czwartek, 15 kwietnia 2010

Usłyszymy dzwon Zygmunta

W nekrologu zamieszczonym 12 kwietnia w Rzeczpospolitej wszystkie organizacje harcerskie zadeklarowały: „naszym obowiązkiem jest kontynuować ich pracę i trud”. Bardzo dobra deklaracja. Ta katastrofa uświadamia nam jednak więcej, że wciąż nie możemy zapełnić miejsca po tych, którzy zginęli w Katyniu, w Powstaniu Warszawskim, w katowniach UB. To nie jest takie proste. To miejsce okupowane jest teraz przez kogoś innego. Przez tych, którym teraz przeszkadza pochówek pary prezydenckiej na Wawelu. Przez tych, których formacja w II Rzeczpospolitej była niesłyszalnym marginesem, a teraz dzierży rząd dusz.

Zastanawiano się jak to możliwe, że po tak poruszającej żałobie po odejściu Jana Pawła II tak mało podobno w nas pozostało. (Pomijam chwilowo dyskusję czy mało czy dużo, być może nie tak mało, jak się zdaje powierzchownym mediom). Pod wpływem daleko mniej poruszających wydarzeń swoje wielkie dzieła tworzyli wielcy wieszczowie. A ja się pytam gdzie są te wzruszające filmy o tym czasie, gdzie powieści, od których nie można się oderwać przez pół nocy, gdzie piosenki rockowe czy popowe, wszystko jedno, gdzie sztuki teatralne, gdzie komiksy, gdzie gry komputerowe? Wskażcie mi, choć po jednym przykładzie takich dzieł. Ludzie sztuki powinni stworzyć poruszające dzieła podtrzymujące w nas to coś, co wtedy zrozumieliśmy. Jednak oni wolą pisać sztuki o rozpadających się małżeństwach, o poczuciu bezsensu.

W takich chwilach poeta powinien dać „odpowiednie rzeczy słowo”, wypowiedzieć pięknie to, co współodczuwamy, a czego lepiej wypowiedzieć sami byśmy nie mogli. Oddajmy glos Wojciechowi Wenclowi, poecie, który dawno temu wygrał konkurs poetycki Frondy, teraz publikuje w Gościu, a którego słychać chyba za mało.

Zajrzyjcie na jego stronę Blog Wojciecha Wencla i zobaczcie ostatnie wpisy od dnia 10 kwietnia, w dzisiejszym Gościu na drugiej stronie piękny wiersz. A oto niektóre fragmenty:

O naszym stanie: „Snujemy się z zastygłym na twarzy grymasem bólu, mechanicznie wykonując codzienne obowiązki. W głowach siedzi nam śmierć, znienawidzona za swoje okrucieństwo, ale też wyrywająca nas z jałowego materializmu.”

O Prezydencie: „Kto wie? Może zginął po to, by idea IV Rzeczypospolitej jednak się urzeczywistniła. Dzięki zaangażowaniu nas wszystkich – wyrwanych z letargu, zobojętnienia, bezsilności”. „Ludzie mali nie giną w ten sposób”.

„Tego się boimy. Powrotu żywej pamięci narodowej. Bo jeśli prezydent Lech Kaczyński zostanie pochowany na Wawelu, będzie to pomost łączący Polskę dawną i dzisiejszą. Potwierdzenie wspólnoty polskiego losu, który jednoczy żywych i umarłych. Podanie do publicznej wiadomości, że wielkie wydarzenia z udziałem Boga nie odeszły bezpowrotnie w przeszłość, ale dzieją się również tu i teraz”.

O tym co się dzieje: „To jest wojna. Wojna o polską duszę, której po wyjściu z antykomunistycznego podziemia się wyrzekliśmy. Wojna z własnym lenistwem, niechęcią do podejmowania wielkich wyzwań, minimalizmem oczekiwań i wyobraźni”.

„Smoleńska tragedia daje nam szansę na nowy romantyzm, ukazujący dzieje Polski w perspektywie duchowej. Czas wreszcie przestać wstydzić się żarliwego patriotyzmu i katolicyzmu, który przez wieki stanowił o naszej tożsamości i sile. Pora przywrócić naszej kulturze wykpione przez cyników wielkie słowa, takie jak Bóg, prawda, dobro, honor, ojczyzna. Odzyskać pasję, odwagę, zdolność do ponoszenia krwawych ofiar, eschatologiczną wyobraźnię. I zacząć naprawdę kochać Polskę, a nie traktować ją jak miejsce do mieszkania”.

I JESZCZE SZYMON HOŁOWNIA: Jest mi wstyd

Polecam też Radio WNET Radio WNET, w Internecie lub na falach Radia Warszawa 106,2 FM w godzinach 7-9 rano, słucham codziennie, na szczęście mam daleko do pracy. Dziś np. Jadwiga Staniszkis o tym co się dzieje, o Wawelu (cytuję z pamięci): „Nie powinno się robić w tego polityki, bo to jest coś więcej”. O śmierci wielu: „To jest dramat władzy, która nie jest w stanie zrealizowac swoich marzeń”.

1 komentarz:

  1. Szedłem dziś do pracy pieszo, na nogach jak mawia moja krakowska Żona, i miałem okazję zobaczyć jak wyglądają reakcje zwykłych warszawiaków. Nie te pokazywane w TV, czy analizowane w radio. Rzekomo - zdaniem zawodowych znawców i autorytetów narodowej tożsamości - jesteśmy, my Polacy, faryzejscy w naszej żałobie, przeżywamy ją gromadnie, powierzchownie, ba , pewnie też bezmyślnie, jak dowiemy się tuż po zakończeniu okresu żałoby.

    Na Grójeckiej, przy Placu Narutowicza, jest taka mała knajpka, nazwy nie wspomnę. W witrynie jest wystawione, wcale nie duże, opasane kirem zdjęcie Waldemara Stasiaka. Widziałem dziś zwykłych warszawiaków, tych z teczkami i tych z siatkami zakupów w rękach, zwykłych ludzi biegnących do tramwaju, spieszących się do pracy, którzy przy tej witrynie przystawali i odchodzili krokiem już zdecydowanie wolniejszym, nierzadko ze spuszczoną głową, z trochę nieobecnym spojrzeniem.

    Na Wawelskiej, w kierunku Pomnika Lotników, na balkonach białoczerownoczarno... Na Woli, tej robotniczej, chuliganerskiej, jak mawiają na Mokotowie i Zoliborzu, tak samo...

    Dla Hołowni czas w jakim się nagle znaleźliśmy to "czas święty" (vide http://www.redakcja.newsweek.pl/Tekst/Polityka-Polska/536057,Jest-mi-wstyd.html), dla Wencla (wyżej) czas wojny, dla Michalskiego (konwertyty z Krytyki Politycznej) "czas niebezpieczny" (gdzieś na stronach KP), Matyszkowicz z Teologii Politycznej (http://teologiapolityczna.pl/index.php?option=com_content&task=view&id=2637&Itemid=118) zastanawia się czy Polska wciąz jest Państwem Podziemnym...

    A mi się zdaje, że wszyscy, bez wyjątku, w sobotę zostaliśmy wyrwani spod naszej ciepłej kołdry, naszego user friendly świata.. To jak nazwiemy te czasy, w gruncie rzeczy nie ma znaczenia. Ważne co będzie dalej..

    Na koniec cytat z fragmentów niepublikowanego wcześniej i nieautoryzowanego wywiadu Prezydenta RP dla ARCANÓW (ostatni Gość Niedzielny, jeszcze w kioskach):

    "Przeciw walce znaczącej części mediów ze wszystkimi niemal istotnymi aspektami polityki, jaką staram się prowadzić, nie mam innego sposobu, jak tylko próbować docierać konsekwencją swoich działań do obywateli"

    Przebił się.... Nam pozostaje być konsekwentnym w wypełnianiu naszych zadań, bez względu na to jak będziemy definiować czasy, w których przyszło nam to czynić.. Rozumienie dewizy "Bóg, Honor, Ojczyzna" nie zależy od tego, jak te czasy zdefiniujemy... A że żyjemy w czasach ostatecznych, jak przekonuje "Fronda" i "44", powinno nas to tylko przynaglać...

    PB


    PS. Czytam Krasnodębskiego (http://www.rp.pl/artykul/461351.html) i już wiem - grubej kreski tym razem nie będzie...

    OdpowiedzUsuń