wtorek, 24 marca 2015

Tułów bez kończyn za to z przyszytą inną głową


Powinniśmy czytać poezję. Tylko poeci, dobrzy poeci, są w stanie uchwycić w jednej frazie prawdę o czasie i ludziach, a także prawdy ponadczasowe. Lepiej niż tysiącstronicowy traktat. Odpowiednie dać rzeczy słowo, ująć coś tak, że przez słowa widzimy żywe obrazy, słyszymy, to co niesłyszalne w codziennym zgiełku. Objaśnić nam rzeczywistość wymykającą się szkiełku i oku, bezbronną wobec instrumentarium publicystów, socjologów, historyków i innych badaczy. Dzięki temu rozumiemy lepiej siebie i świat. To wielka sztuka.

Niestety jestem w grupie rzadko sięgającej po poezję. Życie. Jednak na pewno sięgnę po tomik Przemysława Dakowicza pt. „Łączka”. Jak tylko go nabędę. Zrobię to zachęcony jego wypowiedziami i omówieniami w mediach. M.in. takimi:

Już nie pamięta, czy dowiedział się o żołnierzach wyklętych z publikacji IPN, czy Sceny Faktu TVP. – W pewnym sensie zawsze byli w mojej świadomości – jako pierwotne źródło fundamentalnego pytania o Polskę – mówi. – Dlaczego jest taka… labilna, niepewna własnej tożsamości, zrzekająca się odpowiedzialności za samą siebie, cierpiąca na amnezję – wymienia. Im bardziej drążył temat, tym częściej do niego wracał. Uważa, że zestawienie żołnierzy wyklętych z elitą polskiej inteligencji zamordowaną w Katyniu jest uzasadnione: – Katyń to była zbrodnia założycielska tej „nowej Polski”, którą Jakub Berman opisywał w rozmowie z Teresą Torańską. Jego słowa mówią wszystko o rządach komunistów i ich wizji państwa, którym w imieniu Związku Sowieckiego zarządzali. Berman stwierdza wprost, że chodziłoo zmianę koncepcji kraju, o zbudowanie całkiem nowej Polski w kształcie i strukturze, zupełnie niepodobnej do tej, jaka była kiedykolwiek w historii. […] Polska przecież istniała tysiąc lat, przez ten tysiąc lat nagromadziło się w niej szereg pojęć, kompleksów, poglądów i wiar. I nagle przychodzą nowi ludzie, wszystko jedno skąd – stąd czy z Moskwy – i przewracają kraj do góry nogami, by ukształtować go na zupełnie inną modłę”.

Zwracam uwagę na określenia „całkiem nowa”, „zupełnie niepodobna do tej, jaka była kiedykolwiek” i na przerażające „wszystko jedno skąd – stąd czy z Moskwy”. Berman nie ma najmniejszych wątpliwości, że to się udało. Bez Katynia i bez fizycznej likwidacji członków antykomunistycznego podziemia, która była kontynuacją tamtej zbrodni, „całkiem nowy” kraj i naród nigdy by nie zaistniały. Masakra katyńska i wielkie mordowanie Polaków w drugiej połowie lat 40., realizowane przez majstrów z NKWD i ich miejscowych czeladników, oznaczały operację na żywym organizmie zbiorowym. Dokonywało się obcinanie głowy, rąk i nóg. Do kalekiego, krwawiącego korpusu ludzie sowieccy przyszyli naprędce jakąś całkiem inną głowę, kończyny zupełnie niepodobne do odciętych. Zmajstrowali nowego człowieka zbiorowego. Tym zbiorowym człowiekiem w pewnym stopniu ciągle jesteśmy.

I jeszcze jedna wypowiedź.

„…zobaczyłem strukturę ziemi w kwaterze „Ł”, kolejne warstwy, którymi przykrywano i maskowano ślady zbrodni. To warstwy przykrywające i maskujące naszą zbiorową świadomość, bo Łączka jest pod względem symbolicznym identyczna z Polską – to, co najistotniejsze, co trzeba by nazwać rdzeniem naszej wspólnej tożsamości, spoczywa najgłębiej, przysypane warstwą gruzu i śmieci.”

Czy jest sens drążyć trudną historię zamiast wybierać przyszłość? Uważam, że jedno nie stoi w sprzeczności z drugim, a wręcz jedno powinno wynikać z drugiego. Pamiętajmy, jeśli nie będziemy wiedzieć, odczuwać, rozumieć, czym Polska była i jaka była, nigdy nie będziemy sobie w stanie wyobrazić, czym mogłaby być i jaka mogłaby być! To jest jak prawo fizyki. Jeśli ktoś narzeka na „ten kraj”, na to, że wiele rzeczy jest postawionych na głowie, to owszem ma rację, tylko jakie wnioski z tego wyciąga? Obawiam się, że błędne i wysoce niewystarczające.
Ignorancja, ignorancja… to największy wróg.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz