. Jest i inna kaseta magnetofonowa zakupiona za ciężką kasę sprezentowaną na imieniny przez ciocie i babcie, na której pieczołowicie ponagrywane są hity z radia. Czasami coś jest urwane na końcu, albo nie ma początku bo wcisnąłeś klawisz nagrywania dopiero po zorientowaniu się, że w „Lecie z Radiem” leci właśnie hit, na który cały wieczór czyhałeś. Te kasety są jakoś tam poopisywane, ale nie zawsze precyzyjnie. No i jak chcesz znaleźć piosenkę nagraną w dwudziestej minucie, to nie masz żadnego podglądu tylko przesuwasz taśmę „na oko”, odsłuchujesz przez słuchawki aby ustawić ją w odpowiednim momencie startowym piosenki, którą akurat uznałeś, że warto puścić. A sprzęt do miksowania? Takie dwie płyty co to kręcisz po nich szpanersko palcami? No stary, może Sierocki i Fabiański mieli, ale nie ja, skromny uczeń, skromnej podstawówki, w skromnym mieście u schyłku PRL-u. Mieliśmy entuzjazm, to wszystko.</div></div><div class="cxmmr5t8 oygrvhab hcukyx3x c1et5uql o9v6fnle ii04i59q" style="background-color: white; color: #050505; font-family: "Segoe UI Historic", "Segoe UI", Helvetica, Arial, sans-serif; font-size: 15px; margin: 0.5em 0px 0px; overflow-wrap: break-word; white-space: pre-wrap;"><div dir="auto" style="font-family: inherit;">Rozpoczęliśmy zabawę naprawdę z kopyta. Popłynęły piosenki Modern Talking, Bad Boys Blue, Wham i Michaela Jacksona. Shakin Stevens też wszedł do gry, a wtórował mu zespół Europe. Same hiciory. Nie pamiętam tylko czy zagraliśmy ulubieńca nastolatek Limahla, albowiem wyróżniał się on głównie fryzurą i tym, że dobrze wyglądał na plakatach. Nie wiem też, czy graliśmy Samathę Fox, która z kolei wyróżniała się głównie tym, że z plakatów kusiła płeć męską. Jednak muza była zacna. Nie zabrakło Perfectu, Kombi i Maanamu. Szał niebieskich ciał. No, rozmarzyłem się. W rzeczywistości dziewczyny tańczyły a chłopcy podpierali głównie ściany. </div></div><div class="cxmmr5t8 oygrvhab hcukyx3x c1et5uql o9v6fnle ii04i59q" style="background-color: white; color: #050505; font-family: "Segoe UI Historic", "Segoe UI", Helvetica, Arial, sans-serif; font-size: 15px; margin: 0.5em 0px 0px; overflow-wrap: break-word; white-space: pre-wrap;"><div dir="auto" style="font-family: inherit;">Już po pierwszych kawałkach przy mojej „konsoli” czyli przy dwóch szkolnych ławkach, na których stał „sprzęt” i walały się kasety, zaczęło gromadzić się coraz więcej ludzi. Ten i ów proponował aby zapuścić to czy owo. Inny obracał w rękach kasetę, w skupieniu czytając jej opis, by znaleźć swoją ulubioną piosenkę i zaproponować abym ją właśnie puścił. Inni po prostu podpierali ścianę za moimi plecami i grzali się w cieple stanowiska didżeja. Każdy chciał być didżejem, takie to były czasy. Z każdą chwilą tłum wokół mnie gęstniał. Koledzy wcześniej pomagający mi, teraz gdzieś się ulotnili, za to pojawili się Jajos, Kendi i Bużak, znane łobuziaki. Z Jajosem byłem w dobrych stosunkach, uważałem go za wrażliwego młodzieńca, któremu nie ułożyło się życie. Dostarczał mi wiedzy o ludziach. Dysponował także imponującą wiedzą teoretyczną o anatomii ludzkiego ciała, jak również pewną praktyką, o której ochoczo opowiadał. Bużaka się bałem, był narowisty i nieprzewidywalny, bez paralizatora lepiej było do takiego nie podchodzić. Koledzy Jajos i Kendi jakoś go obłaskawiali, choć był od nich starszy. Czwartoroczny drugoroczniak, czy jakoś podobnie - powtarzanie czwarty raz klasy, choć nie tej samej. Najpierw powtarzał czwartą, potem piątą, a teraz drugi raz siódmą, czyli był ode mnie ze trzy lata starszy choć chodził do niższej klasy. Taka karma…</div></div><div class="cxmmr5t8 oygrvhab hcukyx3x c1et5uql o9v6fnle ii04i59q" style="background-color: white; color: #050505; font-family: "Segoe UI Historic", "Segoe UI", Helvetica, Arial, sans-serif; font-size: 15px; margin: 0.5em 0px 0px; overflow-wrap: break-word; white-space: pre-wrap;"><div dir="auto" style="font-family: inherit;">Zacząłem rozglądać się w poszukiwaniu nauczycieli. Mieli pilnować imprezy, taki był warunek zgody dyrekcji na dyskotekę. Na początku ich grupka kłębiła się w okolicy wejścia na salę, wydawała bilety, sprawdzała tożsamość. Jednak teraz nie mogłem wyłowić z coraz bardziej gęstniejącego tłumu żadnego z nich. Jak się później dowiedziałem w związku z „gęstnieniem tłumu” ciało pedagogiczne pod wodzą pana Bojkerta zamknęło się przezornie w kantorku wuefistów i tam, racząc się „kwiatem jabłoni” a może i czymś mocniejszym, przeczekało do końca imprezy. Pan Bojkert, och trzeba było go raz zobaczyć, by w mig zrozumieć, na czym polega selekcja negatywna do kadr nauczycielskich. Można by też zrozumieć, dlaczego dał się wrobić w pilnowanie młodzieży na dyskotece szkolnej w najbardziej zakapiorskiej dzielnicy naszego miasta. Spuśćmy zasłonę milczenia, dość powiedzieć, że był to najbardziej tchórzliwy osobnik, jakiego w życiu spotkałem. Właśnie on miał pilnować porządku na naszej dyskotece!</div></div><div class="cxmmr5t8 oygrvhab hcukyx3x c1et5uql o9v6fnle ii04i59q" style="background-color: white; color: #050505; font-family: "Segoe UI Historic", "Segoe UI", Helvetica, Arial, sans-serif; font-size: 15px; margin: 0.5em 0px 0px; overflow-wrap: break-word; white-space: pre-wrap;"><div dir="auto" style="font-family: inherit;">Tymczasem impreza rozgrzewała się do czerwoności, a do sali gimnastycznej napływali wciąż nowi ludzie. Poszły w ruch gotowe remiksy, z najbardziej znanym, gdzie piosenkarz a może miksujący didżej bekał między piosenkami. Zawsze mnie intrygowało, kto i dlaczego tam beka, niestety rozwiązania tej tajemnicy nigdy nie poznałem. Zacząłem nerwowo wyrywać kasety ze spoconych rąk, mówiąc, że właśnie są potrzebne. Chowałem je do kieszeni, a potem ukradkiem przenosiłem na zaplecze do torby. Do zaplecza miałem klucz, i była to najlepsza rzecz związana z tą imprezą, jaka mi się przydarzyła. Moje przerażenie rosło bowiem z minuty na minutę, gdy do sali wtaczał się coraz bardziej nieciekawy element, przy którym Bużak mógł uchodzić za grzecznego i dobrze ułożonego młodzieńca. Suskiewicz, czyli młodociany podejrzany o zabicie matki, jego niedorozwinięci kompani znani z brutalności. Dalej gang kulturystów, dla których jedynym sensem życia była masa i rzeźba. Kazik, który powinien znajdować się w poprawczaku i wielu, wielu innych. Gdy wszedł Czarny Lolek ze swoją świtą zrozumiałem, że czas się ewakuować. Nie wiem, w którym momencie zaczęły się przepychanki i w ruch poszły pięści, nie pamiętam też, kiedy przyjechała milicja obywatelska i rozwiązała imprezę, oswabadzając uwięzionych nauczycieli i odprowadzając w kajdankach do milicyjnej „suki” co bardziej krewkich amatorów tańca. </div></div><div class="cxmmr5t8 oygrvhab hcukyx3x c1et5uql o9v6fnle ii04i59q" style="background-color: white; color: #050505; font-family: "Segoe UI Historic", "Segoe UI", Helvetica, Arial, sans-serif; font-size: 15px; margin: 0.5em 0px 0px; overflow-wrap: break-word; white-space: pre-wrap;"><div dir="auto" style="font-family: inherit;">Wielu rzeczy z tamtego wieczora wolałbym nie widzieć i nie pamiętać.</div></div><div class="cxmmr5t8 oygrvhab hcukyx3x c1et5uql o9v6fnle ii04i59q" style="background-color: white; color: #050505; font-family: "Segoe UI Historic", "Segoe UI", Helvetica, Arial, sans-serif; font-size: 15px; margin: 0.5em 0px 0px; overflow-wrap: break-word; white-space: pre-wrap;"><div dir="auto" style="font-family: inherit;">Nie wiem czemu, ale obawiałem się głównie o sprzęt. Na myśl o kolejnych podróżach do Starachowic i Ostrowca Świętokrzyskiego odechciewało mi się jakichkolwiek dalszych prób bycia didżejem.</div></div>Zbigniew Korbahttp://www.blogger.com/profile/05269361500495969488noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-6762421668804213457.post-31262413105029940542021-12-26T12:14:00.006+01:002021-12-26T12:14:33.616+01:00 Być jak Steve Jobs<p></p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEjg59w-2gqCvKZao986izykmyqQLb7VSCSrFSlL4C1QHCSMI36heqtNoHe4Jaqo70jAxA76QW83N3wQUFtllGVjqQj9tXSRXBVLJ75831xuud60JG8w9XAE27NtLn5FZm9-FP8k-sGVdnnIM-7sGk68u-YGfDwNnX1JNSxk8ppbHRlN3xc3w0nQ96jnpQ=s918" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="900" data-original-width="918" height="314" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEjg59w-2gqCvKZao986izykmyqQLb7VSCSrFSlL4C1QHCSMI36heqtNoHe4Jaqo70jAxA76QW83N3wQUFtllGVjqQj9tXSRXBVLJ75831xuud60JG8w9XAE27NtLn5FZm9-FP8k-sGVdnnIM-7sGk68u-YGfDwNnX1JNSxk8ppbHRlN3xc3w0nQ96jnpQ=s320" width="320" /></a></div><p></p><div class="cxmmr5t8 oygrvhab hcukyx3x c1et5uql o9v6fnle ii04i59q" style="background-color: white; color: #050505; font-family: "Segoe UI Historic", "Segoe UI", Helvetica, Arial, sans-serif; font-size: 15px; margin: 0.5em 0px 0px; overflow-wrap: break-word; white-space: pre-wrap;"><div dir="auto" style="font-family: inherit;">Drodzy,</div></div><div class="cxmmr5t8 oygrvhab hcukyx3x c1et5uql o9v6fnle ii04i59q" style="background-color: white; color: #050505; font-family: "Segoe UI Historic", "Segoe UI", Helvetica, Arial, sans-serif; font-size: 15px; margin: 0.5em 0px 0px; overflow-wrap: break-word; white-space: pre-wrap;"><div dir="auto" style="font-family: inherit;">parę dni minęło, niektórzy z Was przeczytali, skomentowali, zalajkowali. Dziękuję! Nie zawiedliście. Można na Was liczyć. A mamy już gorączkę przedświąteczną, nie jest łatwo znaleźć nawet kilka minut na czytanie długich wpisów na fejsbuku. Ale do kogo miałem się skierować jak nie do przyjaciół i znajomych? Do tych, z którymi wymieniamy się tutaj dobrymi chwilami, refleksjami, udostępniamy sobie to i owo i lajkujemy. </div></div><div class="cxmmr5t8 oygrvhab hcukyx3x c1et5uql o9v6fnle ii04i59q" style="background-color: white; color: #050505; font-family: "Segoe UI Historic", "Segoe UI", Helvetica, Arial, sans-serif; font-size: 15px; margin: 0.5em 0px 0px; overflow-wrap: break-word; white-space: pre-wrap;"><div dir="auto" style="font-family: inherit;">Część moich przyjaciół i znajomych to jednak ludzie cyfrowo wykluczeni-:( np. nie używają facebooka. O Instagramie tylko słyszeli, że istnieje, twittera nie widzieli na oczy. To nie jest oczywiście do zbawienia konieczne, a nawet do szczęścia na tym łez padole, jednak zaskakuje. Szczególnie nie jest potrzebne a nawet przeszkadza gdy ktoś ma małe dzieci i intensywną pracę. Jednak jak wtedy być z nimi w kontakcie, jak mam do nich dotrzeć? Owszem, jestem zwolennikiem, a wskutek pandemii, jeszcze większym, kontaktów bezpośrednich, w REALU. To dlatego ludzie z dwóch firm lecą przez pół świata na spotkanie, to dlatego płacimy słono za koncert, bo oznacza co innego niż słuchanie muzyki przez słuchawki, to dlatego warto chodzić do kina choć można by sobie obejrzeć w samotności na komórce. Może kiedyś zrobimy spotkanie w sali Expo, aby wszyscy się zmieścili. Może wynajmiemy salę kinową, co parę razy mi się zdarzyło w przeszłości, aby wszyscy znajomi wbili na oczekiwaną premierę. Może na wiosnę, jak liczba pozytywnych testów na dobę spadnie poniżej tysiąca. Tymczasem naprawdę nie wiem, jak do nich dotrzeć.</div></div><div class="cxmmr5t8 oygrvhab hcukyx3x c1et5uql o9v6fnle ii04i59q" style="background-color: white; color: #050505; font-family: "Segoe UI Historic", "Segoe UI", Helvetica, Arial, sans-serif; font-size: 15px; margin: 0.5em 0px 0px; overflow-wrap: break-word; white-space: pre-wrap;"><div dir="auto" style="font-family: inherit;">Podczas tych kilku ostatnich dni zupełnie niezwykłe sytuacje. Kilka żon podczas weekendu w trakcie różnych wydarzeń towarzyskich i społecznych, mrugało do mnie porozumiewawczo, że świetny wpis. Na to mruganie ich mężowie patrzyli lekko zaskoczeni, by nie powiedzieć zaniepokojeni. Dziewczyny, oni dla Was harują dzień i noc, nie mają czasu nawet na mecz w piłkę z kumplami a mieliby skrolować fejsbuka? Jeszcze Wam to potrzebne? To że nie skrolują to może być mój problem, ale nie Wasz! I nie Waszych dzieci! Niechaj im ojcowie dają każdą swoją wolną chwilę a nie poświęcają jej na Internet. A zatem niechaj tak zostanie, jeśli musi. Zawsze możecie im do poduszki coś przeczytać. Albo tylko spokojnie wyjaśnić, że nie ma powodu do niepokoju<span class="pq6dq46d tbxw36s4 knj5qynh kvgmc6g5 ditlmg2l oygrvhab nvdbi5me sf5mxxl7 gl3lb2sf hhz5lgdu" style="display: inline-flex; font-family: inherit; height: 16px; margin: 0px 1px; vertical-align: middle; width: 16px;"><img alt="😉" height="16" referrerpolicy="origin-when-cross-origin" src="https://static.xx.fbcdn.net/images/emoji.php/v9/t57/1/16/1f609.png" style="border: 0px;" width="16" /></span></div></div><div class="cxmmr5t8 oygrvhab hcukyx3x c1et5uql o9v6fnle ii04i59q" style="background-color: white; color: #050505; font-family: "Segoe UI Historic", "Segoe UI", Helvetica, Arial, sans-serif; font-size: 15px; margin: 0.5em 0px 0px; overflow-wrap: break-word; white-space: pre-wrap;"><div dir="auto" style="font-family: inherit;">W któryś z dni tego tygodnia natomiast zupełny hit (widzicie, jeszcze nie zacząłem na 100% w nowej firmie a już mi się dni zacierają, ależ tempo). W każdym razie: wpadam po lunch na wynos a tu impreza firmowa. Znajome twarze, świąteczna atmosfera, co za miły zbieg okoliczności. I te znajome twarze mi mówią, że dobry wpis był, motywujący, tylko do końca nie wiedzą co tam prawdą było a co fałszem… </div></div><div class="cxmmr5t8 oygrvhab hcukyx3x c1et5uql o9v6fnle ii04i59q" style="background-color: white; color: #050505; font-family: "Segoe UI Historic", "Segoe UI", Helvetica, Arial, sans-serif; font-size: 15px; margin: 0.5em 0px 0px; overflow-wrap: break-word; white-space: pre-wrap;"><div dir="auto" style="font-family: inherit;">No, Kochani, o to właśnie chodzi. Ja wiem ale nie powiem. Wiem też, że najbardziej wszystkich pobudziło to 100 pompek. I panów, i panie! Oczywiście panie - nie pod kątem własnych celów sportowych. Zostawmy jednak te pompki na chwilę. </div></div><div class="cxmmr5t8 oygrvhab hcukyx3x c1et5uql o9v6fnle ii04i59q" style="background-color: white; color: #050505; font-family: "Segoe UI Historic", "Segoe UI", Helvetica, Arial, sans-serif; font-size: 15px; margin: 0.5em 0px 0px; overflow-wrap: break-word; white-space: pre-wrap;"><div dir="auto" style="font-family: inherit;">Różne inne rzeczy Wam się podobały. Powiem tak, mnie też. Niestety doba ma tylko dwadzieścia cztery godziny a godzina sześćdziesiąt minut. Nic na to nie poradzimy. Trzeba dokonywać wyborów. Ja naprawdę się starałem dużo ogarnąć w ostatnich miesiącach. W normalnym cyklu pracy większość z tego odpuszczam, nawet nie zbliżam się do takich pomysłów, na które porwałem się ostatnio. No bo ileż można od siebie wymagać po kilkunastu godzinach negocjacji? Nie pisałem tu nawet, ile książek napocząłem, ile kupiłem, bo uważam że warto byłoby je przeczytać. Nigdy się to nie uda, nie ma złudzeń. Ale przecież mało kto cokolwiek czyta. Na prezent ciężko coś sensownego kupić, uniwersalnego. Wolę w sumie abyśmy czytali jedną książkę, powoli, a może i kilka razy, jeśli to coś wnosi, rozświetla, daje satysfakcję, pocieszenie, zrozumienie, może nawet zmienia życie, niż tysiące innych. </div></div><div class="cxmmr5t8 oygrvhab hcukyx3x c1et5uql o9v6fnle ii04i59q" style="background-color: white; color: #050505; font-family: "Segoe UI Historic", "Segoe UI", Helvetica, Arial, sans-serif; font-size: 15px; margin: 0.5em 0px 0px; overflow-wrap: break-word; white-space: pre-wrap;"><div dir="auto" style="font-family: inherit;">Jednak płyńmy do brzegu, moje dzisiejsze pytania do Was. Mogę być jak Steve Jobs, który wiedział co ludzie chcą, chociaż oni o tym nie mieli pojęcia. To jest historia smartfonów, ekranu dotykowego itd. I trochę tak musi być z piszącym na serio. Sienkiewicz, toutes proportions gardes, chociaż wszyscy wydawcy, ludzie dobrej woli wokół odwodzili go od pisania powieści historycznej, bo przecież Kraszewski napisał już wszystko i ludzie mają tego dość, brnął w pisanie „Ogniem i mieczem” bo takie miał przekonanie. Przeciwko wszystkim wypuścił tekst, który porwał tłumy, zmienił wszystko w jego życiu, pociągnął za sobą kolejne i zmianę społeczną, i wiele więcej. Jednak z drugiej strony podoba mi się to co powiedział Ratzinger, że nigdy nie udawał kogoś kim nie jest. Ja na pewno nie jestem Stevem Jobsem, jestem taki, że chciałbym wiedzieć czego chcecie<span class="pq6dq46d tbxw36s4 knj5qynh kvgmc6g5 ditlmg2l oygrvhab nvdbi5me sf5mxxl7 gl3lb2sf hhz5lgdu" style="display: inline-flex; font-family: inherit; height: 16px; margin: 0px 1px; vertical-align: middle; width: 16px;"><img alt="😉" height="16" referrerpolicy="origin-when-cross-origin" src="https://static.xx.fbcdn.net/images/emoji.php/v9/t57/1/16/1f609.png" style="border: 0px;" width="16" /></span> Może nie tonem drani z czarno-białych filmów gangsterskich cedzących przez zęby: what do you want? Ale chciałbym wiedzieć co wolelibyście najpierw, bo muszę położyć priorytety. Czasu będę miał coraz mniej. Już to widzę, a jeszcze nie wróciłem do pełni zawodowego kołowrotka. Bo napisałem sporo, obejrzałem sporo, bo wydarzyło się wiele. Com napisał, napisałem. Nie będę porywał się na nic więcej, materiału do podszlifowywania w weekendy, podczas urlopów i bezsennych nocy wystarczy na najbliższe dziesięć lat. Od czego zatem zacząć, co Wam udostępniać po wstępnym oszlifowaniu? Podczas stanu „flow” naprawdę nie zawracałem sobie tym głowy, teraz w Święta będzie chwila, taką mam nadzieję. Nie wiem, czy kiedykolwiek to będzie wydane, czy będę miał siłę cokolwiek zakończyć, lecz skoro już coś napisałem, spędziłem nad tym wiele godzin, to czy ma to się kurzyć w szufladzie (czy raczej przepaść w czeluściach twardego dysku)? Jeśli coś Wam się spodoba, zarezonuje, dostanę ciekawy feedback, może zmobilizuje mnie to do dalszego wysiłku? A może wspólnie napiszemy zakończenie jakiejś historii? Czasami wydawało mi się, że jestem dostatecznie zmotywowany, szybko pracujący, efektywny. Potem przekonywałem się, że wcale nie byłem w porównaniu z energią tydzień później w innych okolicznościach. Zawsze może być lepiej, ale może też być gorzej. Z nami, z naszą mobilizacją, wykorzystaniem czasu, różnymi trickami i sposobami można wycisnąć więcej cukru z cukru, wierzcie mi. To też jedna z moich fascynacji.</div></div><div class="cxmmr5t8 oygrvhab hcukyx3x c1et5uql o9v6fnle ii04i59q" style="background-color: white; color: #050505; font-family: "Segoe UI Historic", "Segoe UI", Helvetica, Arial, sans-serif; font-size: 15px; margin: 0.5em 0px 0px; overflow-wrap: break-word; white-space: pre-wrap;"><div dir="auto" style="font-family: inherit;">A zatem, może fragmenty dziennika? (Resztę, jak rodzina się zgodzi, poczytacie sobie gdy będę kiedyś po tamtej stronie). Wpisy o tematyce rodzinnej, ojcowskiej, społecznej czy może kulturalnej? Czy chcecie co nieco się dowiedzieć o tych moich lekturach przeróżnych? A może nie macie co obejrzeć w weekend z małżonką albo z dziećmi, i szukacie polecenia? Piszcie też na priv jeśli chcecie. A może chcielibyście abym poszedł po bandzie i udostępnił któreś z quasi opowiadanek z okresu tzw. transformacji ustrojowej i mojej młodości? Wspomnienia bolesnego dojrzewania… To jest teraz na fali, kilka filmów osadzonych w epoce. A może ta historia biograficzna Was zaintrygowała? Lub coś z podróży, przecież podkreślałem, że coś niecoś udało się jednak zrealizować z tych szalonych pomysłów?</div></div><div class="cxmmr5t8 oygrvhab hcukyx3x c1et5uql o9v6fnle ii04i59q" style="background-color: white; color: #050505; font-family: "Segoe UI Historic", "Segoe UI", Helvetica, Arial, sans-serif; font-size: 15px; margin: 0.5em 0px 0px; overflow-wrap: break-word; white-space: pre-wrap;"><div dir="auto" style="font-family: inherit;">A może zupełnie z innej beczki. Tak jak ja czujecie przypływ energii i chcielibyście zmienić trochę świat. Tak własnymi rękoma, pieniędzmi, czasem. Może też uważacie, że młodzież jest przyszłością narodu. Albo że więzi sąsiedzkie są wartością i można by rzucić parę pomysłów w Polskę. Nie mówię już o tematach małżeńskich, wychowawczych, edukacyjnych.</div></div><div class="cxmmr5t8 oygrvhab hcukyx3x c1et5uql o9v6fnle ii04i59q" style="background-color: white; color: #050505; font-family: "Segoe UI Historic", "Segoe UI", Helvetica, Arial, sans-serif; font-size: 15px; margin: 0.5em 0px 0px; overflow-wrap: break-word; white-space: pre-wrap;"><div dir="auto" style="font-family: inherit;">W każdym razie, dziękuję jeszcze raz za wszystkie zachęcające feedbacki, „zaczepki”, pytania. In public, oraz in person. Teraz mogę iść dalej, zmienić w poprzednim poście ustawienia na publiczne, wrzucić go na bloga, nie wiem właściwie jak jeszcze mógłbym dotrzeć do ludzi dobrej woli. I dalej coś od czasu do czasu zamieszczać, powiedzcie mi tylko czy na fejsie, czy na blogu, czy jeszcze inaczej?</div></div><div class="cxmmr5t8 oygrvhab hcukyx3x c1et5uql o9v6fnle ii04i59q" style="background-color: white; color: #050505; font-family: "Segoe UI Historic", "Segoe UI", Helvetica, Arial, sans-serif; font-size: 15px; margin: 0.5em 0px 0px; overflow-wrap: break-word; white-space: pre-wrap;"><div dir="auto" style="font-family: inherit;">A gdy nie będę miał zupełnie czasu, mogę polecić Wam tego lub owego blogera, o których wspominałem na końcu poprzedniego wpisu. Może przeczytacie tam coś, o czym mi opowiecie podczas wspólnej kawy lub przy innej miłej okazji.</div></div><div class="cxmmr5t8 oygrvhab hcukyx3x c1et5uql o9v6fnle ii04i59q" style="background-color: white; color: #050505; font-family: "Segoe UI Historic", "Segoe UI", Helvetica, Arial, sans-serif; font-size: 15px; margin: 0.5em 0px 0px; overflow-wrap: break-word; white-space: pre-wrap;"><div dir="auto" style="font-family: inherit;">Do usłyszenia i zobaczenia! Jeszcze przed Świętami!</div></div>Zbigniew Korbahttp://www.blogger.com/profile/05269361500495969488noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-6762421668804213457.post-15447963861280949332021-12-17T10:31:00.000+01:002021-12-17T10:31:05.775+01:00Before “I’ll be back”<p></p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEissBesd8V110mlk69xUv40zE5rsFCX6EU8QVSoO5P9m_MA3Q9KHxObN19J4jAqj45e0lOHs9bsWJ6m_aujY84prs-RcnaxNqAM_hgzksJh_OCnQJLXmNISujFRlegZnAgMnhq621ipkGbn1u3-sXEwaP73eZFv4zcmJKshNkaYiQZSBhxZ9U_7leT2WA=s952" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="557" data-original-width="952" height="187" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEissBesd8V110mlk69xUv40zE5rsFCX6EU8QVSoO5P9m_MA3Q9KHxObN19J4jAqj45e0lOHs9bsWJ6m_aujY84prs-RcnaxNqAM_hgzksJh_OCnQJLXmNISujFRlegZnAgMnhq621ipkGbn1u3-sXEwaP73eZFv4zcmJKshNkaYiQZSBhxZ9U_7leT2WA=s320" width="320" /></a></div><br /><div style="text-align: justify;"><span style="background-color: white; color: #050505; font-family: inherit; font-size: 15px; white-space: pre-wrap;">Ostrzeżenie małym drukiem: Tekst przeznaczony tylko dla osób o silnych nerwach, trudny do czytania w grudniu, niedoczytanie do końca może grozić uszczerbkiem dla zdrowia, doczytanie do końca tym bardziej.</span></div><div class="cxmmr5t8 oygrvhab hcukyx3x c1et5uql o9v6fnle ii04i59q" style="background-color: white; color: #050505; font-size: 15px; margin: 0.5em 0px 0px; overflow-wrap: break-word; white-space: pre-wrap;"><div dir="auto" style="text-align: justify;"><span style="font-family: inherit;">Drodzy Przyjaciele, Szanowni Państwo,</span></div></div><div class="cxmmr5t8 oygrvhab hcukyx3x c1et5uql o9v6fnle ii04i59q" style="background-color: white; color: #050505; font-size: 15px; margin: 0.5em 0px 0px; overflow-wrap: break-word; white-space: pre-wrap;"><div dir="auto" style="text-align: justify;"><span style="font-family: inherit;">Ostatni rok okazał się dla mnie rokiem niezwykłym. Najpierw wypadek samochodowy. Skończyło się na urazie mojej córki (wszystko na szczęście już dobrze) i „tylko” skasowaniu samochodu, siniaków nie liczę. Jednak dobrze przecież pamiętam, że przez ułamki sekund liczyłem się z tym, że właśnie wyświetlają się napisy końcowe filmu pt. „Dzieciństwo, młodość i dojrzałość Zbigniewa Korby”. Potem wszystkie codzienne troski i sprawy zaczęły jawić się jakby z innej perspektywy, jako drobnostki upiększające życie. Życie! Życie, które jest darem, największym, najwspanialszym darem. W obliczu takich wydarzeń wszystko nabiera innego smaku, wymiaru, głębi. Myślę, że wielu z Was tego jakoś też doświadczyło w ostatnim czasie, umiera przecież więcej osób niż zwykle, może niektórzy z nas pożegnali kogoś bliskiego czy znajomego. Ja w każdym razie czuję, że Ktoś podarował mi dodatkowy czas, dodatkowy rok.</span></div></div><div class="cxmmr5t8 oygrvhab hcukyx3x c1et5uql o9v6fnle ii04i59q" style="background-color: white; color: #050505; font-size: 15px; margin: 0.5em 0px 0px; overflow-wrap: break-word; white-space: pre-wrap;"><div dir="auto" style="text-align: justify;"><span style="font-family: inherit;">Następnie pożegnanie z firmą, w której pracowałem ponad osiem lat i zostawiłem kawałek życia. To narastało od dłuższego czasu i w końcu musiało chyba nastąpić. Wszystkim współpracownikom i dziesiątkom świetnych ludzi niezmiennie jestem wdzięczny za wspólną przygodę, trudy i sukcesy! Dla mnie nastąpił jednak czas na zmianę. Głęboki oddech, raz, dwa, trzy… Przed podjęciem nowych wyzwań zawodowych postanowiłem przez kilka miesięcy zająć się zajęciami zgoła innymi niż zajęcia dotychczasowe. Nadarzyła się okazja unikalna, jedyna w swoim rodzaju aby zrobić to, co wydawało się dotąd niemożliwe.</span></div><div dir="auto" style="text-align: justify;"><span style="font-family: inherit;">Postanowiłem wykorzystać ten czas na podładowanie akumulatorów: intelektualnych, fizycznych i duchowych. Najpierw pomyślałem aby zadbać o żelazną dyscyplinę, inaczej z tych wszystkich planów będą nici. Nie tylko nie chciałem zwalniać normalnego tempa ale wręcz je podkręcić. Sen - pierwsza sprawa, mocne siedem i pół godziny każdego dnia i uregulowany tryb życia. Do łóżka przed dwudziestą trzecią, wcześniej dwugodzinny detoks od elektroniki. Gdy musiałem nadgonić plan, wiele razy czułem się członkiem klubu „5 a.m.” Zachętę do wstawania o piątej rano zawdzięczam podpowiedzi Mateusza Kusznierewicza (zobaczcie jego wpis na Linkedin z wakacji). Wolę szóstą trzydzieści, ale kilka razy taka wcześniejsza pora ocaliła mi plan dnia. Ostra zaprawa fizyczna, zrzuciłem na początek pięć kilogramów, lepiej się biega zdecydowanie. Jogging, rower, basen. Do tego weekendowo strzelnica, golf i tenis. A codziennie klasyk komandosów, udało mi się wreszcie dojść do stu pompek za jednym zamachem. Podobnie przysiady i brzuszki, gorzej tylko idzie podnoszenie się na drążku ale i tak robię kilka razy więcej niż jeszcze rok temu. W tym czasie „zbiegałem” i objechałem rowerem całą okolicę, naprawdę grzech, że tak późno, tyle miejsc niesamowitych. Jeśli chodzi o dietę, naprzemienna: wege, active, keto. Od miesięcy czuję się jak młody bóg.</span></div></div><div class="cxmmr5t8 oygrvhab hcukyx3x c1et5uql o9v6fnle ii04i59q" style="background-color: white; color: #050505; font-size: 15px; margin: 0.5em 0px 0px; overflow-wrap: break-word; white-space: pre-wrap;"><div dir="auto" style="text-align: justify;"><span style="font-family: inherit;">Jako zwolennik oldskulowej formuły „w zdrowym ciele zdrowy duch”, wszystkie te ćwiczenia dla ciała traktowałem jedynie jako dobrą podstawę do pracy intelektualnej i duchowej. Rozmyślania, medytacje i lektury, odwiedziłem też kilka pustelni. Jednak nie jestem mnichem, a zwyczajnym zjadaczem chleba, którego żywiołem jest przecież aktywne życie i praca, w moim przypadku praca intelektualna. Praca od lat jako mocno zaangażowany prawnik, a w ostatnich latach także manager, manager usług prawnych, prowadzący właściwie biznes przedsiębiorca, dyrektor HR-u, szef sprzedaży i tak dalej. Żartowałem często, że pandemia, to siedzenie w domu, byłaby świetnym czasem, gdyby nie to, że pracowałem jako prawnik - doradca przedsiębiorców i jednocześnie przedsiębiorca i pracodawca. W praktyce oznaczało to jeszcze więcej czasu niż wcześniej. Plusów siedzenia w domu aby więcej czytać, oglądać, spacerować jakoś nie było. Teraz miało być inaczej. Ruszyłem z impetem do walki.</span></div></div><div class="cxmmr5t8 oygrvhab hcukyx3x c1et5uql o9v6fnle ii04i59q" style="background-color: white; color: #050505; font-size: 15px; margin: 0.5em 0px 0px; overflow-wrap: break-word; white-space: pre-wrap;"><div dir="auto" style="text-align: justify;"><span style="font-family: inherit;">Po pierwsze, zaległe lektury. Wszystko co chciałem od lat przeczytać ale bałem się nawet o tym pomyśleć. I mnóstwo nowości, zacząłem bowiem od zamówienia prawie setki książek z księgarni internetowych i antykwariatów, zakupiłem też mnóstwo ebooków. Kindle jest tak poobijany, że muszę go wymienić, ale na razie szkoda mi czasu na czynności organizacyjne. Muszę wymienić też okulary, piec, opony w samochodzie, kilka żarówek, sytuacja na pewno do tego niebawem dojrzeje. Udało się przez te ileś tam tygodni przeczytać ponad siedemdziesiąt różnego rodzaju książek. Sporo literatury pięknej, niszowa klasyka: Flannery O’Connor, van der Meersch, Marai, Bernanos, Huysmans, Greene - właściwie wszystko co kiedykolwiek wydano po polsku, i sporo w oryginale. Do tego wiele nowości – głównie pod kątem techniki pisania, stylu, konstrukcji, by utrzymać się w formie. Przeczytałem też wiele wynurzeń wielu pisarzy o tym jak pisać, w myśl zasady, że najbardziej praktyczna jest dobra teoria.</span></div></div><div class="cxmmr5t8 oygrvhab hcukyx3x c1et5uql o9v6fnle ii04i59q" style="background-color: white; color: #050505; font-size: 15px; margin: 0.5em 0px 0px; overflow-wrap: break-word; white-space: pre-wrap;"><div dir="auto" style="text-align: justify;"><span style="font-family: inherit;">Następnie Polska, której już nie ma, która odeszła. Od dawna byłem totalnie sfrustrowany, że wydaje się teraz tyle pamiętników, wspomnień, dzienników, których nie było zupełnie wtedy, kiedy miałem czas na czytanie np. gdy byłem w czwartej klasie liceum albo na pierwszym roku studiów. Aż przyszedł moment, że czas ten się znalazł. Niesamowite książki Pawlikowskiego, Jałowieckiego, Meysztowicza, Lanckorońskiej, Gawrońskiego, Sapiehy, Ronikiera i wielu innych. Do tego cała publicystyka Mackiewicza, jaki to wspaniały szlachciura wileński jest, co słowem tnie jak szablą. </span></div></div><div class="cxmmr5t8 oygrvhab hcukyx3x c1et5uql o9v6fnle ii04i59q" style="background-color: white; color: #050505; font-size: 15px; margin: 0.5em 0px 0px; overflow-wrap: break-word; white-space: pre-wrap;"><div dir="auto" style="text-align: justify;"><span style="font-family: inherit;">Do tego trochę historii: Montefiore o młodym i starym Stalinie oraz jego dworze, Kershaw, Volker i McDonough o Hitlerze. Brr! Potem Harris trylogia o Cyceronie, jeszcze kilka rzeczy o rozegraniu Polski przed rozbiorami i o lekkomyślnych powstaniach. Nie liczę ogromu publicystyki, analiz, artykułów. Miałem ochotę na poczytanie o mechanizmach zdobywania i wykonywania władzy. Czy te mechanizmy są zastrzeżone dla polityki, czy występują też w innych działalnościach ludzkich? Czy jest sens babrać się w historii? Okoliczności się zmieniają, a człowiek się nie zmienia. Tak myślę.</span></div></div><div class="cxmmr5t8 oygrvhab hcukyx3x c1et5uql o9v6fnle ii04i59q" style="background-color: white; color: #050505; font-size: 15px; margin: 0.5em 0px 0px; overflow-wrap: break-word; white-space: pre-wrap;"><div dir="auto" style="text-align: justify;"><span style="font-family: inherit;">Gdy miałem dość tego babrania się w historii, jakże dla nas bolesnej jako Polaków, przerzucałem się na książki pozwalające lepiej rozumieć teraźniejszość. Przede wszystkim wszystko co się ukazało na temat „wielkiej czwórki”. Nie, nie tej, którą wspierałem jakoś tam dokładając małą cegiełkę do budowania w Polsce usług prawnych. Chodzi o inną wielką czwórkę, chyba potężniejszą: o Amazona, Apple’a, Facebooka i Google’a. A zatem czytałem o „Wieku kapitalizmu inwigilacji”, o „Ugly truth”, ale i o Netflixie, o Spotify, niektóre jeszcze nie przetłumaczone na polski. IGen - o tym jak to wszystko wpływa na dzieci, o „Epidemii egoizmu”, o „Cyfrowej demencji” i wiele innych. Dopiero zaczynamy cokolwiek orientować się jak to wszystko oddziałuje na nas, jak zmienia ludzi i świat. dopiero pojawiają się badania. Dalej wizje Schwaba, Gatesa, czwarte rewolucje przemysłowe, całe to zamieszanie wokół covid. I klasyka Zajdel (odkrycie), i powrót do klasyków dystopii: Orwell, Huxley, Lem, Dick. I co mogę Wam powiedzieć? Przypomnijcie sobie Nowy wspaniały świat Aldousa Huxleya i cieszcie się chwilą póki trwa.</span></div></div><div class="cxmmr5t8 oygrvhab hcukyx3x c1et5uql o9v6fnle ii04i59q" style="background-color: white; color: #050505; font-size: 15px; margin: 0.5em 0px 0px; overflow-wrap: break-word; white-space: pre-wrap;"><div dir="auto" style="text-align: justify;"><span style="font-family: inherit;">Żyjemy w czasie wielkiej niepewności, rozchwiania, wzrastających napięć społecznych i międzynarodowych. Powinniśmy trzymać się razem, odnawiać a nawet zacieśniać rozluźnione więzi. Za mało jest kleju społecznego, za dużo polaryzacji. Coś nas łączy choćby przez to, że zamieszkujemy jedno państwo, jedną miejscowość, jedną ulicę. Tym bardziej gdy znamy się, pracujemy razem, spotykamy w sklepie z pieczywem.</span></div></div><div class="cxmmr5t8 oygrvhab hcukyx3x c1et5uql o9v6fnle ii04i59q" style="background-color: white; color: #050505; font-size: 15px; margin: 0.5em 0px 0px; overflow-wrap: break-word; white-space: pre-wrap;"><div dir="auto" style="text-align: justify;"><span style="font-family: inherit;">Były też pozycje klasycznej myśli politycznej i społecznej, różne Bunty mas, Psychologie tłumów, Szaleństwa tłumów, Antykruchości, Czarne łabędzie itp. Był Chesterton, Scruton, Ratzinger, Michnik, i idole Krytyki Politycznej. Cztery książki bp Barrona po polsku, wiele podcastów, filmików i artykułów. Sporo biografii, oj, biografie są naprawdę wciągające.</span></div></div><div class="cxmmr5t8 oygrvhab hcukyx3x c1et5uql o9v6fnle ii04i59q" style="background-color: white; color: #050505; font-size: 15px; margin: 0.5em 0px 0px; overflow-wrap: break-word; white-space: pre-wrap;"><div dir="auto" style="text-align: justify;"><span style="font-family: inherit;">Było tego dużo, postaram się dzielić co jakiś czas moimi wrażeniami z tych licznych lektur. Czuję, tak czuję wręcz poszerzenie pola widzenia i rozumienia. Nic mnie nie zaskakuje, mało co wydaje się odkrywcze czy świeże, gdy o czymś słyszę, najczęściej już to wiem, już przeczytałem, usłyszałem, czasami tylko nie wiem gdzie. Z drugiej strony mam wrażenie, iż „wiem że nic nie wiem”, ogrom wiedzy, publikacji, materiałów, książek, filmów, programów przeraża. „Wszystkiego jest za dużo” jak śpiewał Muniek Staszczyk. A może to zgorzknienie, albo może tak się objawia dojrzałość. Nie wiem już sam. Zasadniczo mam przecież przesyt wiedzy, teorii, analiz, dyskusji. To nic nie zmienia ani na nic nie wpływa. I co nam z tego? Że sobie pogadamy, że rozumiemy coś tam. Tu trzeba działać! Trzeba coś robić!!!</span></div></div><div class="cxmmr5t8 oygrvhab hcukyx3x c1et5uql o9v6fnle ii04i59q" style="background-color: white; color: #050505; font-size: 15px; margin: 0.5em 0px 0px; overflow-wrap: break-word; white-space: pre-wrap;"><div dir="auto" style="text-align: justify;"><span style="font-family: inherit;">Na pewno brakuje wielkiej literatury współczesnej, jak to mówił Kafka, uderzającej jak siekiera w zamarznięte na lód nasze serca.</span></div></div><div class="cxmmr5t8 oygrvhab hcukyx3x c1et5uql o9v6fnle ii04i59q" style="background-color: white; color: #050505; font-size: 15px; margin: 0.5em 0px 0px; overflow-wrap: break-word; white-space: pre-wrap;"><div dir="auto" style="text-align: justify;"><span style="font-family: inherit;">Kochani, co jeszcze? </span></div><div dir="auto" style="text-align: justify;"><span style="font-family: inherit;">Właściwie wszystkie ważniejsze premiery kinowe, na Bondzie byłem trzy razy, w tym dwa razy samotnie. Kilka, o dziwo, dobrych polskich filmów. Kilka seriali. Jest ich za dużo, szczerze mówiąc. A tak na marginesie - najlepsze na podstawie pomysłów książkowych. Najważniejszy jest scenariusz, historia opowiedziana. Potem inne środki do zastosowania (gra aktorska, dialogi, scenografia, montaż, ścieżka dźwiękowa itd.), aby dobrej historii nie zaprzepaścić po prostu.</span></div></div><div class="cxmmr5t8 oygrvhab hcukyx3x c1et5uql o9v6fnle ii04i59q" style="background-color: white; color: #050505; font-size: 15px; margin: 0.5em 0px 0px; overflow-wrap: break-word; white-space: pre-wrap;"><div dir="auto" style="text-align: justify;"><span style="font-family: inherit;">Ponadto po raz pierwszy mogłem obejrzeć prawie wszystkie mecze na Euro 2021 oraz przesłuchać na żywo prawie wszystkich uczestników Konkursu Chopinowskiego. Bruce Liu od początku był moim faworytem, cieszę się, że wygrał. </span></div></div><div class="cxmmr5t8 oygrvhab hcukyx3x c1et5uql o9v6fnle ii04i59q" style="background-color: white; color: #050505; font-size: 15px; margin: 0.5em 0px 0px; overflow-wrap: break-word; white-space: pre-wrap;"><div dir="auto" style="text-align: justify;"><span style="font-family: inherit;">Udało się być na kilku operach, w tym na Don Giovannim w Salzburgu. Przepiękne przedstawienie.</span></div></div><div class="cxmmr5t8 oygrvhab hcukyx3x c1et5uql o9v6fnle ii04i59q" style="background-color: white; color: #050505; font-size: 15px; margin: 0.5em 0px 0px; overflow-wrap: break-word; white-space: pre-wrap;"><div dir="auto"><div style="text-align: justify;"><span style="font-family: inherit;">Wróciłem do francuskiego. Kilka powieści w oryginale i wiele publicystyki współczesnej. No i na żywo</span></div><span style="font-family: inherit;"><span class="pq6dq46d tbxw36s4 knj5qynh kvgmc6g5 ditlmg2l oygrvhab nvdbi5me sf5mxxl7 gl3lb2sf hhz5lgdu" style="display: inline-flex; height: 16px; margin: 0px 1px; vertical-align: middle; width: 16px;"><img alt="😉" height="16" referrerpolicy="origin-when-cross-origin" src="https://static.xx.fbcdn.net/images/emoji.php/v9/tb0/1.5/16/1f609.png" style="border: 0px; text-align: justify;" width="16" /></span></span></div></div><div class="cxmmr5t8 oygrvhab hcukyx3x c1et5uql o9v6fnle ii04i59q" style="background-color: white; color: #050505; font-size: 15px; margin: 0.5em 0px 0px; overflow-wrap: break-word; white-space: pre-wrap;"><div dir="auto" style="text-align: justify;"><span style="font-family: inherit;">Odbyłem kilka podróży zagranicznych. Pochyliłem się nad grobem sir Rogera Scrutona, spędzając potem przemiły wieczór z jego potomkami, paląc wyborne cygara, przepijając przednią whisky i wymieniając poglądy o tym, gdzie zmierza ten świat. Dostałem na pożegnanie niepublikowany zbiór ostatnich esejów, wersję limitowaną, nie będzie wydawana i udostępniana publicznie, tylko bezpośrednia dostawa dla wybranych liderów opinii w Europie i świecie.</span></div></div><div class="cxmmr5t8 oygrvhab hcukyx3x c1et5uql o9v6fnle ii04i59q" style="background-color: white; color: #050505; font-size: 15px; margin: 0.5em 0px 0px; overflow-wrap: break-word; white-space: pre-wrap;"><div dir="auto" style="text-align: justify;"><span style="font-family: inherit;">Potem przejechałem kawałek północnej Francji, odwiedziłem Mont Saint Michel i dzięki starym przyjaciołom wziąłem udział w Rennes w spotkaniu z Erikiem Zemmourem. Gdyby tego było mało, po spotkaniu zabrali mnie na kolację w węższym gronie w jednym z domów. Co ja mówię domów, był to pałac rodziny, która wydała kilku biskupów i generałów armii francuskiej. Na kolacji i w dalszej części spotkania przy kominku pojawiło się sporo oficerów francuskich sił zbrojnych, sytuacja tam jest naprawdę napięta. Philippe bardzo polecał odwiedzenie jego oczka w głowie czyli Puy du Fou, zapewniał, że pokaże mi specjalny program, jak tylko znajdę czas aby wrócić z rodziną, najlepiej wiosną. Nie wiem, niby było miło ale na koniec powiedziałem im, że są jednak zapatrzeni w siebie, że nie ma dla nich nadziei. Osłupieli. Rozstaliśmy się w chłodnej atmosferze.</span></div></div><div class="cxmmr5t8 oygrvhab hcukyx3x c1et5uql o9v6fnle ii04i59q" style="background-color: white; color: #050505; font-size: 15px; margin: 0.5em 0px 0px; overflow-wrap: break-word; white-space: pre-wrap;"><div dir="auto" style="text-align: justify;"><span style="font-family: inherit;">Potem Paryż, Paryż wiadomo wart jest Mszy. To znaczy właściwie odwrotnie, Msza jest warta wszystkiego w tym Paryża, ale najwyżej z tego „wszystkiego” znajduje się Paryż. Tutaj spotkanie z liderami La Manif Pour Tous. Znowu powiedziałem im, że są za bardzo francuscy, wyłącznie francuscy, że to za mało.</span></div></div><div class="cxmmr5t8 oygrvhab hcukyx3x c1et5uql o9v6fnle ii04i59q" style="background-color: white; color: #050505; font-size: 15px; margin: 0.5em 0px 0px; overflow-wrap: break-word; white-space: pre-wrap;"><div dir="auto" style="text-align: justify;"><span style="font-family: inherit;">Oprócz podróży samotnych oczywiście wyjazdy z rodziną, poszerzanie horyzontów, inni ludzie, inne kraje, inne kontynenty. Co miesiąc tydzień w innej części świata. Karaiby na początku wakacji, potem tydzień w Afryce: Tanzania, Kenia, safari i wejście na Kilimandżaro. Potem miała być Azja: Singapur i Malezja na początek, ale nie wyszło, jednak obostrzenia pandemiczne. Na Azję przyjdzie czas za parę tygodni, gdy wybiorę się na rejs z bratem i kilkoma prezesami i dyrektorami, moimi klientami, u wybrzeży Tajlandii. Poza tym dużo Europy: Grecja, Włochy, Francja, Hiszpania, Niemcy. Jeszcze podróż sentymentalna do Belgii, szlakiem ojca na stypendium w Leuven, szlakiem niesamowitego malarstwa flamandzkiego: Brugia, Gandawa, Antwerpia. Przy okazji zahaczyliśmy o Brukselę, widzieliśmy manifestacje, których nie transmitowały żadne telewizje. </span></div></div><div class="cxmmr5t8 oygrvhab hcukyx3x c1et5uql o9v6fnle ii04i59q" style="background-color: white; color: #050505; font-size: 15px; margin: 0.5em 0px 0px; overflow-wrap: break-word; white-space: pre-wrap;"><div dir="auto" style="text-align: justify;"><span style="font-family: inherit;">To były jednak tylko przerywniki, główna praca związana była z ….<b>PISANIEM</b>. </span></div></div><div class="cxmmr5t8 oygrvhab hcukyx3x c1et5uql o9v6fnle ii04i59q" style="background-color: white; color: #050505; font-size: 15px; margin: 0.5em 0px 0px; overflow-wrap: break-word; white-space: pre-wrap;"><div dir="auto" style="text-align: justify;"><span style="font-family: inherit;">Gdy zaczynałem pisać, wszystko inne stawało się mniej ważne, niknęło we mgle i traciło blask. To było piękne i straszne zarazem. Szał pisania, stan flow, przypominający (nigdy nie miałem takowych oczywiście, ale tak sobie je wyobrażam) narkotyczne ciągi. Tym razem dałem sobie spokój ze stylem Anthony’ego Trollopa, czyli uporządkowanym pisaniem kilka godzin dziennie i odkładaniem pióra gdy wybiła godzina pójścia do pracy. Trollope pracował na poczcie, gdzie zaczynał o ósmej rano a od 5.00 do 8.00 pisał w domu. Tym razem gdy pojawiał się stan flow, płynąłem w nim do oporu, do granic fizycznych możliwości, nie jedząc, nie pijąc, nie odbierając telefonów. Godzina płynęła za godziną, a mnie bolały palce od uderzania w klawiaturę. Wielcy współcześni pisarze produkują 500-1000 słów dziennie. Wierzcie, jest to dużo, jeśli oznacza naprawdę twórczą pracę, konstruowanie fabuły, realnych bohaterów, mocnych dialogów, a wszystko jędrnym językiem. Mnie udawało się podczas stanów flow produkować od czterech do pięciu tysięcy słów, czasami więcej. Były to mordercze ciągi, bywałem wyczerpany kolejnego dnia, słaniałem się wręcz na nogach. Innym razem praca szła wolniej, wspomagałem się wtedy cygarami i dobrym winem. Kilka skrzynek znakomitego primitivo Li Filliti, kilka wybornego burgunda, kilka paczek Cohiby, mimo że w wakacje pisałem i paliłem na tarasie, to do dzisiaj moja żona nie może wygonić zapachu tytoniu z salonu. Trudno. Literatura wymaga poświęceń. </span></div></div><div class="cxmmr5t8 oygrvhab hcukyx3x c1et5uql o9v6fnle ii04i59q" style="background-color: white; color: #050505; font-size: 15px; margin: 0.5em 0px 0px; overflow-wrap: break-word; white-space: pre-wrap;"><div dir="auto" style="text-align: justify;"><span style="font-family: inherit;">Miałem też chwile zwątpienia, czy ta katorga dla umysłu i ciała jest warta tego aby kiedyś tych kilku wiernych czytelników pochyliło się nad tym, co chcę przekazać. Nigdy nie zwątpiłem, zawsze pisałem z myślą o nawet jednym czytelniku. W każdym temacie, który podjąłem, mam co najmniej kilku wytrwałych kibiców. Nie chcę ich zawieść. </span></div></div><div class="cxmmr5t8 oygrvhab hcukyx3x c1et5uql o9v6fnle ii04i59q" style="background-color: white; color: #050505; font-size: 15px; margin: 0.5em 0px 0px; overflow-wrap: break-word; white-space: pre-wrap;"><div dir="auto" style="text-align: justify;"><span style="font-family: inherit;">Co pisałem? </span></div></div><div class="cxmmr5t8 oygrvhab hcukyx3x c1et5uql o9v6fnle ii04i59q" style="background-color: white; color: #050505; font-size: 15px; margin: 0.5em 0px 0px; overflow-wrap: break-word; white-space: pre-wrap;"><div dir="auto" style="text-align: justify;"><span style="font-family: inherit;">Nie mogę wszystkiego ujawnić w tej chwili. Stosowałem trójpolówkę, przerzucając się ze stanu flow w jednym projekcie do podobnego stanu w innym. Dwie powieści, jedna dla dorosłych (właściwie w dwóch częściach), jedna dla młodzieży, zbiór krótkich form z kolorytem lat 90-tych, ciężko to nazwać opowiadaniami, coś ku rozweseleniu mojego pokolenia i innych ludzi dobrej woli. Dalej dziennik czasu kwarantanny, pisany codziennie, hm, właściwie wiele fragmentów może i być lepsze od powieści. Jeszcze poradnik dobrego życia, wspominki historyczne i efekt fascynacji biografiami ludzi niezwykłych. I last but not least - szkic biograficzny, podczas którego odbyłem niesamowite spotkania z niesamowitymi ludźmi, dotarłem do nieznanych nikomu szczegółów dotyczących pewnego środowiska i pewnej osoby zupełnie niezwykłej. Nieprawdopodobnie inspirujące. Ta historia może być zaczynem ruchu społecznego, może spowodować głęboką zmianę. Kilka z napotkanych historii, z których każda nadaje się na dobry film. </span></div><div dir="auto" style="text-align: justify;"><span style="font-family: inherit;">Czy uda mi się wydobyć cały blask, choć część głębokiej treści, nadać temu właściwą formę? Często czułem się po prostu bezradny, słaby, za mało doświadczony, by dać odpowiednie rzeczy słowo. Patrzyłem na siebie z powątpiewaniem: prawnik bawiący się w reportera, Korba udający Hemingwaya. Jestem zwolennikiem tezy, że każda robota aby osiągnąć poziom rzemieślniczy wymaga kilku tysięcy godzin, a odpowiednio więcej aby wdrapać się na poziom mistrza. Nie, nie jestem perfekcjonistą, po prostu realistą. Jeśli opinię prawną szlifuję godzinami, to jak powinno być z tekstem literackim? Haruki Murakami pisze powieść pięć miesięcy, a potem pięć miesięcy poprawia i szlifuje, dwa razy sam, raz po przeczytaniu przez żonę i na koniec po uwagach redaktora. Jedną książkę!!! Czas, czas, czas. Koszmar! Wszystko rozbabrane, fragmenty, nawet nie redagowane po tym całym „flow”. I co mam zrobić? Wywalić to wszystko do kosza? Zostawić potomnym? Zapisać w testamencie? Czy wrzucać na fejsa na pamiątkę tego „break”? A może na bloga? Albo rozdawać wydruki na „patelni” przy metrze? Oj…</span></div></div><div class="cxmmr5t8 oygrvhab hcukyx3x c1et5uql o9v6fnle ii04i59q" style="background-color: white; color: #050505; font-size: 15px; margin: 0.5em 0px 0px; overflow-wrap: break-word; white-space: pre-wrap;"><div dir="auto" style="text-align: justify;"><span style="font-family: inherit;">W tym czasie nie odmawiałem też spotkań, nie, nie towarzyskich, tych unikałem jak ognia, za co przepraszam wszystkich jak najserdeczniej. Nie unikałem za to spotkań, gdzie ktoś prosił aby coś powiedzieć, szczególnie gdy były to spotkania z młodzieżą. Udało się odbyć kilkanaście takich spotkań. Udało się trzy razy mówić do szefów Skautów Europy, kilka razy do licealistów i studentów, w tym prawa, udało się w końcu spędzić tydzień ze studentami na szkole letniej. </span></div></div><div class="cxmmr5t8 oygrvhab hcukyx3x c1et5uql o9v6fnle ii04i59q" style="background-color: white; color: #050505; font-size: 15px; margin: 0.5em 0px 0px; overflow-wrap: break-word; white-space: pre-wrap;"><div dir="auto" style="text-align: justify;"><span style="font-family: inherit;">Uważam, że to powinien być zawsze priorytet – młodzi! Ci, którzy idą za nami. Oczywiście sami muszą się sparzyć, nauczyć, jednak nie powinni wyważać otwartych drzwi, lepiej aby nie wymyślali koła. Na tym polega mądrość narodów, a my szczególnie mamy zakłóconą sztafetę międzypokoleniową, aż żal porównywać się do zachodnich narodów europejskich.</span></div></div><div class="cxmmr5t8 oygrvhab hcukyx3x c1et5uql o9v6fnle ii04i59q" style="background-color: white; color: #050505; font-size: 15px; margin: 0.5em 0px 0px; overflow-wrap: break-word; white-space: pre-wrap;"><div dir="auto"><div style="text-align: justify;"><span style="font-family: inherit;">W końcu udało się powołać Fundację Idei i Inicjatyw. Zrobiliśmy to z Ewą dla idei i inicjatyw innych, dodatkowych niż te, którym poświęcamy swój czas zawodowo i w pracy społecznej dotychczas. Wiele pomysłów po prostu nie mieści się w innych ramach. Udało się obmyśleć wszystko wreszcie. Następnym krokiem będzie Klub Idei i Inicjatyw a potem Ruch Idei i Inicjatyw, który zmieni Polskę a potem cały świat. Think big, start small</span></div><span style="font-family: inherit;"><span class="pq6dq46d tbxw36s4 knj5qynh kvgmc6g5 ditlmg2l oygrvhab nvdbi5me sf5mxxl7 gl3lb2sf hhz5lgdu" style="display: inline-flex; height: 16px; margin: 0px 1px; vertical-align: middle; width: 16px;"><img alt="😉" height="16" referrerpolicy="origin-when-cross-origin" src="https://static.xx.fbcdn.net/images/emoji.php/v9/tb0/1.5/16/1f609.png" style="border: 0px; text-align: justify;" width="16" /></span></span></div></div><div class="cxmmr5t8 oygrvhab hcukyx3x c1et5uql o9v6fnle ii04i59q" style="background-color: white; color: #050505; font-size: 15px; margin: 0.5em 0px 0px; overflow-wrap: break-word; white-space: pre-wrap;"><div dir="auto" style="text-align: justify;"><span style="font-family: inherit;">I na koniec kilka blogów, konto na twitterze (wszystko oczywiście pod pseudonimami) i razem ponad pięćdziesiąt tysięcy followersów w pięć miesięcy. Recenzje na filmwebie, ponad sześćdziesięciu filmów, największa dynamika profilu recenzenta, podobnie na lubimyczytac, choć tutaj mniejszość lektur skomentowana, nie dało rady więcej.</span></div></div><div class="cxmmr5t8 oygrvhab hcukyx3x c1et5uql o9v6fnle ii04i59q" style="background-color: white; color: #050505; font-size: 15px; margin: 0.5em 0px 0px; overflow-wrap: break-word; white-space: pre-wrap;"><div dir="auto" style="text-align: justify;"><span style="font-family: inherit;">Tyle z grubsza. </span></div></div><div class="cxmmr5t8 oygrvhab hcukyx3x c1et5uql o9v6fnle ii04i59q" style="background-color: white; color: #050505; font-size: 15px; margin: 0.5em 0px 0px; overflow-wrap: break-word; white-space: pre-wrap;"><div dir="auto" style="text-align: justify;"><span style="font-family: inherit;">Niebawem wracam do normalności. Back to normal. I’ll be back. Old normal. Jak chcecie… Biała koszula, krawat, szybka kawa, samochód, szkoła i biuro. Telefony, spotkania, negocjacje, transakcje, opinie i umowy. Start z domu o 7.30, powrót po 19.00 albo lepiej. Padanie na twarz, a rano od nowa. Aż do weekendu. W piątek jakiś film, w sobotę zakupy i robienie za szofera, kibica, doradcę, ogrodnika, wieczorem na wino z przyjaciółmi, wcześniej może trochę sportu. W niedzielę pod kościołem ponarzekamy sobie w małym gronie, obiad, spotkanie towarzyskie. I kolejny tydzień. I tak upływa życie. </span></div></div><div class="cxmmr5t8 oygrvhab hcukyx3x c1et5uql o9v6fnle ii04i59q" style="background-color: white; color: #050505; font-size: 15px; margin: 0.5em 0px 0px; overflow-wrap: break-word; white-space: pre-wrap;"><div dir="auto" style="text-align: justify;"><span style="font-family: inherit;">Czy uda się coś więcej zdziałać, gdy świat trzeszczy w posadach a każdy dzień pełen jest niepokojących wiadomości? Czy uda się zamknąć niektóre z rozpoczętych potencjalnych publikacji? Czy którąś chcielibyście przeczytać? A gdyby tylko fragmenty? Czy uda się pociągnąć dalej zainicjowane projekty?</span></div></div><div class="cxmmr5t8 oygrvhab hcukyx3x c1et5uql o9v6fnle ii04i59q" style="background-color: white; color: #050505; font-size: 15px; margin: 0.5em 0px 0px; overflow-wrap: break-word; white-space: pre-wrap;"><div dir="auto" style="text-align: justify;"><span style="font-family: inherit;">Czy coś by Was interesowało z powyższego?</span></div></div><div class="cxmmr5t8 oygrvhab hcukyx3x c1et5uql o9v6fnle ii04i59q" style="background-color: white; color: #050505; font-size: 15px; margin: 0.5em 0px 0px; overflow-wrap: break-word; white-space: pre-wrap;"><div dir="auto" style="text-align: justify;"><span style="font-family: inherit;">Dajcie znać. Namiary bez zmian. Dwa telefony, cztery adresy mailowe. Komunikatory – jestem na wszystkich. </span></div></div><div class="cxmmr5t8 oygrvhab hcukyx3x c1et5uql o9v6fnle ii04i59q" style="background-color: white; color: #050505; font-size: 15px; margin: 0.5em 0px 0px; overflow-wrap: break-word; white-space: pre-wrap;"><div dir="auto" style="text-align: justify;"><span style="font-family: inherit;">Dziękuję, że jesteście, dziękuję za Waszą uwagę!</span></div></div><div class="cxmmr5t8 oygrvhab hcukyx3x c1et5uql o9v6fnle ii04i59q" style="background-color: white; color: #050505; font-size: 15px; margin: 0.5em 0px 0px; overflow-wrap: break-word; white-space: pre-wrap;"><div dir="auto" style="text-align: justify;"><span style="font-family: inherit;">Zbyszek</span></div></div><div class="cxmmr5t8 oygrvhab hcukyx3x c1et5uql o9v6fnle ii04i59q" style="background-color: white; color: #050505; font-size: 15px; margin: 0.5em 0px 0px; overflow-wrap: break-word; white-space: pre-wrap;"><div dir="auto"><div style="text-align: justify;"><span style="font-family: inherit;">P.S. Wszystkich poirytowanych tym wpisem, proszę o zachowanie spokoju, nie ma co zazdrościć, tych podróży zwłaszcza. Tak naprawdę nie wszystko z powyższego udało mi się zrealizować</span></div><span style="font-family: inherit;"><span class="pq6dq46d tbxw36s4 knj5qynh kvgmc6g5 ditlmg2l oygrvhab nvdbi5me sf5mxxl7 gl3lb2sf hhz5lgdu" style="display: inline-flex; height: 16px; margin: 0px 1px; vertical-align: middle; width: 16px;"><img alt="☹" height="16" referrerpolicy="origin-when-cross-origin" src="https://static.xx.fbcdn.net/images/emoji.php/v9/t5a/1.5/16/2639.png" style="border: 0px; text-align: justify;" width="16" /></span><div style="text-align: justify;"><span style="font-family: inherit;"> Może nawet mniejszość…-;) Bogu dziękuję, że cokolwiek. </span></div></span></div></div><div class="cxmmr5t8 oygrvhab hcukyx3x c1et5uql o9v6fnle ii04i59q" style="background-color: white; color: #050505; font-size: 15px; margin: 0.5em 0px 0px; overflow-wrap: break-word; white-space: pre-wrap;"><div dir="auto" style="text-align: justify;"><span style="font-family: inherit;">Jestem przede wszystkim mężem i ojcem, uznałem więc, że raz w życiu warto wysilić się na to aby przygotowywać wszystkim rano śniadanie i witać ich po powrocie smacznym, świeżym obiadem. Robiłem też zakupy. Chciałem ponadto zluzować żonę w karkołomnych dowozach, zawozach i odwozach dzieci z przeróżnych zajęć pozalekcyjnych. Mamy daleko do kolejki, kiedy tylko mogłem, zawoziłem albo przywoziłem. Powiecie, nadopiekuńczość. Hm, jeszcze się nachodzą, a gdy tylko wrócę do trybu biurowego, nie będą miały po prostu innego wyjścia. Czy wspomnienie ojca czekającego na stacji PKP w samochodzie, wyłączającego radio gdy tylko ona lub on wsiadł i zamknął drzwi, aby zapytać, jak minął dzień, co się wydarzyło, jak koledzy i koleżanki (znam tych kolegów i koleżanki teraz wszystkie) - przetrwa w ich pamięci? A dowozy na zajęcia dodatkowe do Anina, Miedzeszyna, trzy razy trening na Józefowi, nie licząc ligi i sparingów, plus wizyty u koleżanek w Otwocku, Świdrze, Falenicy, Aleksandrowie, Starej Miłosnej a nawet w centrum Warszawy? Czy w zamian za ten los szofera mógłbym ukończyć którąś z rozpoczętych książek, mógłbym popełnić i ofiarować czytelnikom trzydzieści przełomowych wpisów na bloga? </span></div></div><div class="cxmmr5t8 oygrvhab hcukyx3x c1et5uql o9v6fnle ii04i59q" style="background-color: white; color: #050505; font-size: 15px; margin: 0.5em 0px 0px; overflow-wrap: break-word; white-space: pre-wrap;"><div dir="auto" style="text-align: justify;"><span style="font-family: inherit;">Być może. Jednak nie zrobiłem tego. </span></div></div><div class="cxmmr5t8 oygrvhab hcukyx3x c1et5uql o9v6fnle ii04i59q" style="background-color: white; color: #050505; font-size: 15px; margin: 0.5em 0px 0px; overflow-wrap: break-word; white-space: pre-wrap;"><div dir="auto" style="text-align: justify;"><span style="font-family: inherit;">Non omnis moriar. Co po nas zostanie? Co bardziej? Kilka zapisanych kartek czy chwile oddania swego czasu dla najbliższych?</span></div></div><div class="cxmmr5t8 oygrvhab hcukyx3x c1et5uql o9v6fnle ii04i59q" style="background-color: white; color: #050505; font-size: 15px; margin: 0.5em 0px 0px; overflow-wrap: break-word; white-space: pre-wrap;"><div dir="auto" style="text-align: justify;"><span style="font-family: inherit;">A zatem byłem family man’em przede wszystkim. Gdybym jednym słowem miał określić moje zaangażowanie, czas, priorytet, motor napędowy, tym słowem mogłoby być „ojcostwo”. Ojcem jestem gdy zawożę, ojcem gdy myślę o pracy, ojcem gdy ją wykonuję. Ojcem gdy przelewam kieszonkowe, i ojcem gdy wracam z roboty zmęczony. Ojcem, gdy zagaduję, i ojcem gdy oddaję się swoim zajęciom. </span></div></div><div class="cxmmr5t8 oygrvhab hcukyx3x c1et5uql o9v6fnle ii04i59q" style="background-color: white; color: #050505; font-size: 15px; margin: 0.5em 0px 0px; overflow-wrap: break-word; white-space: pre-wrap;"><div dir="auto" style="text-align: justify;"><span style="font-family: inherit;">Jednak udało się też mimo to co nieco zrobić, napisać, przeczytać, zobaczyć, ludzi spotkać, odnowić kontakty, popełnić pomysły, niektóre inicjatywy jednak rozpocząć. Może niektórymi z tych rzeczy uda się podzielić z Wami kiedyś? Może niektóre z tych pomysłów możemy realizować dalej razem? </span></div></div><div class="cxmmr5t8 oygrvhab hcukyx3x c1et5uql o9v6fnle ii04i59q" style="background-color: white; color: #050505; font-size: 15px; margin: 0.5em 0px 0px; overflow-wrap: break-word; white-space: pre-wrap;"><div dir="auto" style="text-align: justify;"><span style="font-family: inherit;">Czas pokaże.</span></div></div>Zbigniew Korbahttp://www.blogger.com/profile/05269361500495969488noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-6762421668804213457.post-74229093847981320502021-09-03T11:32:00.004+02:002021-09-03T11:32:56.992+02:00Witaj szkoło-:(<p><span style="text-align: justify;"></span></p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><br /></div><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEj44EXwTnOZi_JYWGkKdkZfdxL3X47gl0jq4l2Rm7bNqA-2NMyR5ctgxaZUZ2Y8AMX6_Vsg5DjqVPQr0GlFF8_S0j1LPwdljk-NbNyZcHKataJ2ZZVZ4nm1VpZWYktX4Sv5hYdY6LWPGWUs/" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img alt="" data-original-height="180" data-original-width="280" height="206" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEj44EXwTnOZi_JYWGkKdkZfdxL3X47gl0jq4l2Rm7bNqA-2NMyR5ctgxaZUZ2Y8AMX6_Vsg5DjqVPQr0GlFF8_S0j1LPwdljk-NbNyZcHKataJ2ZZVZ4nm1VpZWYktX4Sv5hYdY6LWPGWUs/" width="320" /></a></div><br /><div style="text-align: justify;">Lubię rozpoczęcia
roku szkolnego. Nie dlatego, że wreszcie dzieci idą do szkoły, życie wróci na
uporządkowane tory, choć nie ma co ukrywać, wielu rodziców ciągnie resztą sił
do tego pierwszego września i tutaj wreszcie łapie oddech. Ekspediowanie pociech
do odbywania obowiązku szkolnego bywa pełne napięcia: zakupy, książki, zeszyty
i garderoba za mała po wakacyjnym przyroście ciała, co okazuje się dopiero w przeddzień
rozpoczęcia szkoły. Znamy te klimaty, nieprawdaż?</div><p></p><p class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;"><o:p></o:p></p>
<p class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">Lubię bo, co oczywiste
w naszym środowisku szkolnym, to okazja aby znowu zobaczyć mnóstwo fajnych
ludzi, przyjaciół, znajomych, rodziców z klas moich dzieci, rodziców poznanych
podczas zajęć sportowych, wycieczek ojców z synami, wypraw kajakowych ojców z
córkami, pikników szkolnych, urodzin, imienin itp. Choć muszę powiedzieć, że
atmosfera szaleństwa weekendowego towarzyskiego przygasła, może przez
pandemiczne czasy, a może jakaś inna faza w życiu. Kiedyś to się działo,
wychodził człowiek z domu i zaraz spotykał ludzi na spacerze sąsiadów z ludźmi nowymi,
i zaraz całe towarzystwo wbijało na taras na kawę. Potem jeszcze ktoś
przechodził, dołączał i spotkanie się znaczne robiło. Albo rozwoził człowiek
całą sobotę dzieciarnię po różnych zajęciach, zbiórkach, urodzinach, meczach.
Tu się zagadało, tam przyżartowało, tu wdepnęło na kawę i torcik. I reset od
pracy tygodniowej był murowany. Energia czerpana od innych ludzi. Radość z
relacji. Entuzjazm z życia, z jego najprostszych przejawów, z rozmowy,
wspólnego wypicia kawy, nawet średniej jakości anegdoty. Gdzie to się podziało?
Co się z nami dzieje? Pochowaliśmy się w jaskiniach zastraszeni przez telewizję
i statystyki?<o:p></o:p></p>
<p class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">Tak, uważam że
pandemia za bardzo wpłynęła na relacje międzyludzkie, oczywiście negatywnie. Zamiast
się uściskać ludzie coś bąkają pod nosem na powitanie, zamiast zrobić „niedźwiadka”
na pożegnanie stukają się pięściami. Jednak to są drobiazgi w porównaniu z
wyrwą w życiu wielu nastolatków, dzieci i młodzieży. Dla nas rok to jedna
któraś tam życia, dla nich to epoka. Ile przeżyć ich ominęło, rozmów, wydarzeń,
przygód? Ile wiedzy, wysiłku, który procentowałby w przyszłym życiu, ile
skupienia, ile motywacji wewnętrznej. Zamiast tego ile obejrzeli seriali,
których nie powinni, ile czasu pochłonęły gry komputerowe, ile zaburzeń snu,
zarwanych nocy na czatowanie przez komórkę (żeby tylko), ile nawdychali się
kurzu z klawiatur komputerów, jak opalili sobie buźki niebieskim światełkiem
monitorów? Ile słów padło na Snapchatach i Messengerach, które nigdy by im nie
przeszły przez gardło w sytuacji bezpośredniej rozmowy z drugą osobą?<o:p></o:p></p>
<p class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">Nic to. Spieszmy
się cieszyć powrotem do szkoły, tak szybko może odejść. <o:p></o:p></p>
<p class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">Lubię powroty
do szkoły z jeszcze jednego powodu. Wzrusza mnie widok nauczycieli moich
dzieci. Ludzi, którzy przez cały sierpień na sucho harowali w szkole aby
przygotować to co najlepsze na cały rok. Szkolili się, przygotowywali
materiały, szlifowali formę. Nie zazdroszczę im, ale podziwiam. Zawód
nauczyciela jest jednym z najważniejszych.</p><p class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;"><o:p></o:p></p>Zbigniew Korbahttp://www.blogger.com/profile/05269361500495969488noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-6762421668804213457.post-91137821505361727772021-09-01T11:38:00.002+02:002021-09-01T11:38:18.292+02:00Koniec lata…<p style="text-align: justify;"><span style="font-family: inherit;"> <span style="text-align: justify;">…w Czarnolesie.
Wybraliśmy się z Piotrem i przyjacielem Jarosławem z dalekiego Augsburga na
wycieczkę końcowowakacyjną. Tylko półtorej godziny jazdy samochodem piękną
drogą na Lublin, potem przez lasy i pola do Czarnolasu. Bo właśnie miejsce
tworzenia i zamieszkiwania Jana Kochanowskiego wygrało casting na cel naszej spontanicznej
i szybkiej wycieczki. Gdybym miał jednym zdaniem podsumować tę wyprawę
napisałbym: Boże, dlaczego tak późno tam zawitaliśmy? Gdyż, albowiem, azali, już
z dawien dawna myśleliśmy aby odwiedzić dworek czarnoleski. Po pierwsze dlatego,
że jest blisko a ostatnio byłem tam z wycieczką w liceum, nota bene imienia
Jana Kochanowskiego, czyli ho, ho, ho, nie epatujmy może innych tutaj PESEL-ami.
Po drugie od czasu do czasu zwiedzamy taką właśnie „dalszą okolicę” ale
zdecydowanie za rzadko. No i genius loci, miejsce gdzie wielki polski poeta żył
i tworzył musi być jakoś ciekawe.</span></span></p><p class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;"><span style="font-family: inherit;"><o:p></o:p></span></p>
<p class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;"><span style="font-family: inherit;">Nie pomyliliśmy
się. Wycieczka dołącza do zbioru bardzo udanych wycieczek. Chociaż jej pomysł
powstał właściwie tuż przed wykonaniem, miało cały dzień padać a świeciło piękne
słońce, i choć nie możemy jej zaliczyć do wycieczek rodzinnych (cóż, prawie każdy
miał inne plany a Ewa zawsze przed rozpoczęciem roku szkolnego pracuje jak szalona)
z wszystkiego jesteśmy zadowoleni.</span></p><p class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;"><span style="font-family: inherit;"><o:p></o:p></span></p>
<p class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;"><span style="font-family: inherit;">Dworek położony
jest w genialnym parku, tak jak to się kiedyś mieszkało i żyło po szlachecku.
Lipy czarnoleskiej dawno nie ma ale jest miejsce gdzie rosła. Trzeba przyznać
zacne miejsce do tworzenia. Na tyłach dworku, w zasięgu wzroku i przywołania
przez domowników ale na tyle daleko aby uciec od zgiełku domowych spraw w
krainę twórczości. Po prawo staw, pływają kaczki, piękna przyroda. Takie
miejsce z widokiem na dom to w ogóle jest fajna sprawa. Wokół i w środku jest
cicho i spokojnie, na terenie muzeum nie można nic zjeść, można tylko wypić. W
ogóle aby zjeść to trzeba potem jechać do Kazimierza co oczywiście zrobiliśmy,
przy okazji trafiając na festiwal muzyki ludowej na rynku. Naprawdę czad, robiło
to wrażenie, nigdy bym się nie spodziewał. A zatem combo: Czarnolas i Kazimierz
to gwarancja satysfakcji klienta.</span></p><p class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;"><span style="font-family: inherit;"><o:p></o:p></span></p>
<p class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;"><span style="font-family: inherit;">Wracając do
Czarnolasu, ekspozycja muzeum jest tradycyjna, eksponaty, wiszące obrazy,
wyryte na ścianach cytaty i audioprzewodnik, w sumie dający radę. Akurat na pół
godziny, nawet małe dzieci wytrzymają. Oczywiście Krzyś Noworyta by się </span>zżymał<span style="font-family: inherit;">, że to jest za słabe. Też wyobrażam sobie co tam mogłoby być i się
dziać przy takim materiale. Nawet bez mediów wizualnych i innych superpomysłów,
gdyby tam odbywały się jakieś festiwale czarnoleskie, spotkania, koncerty,
wieczory poetyckie itp. Mogłoby się dziać. Jednak nawet bez tego co mogłoby być
a czego nie ma, miejsce jest genialne, powiedziałbym czarujące. Miejsce gdzie
powstawała wielka poezja, gdzie spotykały się największe umysły tamtej epoki, parkowe
dróżki, które wysłuchiwały dysput, dyskusji, rozmów, przyroda, która była
natchnieniem a nawet jeśli tylko tłem powstającej wielkiej poezji – no jeśli
jest coś takiego jak genius loci, to na pewno w takich miejscach. Piszę to
przecież po to aby podzielić się z Wami inspiracją na wyjazd jesienny. Jak zawsze:
idee i inicjatywy. No i sprawdzić, czy jest sens coś tu jeszcze umieszczać od
czasu do czasu.</span></p><p class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;"><span style="font-family: inherit;">Idąc dalej po czarnoleskiej posiadłości na końcu parku natrafiamy na mały amfiteatr ze świetną akustyką. Aż się prosi aby kiedyś urządzić tam jakieś przedstawienie, najlepiej w czerwcu, ma się rozumieć. Widzę tam też oczami wyobraźni Skautów Europy robiących podczas swojej wędrówki przedstawienie, na które zaprosili okolicznych mieszkańców ale i gości ze swojego miejsca zamieszkania: Warszawy, Radomia, Lublina czy Puław. Jakże bym chciał wziąć udział w takim przedstawieniu.</span></p><p class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;"><span style="font-family: inherit;"><o:p></o:p></span></p><p class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;"><span style="font-family: inherit;"></span></p><p class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;"><span style="font-family: inherit;"><span style="text-align: left;">Kochanowski to oc</span><span style="text-align: left;">zywiście fraszki, pieśni, treny, postępująca łysina i fajna broda prosto od barbera (widzicie to od niego to hipsterstwo się zaczęło), to studia (jak wielu synów dobrych domów wysyłany był by zasięgać nauk w najlepszych miejscach w Europie), praca na dworze królewskim, a potem sielanka na swoich włościach, i nagła śmierć na wyjeździe. O tym dowiemy się w muzeum ale poczucie dużego niedosytu pozostaje. Może to i lepiej.</span></span></p><p class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;"></p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhkB9Kqw259HIW4wP3mN_YNDiZgd_eIG5HGIN9JSBSViOm2khwNYI_6JTL9OluEncPnx6W351O2DDgw0sqI4Ts7CetlrVIeNeudB81A1bcB57H9qxDVk4xBoc81Cgh2RGIJSoQzxI9-lMmm/s2048/nr+1.jpg" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="2048" data-original-width="1536" height="320" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhkB9Kqw259HIW4wP3mN_YNDiZgd_eIG5HGIN9JSBSViOm2khwNYI_6JTL9OluEncPnx6W351O2DDgw0sqI4Ts7CetlrVIeNeudB81A1bcB57H9qxDVk4xBoc81Cgh2RGIJSoQzxI9-lMmm/s320/nr+1.jpg" width="240" /></a></div><br /><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhmMeK5kdPBZZVov7pDWNhknKshXzD48UzBfNN72Xe0Yq_kVYKqGoTOiGvtv-CWaz1V_3HGjeOVaXgnqk-TPCBBhOh8j2GdkSTW31KYEekNscomBXeTy8sCn03vYmLxACYjGivAPxLhVCgl/s2048/nr+2.jpg" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="2048" data-original-width="1536" height="320" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhmMeK5kdPBZZVov7pDWNhknKshXzD48UzBfNN72Xe0Yq_kVYKqGoTOiGvtv-CWaz1V_3HGjeOVaXgnqk-TPCBBhOh8j2GdkSTW31KYEekNscomBXeTy8sCn03vYmLxACYjGivAPxLhVCgl/s320/nr+2.jpg" width="240" /></a></div><br /><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhH5BXKwFson-Mj96CXPXoJXZQ-OZexJKoqsR4kX0vqYEsYyLDNoUk5YnqTNdBVmvVbaXcdT2qcWHYXacP66_z0BFVkBQ13cx5Vr85U_6iJcmtiIlGpN3YmKuOxx2D5hv7N3u6ZxHZB_cWq/s2048/nr+3.jpg" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1536" data-original-width="2048" height="240" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhH5BXKwFson-Mj96CXPXoJXZQ-OZexJKoqsR4kX0vqYEsYyLDNoUk5YnqTNdBVmvVbaXcdT2qcWHYXacP66_z0BFVkBQ13cx5Vr85U_6iJcmtiIlGpN3YmKuOxx2D5hv7N3u6ZxHZB_cWq/s320/nr+3.jpg" width="320" /></a></div><br /><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgOUGKt988noi5UBkHDAbJV3pRaSLkYvitQVyBGOiBmSj9WzZfleiy8kN4-JOEFZBjK1q0RMuiGFi2vdcv7LmZa5AubA87X0IuTyy3usWtWJHlv3XMOGOavtLzUKF2vL1IbLQu1cAlubII6/s2048/nr+4.jpg" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="2048" data-original-width="1536" height="320" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgOUGKt988noi5UBkHDAbJV3pRaSLkYvitQVyBGOiBmSj9WzZfleiy8kN4-JOEFZBjK1q0RMuiGFi2vdcv7LmZa5AubA87X0IuTyy3usWtWJHlv3XMOGOavtLzUKF2vL1IbLQu1cAlubII6/s320/nr+4.jpg" width="240" /></a></div><br /><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjMe0VnIeREQkpsFM2Uw02JFMRVU5708FPMSGUdF_s63mPTMqUZkqP1vAT-2q91UEsHmbHfT72JnBeDt3bPvkTsu1aP5yYb_IFUVfKKX42WOvzkpGgW9MWKdir8dQv5p9d8DIzHgTlFEoWc/s2048/nr+5.jpg" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1536" data-original-width="2048" height="240" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjMe0VnIeREQkpsFM2Uw02JFMRVU5708FPMSGUdF_s63mPTMqUZkqP1vAT-2q91UEsHmbHfT72JnBeDt3bPvkTsu1aP5yYb_IFUVfKKX42WOvzkpGgW9MWKdir8dQv5p9d8DIzHgTlFEoWc/s320/nr+5.jpg" width="320" /></a></div><br /><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEj5G8n5RUOHYBEdPM4g8Cv7EHifHUs1GSr93yyHDOAtp9vD-NOfJ7rQiKqtN1E_yj_Mx_znFKP8dWr88oBNgbAQoacUJUgrQi9xmo2VbO0Blxu6BgCCOUjZWM4oP6_EX6rDn64bVKkXRaqI/s2048/nr+6.jpg" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1536" data-original-width="2048" height="240" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEj5G8n5RUOHYBEdPM4g8Cv7EHifHUs1GSr93yyHDOAtp9vD-NOfJ7rQiKqtN1E_yj_Mx_znFKP8dWr88oBNgbAQoacUJUgrQi9xmo2VbO0Blxu6BgCCOUjZWM4oP6_EX6rDn64bVKkXRaqI/s320/nr+6.jpg" width="320" /></a></div><br /><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhQBVSNdld2_gwE7MJx9izOxaPIBEARkmyxHjktmtnJrOmg3nZ6WBP7PHsv0P9DbNqpa1xOoAuMO6j5F7NrmdndA5yirZDKVvN4C51xPxDwNXC2_Tq8pwznnRTKcY2dThvhAbYBES0hk1Xn/s2048/nr+7.jpg" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1536" data-original-width="2048" height="240" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhQBVSNdld2_gwE7MJx9izOxaPIBEARkmyxHjktmtnJrOmg3nZ6WBP7PHsv0P9DbNqpa1xOoAuMO6j5F7NrmdndA5yirZDKVvN4C51xPxDwNXC2_Tq8pwznnRTKcY2dThvhAbYBES0hk1Xn/s320/nr+7.jpg" width="320" /></a></div><br /><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgBFJY0Eziit2eEHpAqbJlyd7hCH5H6McgBVqDAk5xj361tuOh5wUnmBWTGKlcXQdgyAl5kT4WWXuSaV4hzXfbbNnQTOhzHjtEZiCyNsQQn6520FZyKCTt1DSAg13c4r2XoYbKRMM5EfOHA/s2048/nr+8.jpg" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1536" data-original-width="2048" height="240" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgBFJY0Eziit2eEHpAqbJlyd7hCH5H6McgBVqDAk5xj361tuOh5wUnmBWTGKlcXQdgyAl5kT4WWXuSaV4hzXfbbNnQTOhzHjtEZiCyNsQQn6520FZyKCTt1DSAg13c4r2XoYbKRMM5EfOHA/s320/nr+8.jpg" width="320" /></a></div><br /><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjQQf28Bmf318Y7PlUyOKVnt0VCVTr44Xh1HBndzXTkoQWRwDy8YQqVksC0GigMBPkVI26KrJIOdbmBsjoOXGUqX7NA3ETk7p_BAIyINb2ErwgSlzQ57cYtmZxe8kxE7EeJAwvi575P1-B9/s2048/nr+9.jpg" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1536" data-original-width="2048" height="240" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjQQf28Bmf318Y7PlUyOKVnt0VCVTr44Xh1HBndzXTkoQWRwDy8YQqVksC0GigMBPkVI26KrJIOdbmBsjoOXGUqX7NA3ETk7p_BAIyINb2ErwgSlzQ57cYtmZxe8kxE7EeJAwvi575P1-B9/s320/nr+9.jpg" width="320" /></a></div>Zbigniew Korbahttp://www.blogger.com/profile/05269361500495969488noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-6762421668804213457.post-88622459482208398852018-01-05T16:02:00.000+01:002018-01-05T16:05:02.177+01:00Hurra! Nowy Rok!<div dir="ltr" style="text-align: left;" trbidi="on">
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify;">
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify;">
<div class="MsoNormal" style="line-height: normal; margin-bottom: 0.0001pt;">
<span style="font-family: "Times New Roman", serif;">Hurra! Nowy Rok, i to już 2018 po narodzeniu Chrystusa, a świat jeszcze
trwa, istniejemy, słońce wschodzi, mamy czym oddychać (no, właściwie, to nie
chcemy wiedzieć co my tam naprawdę wdychamy na spacerze w Józefowie, ale nie
zdziwiłbym się gdyby ludzie palili tu w piecach plastikiem). Z rzeczy pewnych -
jesteśmy o rok starsi. Wszyscy, bez wyjątku. Jednak coś nas łączy. To
przemijanie, które jak pisał poeta Wojtyła, “ma sens”.</span><span style="font-family: "Times New Roman",serif; font-size: 12.0pt; mso-fareast-font-family: "Times New Roman"; mso-fareast-language: PL;"><o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: normal; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: normal; margin-bottom: 0.0001pt;">
<span style="font-family: "Times New Roman", serif;">Dotychczas uważałem, że Sylwester i huczne obchody witania nowego roku są
znacznie przereklamowane. Teraz myślę chyba inaczej. (Nie, nie z powodu
ogromnego sukcesu “Sylwestra z Jedynką” w Zakopanem-;)). Życie jest jak błysk
światła w ciemnej jaskini, a każdy dzień jest cudem. Patrzyliście na sprawy z
tej perspektywy, ha? Ja też nie, ale ostatnio mi to świdruje w głowie. Nic nie
zdarza się dwa razy, mamy swoje pięć minut na różnych polach życia. Raz, jeden,
jedyny raz mamy pierwszy dzień w pracy i możemy zrobić dobre pierwsze wrażenie
(potem nawet jak dobre wrażenie zrobimy, nie będzie już pierwsze). Raz idziemy
na pierwszą randkę, raz rodzi się nasze pierwsze dziecko, raz stajemy na
ślubnym kobiercu, raz mamy osiemnastkę czy czterdziestkę, raz maturę
(przynajmniej większość), raz mamy szesnaście czy siedemnaście lat. Potem
żebyśmy bardzo chcieli i wbijali się w nieprawdopodobnie wąskie rurki (nawet na
mokro), i żelowali resztki włosów, i żuli gumę, i zajadali się w MacDonaldzie,
i słuchali coraz gorszej muzyki - nie da rady. Świadomość przemijania dodaje
smaku dniom, każe szanować każdą minutę, żyć pełnią życia, nie oszczędzać
dobrych pomysłów na późniejszy czas. Co masz zrobić, zrób teraz! Nie oszukuj
się odkładając na później. Jutro - jest wyznaniem przegranych. Znam przecież te
maksymy tak, że spontanicznie cisną mi się na usta, ale moja lista spraw do
zrobienia “jutro”, czy przy pierwszej wolnej chwili nigdy nie topnieje do zera.</span><span style="font-family: "Times New Roman",serif; font-size: 12.0pt; mso-fareast-font-family: "Times New Roman"; mso-fareast-language: PL;"><o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: normal; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: normal; margin-bottom: 0.0001pt;">
<span style="font-family: "Times New Roman", serif;">Zasiadłem do komputera aby napisać coś na tego bloga, nakarmić go,
przypomnieć się tym bardzo nielicznym, sympatycznym, którzy na niego zaglądali.
Zasiadłem bez żadnego planu, ot, strumień świadomości. Może spróbuję pociągnąć
dalej, co myślicie? Podsumowanie roku. Owszem jest ale nie mam siły teraz go
drążyć. Wolę myśleć o tym co przede mną. Odpoczynek, Święta - tak, świetnie.
Nic zaskakującego, przewidywalnie, tradycyjnie, bez ochoty na żadne
zaskoczenia. Przeciwnie. Miło, smacznie. Prezenty, życzliwość. Kilka spotkań z
przyjaciółmi, zaniedbywanymi przez intensywne życie. Kilka spraw załatwionych, kilka
ćwiczeń wykonanych. Filmy - pasmo rozczarowań. Książki - moc zdziwień! Żadnej
nie przeczytałem w całości, wolałem kilkanaście po małym kawałku, przypadkowym
nieraz skrawku. W papierze. Bardzo to było dobre. Gazety, precz! To
nieporównywalne. Pomysły, znów cała masa. Do rozdania innym. Bez złudzeń.</span><span style="font-family: "Times New Roman",serif; font-size: 12.0pt; mso-fareast-font-family: "Times New Roman"; mso-fareast-language: PL;"><o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: normal; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: normal; margin-bottom: 0.0001pt;">
<span style="font-family: "Times New Roman", serif;">Przewidywania na ten rok? Nie ma mądrego. Jest wiele niepewności w świecie,
obyśmy jako kraj nie włożyli dłoni w drzwi. Potrzeba wirtuozów, mistrzów
ekwilibrystyki, finezyjnych, dalekowzrocznych i zimnokrwistych mężów stanu.
Postać na dziś (i na cały rok, i nie jest to optymistyczna wiadomość) Tomasz
Morus. Wybitna postać pod każdym względem. Powinniśmy mu się przypatrzeć,
dociekliwiej. A może i zaprzyjaźnić. </span><span style="font-family: "Times New Roman",serif; font-size: 12.0pt; mso-fareast-font-family: "Times New Roman"; mso-fareast-language: PL;"><o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: normal; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: normal; margin-bottom: 0.0001pt;">
<span style="font-family: "Times New Roman", serif;">Co jest źródłem optymizmu? Zawsze. Młodzi! Młodzi ludzie mają jeszcze zbyt
mało doświadczenia aby nie mieć złudzeń, aby zbyt szybko wyciągać wnioski, ale
za to sporo wiary w siebie, spontanicznej odwagi. Nie wiedzą, że czegoś nie
można, że nie da się, i to robią. I dają radę!</span><span style="font-family: "Times New Roman",serif; font-size: 12.0pt; mso-fareast-font-family: "Times New Roman"; mso-fareast-language: PL;"><o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: normal; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: normal; margin-bottom: 0.0001pt;">
<span style="font-family: "Times New Roman", serif;">Wracając do Morusa. Wpadł mi w ręce świetny artykuł Chestertona o nim z
tomu “Źródło i mielizny”, tekst genialny, skrzący się paradoksami i
mistrzostwem językowym w każdym zdaniu. Chesterton wskazuje na wiele bardzo
znamiennych aspektów historii oporu Morusa wobec absolutyzmu królewskiego, bo o
to chodziło, o postawienie się króla ponad prawem, ponad wszystkim. Morus
zginął jak inni męczennicy, “nie chciał uznać, że obywatelski obowiązek
posłuszeństwa każe oddawać cześć bożkowi”. Jak pisze genialny Anglik, Morus był
orędownikiem Wolności i w swoim życiu prywatnym uosabiał prawdę, że Wolność
mieszka w domu rodzinnym. O ile jego życie publiczne stało się monumentalną
tragedią, to jego życie prywatne było nieustanną komedią. Był niezrównanym
“humorystą”, który “pasjami lubił nabierać ludzi”. Gdy wspinał się po drabinie
na szafot powiedział do strażników: “Odprowadźcie mnie tylko bezpiecznie na
górę; drogę na dół załatwię we własnym zakresie.” Prosił też kata aby
oszczędził brodę bo nic nie zawiniła.</span><span style="font-family: "Times New Roman",serif; font-size: 12.0pt; mso-fareast-font-family: "Times New Roman"; mso-fareast-language: PL;"><o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: normal; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: normal; margin-bottom: 0.0001pt;">
<span style="font-family: "Times New Roman", serif;">Dzieci życzyły mi bym był bardziej cierpliwy, spokojny, nie denerwował się.
Miały rację. Już Św. Paweł przecież pisał, że miłość cierpliwa jest. Ojcowska
także.</span><span style="font-family: "Times New Roman",serif; font-size: 12.0pt; mso-fareast-font-family: "Times New Roman"; mso-fareast-language: PL;"><o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: normal; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm;">
<br /></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt;">
</div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: normal; margin-bottom: 0.0001pt;">
<span style="font-family: "Times New Roman", serif;">Dziękuję uprzejmie za uwagę. Teraz mi lepiej.</span><span style="font-family: "Times New Roman",serif; font-size: 12.0pt; mso-fareast-font-family: "Times New Roman"; mso-fareast-language: PL;"><o:p></o:p></span></div>
</div>
</div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify;">
<span style="background-color: transparent; color: black; font-family: "times new roman"; font-size: 11pt; font-style: normal; font-variant: normal; font-weight: 400; text-decoration: none; vertical-align: baseline; white-space: pre;"><br /></span></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhX81-BcHwVzQyiUVSFrIRu4rQZ6UaHyRZ34VfCEI58FlPbOAI7J-_ZRQQ0uQPRer5U3O4fmUmGZMX3XlWpiJqigawQ8wIkEuHedg_2JDJ8uneFQgZdPRzewhQUyRYk2c9st1bnWxN50h91/s1600/unnamed.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1600" data-original-width="1203" height="320" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhX81-BcHwVzQyiUVSFrIRu4rQZ6UaHyRZ34VfCEI58FlPbOAI7J-_ZRQQ0uQPRer5U3O4fmUmGZMX3XlWpiJqigawQ8wIkEuHedg_2JDJ8uneFQgZdPRzewhQUyRYk2c9st1bnWxN50h91/s320/unnamed.jpg" width="240" /></a></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify;">
<span style="background-color: transparent; color: black; font-family: "times new roman"; font-size: 11pt; font-style: normal; font-variant: normal; font-weight: 400; text-decoration: none; vertical-align: baseline; white-space: pre;"><br /></span></div>
</div>
Zbigniew Korbahttp://www.blogger.com/profile/05269361500495969488noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-6762421668804213457.post-40288153872840914362017-09-17T09:35:00.001+02:002017-09-17T09:35:10.503+02:00<div dir="ltr" style="text-align: left;" trbidi="on">
Co jakiś czas ktoś życzliwy mnie pyta (za co dziękuję), czy ze zgoleniem brody zaprzestałem pisania czegokolwiek? Cóż powiedzieć? Czegokolwiek to nie… Codziennie piszę setki maili na przykład. Natomiast sporo czytam (jak na mnie) i nic prawie nie oglądam. Może nie piszę bo nie czuję, że miałbym coś odkrywczego do powiedzenia? Sam nie wiem… Dużo się dzieje, i to na różnorakich polach, biorę w tym udział, bynajmniej nie jedynie jako pasywny uczestnik, mimo to mało co mnie zaskakuje, mało co zachwyca, nic nie wydaje się świeże, przenikliwe, przejmujące lecz za to przewidywalne, wtórne, powierzchowne. Czy to właśnie oznacza dojrzałość? Dojrzała dojrzałość-;) Brak złudzeń co do rzeczywistości? Niemożność krzesania z siebie taniego, pozbawionego podstaw entuzjazmu? Dostrzeganie konsekwencji? Jak przewidywanie tego, że w trzecim ruchu polegnie hetman? I co? Mam przy komputerze pastwić się nad rzeczywistością? Mam pluć zgorzknieniem?<br />
<br />
Nie będę. Opowiem Wam za to o jednej z moich pięćdziesięciu lektur. Tak jest. Przy okazji wakacji policzyłem napoczęte i nieskończone książki. Naprawdę jest ich jeszcze więcej, ale większości nie mam chyba ochoty kończyć. Jak ma zachwycać, skoro nie zachwyca? Jednak jest wiele, do których chciałbym wrócić, ale wcale się z tym nie śpieszę. Złośliwy powiedziałby, że jest akceptacja rzeczywistości, tzw. realiów. No i co? Mam niesamowity komfort sięgania po to, na co akurat mam ochotę. Zależnie od nastroju i apetytu. Żadnych lektur obowiązkowych, uzupełniających, modnych, przypadkowych. Tylko to, co chcę przeczytać. Niestety nic prawie z tego zbioru nie jest dostępne na audiobooku, a prawie nic na ebooku, więc muszą piętrzyć się na stosie w sypialni te pochłaniacze kurzu ku utrapieniu mojej życiowej towarzyszki. Nie wolno ich odłożyć na półkę, bo przecież mogę zachcieć uczknąć z którejś kilka stroniczek w któryś z jesiennych wieczorów.<br />
<br />
Tak stało się z „Dziennikiem” Sandora Maraia, kilka lat już się kurzy. Nie skończyłem (bo to zasadniczo nie jest lektura do jednorazowego wchłonięcia) i długo nie wracałem. Słyszałem oczywiście, że końcówka jest wstrząsająca. Więc tym razem zacząłem właśnie od niej. A jest wstrząsająca dlatego, że facet powoli umiera, osuwa się coraz bardziej w zaawansowaną starość, odchodzą po kolei jego najbliżsi, ludzie, których znał. Zostaje sam z perspektywą pogłębiającego się niedołęstwa, którego się obawia. Skrupulatnie odnotowuje zmniejszającą się wydolność fizyczną, coraz większe zmęczenie przy spacerach i codziennych czynnościach. Martwi go jedno. Czy zdoła sobie strzelić w łeb zanim przestanie być w stanie czyn taki popełnić. Jest to smutne bardzo. Brak wiary, że życie się nie kończy tylko zmienia. I te wspomnienia rozsypywania prochów nad oceanem, żony, syna. Pustka. Uświadamia też coś, o czym nie chcemy pamiętać, że ciało obumiera, że śmierć jest procesem, że starość nie zawsze przypomina reklamy Biovitalu. Że umieranie na szpitalnym łóżku, bez rodziny, wśród obcych, rzadko obdarzonych empatią, a jeśli już to służbową, bez bliskich trzymających za rękę, a może i trzymających zapaloną gromnicę, i w ręku też coś innego może trzymających, takie coś co się przesuwa palcami, jest trudne, jest bolesne, jest nieludzkie. Marai nie pozostawia nam złudzeń. Ciało odmawia mu posłuszeństwa, z bólem notuje, że już nie może pisać, czytać, że trwa tylko. Dobiega dziewięćdziesiątki, jego przybrany syn Janos zmarł nagle w sile wieku. A wcześniej jeszcze odeszła jego ukochana żona Lola, wspomina ją z tkliwością. Na przykład to, że od jakiegoś czasu nie może tuż po przebudzeniu odnaleźć jej ręki, bo zawsze, przez lata, to była pierwsza czynność, to czułe ujęcie dłoni ukochanej osoby, dotknięcie, znak. Nieliczni odwiedzający wybitnego pisarza w ostatnim okresie jego życia wiedzieli, że nie wolno im siadać w fotelu Loli, że to nie przystoi. Podczas rozmowy Marai od czasu do czasu mimowolnie gładził ręką oparcie tego fotela, jej fotela.<br />
<br />
Lola zostawiła w skrzyni swoje dzienniki, codziennie spisywała ich wspólne życie. Spisywała je dla niego, on pisał dla innych. Stąd pewnie moglibyśmy dowiedzieć się więcej o życiu tych węgierskich emigrantów, emigrantów niezłomnych. Marai nie wyraził zgody na żadne wydania swoich dzieł w kraju dopóki nie opuści go ostatni żołnierz sowiecki. Pisał tylko po węgiersku, pisał ze świadomością, że jeśli jego głos zostanie kiedyś usłyszany, to zapewne nie za jego życia. Był wierny europejskiej kulturze, przyzwoitości, zdrowemu rozsądkowi i powołaniu pisarza, który przemawia przez swoje dzieła. <br />
<br />
Uważam, że niniejszy wpis jest bardzo dopasowany do jesiennego nastroju i znowu jednoznacznej prognozy na najbliższe dni. W związku z tym mam dla Was coś jeszcze, piosenkę <a href="https://m.youtube.com/watch?v=0fYr5vh3wXI">Joe Dassin</a>a, którą na pewno kojarzycie z Lata z Radiem czy jesienią, sam nie wiem. Ja ją kojarzę z ubiegłotygodniowego wieczoru u przyjaciół świętujących swoją piękną, okrągłą rocznicę ślubu. „Jeśli nie istniałabyś, po cóż miałbym żyć” taki jest jej tytuł. Teledysk nie jest najważniejszy. Powiedzieć o nim, że jest oldskulowy to nic nie powiedzieć.<br />
<br />
Tutaj natomiast z polskim tłumaczeniem: https://m.youtube.com/watch?v=gyVujrAvkdA<br />
<br /></div>
Zbigniew Korbahttp://www.blogger.com/profile/05269361500495969488noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-6762421668804213457.post-67738648284726271222017-09-06T19:03:00.002+02:002017-09-06T19:03:54.353+02:00Wielka kumulacja<div dir="ltr" style="text-align: left;" trbidi="on">
Wreszcie szkoła! Mało tego, wraz z rozpoczęciem roku szkolnego, przyszła jesień, i to taka prawdziwa, z deszczem, szarością i zimnem wślizgującym się pod poły płaszcza. Prawdziwa kumulacja! Radykalne pożegnanie wakacji i lata, powrót do normalności, zwykłego, imponującego tempa. Od razu lepiej się jeździ, wolniej, bardziej przewidywalnie, tak że można wszystko załatwić z samochodu, wykonać tuzin telefonów, wysłuchać wiadomości i kilka rozdziałów dobrego audiobooka. Można skupić się w pełni na pracy, nie chce się nawet wychodzić z biura na lunch na zewnątrz i kompletnie nie wzrusza nas, że ktoś jeszcze kłuje w oczy świeżą opalenizną. Rodzice dobrze wiedzą, że tak długie wakacje szkolne są nie do zniesienia, końcówka sierpnia to istna wykończeniówka, trudniejsza do wytrzymania niż pierwszy tydzień roku szkolnego. A tak, dzieci wreszcie w szkole, z rówieśnikami, na zajęciach pozaszkolnych, podczas odrabiania lekcji. Same wcześniej idą spać, bo rano muszą wstać. Od razu lepsza organizacja czasu, efektywność, porządek. Jakże miło będzie znowu je rozwozić na basen, do muzycznej, na zbiórkę, ze zbiórki, na urodziny i z urodzin. Jak przyjemnie będzie spędzać sobotę w samochodzie, żyć ich entuzjazmem, chłonąć relacje, łapczywie karmić się okruszynami przelotnych spotkań z innymi rodzicami, naszymi dobrymi znajomymi a nawet gdzieś przy okazji odbierania potomka, przysiąść na chwilę albo i na kawę, i pogawędzić trochę.<br />
A potem wrócić do sweet home, rozpalić w kominku, zasiąść w fotelu, poczęstować się świeżo upieczonym sernikiem i otworzyć odłożoną wcześniej książkę. Na jesieni szybciej się czyta, intensywniej żyje, lepiej smakują międzyludzkie relacje. Żyjemy szybciej, dni biegną jak szalone, czas jest krótki, mamy szansę zrozumieć więcej.<br />
Niech żyje jesień! Jak najbardziej jesienna.<br />
<br />
<br /></div>
Zbigniew Korbahttp://www.blogger.com/profile/05269361500495969488noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-6762421668804213457.post-49522953838370606312017-06-16T16:31:00.000+02:002017-06-16T16:31:01.406+02:00Jak zostałem brodaczem<div dir="ltr" style="text-align: left;" trbidi="on">
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgRIHohzrPEW0pbH2JSZ17M5eh1LwGMp9byirY_IWwEmDgduXqIQ1cpwUVrPnuWZ8FCp0NNMyNBPvnK52zFmXAZMq_LSw7yWCK5VGwibPyWZp76GGaPirglGLC4w6RZ77uNBn5wVxFnc7qb/s1600/brodacz_550af7b0.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="359" data-original-width="478" height="240" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgRIHohzrPEW0pbH2JSZ17M5eh1LwGMp9byirY_IWwEmDgduXqIQ1cpwUVrPnuWZ8FCp0NNMyNBPvnK52zFmXAZMq_LSw7yWCK5VGwibPyWZp76GGaPirglGLC4w6RZ77uNBn5wVxFnc7qb/s320/brodacz_550af7b0.jpg" width="320" /></a></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
Od zawsze hołdowałem
przeświadczeniu, że klasa mężczyzny to m.in. codzienne golenie się, nawet w
bardzo niesprzyjających okolicznościach. Taki był podobno etos oficerski. Bomby
mogły lecieć na głowę, mogło się walić i palić ale w okopach nic tak dobrze nie
wpływało na morale żołnierzy jak ogolona twarz oficera. Nie wiem skąd te
opowieści. Nie mniej jednak egzystowały gdzieś tam w czeluściach świadomości.
Nic dziwnego zatem, że na brodaczy zawsze patrzyłem z pewną dozą
podejrzliwości. Brodacz jawił się jako istota bardziej pierwotna, brody nosili
pewnie Mieszko i Chrobry, tłumy wikingów i innych barbarzyńców. Broda kojarzy
się z drwalem, człowiekiem lasu, typem ogorzałym we flanelowej koszuli i o mętnym
wzroku. Brody to także ZZ Top i wbici w skóry pięćdziesięciolatkowie na
harleyach. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
Tym niemniej od jakiegoś czasu
było jasne, że moda na brody nastanie. Dość już wszyscy mieli niby-mężczyzn,
tych wszystkich biedaków pozbawionych męskich przymiotów, zdecydowania, siły,
szlachetności. Facetów, na których nie można się oprzeć, którym można by
zaufać. I te stroje, wąskie spodnie wciskane na umięśnione, owłosione łydki. Na
mokro? No bo jak inaczej? Acz kiedyś panowie chodzili ponoć w rajtuzach, więc w
sumie o co chodzi. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
Zatem brody jako substytut? Jakby
odpowiedź na krzyk: chcemy więcej męskości, więcej mężczyzny w mężczyźnie!
Zarost – nieodmienna cecha męskiego ciała. Nie do podrobienia. Bo kobieta z brodą
to jednak nie halo. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
I pojawiły się brody, bródki i
brodziska. Brody na drwala, długie, czesane, pielęgnowane olejkiem i strzyżone
co tydzień przez fachowego golibrodę. A jak taka broda to i zaczeska na bok, z
przedziałkiem, jak z filmów w starym kinie albo na zdjęciach żołnierzy AK.
Brody krótkie, kilkudniowe, brody uwydatniające dolną szczękę, brody dodające
męskiego szyku. <span lang="EN-GB">Brody a’la
Clooney, Brad Pitt, Sean Connery a nawet Ryan Gosling. </span>Dla każdego coś
miłego. Brody ciekawie łaskoczące i przyjemne w dotyku. Brody ocieplające
wizerunek albo dodające powagi, brody świadczące o zmianie, konserwatywne albo
nowoczesne, brody jako bunt i brody jako uleganie modzie.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
Postanowiłem i ja zaryzykować… <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
Żona marudziła, że marzy o randce
z brodaczem. Cóż było robić? Siła wyższa. Odkąd twarz mą zaczął okrywać charakterystyczny
puch, zaczęły dziać się zaskakujące, dziwne rzeczy.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
Pierwsze dni – dziwne uczucie.
Szczególnie rano podczas kontaktu z bieżącą wodą, dotykasz twarzy i wzdrygasz
się. Czy to ja? Co to za futro na moich policzkach? Wiewiórka wpadła przez okno?
Jeszcze śnię? I to koszmar?<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
Potem - reakcje ludzi. Kogo byś
nie spotkał, albo komentarz, albo pytanie, albo znaczący uśmieszek. Budzisz
sympatię. Nie ma wątpliwości. Ile by za to normalnie dać, a tu, proszę, za
darmo. Ocieplenie wizerunku jak nic. A brodacze jak na ciebie patrzą! Stałeś
się jednym z nich, jest moc, jest solidarność. W windzie, w kawiarni, na
spotkaniu z klientem. Uhm.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<br /></div>
<br />
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
W brodzie cieplej. Oszczędzasz
sporo czasu na goleniu, dziesięć minut więcej snu rano – niebagatelna sprawa.
Wzbudzasz zainteresowanie. Niektórzy mówią, że ci do twarzy, inni (inne, bądźmy
precyzyjni), że wyprzystojniałeś. To wszystko znacząco wpływa na samopoczucie i
ogólny poziom zadowolenia z życia. Jesteś bardziej uśmiechnięty i wyluzowany.
Dotychczasowe problemy wydają ci się jakieś takie bardziej banalne. Zaczynasz
patrzeć na życie i przyszłość z większym optymizmem. Ale nie tylko na to
patrzysz inaczej. Mimo tego, że jak zauważasz, zazwyczaj brodacze są w
większości, czy to na spotkaniu w pracy czy z przyjaciółmi, to jednak trafiają
się jakieś rodzynki ze starannie wygoloną twarzą. Zaczynasz spoglądać na nich
podejrzliwie. Zauważasz, że zachowują się nieco zbyt obcesowo, jakby wywyższali
się tą swoją gładkością. Z drugiej strony masz wrażenie jakby ogoleni nie
pasowali do towarzystwa. Może nie chodzi od razu o to, że wyglądają na szpiegów
z krainy deszczowców, ale coś ci tu jednak nie pasuje, coś wyraźnie nie leży.
Innym razem znów patrzysz na nich jak na niepoważnych ludzi, podrostków
niemalże, mających mleko pod nosem. Pan po lewo w brodzie, po prawo kozia
bródka, na wprost trzydniówka, a obok ciebie w windzie kompletny brodowy golas,
pachnący jeszcze płynem po goleniu. </div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
To mimowolne. Odczuwasz po prostu niepokój.<o:p></o:p></div>
</div>
Zbigniew Korbahttp://www.blogger.com/profile/05269361500495969488noreply@blogger.com1tag:blogger.com,1999:blog-6762421668804213457.post-80690567984552022017-02-05T17:49:00.000+01:002017-02-05T17:49:50.886+01:00Arcyciekawa i czupurna recenzja Transakcji<div dir="ltr" style="text-align: left;" trbidi="on">
<a href="http://pl.aleteia.org/2017/01/24/transakcja-nowy-czterdziestolatek/">Arcyciekawa i czupurna recenzja Transakcji</a><br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEis_yvhp-15MPSTw0P1pzzKT0Bc7ME1spa7Ov148WKc3CHk7KNGqBX7k9BiKwxsD5hAUvI4CKNKcpWjz8lHywmdmtjPjhKXof9kfBpAJgSstdi-YJ0kwq5qjDXke40fcr90GnVDyTf3QbsM/s1600/web-korba-transakcja-ksiac5bcka.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="213" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEis_yvhp-15MPSTw0P1pzzKT0Bc7ME1spa7Ov148WKc3CHk7KNGqBX7k9BiKwxsD5hAUvI4CKNKcpWjz8lHywmdmtjPjhKXof9kfBpAJgSstdi-YJ0kwq5qjDXke40fcr90GnVDyTf3QbsM/s320/web-korba-transakcja-ksiac5bcka.jpg" width="320" /></a></div>
<br /></div>
Zbigniew Korbahttp://www.blogger.com/profile/05269361500495969488noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-6762421668804213457.post-65143056056798949122017-01-17T21:26:00.001+01:002017-01-17T21:26:32.964+01:00PROM Kultury Saska Kępa<div dir="ltr" style="text-align: left;" trbidi="on">
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<iframe allowfullscreen='allowfullscreen' webkitallowfullscreen='webkitallowfullscreen' mozallowfullscreen='mozallowfullscreen' width='320' height='266' src='https://www.blogger.com/video.g?token=AD6v5dzfUtrciTpTrhgABXm1SBN48cvy3JhJJrv3FelfDIrVD-0G8dO6qWKrUyrxeqMJW5X4VhzBaqILASz2C_eONg' class='b-hbp-video b-uploaded' frameborder='0'></iframe></div>
<br />
<span data-offset-key="fojio-0-0" style="background-color: white; color: #1d2129; font-family: "Helvetica Neue", Helvetica, Arial, sans-serif; font-size: 14px; white-space: pre-wrap;"><span data-text="true" style="font-family: inherit;">Serdecznie zapraszam na kolejne spotkanie promocyjne (być może ostatnie w tym sezonie, przynajmniej na Mazowszu). Jak wiecie, zawsze staramy się nie tylko nie przynudzać, ale potraktować książkę jedynie jako pretekst do miłego wieczoru w miłym gronie z Wami. </span></span><br />
<span data-offset-key="fojio-0-0" style="background-color: white; color: #1d2129; font-family: "Helvetica Neue", Helvetica, Arial, sans-serif; font-size: 14px; white-space: pre-wrap;"><span data-text="true" style="font-family: inherit;"><br /></span></span>
<span data-offset-key="fojio-0-0" style="background-color: white; color: #1d2129; font-family: "Helvetica Neue", Helvetica, Arial, sans-serif; font-size: 14px; white-space: pre-wrap;"><span data-text="true" style="font-family: inherit;">19.01 czwartek godz. 19.00 PROM Kultury Saska Kępa, ul. Brukselska 23. Parzą tam kawę i herbatę. </span></span><br />
<span data-offset-key="fojio-0-0" style="background-color: white; color: #1d2129; font-family: "Helvetica Neue", Helvetica, Arial, sans-serif; font-size: 14px; white-space: pre-wrap;"><span data-text="true" style="font-family: inherit;"><br /></span></span>
<span data-offset-key="fojio-0-0" style="color: #1d2129; font-family: "Helvetica Neue", Helvetica, Arial, sans-serif; font-size: 14px; white-space: pre-wrap;"><span data-text="true" style="font-family: inherit;"><span style="background-color: white;">Prowadzenie Przemysław Babiarz, TVP; performance: Jakub Sewerynik i Artur Wasiak; </span></span></span><span data-offset-key="fojio-4-0" style="background-color: white; color: #1d2129; font-family: "Helvetica Neue", Helvetica, Arial, sans-serif; font-size: 14px; white-space: pre-wrap;"><span data-text="true" style="font-family: inherit;">zapowiedź: Adam Woronowicz.</span></span><br />
<span data-offset-key="fojio-4-0" style="background-color: white; color: #1d2129; font-family: "Helvetica Neue", Helvetica, Arial, sans-serif; font-size: 14px; white-space: pre-wrap;"><span data-text="true" style="font-family: inherit;"><br /></span></span>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiPzGxuK94ViME1TXrpxcjbCe3Y_Q_MX4i_s6tSsmOCt_kiypR2B3BfWjMjauYvE9Xwo1CObkpZWvCi9zohVuqFHc6NovcxhibGvpCuJq-5F5gFTxBP5Kdfl_vrOL4Bc99t8T_cMcFp-5ci/s1600/IMG_5644.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="240" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiPzGxuK94ViME1TXrpxcjbCe3Y_Q_MX4i_s6tSsmOCt_kiypR2B3BfWjMjauYvE9Xwo1CObkpZWvCi9zohVuqFHc6NovcxhibGvpCuJq-5F5gFTxBP5Kdfl_vrOL4Bc99t8T_cMcFp-5ci/s320/IMG_5644.JPG" width="320" /></a></div>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
</div>
<span data-offset-key="fojio-4-0" style="background-color: white; color: #1d2129; font-family: "Helvetica Neue", Helvetica, Arial, sans-serif; font-size: 14px; white-space: pre-wrap;"><span data-text="true" style="font-family: inherit;"><br /></span></span>
<span data-offset-key="fojio-4-0" style="background-color: white; color: #1d2129; font-family: "Helvetica Neue", Helvetica, Arial, sans-serif; font-size: 14px; white-space: pre-wrap;"><span data-text="true" style="font-family: inherit;"><br /></span></span>
<span data-offset-key="fojio-4-0" style="background-color: white; color: #1d2129; font-family: "Helvetica Neue", Helvetica, Arial, sans-serif; font-size: 14px; white-space: pre-wrap;"><span data-text="true" style="font-family: inherit;"><br /></span></span></div>
Zbigniew Korbahttp://www.blogger.com/profile/05269361500495969488noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-6762421668804213457.post-3777062589869958292017-01-10T20:57:00.000+01:002017-01-10T21:02:59.703+01:00Miesiąc miodowy z Transakcją<div dir="ltr" style="text-align: left;" trbidi="on">
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
Korzystając z poświątecznego i
ponoworocznego spowolnienia postanowiłem w kilku słowach podsumować pierwsze
chwile z „Transakcją”-;)<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
Dociera do mnie wiele sygnałów
dotyczących odbioru powieści i za wszystkie bardzo Wam dziękuję. Dostałem na
gorąco kreślone kilkuzdaniowe recenzje smsami, mailem, przez messengera, bezpośrednio,
dostawała je moja małżonka. Może wiecie lub nie (ja o tym trochę słyszałem,
a teraz testuję na sobie, że to prawda), autor zawsze z drżeniem czeka na
reakcje czytelników. Nawet jeśli jest to ósmy czy dziewiąty tom z serii o
dzielnym detektywnie lub sprytnym komisarzu, to mimo to jest niepewność. Czy
temat chwyci, czy wyjdzie na jaw, że ciężko było mu tworzyć niektóre fragmenty,
czy pomysły, które roił jako genialne, zostaną w ogóle zauważone? Pisarze nie
piszą do szuflady, dla potomnych. To mit. Pisarze piszą dla czytelników, nie
istnieją bez nich. Na szczęście ja jestem tylko autorem i od napisania do
wydania w moim przypadku upłynęło trochę czasu i tym długim wykańczaniem
powieści byłem już wykończony, więc niby powinienem być spokojniejszy… <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
Tym niemniej bardzo się cieszę,
że otrzymałem zapewnienia, iż książka pomogła żonom bardziej zrozumieć ciężko
pracujących mężów, mężom żony, dzieciom ojców, teściowym zięciów, studentom
prawa, że kariera prawnicza to nie sielanka rodem z serialu, rodzicom pchającym
dzieci na studia prawnicze, jaki szykują im los, że to nie dostojne zasiadanie
za mahoniowym biurkiem ale prawdziwa harówka, itd., itp. Czytają młodzi,
czytają dojrzali, czytają starsi. Teściowa jednego kolegi, odmówiła współpracy
przy przygotowywaniu niedzielnego obiadu, nie poszła na sumę, bo nie mogła
oderwać się od Transakcji, którą wyszperała z półki z nowościami. Pewien mecenas
przygotował sobie lekturę na Święta, nie dał rady, połknął w dwa wieczory
podczas przedświątecznej gorączki. Inny w trzy noce, jeszcze inny w drodze na
rozprawę i z powrotem na drugi koniec Polski. Prawnicy z pół tuzina czołowych
kancelarii odnaleźli w realiach pracy przedstawionych w powieści swoje realia,
kilkakrotnie usłyszałem od przedstawicieli także innych, róznorodnych zawodów, że dylematy
Maćka to też ich dylematy, że dużo o nich w tej powieści, że mogli utożsamić
się w pełni z głównym bohaterem, jakby narrator siedział w ich głowach. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
Cóż, Maciej Rumicki to jeden z
nas. Człowiek, którego możemy spotkać w windzie, w sklepie z garniturami czy
pchającego wózek z żywnością w supermarkecie. Targany naszymi emocjami i
przeżywający nasze dylematy, narażony na „<span style="background: white; color: #222222;">pułapki czyhające na współczesnych mężów,
ojców i prawników (pracowników) w jednym (choć przesłanie jest jak najbardziej
uniwersalne i to jest też siła książki”. (W cudzysłowie to oczywiście cytaty,
nie moje interpretacje-;)).</span><o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="background: white; color: #222222;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
Wielu z Was treści w książce,
pewne fragmenty „poruszyły” czy „dotknęły” (szczególnie Panie, a może tylko Paniom
łatwiej się do tego przyznać-;)?). Pisaliście też, że „można się w niej
przejrzeć i identyfikować z wieloma wątkami” albo „Dla mnie ta książka jest
przede wszystkim dobrą historią o walczących ze zmaganiami dnia codziennego
(jak my wszyscy) kochających się ludziach!”. Niewątpliwie jest to też książka o
miłości, jej początkach i zagrożeniach, i pięknie życia rodzinnego. Są też
osoby, które powiedziały mi, że zawdzięczają salwy śmiechu niektórym fragmentom.
<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
Kochani, niezmiernie za wszystko dziękuję!
Bardzo cenne są dla mnie Wasze głosy! Cieszę się, że wielu z Was odczytało
różne intencje autora ale przede wszystkim z tego, że książka „nadawała się do
przeczytania”, że „wciąga” a wielu pochłonęło ją jednym tchem, i nie
rozczarowała ich. Wierzcie mi, wiele mnie kosztowało jej skończenie. „Transakcja”
to jednak nie tylko powieść prawniczo-sensacyjna, pisałem już, że nie
aspirowałem do napisania prawdziwego thrillera prawniczego (tym razem-;)). A
nawet nie przede wszystkim taka. To powieść obyczajowa, o życiu ludzi
pędzących, koło których gdzieś obok dzieje się historia. Bo to książka również
o pewnym marzeniu o Polsce. Marzeniu, dodajmy, niespełnionym. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
Jak pamiętacie albo i nie,
jeszcze przed wydaniem, prezentowałem Wam na tym blogu koncepcję na dystrybucję
tej książki. <b>Jeśli spodoba się Wam
bardzo - bardzo ją polecajcie ludziom</b>, co do których przypuszczacie, że
może ich zainteresować. <b>Jeśli spodoba
Wam się tylko trochę - trochę tylko polecajcie</b> tym lub innym znajomym. Nie
szczędźcie słów ani atramentu (tuszu, tonera, ekranu, strun głosowych). Jeśli
ani trochę – wymownie przemilczcie-;)<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<br /></div>
<br />
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
To piękna idea polecania sobie,
bezpośrednich rekomendacji, wręczania jako nieprzypadkowego prezentu. Idea
książek żyjących, pożyczanych, przekazywanych z rąk do rąk, a może i czasami wydzieranych
sobie przez domowników, taka idea na pewno jest mi bardzo bliska-;)<o:p></o:p></div>
</div>
Zbigniew Korbahttp://www.blogger.com/profile/05269361500495969488noreply@blogger.com1tag:blogger.com,1999:blog-6762421668804213457.post-15948607744092657392016-12-30T19:13:00.003+01:002016-12-30T19:13:55.127+01:00O polskiej cnocie gościnności<div dir="ltr" style="text-align: left;" trbidi="on">
<div class="" data-block="true" data-editor="7scdm" data-offset-key="3lms4-0-0" style="background-color: white; color: #1d2129; font-family: "Helvetica Neue", Helvetica, Arial, sans-serif; font-size: 14px; white-space: pre-wrap;">
<div class="_1mf _1mj" data-offset-key="3lms4-0-0" style="direction: ltr; font-family: inherit; position: relative;">
<span data-offset-key="3lms4-0-0" style="font-family: inherit;"><a href="http://www.rp.pl/Plus-Minus/312229893-Polska-cnota-goscinnosci.html?#ap-1">Polska cnota gościnności</a></span></div>
<div class="_1mf _1mj" data-offset-key="3lms4-0-0" style="direction: ltr; font-family: inherit; position: relative;">
<span data-offset-key="3lms4-0-0" style="font-family: inherit;"><br /></span></div>
<div class="_1mf _1mj" data-offset-key="3lms4-0-0" style="direction: ltr; font-family: inherit; position: relative;">
<span data-offset-key="3lms4-0-0" style="font-family: inherit;">Ewa Polak-Pałkiewicz - Polska cnota gościnności (fragmenty za Plus Minus z 22.12.2016.)</span></div>
<div class="_1mf _1mj" data-offset-key="3lms4-0-0" style="direction: ltr; font-family: inherit; position: relative;">
<span data-offset-key="3lms4-0-0" style="font-family: inherit;"><br /></span></div>
</div>
<div class="" data-block="true" data-editor="7scdm" data-offset-key="7uloo-0-0" style="background-color: white; color: #1d2129; font-family: "Helvetica Neue", Helvetica, Arial, sans-serif; font-size: 14px; white-space: pre-wrap;">
<div class="_1mf _1mj" data-offset-key="7uloo-0-0" style="direction: ltr; font-family: inherit; position: relative;">
<span data-offset-key="7uloo-0-0" style="font-family: inherit;">"Francuski historyk Jean de Goyard odnosi się do tak charakterystycznej dla przedstawicieli jego narodu umiejętności prowadzenia przy stole lekkiej, finezyjnej rozmowy: „Na przestrzeni tysiąca lat Kościół stopniowo zwalczał egoizm w stosunkach towarzyskich: ludzie nie interesowali się już tylko sobą i nie mówili już tylko o sobie, lecz o tym, co dotyczyło innych. Nabrali w ten sposób zmysłu lekkości i niepospolitości. Rozmowa stała się tradycją chrześcijańską, której uczono w domu rodzinnym, niektóre rody były szczególnie znane z umiejętności prowadzenia wykwintnej rozmowy czy żywości umysłu, tak jak inni ze swej brzydoty czy umiejętności dosiadania konia... Niestety, Rewolucja Francuska zniszczyła sztukę konwersacji: przez Rewolucję społeczeństwo poniosło olbrzymią stratę, może nawet niepowetowaną... Francja straciła umiejętność prowadzenia rozmowy" (hr. Roeder).</span></div>
</div>
<div class="" data-block="true" data-editor="7scdm" data-offset-key="7ni3j-0-0" style="background-color: white; color: #1d2129; font-family: "Helvetica Neue", Helvetica, Arial, sans-serif; font-size: 14px; white-space: pre-wrap;">
<div class="_1mf _1mj" data-offset-key="7ni3j-0-0" style="direction: ltr; font-family: inherit; position: relative;">
<span data-offset-key="7ni3j-0-0" style="font-family: inherit;"><br data-text="true" /></span></div>
</div>
<div class="" data-block="true" data-editor="7scdm" data-offset-key="57m6g-0-0" style="background-color: white; color: #1d2129; font-family: "Helvetica Neue", Helvetica, Arial, sans-serif; font-size: 14px; white-space: pre-wrap;">
<div class="_1mf _1mj" data-offset-key="57m6g-0-0" style="direction: ltr; font-family: inherit; position: relative;">
<span data-offset-key="57m6g-0-0" style="font-family: inherit;">Po okresie terroru zginęła w Paryżu, jak stwierdzają kronikarze, ta „słodycz i ogłada", która czyniła to miasto „czarującym i powabnym przez tak długi czas", zaznacza Goyard. Teraz ludzie zaczęli mówić zbyt głośno i nie słuchali się nawzajem.</span></div>
</div>
<div class="" data-block="true" data-editor="7scdm" data-offset-key="1knlb-0-0" style="background-color: white; color: #1d2129; font-family: "Helvetica Neue", Helvetica, Arial, sans-serif; font-size: 14px; white-space: pre-wrap;">
<div class="_1mf _1mj" data-offset-key="1knlb-0-0" style="direction: ltr; font-family: inherit; position: relative;">
<span data-offset-key="1knlb-0-0" style="font-family: inherit;"><br data-text="true" /></span></div>
</div>
<div class="" data-block="true" data-editor="7scdm" data-offset-key="b8k5f-0-0" style="background-color: white; color: #1d2129; font-family: "Helvetica Neue", Helvetica, Arial, sans-serif; font-size: 14px; white-space: pre-wrap;">
<div class="_1mf _1mj" data-offset-key="b8k5f-0-0" style="direction: ltr; font-family: inherit; position: relative;">
<span data-offset-key="b8k5f-0-0" style="font-family: inherit;">Dawne polskie domy, w których przyjmowano gości, ze szczególnym pietyzmem celebrowały właśnie sztukę rozmowy. Rozmowa była ważniejsza niż menu, ważniejsza niż wystawność stołu, wspaniałość sreber i blask kandelabrów, niż tańce, polowania, kuligi i popisy wokalne towarzyszące wizycie. Ona była prawdziwie chrześcijańską esencją polskiej gościnności.</span></div>
</div>
<div class="" data-block="true" data-editor="7scdm" data-offset-key="ejmjh-0-0" style="background-color: white; color: #1d2129; font-family: "Helvetica Neue", Helvetica, Arial, sans-serif; font-size: 14px; white-space: pre-wrap;">
<div class="_1mf _1mj" data-offset-key="ejmjh-0-0" style="direction: ltr; font-family: inherit; position: relative;">
<span data-offset-key="ejmjh-0-0" style="font-family: inherit;">(…)</span></div>
</div>
<div class="" data-block="true" data-editor="7scdm" data-offset-key="57rop-0-0" style="background-color: white; color: #1d2129; font-family: "Helvetica Neue", Helvetica, Arial, sans-serif; font-size: 14px; white-space: pre-wrap;">
<div class="_1mf _1mj" data-offset-key="57rop-0-0" style="direction: ltr; font-family: inherit; position: relative;">
<span data-offset-key="57rop-0-0" style="font-family: inherit;">Milczenie podczas spożywanego wspólnie posiłku i wpatrywanie się w talerz było zawsze uważane za symptom nieokrzesania. </span></div>
</div>
<div class="" data-block="true" data-editor="7scdm" data-offset-key="3115k-0-0" style="background-color: white; color: #1d2129; font-family: "Helvetica Neue", Helvetica, Arial, sans-serif; font-size: 14px; white-space: pre-wrap;">
<div class="_1mf _1mj" data-offset-key="3115k-0-0" style="direction: ltr; font-family: inherit; position: relative;">
<span data-offset-key="3115k-0-0" style="font-family: inherit;">(…)</span></div>
</div>
<div class="" data-block="true" data-editor="7scdm" data-offset-key="7cv6l-0-0" style="background-color: white; color: #1d2129; font-family: "Helvetica Neue", Helvetica, Arial, sans-serif; font-size: 14px; white-space: pre-wrap;">
<div class="_1mf _1mj" data-offset-key="7cv6l-0-0" style="direction: ltr; font-family: inherit; position: relative;">
<span data-offset-key="7cv6l-0-0" style="font-family: inherit;">Porządne ubranie to wyraz szacunku wobec bliźnich. W dawnej Polsce strój był sprawą poważną, nie dlatego, że byliśmy tacy porządniccy i ułożeni. Różnie bywało, rozumieliśmy jednak rangę wspólnoty. Wspólnota zobowiązywała, współżycie w ramach społeczeństwa nie było czymś bez znaczenia. Warszawiacy przed wojną, wybierając się do Śródmieścia z odleglejszych dzielnic, zakładali eleganckie ubrania. Zobowiązywały środki lokomocji publicznej, uczelnie, biura, teatry, kawiarnie, stylowe latarnie, zadbane parki, ukwiecone trawniki, piękne aleje.”</span></div>
</div>
</div>
Zbigniew Korbahttp://www.blogger.com/profile/05269361500495969488noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-6762421668804213457.post-89075695068177599852016-12-27T10:10:00.004+01:002016-12-27T10:10:34.686+01:00<div dir="ltr" style="text-align: left;" trbidi="on">
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgGee4WPK5ZpuIPn1GDe0Mji87wGHwGUGwAi05CmjsMfmitliTbCQWoMa2oqXMCWGwzhBlinC6Ml9hYfMcBda2vViJtx39T8azbtCKTHHW3dWrlJirMSVXr6ZhAkBPzo1fwULhHMK3wTGmm/s1600/IMG_20161225_200457_1+%25281%2529.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="320" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgGee4WPK5ZpuIPn1GDe0Mji87wGHwGUGwAi05CmjsMfmitliTbCQWoMa2oqXMCWGwzhBlinC6Ml9hYfMcBda2vViJtx39T8azbtCKTHHW3dWrlJirMSVXr6ZhAkBPzo1fwULhHMK3wTGmm/s320/IMG_20161225_200457_1+%25281%2529.jpg" width="240" /></a></div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
Wiem, że niektórzy z Was dostali Transakcję pod choinkę.
Nigdy bym jednak nie przypuszczał, że i ja dostanę Transakcję… <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<br />
<div class="MsoNormal">
Przyda się na kolejne spotkania autorskie-;) Najbliższe już
8 stycznia w Gdańsku w najbardziej klimatycznym miejscu, jakie można sobie wyobrazić.
Uliczka Mariacka 36, Cafe Drukarnia słynąca z najlepszej kawy w mieście.<o:p></o:p></div>
</div>
Zbigniew Korbahttp://www.blogger.com/profile/05269361500495969488noreply@blogger.com2