środa, 7 stycznia 2015

Rozwój osobisty i sukces zawodowy – epilog albo to samo tylko inaczej cz. 2

Teraz kilka kwestii natury ogólnej związanych z rozwojem osobistym.

 
Jesteś sam odpowiedzialny za swój rozwój, jesteś kowalem swojego losu. Tak, dobrze słyszysz, nie oglądaj się na boki, to do Ciebie i nie licz, że ktoś Cię popchnie z tyłu albo pociągnie do przodu, rzuci linę, przytroczy jak szybowiec do samolotu. Musisz mieć silnik, nie możesz być szybowcem zależnym od wiatru. Baden Powell radził, aby trzymać mocno w rękach ster łodzi swojego życia. Niektórzy zaś mówią, „co Bóg da”, „jeśli Bóg pozwoli”, „Bóg sobie poradzi z tą sprawą” albo „jakoś to będzie” i nie robią nic. Nie wygrasz na loterii, jeśli nie kupisz losu. Nie można zapominać o tym, że Bóg chce, aby człowiek działał, podejmował decyzje i wcielał je w życie. Skauci Europy nie powinni zapominać słów Św. Ignacego patrona wędrowników: „czyń tak jakby wszystko zależało od ciebie, módl się tak jakby wszystko zależało od Boga”.

Poznaj swoje mocne i słabe strony, mocne rozwijaj, słabe niweluj. Jeśli masz słaby słuch, nie pchaj się do zawodowego grania na skrzypcach czy śpiewania w chórze choćby to było twoje marzenie. Powinieneś wiedzieć, jakie są Twoje mocne strony, na tym budować, uczynić z tego atut.

Kolejną użyteczną sprawą jest wiedzieć czy jest się introwertykiem czy ekstrawertykiem, oraz jaki typ osobowości jest najbliższy mojemu, czy jestem cholerykiem czy flegmatykiem. To są sprawy podstawowe, i wielkie błędy w wychowaniu, np. jeśli rodzice tego nie rozumieją i tą samą miarą traktują dwoje dzieci o przeciwstawnych typach osobowości. To gwałt na naturze, bo jeśli ktoś urodził się np. flegmatykiem to żeby nie wiadomo jak się starał nie zrobi z siebie choleryka. Zresztą po co, każdy typ ma swoje zalety i z nich trzeba uczynić atut. Jednak brak tej świadomości może powodować niepotrzebną utratę energii i zniechęcenie, gdy ktoś wykorzenia w sobie coś, czego wykorzenić się nie da, zamiast to polubić i okiełznać. Ja nie jestem specjalistą w tym temacie, i nie chciałbym go tutaj nadmiernie rozwijać ale zachęcam Was do poznania swojego typu osobowości i wyciągnięcia z tego praktycznych wniosków. Brak wykonania takiego ćwiczenia skazuje na chodzenie po omacku, to tak jakby mechanik przystępował do naprawy skomplikowanego urządzenia bez znajomości jego instrukcji, planów, albo generał do operacji powietrzno-desantowej nie zapoznawszy się nawet z mapą terenu. Nie ma złudzeń, wtedy na pewno się nie uda.

Ja dopiero niedawno dowiedziałem się, jak rozróżnić na pewno introwertyka od ekstrawertyka i jakie to ma praktyczne znaczenie. Introwertyk regeneruje się, odzyskuje energię w samotności, do resetu np. po stresującej cały tydzień pracy, potrzebuje spaceru, czasu dla siebie, kontaktu z przyrodą. Ekstrawertyk, przeciwnie, potrzebuje ludzi, zgiełku, rozmów, spotkań. Nie oznacza to, że introwertyk nie potrzebuje ludzi, chodzi tylko o to, gdzie, w jakich warunkach, który typ odzyskuje najlepiej energię, czego potrzebuje do regeneracji sił. W młodości nie jest to może tak istotne, ale zapewniam was, że technologia odzyskiwania energii z biegiem czasu staje się coraz ważniejsza-;)

Kolejna myśl – robić plany, stawiać sobie cele. Jeśli postawimy sobie jakieś cele, jest szansa, że chociaż niektóre uda nam się zrealizować. Robienie planów i stawianie celów zakłada oczywiście ich weryfikację, podsumowywanie, czasem korygowanie, i najlepiej z długopisem w ręku. Jeśli tego nie robimy, wszystko zaczyna być płynne, niby gdzieś idziemy ale tak do końca nie wiadomo czy idziemy do przodu czy do tyłu. O tym jak to robić pisałem kiedyś tutaj.

Jeszcze jedna refleksja, to co się liczy to realne umiejętności, to co umiesz już robić. Zwróć uwagę, że umiejętności praktyczne to jeden z pięciu celów skautingu. Jeśli jako szef nauczysz swoich podopiecznych praktycznych umiejętności, pójdą z nimi w życie i już je będą mieli, czy będzie to zagotowanie zupy czy utrzymywanie porządku. Mówiąc o realnych umiejętnościach nie chodzi mi o doświadczenie zawodowe zaraz po zakończeniu studiów, przysłowiowego absolwenta z trzyletnim stażem pracy. Jednakże refleksja nad tym, co już umiem, czego się nauczyłem dzięki tym lub tamtym zajęciom, tej czy innej praktyce, etc. jest ważnym ćwiczeniem. Dam przykłady z własnego prawniczego podwórka. Umiejętnościami, które student może mieć po studiach i wnieść w pracy nawet, jeśli nie miał dotychczas praktyki zawodowej, będą choćby: umiejętność logicznego wnioskowania, czytania ze zrozumieniem przepisów, umiejętność szybkiego odnalezienia koniecznej literatury, orzeczeń, komentarzy do przeanalizowania danego zagadnienia; umiejętności przejrzystego, precyzyjnego pisania; prezentowania zagadnień, ustnego i pisemnego, itd.

Kolejna rzecz - często młodzi ludzie z niesamowicie „wypasionymi” cv nie mogą jakoś zagrzać nigdzie na dłużej miejsca. Dlaczego? Okazuje się, że w zamian za wygórowane oczekiwania, postawę roszczeniową - dostarczają brak elementarnej solidności, dokładności, cwaniakowanie, odbębnianie zadań i robienie na odczepnego. Takiej osobie nie można zaufać, bo nawet drobne zadanie jest ważne. Gdy jeszcze do tego dochodzi brak ducha solidarności i współpracy z innymi, tzw. gwiazdorzenie, to nie ma w ogóle o czym mówić i takie cv można sobie wsadzić… do szuflady. Indywidualizm generalnie odchodzi do lamusa, gra zespołowa teraz jest na topie. Ostatnie nagrody Nobla w naukach ścisłych – zespoły naukowców, scenariusze filmów i seriali piszą zespoły ludzi, itd., itd. Umiejętności współpracy akurat można się nauczyć w harcerstwie, w szkole nie zawsze, ale w dobrych szkołach np. w szkołach dla managerów MBA to jest jeden z celów nauczania; ludzie, którzy nie umieją pracować w grupie odpadają. A zatem – solidność i dobry duch!

Nie chcę zasypać cię tysiącem złotych myśli, bo każda zasługiwałaby na długie uzasadnienie, odrębny tekst i mam świadomość, że rzucanie ich jako nieledwie haseł może być nawet przyczyną nieporozumień. Piszę tu tylko o wybranych, co do których jestem całkowicie przekonany i każdą z nich mógłbym uzasadnić garścią przykładów. Pozwól tylko na jeszcze jedną, bo wydaje mi się niezwykle ważna i bardzo niedoceniana.

Trzeba mieć motywację, a motywacja bierze się z inspiracji. Jest nawet takie angielskie sformułowanie/gra słów „insight comes from outside”. Najlepsze inspiracje biorą się od innych ludzi, tu i teraz, albo tych, którzy nas poprzedzili. Izaak Newton powiedział: „Jeśli widziałem kiedyś wyżej, dalej niż inni, to dlatego że stałem na barkach gigantów”. Jakich Ty masz gigantów, na których barki się wspiąłeś? Czytajmy biografie, oglądajmy dobre filmy, miejmy dobrych przyjaciół, wybierajmy zajęcia z dobrymi wykładowcami.

Dla geologów najważniejsza jest gleba, w wychowaniu najważniejsze jest podobno środowisko czy towarzystwo. Dobrze mieć paczkę przyjaciół, która wzajemnie się motywuje, inspiruje, jest w stanie przeczytać wspólnie dobrą lekturę i o niej podyskutować lub zobaczyć ambitniejszy film. Dzisiaj cierpimy na nadmiar niepotrzebnych informacji, z których ludzie nie są w stanie wyłowić tego, co naprawdę zasługuje na ich uwagę. Bestsellerami są książki wylansowane na bestsellery, których nikt nie wziąłby do ręki, gdyby nie krzykliwa kampania reklamowa. Nie ma czasu na rozpamiętywanie, bo wydarzenia aktualne dziś, jutro są już passé. W tych warunkach idziemy w powierzchowność, naskórkowość. Coś tracimy, życie pozbawione głębokich przeżyć ma mniej barw. Dlatego trudno wyobrazić sobie prawdziwy rozwój osobisty bez jakiejś mocnej lektury od czasu do czasu, która coś zmienia w życiu. Biografie „gigantów” nadają się do tego doskonale-;)

I jeszcze jedna sprawa - porażki, niepowodzenia. Mój pierwszy szef mawiał, że tylko ten ich nie ma, kto nic nie robi. Trzeba je wliczyć w koszty, każda porażka to po prostu zbieranie cennego doświadczenia, byleby nie popełniać tych samych błędów albo chociaż nie w taki sam sposób. Samuel Beckett jest autorem świetnej maksymy, która jest znowu nieprzetłumaczalną grą słów, więc przytoczę ją w oryginale: „Try, fail, fail again, fail better”. Jest to podobno motto aktorów angielskich uczących się tekstów na pamięć.

I na koniec - po co to wszystko? Zgodnie z zapowiedzią oddajmy głos ppłk Łukaszowi Cieplińskiemu ps. Pług. Był on dowódcą AK na Rzeszowszczyźnie, mając pod komendą ponad dwadzieścia tysięcy ludzi. Po wojnie aresztowany przez UB, skazany na karę śmierci, którą wykonano. Poniżej fragmenty grypsu, który przekazał dla swojego syna z celi śmierci. To swoisty duchowy testament. Niech jego słowa będą podsumowaniem naszych rozważań.

Andrzejku! Ażeby nie zmarnować życia, ażeby wziąć czynny udział w dokonywujących się procesach i wnieść w życie pozytywne i twórcze wartości musisz starać się zająć odpowiednie stanowisko społeczne. Celem tego nie mogą być osobiste ambicje, ale świadomość i wiara w ideały, które Tobie mają przyświecać. – Droga do tego prowadzi przez wartości charakteru i umysłu. Przez głęboką wiarę w słuszność celów [wyraz nieczytelny]. – Pamiętaj, że o wartości człowieka stanowi w pierwszym rzędzie jego charakter.

Musisz go szkolić drogą różnych wyrzeczeń. Silna wola, pracowitość, odwaga, inicjatywa, prawdomówność, godność osobista, narodowa i ludzkaoto elementy, na które zwrócić musisz specjalną uwagę. Bez silnego charakteru nie osiągniesz żadnego celu. W połowie drogi połamią Cię przeciwności. [fragment nieczytelny] Nie wolno Tobie marnować czasu na głupstwa [fragment nieczytelny] w kraju, wyjedź na zachód celem pogłębienia działu który sobie obierzesz. Wybierz zawód, który będzie Tobie najbardziej odpowiadał, a w którym będziesz mógł najbardziej pozytywnie pracować na chwałę Boga, na pożytek ojczyźnie i pociechę Matce. Na zachodzie zwracaj uwagę na zagadnienia filozoficzne, gospodarcze, społeczne i polityczne. Z języków wybierz angielski. – Musisz poznać również łacinę, celem zapoznania kultury klasycznej, – odbijającej tak bardzo [brak grypsu]

[fragment nieczytelny] pokrzywdzonym. Pamiętaj, że środki materialne, pieniądze odgrywają dużą rolę, nigdy jednak nie mogą być Twoim celem.

(….)

Bądź Polakiem, to znaczy całe zdolności zużyj dla dobra Polski i wszystkich Polaków [fragment nieczytelny] Bądź katolikiem, to znaczy pragnij poznać Wolę Bożą, przyjmij ją za swoją i realizuj w życiu. Katolik to nie niedołęga, ale zdolny przedsiębiorczy, służący dobru i walczący ze złem. Przez wykształcenie umysłu i charakteru osiągnąć musisz odpowiednie stanowisko społeczne – by cele te móc realizować.”

1 komentarz:

  1. Niezwykle merytoryczny wpis, który pokazuje, że droga do sukcesu to nie suma przypadków lecz ciężka praca, którą musimy wykonać sami. Warto samemu włożyć w nią trud, aby później odczuwać z wykonywanej pracy satysfakcję.

    OdpowiedzUsuń