Powstaje tutaj katolicki oksymoron, co może potwierdzić każdy, kto tego doświadcza: bezkompromisowość co do zasad i miłosierny pragmatyzm w obliczu konkretnej rzeczywistości. Jak dobry, stary proboszcz, który grzmiał z ambony, a był wyrozumiały i serdeczny w tajemnicy spowiedzi. Katolicka hipokryzja? Nie opowiadajmy głupot. To zasłużony realizm dotyczący ludzkiej kondycji, zdolność otwierania się na życie i jego nieskończenie wiele przypadków, czego w swoim fanatyzmie nie znają współczesne ideologie. Mówią one, że kochają człowieczeństwo, ale odrzucają - o ile nie nienawidzą - konkretnego człowieka i jego małą wielką historię.
Jest pewna tragiczna anegdota, która zawsze mnie poruszała: Robespierre, niezniszczalny apostoł laickiej ascezy, moralności narzuconej masom w imię swojej abstrakcyjnej cnoty wysłał na gilotynę tysiące osób. Kiedy padło na niego i przybył na plac na dwukołowym wózku przeznaczonym dla skazańców, po raz pierwszy zobaczył narzędzie śmierci! Z trudem orientował się, gdzie było zainstalowane i tylko teoretycznie - jak działało. Ci, których wysłał na tę scenę, nie byli konkretnymi mężczyznami i kobietami, nie byli ciałem i krwią, radościami i smutkami, pragnieniami i lękami, młodzi i starzy z imieniem oraz nazwiskiem. Byli tylko symbolami, abstrakcyjnymi przedstawicielami zła, w pojęciu doktrynalnej etyki. Wszystkie te obcięte głowy (jedenaście tysięcy w ciągu zaledwie jednego roku) nie były niczym innym, jak dossier, pod którym ten kapłan boskiego rozumu złożył swój podpis, bez problemu sumienia, co więcej, przekonany, że służy sprawie doskonałego społeczeństwa.
Tymczasem chrześcijaninowi chodzi o wskazanie ideału, o nierezygnowanie nigdy z niego. O trud osiągania tego ideału zawsze, a jednocześnie gotowość zrozumienia słabości natury zranionej grzechem pierworodnym, okazywanie konkretnej osobie (zwróć uwagę: począwszy od nas samych) cierpliwości samego biblijnego Boga, który potrafi czekać, smuci się, raduje, czasem wręcz żałuje (…).
Vittorio Messori w wywiadzie-rzece „Dlaczego wierzę” str. 388
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz