Mam wrażenie, że nikt nie zauważył, a tym bardziej nie przeczytał, wywiadu
z Philipem Zimbardo, który jakiś czas temu udostępniłem na fejsbuku. Robię to więc
jeszcze raz, gdyż tematyka, którą ten wybitny amerykański psycholog porusza
wydaje mi się szczególnie istotna. I aby nie było nieporozumień, że niby
uderzam w szowinistyczne męskie tony, jeśli komuś taka myśl przeszłaby przez
głowę - proszę niech jeszcze raz przeczyta tę zalinkowaną tu rozmowę z Philipem:
Gdzie ci mężczyźni?
Dlaczego ten wywiad porusza tak istotne kwestie? Mianowicie z licznych badań
profesorowi wyszło, że mężczyźni mówiąc wprost i bez ogródek „odpadają”. Odpadają
z wyścigu po pełne, spełnione życie i kończą pod budką z piwem lub w rynsztoku.
Może nie dosłownie, chociaż też oczywiście, ale coraz mniej z nich studiuje,
ci, którzy studiują, są mniej pracowici niż koleżanki, nikt od nich nie wymaga aby
byli odpowiedzialni czy rycerscy, no to tacy nie są. Efekt jest taki, że
wykształcone kobiety nie są w stanie znaleźć partnerów na równym im poziomie intelektualno-kulturalnym
i pogrążone w samotności, mimo całego wysiłku, wykształcenia, robienia kariery,
są bardziej nieszczęśliwe niż kiedyś. I lepiej nie będzie. Jak mówi Zimbardo
lepszych kandydatów na męża już się nie znajdzie.
Przyczyną tych zjawisk wg niego jest m.in. uzależnienie mężczyzn od gier
komputerowych i pornografii. Faceci sobie z tym nie radzą. Kończą jako flaki z
olejem, nieudacznicy, rozmemłane wraki ludzkie. Nie umieją nawiązywać relacji z
kobietami, nie nabywają podstawowych umiejętności rozmowy, kontaktu, pozostają
wiecznymi chłopcami, często na garnuszku mamusi. Mężczyźni przechodzą do
defensywy nawet w tradycyjnych, męskich miejscach pracy, nie podejmują nawet
walki, wolą od razu się poddać.
Ciekawe refleksje Zimbardo ma na temat polskich ojców, nie mogę sobie
odmówić ich przytoczenia w całości: „Przez 40 lat
Polska przeżywała wojnę i komunizm. Męskie role polskich ojców nie były często
klasycznymi rolami macho świata kapitalizmu - mężczyzny, który traci pracę, a
potem ją zdobywa. Wielu Polskich mężczyzn nie pamięta ojców w roli tak silnych
ogniw. Nie byli do końca w pełni kowalami swojego losu. Często spodnie
w polskich rodzinach nosiły kobiety. Tak wychowały się dwa albo trzy pokolenia.
Redakcja: Czyli polskie dziewczyny w wieku
powiedzmy 25-35 lat nie mają lekko?
Prof. Zimbardo: O nie, nie mają. Nie mam żadnych wątpliwości, że nad facetami, których spotykają młode polskie dziewczyny, wisi cień
tatusia pantoflarza. Muszą się zmierzyć z mitem obiadków teściowej. Do tego
wszystkiego dochodzi tolerowanie faceta, wiecznego chłopca zapatrzonego w gry i
mecze, a ukradkiem, na boku także w filmiki porno.”
Hm, czy uważny obserwator polskiego życia może z tym się nie zgodzić? Nie
chcę tu jednak rozwodzić się nad tym więcej, przeczytamy zapowiedzianą książkę
„Gdzie ci mężczyźni”, to wtedy sobie dłużej porozmawiamy.
Tymczasem pamiętając treść tego arcyciekawego wywiadu, byłem kilka dni w
Barcelonie, służbowo. Jakież było moje zdziwienie, gdy dwukrotnie moimi
taksówkarzami były kobiety. Jedna o mało nas wprawdzie nie zabiła, zmieniając
pasy bez używania kierunkowskazu i powodując feerię klaksonów. Mimo, że
jechaliśmy do bardzo znanego hotelu, wyróżniającego się w panoramie miasta, nie
kojarzyła i musiała upewnić się przez telefon. Miałem wrażenie, że radziła się
mamy, choć pewnie była to dyspozytorka o bardzo matczynym głosie…
Na rondzie ruchem kierowała policjantka a na lotnisku moje rzeczy
sprawdzała umundurowana pani ze straży granicznej. I to wszystko dzieje się w
Hiszpanii, niegdyś kraju machismo,
facetów w szerokich spodniach palących cygara, a co najmniej papierosy równie
namiętnie co grający prof. Religę Tomasz Kot w filmie „Bogowie”, a jeszcze
wcześniej w kraju przecież, rycerzy, zdobywców i odkrywców świata.
Na Okęciu wsiadłem w taksówkę, którą prowadził dziarski pan około
sześćdziesiątki. Jechał nadzwyczaj dynamicznie, jednak wpadliśmy w ogromny
korek na Trasie Łazienkowskiej. Przyczyną była oczywiście stłuczka przy
stadionie Legii. Tymczasem rodzina już nieźle się niecierpliwiła w domu. W
końcu zjechaliśmy na Wał Miedzeszyński i zaczęliśmy nadrabiać stracony czas.
Niestety, lizak i zjeżdżamy na prawo. Co się okazuje?
Wymachiwała nim miła policjantka z długimi blond włosami (poważnie, nic nie
zmyślam). Zażądała dokumentów i uroczo uśmiechnęła się. Kierowca się bardzo zestresował,
trzęsły mu się ręce i nie był w ogóle w stanie odnaleźć prawa jazdy. Zacząłem
skamleć pokornie z tylnego siedzenia, by puściła nas wolno, bo w domu rodzina
czeka, żona, dzieci, teściowa. Uff, udało się.
Nie odzyskaliśmy już jednak dawnego wigoru. Taksówka wlokła się
niemiłosiernie, zatrzymując się co chwila na źle wyregulowanych światłach.
Ludzie, ratujmy mężczyzn, tych nieboraków w bamboszach, bo będzie jeszcze
gorzej. Najbardziej śmiałe wizje twórców „Seksmisji” spełniają się na naszych
oczach. Faceci, patrząc socjologicznie i statystycznie, są gatunkiem
wymierającym, spodnie już dawno zaczęły nosić kobiety, a mężczyźni przestają w
ogóle mieć przysłowiowe jaja.
Przepraszam, jeśli kogoś
uraziłem teraz estetycznie, ten blog stara się być elegancki, ale inaczej tego
nazwać po prostu się nie da.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz