poniedziałek, 15 kwietnia 2013

Czytanie krzepi

Ostatnia dyskusja w gronie zaprzyjaźnionych rodzin nt. facebook’a, Internetu i innych mediów w kontekście korzystania z nich przez nasze dzieci, przypomniała mi świetny bon-mot usłyszany od znajomego. Otóż, porównał on czytanie w Internecie do jedzenia chipsów. Lubimy chipsy, są niezastąpione podczas meczu czy rodzinnego seansu filmowego. Ale by tylko nimi się żywić….

Przypadło mi to porównanie bardzo do gustu, gdyż faktycznie czytanie w sieci przypomina zapychanie żołądka fast-foodem. Czytamy tytuły, klikamy, ślizgamy się po powierzchni, nie jesteśmy w stanie zatrzymać uwagi na dłużej przy jednej wiadomości. Jeden ze znanych dziennikarzy zwierzył się publicznie, że czytając cały czas w Internecie, ma kłopoty, aby przeczytać ciągiem tekst przekraczający dwie strony. W USA i krajach Europy Zachodniej istnieją już ośrodki odwyku od Internetu. Za dwa tygodnie odłączenia od sieci, telefonu komórkowego i niemożności sprawdzania poczty elektronicznej Internetoholicy płacą grube pieniądze. Wiadomo że wirtualny świat uzależnia bardziej dzieci i młodzież, choć i mężczyźni po czterdziestce mają kłopoty. To jednak temat na inny wpis.

Wracając do chipsów – nie jest dobrze, aby dieta składała się tylko z nich. Podobnie z czytaniem – czytanie w Internecie jest lepsze od nieczytania w ogóle, ale niewystarczające. Warto regularnie jeść treściwe posiłki (przeczytać dłuższy artykuł, od początku do końca), a nawet zafundować sobie obiad w rodzinnym gronie a może w restauracji (czyli dobrą książkę). Wiele osób mówi „wolę obejrzeć dobry film, na książki nie mam czasu”. Ale to nie jest to samo. Książkę przeżywa się głębiej, zostaje w nas na dłużej, jej treść osadza się i wraca niespodziewanie po tygodniach czy miesiącach. Bez czytania jesteśmy ubodzy. Nasiąkamy tym, co czytamy. „Pokaż mi, co czytasz, a powiem ci, jakie masz poglądy”. „Czytanie zostawia ślad głęboki i trwały”. Gazety składają się z artykułów pisanych pośpiesznie, doraźnie. Książki pisze się długo, z namysłem. Za fragmentem, który czytamy dziesięć minut, kryją się godziny namysłu autora. Czasami autora, który chce nas zmanipulować – to też trzeba wiedzieć. Dlatego nie sposób oddzielić osobowości pisarza od tego, co pisze. Nie da się. W książce myśl można rozwinąć, przedstawić w sposób pełny. Dlatego oddziaływanie dobrych książek, ale niestety też złych jest dużo większe niż z pozoru się wydaje.

Niektórzy czytają, co popadnie, przypadkowo i chaotycznie, przed podróżą w pośpiechu kupują książkę, która akurat w danym tygodniu wystawiona jest na stojaku i lansowana na bestseller (bardzo często o tych bestsellerach nikt już nie pamięta po miesiącu). Kiedyś zastanawiałem się, jak to możliwe, że „bestsellerem” jest już książka, która dopiero co się ukazuje. Przecież to zwykła blaga wciskana naiwnym. Jeśli jemy byle co i byle gdzie, może nas rozboleć brzuch. Ile większych szkód dla naszych dusz wyrządzić mogą złe lektury. O niektórych traktuje doskonała książka Benjamina Wikera „Dziesięć książek, które zepsuły świat”. Ale wiele, wiele jest stratą czasu, którego przecież mamy tak mało.

A zatem co czytać?

Zacytujmy autorów, których cytuje ks. Prof. Juan Luis Lorda w znakomitej książce pt. „Humanizm dobra niewidzialne”.

Nie czytaj przeciętnych – radzi poeta Max Jacob – czytaj dzieła wielkich osobowości i krocz w ich towarzystwie”. „Ile czasu, ile godzin straciłem, czytając książki, z których nie pozostało mi nawet wspomnienie! (…) Nie ma czasu na czytanie bezużytecznych książek”.

Z kolei Seneka radził: „Zawsze więc czytaj pisarzy uznanych, a jeśli kiedykolwiek zechce ci się zwrócić ku innym, znowuż wracaj potem do pierwszych”. Lorda pisze dalej: „Zazwyczaj szeroko rozumiana kultura karmi się trzema rodzajami książek: literaturą (zwłaszcza wielkimi powieściami), historią (w tym biografiami) oraz esejami na temat myśli: filozoficznej, politycznej, naukowej, literackiej, artystycznej i religijnej”. To wyżyny myśli.

Dodajmy do tego katalogu pamiętniki ludzi wybitnych i żywoty świętych. Wielkie osobowości fascynują i porywają, przykład ich życia nas inspiruje. Biografie świętych to powinna być lektura obowiązkowa każdego katolika.

C.S. Lewis pisał: „Czuję, że moje oczy mi nie wystarczają: potrzebuję widzieć także oczami innych”. I dalej Lorda: „Przyswajanie sobie doświadczenia innych jest wspaniałą drogą, aby wzbogacić własne doświadczenie”. „Dzieło dobrze przeczytane i zaznaczone jest nieustannym źródłem odniesienia”.

I jeszcze Adam Mickiewicz: „Jesteśmy jak gdyby karłami, którzy wspięli się na ramiona olbrzymów, aby mogli więcej i dalej od nich widzieć, i to bynajmniej nie dzięki bystrości własnego wzroku ani wzrostowi ciała, lecz dlatego, że wznosi ich i wywyższa wielkość olbrzymów”. Więc i my wspinajmy się na ich karki, aby widzieć więcej i dalej.

Warto czytać książki! Dobre książki.

4 komentarze:

  1. Bardzo, bardzo zachęcam do sięgania po klasykę. Czytana na nowo, z większym bagażem doświadczenia - inspiruje, pozwala odkrywać nowe obszary i wyciągać nieco inne wnioski.

    OdpowiedzUsuń
  2. Mufinka, może kilka słów więcej? Co polecasz?

    OdpowiedzUsuń
  3. Pewnie niektórzy przestraszą się "cegieł", ale naprawdę polecam przede wszystkim powieści. W dobie sms-ów i Internetu są odtrutką i pokazują, że zdanie może zawierać więcej niż 150 znaków ;) Ad rem: "Lalka", "Noce i dnie", "Chłopi", "Zbrodnia i kara", "Nędznicy" (zwłaszcza teraz, gdy powstał nowy film), "Proces", "Mistrz i Małgorzata". Wydaje mi się, że to takie absolutne podstawy. Z nowszych: "Widnokrąg" oraz "Traktat o łuskaniu fasoli" Myśliwskiego i bezapelacyjnie "Madame" Libery. Jesli ktoś potrzebuje argumentów - napiszę next time. Pozdrawiam! Mimo wszystko chyba niewiele jest książek naprawdę wartych polecenia. Nie wspomniałam o Biblii - ponieważ to absolutny hit jeśli chodzi o wartości literackie: źródło gatunków i rodzajów literackich.

    OdpowiedzUsuń
  4. Nadal aktualny tekst Jacka Dukaja na ten temat sprzed trzech lat http://tygodnik.onet.pl/33,0,51179,1,artykul.html

    OdpowiedzUsuń