wtorek, 24 maja 2011

Trzy filmy

Trzy filmy, o których powinienem napisać już dawno, póki grają je w kinach. Wszystkie warte zobaczenia. Jak zawsze przecież, skoro mowa o nich na tym blogu. Po kolei zatem.


NIEPOKONANI
Już zachwycałem się tutaj samym faktem powstania filmu zanim trafił na ekrany. Film jest dosyć wierną adaptacją książki „Długi marsz”. Trochę szkoda. Historia ucieczki z łagru przez pół świata, w śniegu tajgi, skwarze pustyni Gobi i przez Himalaje sama w sobie jest niesamowita. Zorganizowana przez Polaka wbrew nadziei. To żywy dowód polskiego ducha, walki o wolność, niepoddawania się nawet w najtrudniejszych warunkach (zachwycił się nim reżyser Peter Weir). Jednak książka napisana jest monotonnie, jak kronika marszu, to nie jest wielka literatura pokazująca emocje, dylematy, meandry duszy ludzkiej, wybory i ich konsekwencje. Tak mniej więcej wygląda też film, spodziewałem się trochę hollywoodzkiego „podkręcenia”, którego nie ma. Jednak nie ma co marudzić? Film po raz pierwszy opowiada o Gułagu (co za skandal), ukazuje choć trochę prawdy o polskim trudnym losie i bohaterstwie w czasie II Wojny Światowej. Świetne kreacje Eda Harrisa, Collina Farrela, aktora grającego głównego bohatera i aktorki grającej Zosię (polską dziewczynę, która dołącza do uciekinierów). Obraz powinien być pozycją obowiązkową dla wszystkich. Idealny dla ekipy wędrowników czy do obejrzenia w innym „młodym” gronie.

 

RYTUAŁ

Thriller oparty na kanwie faktów. Historia wątpiącego kleryka wysłanego na kurs egzorcystów do Rzymu, gdzie dostaje szkołę „zawodu” od ojca Lukasa (jak zawsze genialny Anthony Hopkins). Uczestniczy w egzorcyzmach, w końcu sam je przeprowadza. Mocna rzecz, czasami sierpnie skóra. Choć końcówka jest raczej nieprawdopodobną fantazją, zasadniczo film nie fałszuje nauczania katolickiego na temat szatana. Zawiera też niewątpliwie sporo prawdy o mechanizmach działania osobowego zła we współczesnym świecie. Jak to w Hollywood dobrze aby główny bohater miał obok siebie ładną aktorkę a więc w walce ze złem młodemu klerykowi towarzyszy amerykańska dziennikarka. Film z rodzaju mocnych, tylko dla widzów dorosłych.
 
 
 

LUDZIE BOGA


Film trudno uchwytny w polskich kinach, choć we Francji był megahitem, gromadząc ponad 3-milionową publiczność. Obraz opowiada prawdziwą historię trapistów zamordowanych przez muzułmańskie bojówki w Maroku w latach dziewięćdziesiątych. Obserwujemy mnichów i ich spokojne, oddane Bogu i ludziom życie, utkane z codziennych prac i modlitw. To ludzie absolutnej pokory, kto wie czy modlitwa takich mnichów nie jest zawiasem świata. Stopniowo atmosfera gęstnieje, ojcowie zaczynają oswajać się z myślą, że może im grozić męczeństwo. Zrazu buntują się, niektórzy chcą wyjeżdżać, potem jakby godzą się z taką ewentualnością, lecz starają się ludzkimi środkami uniknąć ofiary. Męczennicy zazwyczaj to nie masochiści, ale ludzie chcący żyć, kochający życie, jednak nie za cenę wyparcia się wiary, zanegowania prawdy. Jest kilka dobrych scen, rozmowy przeora z szefem bojówki, ostatnia kolacja mnichów.

Bardzo byłem ciekaw tego filmu. Historia faktycznie jest niesamowita. Jednak film mógłby być lepszy, lepiej nakręcony, lepiej zmontowany. Lepszy rzemieślnik kina wydobyłby więcej dramatyzmu, emocji i piękna. Wielu widzów uzna te zastrzeżenia za przesadę i czepianie się. Zatem na tym zakończmy. Film wart obejrzenia, nie z małymi dziećmi.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz