Od zawsze hołdowałem
przeświadczeniu, że klasa mężczyzny to m.in. codzienne golenie się, nawet w
bardzo niesprzyjających okolicznościach. Taki był podobno etos oficerski. Bomby
mogły lecieć na głowę, mogło się walić i palić ale w okopach nic tak dobrze nie
wpływało na morale żołnierzy jak ogolona twarz oficera. Nie wiem skąd te
opowieści. Nie mniej jednak egzystowały gdzieś tam w czeluściach świadomości.
Nic dziwnego zatem, że na brodaczy zawsze patrzyłem z pewną dozą
podejrzliwości. Brodacz jawił się jako istota bardziej pierwotna, brody nosili
pewnie Mieszko i Chrobry, tłumy wikingów i innych barbarzyńców. Broda kojarzy
się z drwalem, człowiekiem lasu, typem ogorzałym we flanelowej koszuli i o mętnym
wzroku. Brody to także ZZ Top i wbici w skóry pięćdziesięciolatkowie na
harleyach.
Tym niemniej od jakiegoś czasu
było jasne, że moda na brody nastanie. Dość już wszyscy mieli niby-mężczyzn,
tych wszystkich biedaków pozbawionych męskich przymiotów, zdecydowania, siły,
szlachetności. Facetów, na których nie można się oprzeć, którym można by
zaufać. I te stroje, wąskie spodnie wciskane na umięśnione, owłosione łydki. Na
mokro? No bo jak inaczej? Acz kiedyś panowie chodzili ponoć w rajtuzach, więc w
sumie o co chodzi.
Zatem brody jako substytut? Jakby
odpowiedź na krzyk: chcemy więcej męskości, więcej mężczyzny w mężczyźnie!
Zarost – nieodmienna cecha męskiego ciała. Nie do podrobienia. Bo kobieta z brodą
to jednak nie halo.
I pojawiły się brody, bródki i
brodziska. Brody na drwala, długie, czesane, pielęgnowane olejkiem i strzyżone
co tydzień przez fachowego golibrodę. A jak taka broda to i zaczeska na bok, z
przedziałkiem, jak z filmów w starym kinie albo na zdjęciach żołnierzy AK.
Brody krótkie, kilkudniowe, brody uwydatniające dolną szczękę, brody dodające
męskiego szyku. Brody a’la
Clooney, Brad Pitt, Sean Connery a nawet Ryan Gosling. Dla każdego coś
miłego. Brody ciekawie łaskoczące i przyjemne w dotyku. Brody ocieplające
wizerunek albo dodające powagi, brody świadczące o zmianie, konserwatywne albo
nowoczesne, brody jako bunt i brody jako uleganie modzie.
Postanowiłem i ja zaryzykować…
Żona marudziła, że marzy o randce
z brodaczem. Cóż było robić? Siła wyższa. Odkąd twarz mą zaczął okrywać charakterystyczny
puch, zaczęły dziać się zaskakujące, dziwne rzeczy.
Pierwsze dni – dziwne uczucie.
Szczególnie rano podczas kontaktu z bieżącą wodą, dotykasz twarzy i wzdrygasz
się. Czy to ja? Co to za futro na moich policzkach? Wiewiórka wpadła przez okno?
Jeszcze śnię? I to koszmar?
Potem - reakcje ludzi. Kogo byś
nie spotkał, albo komentarz, albo pytanie, albo znaczący uśmieszek. Budzisz
sympatię. Nie ma wątpliwości. Ile by za to normalnie dać, a tu, proszę, za
darmo. Ocieplenie wizerunku jak nic. A brodacze jak na ciebie patrzą! Stałeś
się jednym z nich, jest moc, jest solidarność. W windzie, w kawiarni, na
spotkaniu z klientem. Uhm.
W brodzie cieplej. Oszczędzasz
sporo czasu na goleniu, dziesięć minut więcej snu rano – niebagatelna sprawa.
Wzbudzasz zainteresowanie. Niektórzy mówią, że ci do twarzy, inni (inne, bądźmy
precyzyjni), że wyprzystojniałeś. To wszystko znacząco wpływa na samopoczucie i
ogólny poziom zadowolenia z życia. Jesteś bardziej uśmiechnięty i wyluzowany.
Dotychczasowe problemy wydają ci się jakieś takie bardziej banalne. Zaczynasz
patrzeć na życie i przyszłość z większym optymizmem. Ale nie tylko na to
patrzysz inaczej. Mimo tego, że jak zauważasz, zazwyczaj brodacze są w
większości, czy to na spotkaniu w pracy czy z przyjaciółmi, to jednak trafiają
się jakieś rodzynki ze starannie wygoloną twarzą. Zaczynasz spoglądać na nich
podejrzliwie. Zauważasz, że zachowują się nieco zbyt obcesowo, jakby wywyższali
się tą swoją gładkością. Z drugiej strony masz wrażenie jakby ogoleni nie
pasowali do towarzystwa. Może nie chodzi od razu o to, że wyglądają na szpiegów
z krainy deszczowców, ale coś ci tu jednak nie pasuje, coś wyraźnie nie leży.
Innym razem znów patrzysz na nich jak na niepoważnych ludzi, podrostków
niemalże, mających mleko pod nosem. Pan po lewo w brodzie, po prawo kozia
bródka, na wprost trzydniówka, a obok ciebie w windzie kompletny brodowy golas,
pachnący jeszcze płynem po goleniu.
To mimowolne. Odczuwasz po prostu niepokój.
Prosimy o jakieś zdjęcie brody, której teraz jesteś właścicielem dla ilustracji :)
OdpowiedzUsuń