środa, 26 grudnia 2012

Przezwyciężyć pospolitość


Choć w Warszawie nie brak fermentu intelektualnego na najwyższym poziomie wśród młodych środowisk, nazwijmy je z grubsza, konserwatywnych, czego przykład cytowałem kilka dni temu, to znów wróćmy na chwilę do środowiska Pressji. Ich redaktor naczelny Paweł Rojek popełnił ostatnio interesujący tekst a’propos najnowszej książki prof. Ryszarda Legutki pt. „Tryumf człowieka pospolitego”, do znalezienia m.in. tutaj: Filozofia haratania w gałę:

Poniżej ciekawy fragment (podkreślenia moje i nie bez przyczyny):

„Odpowiedzią na rozpacz i rezygnację, wywołaną przez liberalną demokrację, może być więc Polska. Ten rodzaj ponowoczesnego, wielkomiejskiego patriotyzmu staje się coraz bardziej popularny. Wydaje się, że wśród prawicy coraz bardziej widoczni są wykształceni mieszkańcy wielkich ośrodków, a nie wąsaci mieszkańcy Podkarpacia, będący według stereotypowych wyobrażeń jedyną ostoją tradycyjnych wartości. Polskość jest po prostu bardzo atrakcyjną propozycją tożsamościową i coraz większa niepowaga naszych czasów może paradoksalnie sprzyjać wyborowi tej tożsamości.

(…)

W polskiej kulturze mamy jednak wyższy ideał niż republikę wolnych Polaków. Szlachta w I RP wierzyła, że ich państwo stanowi przedmurze chrześcijańskiej Europy, nasi romantycy liczyli, że wskrzeszona Polska będzie stanowić początek Królestwa Bożego na ziemi, a Jan Paweł II miał nadzieję, że Polacy wyzwoleni z komunizmu mogą odwrócić proces sekularyzacji Europy. Każda z tych idei zakładała istnienie wspólnoty politycznej, ale podporządkowywała je pewnej religijnej misji. Polski mesjanizm nie był – jak sądzą niektórzy neomesjaniści skupieni wokół pisma „Czterdzieści i Cztery” – apokaliptycznym oczekiwaniem na powtórne przyjście Chrystusa, lecz aktywnym programem przebudowy kulturalnej, społecznej, gospodarczej i politycznej Polski i świata. Współczesnym klasykiem tego rodzaju myślenia jest Jan Paweł II.

Mesjanizm jest opcją znacznie ambitniejszą niż republikanizm i w odróżnieniu od niego posiada jednak status absolutny. Udział w misji Kościoła w świecie jest równoznaczny z kontynuowaniem dzieła Chrystusa, a to jest właśnie właściwym zadaniem człowieka na ziemi. Mesjanizm nie jest więc rozrywką, lecz konsekwencją uświadomienia sobie tego „czym jesteśmy, skąd pochodzimy i dokąd zmierzamy”. Nie tylko nadaje powagę życiu, lecz także nadaje mu absolutne znaczenie. Nie sposób sobie wyobrazić skuteczniejszego lekarstwa na nudę i rozpacz liberalnej demokracji.”

Redbad w Gościu


W świątecznym Gościu Niedzielnym interesujący wywiad z aktorem Redbadem Klijnstrą. Oto krótki fragment:
Określanie jakiejś grupy społecznej w sposób pogardliwy, bo w takim kontekście było używane słowo moher, świadczy o kompleksie osób, które tak postępują. W ten sposób pokazują brak szacunku dla innych, co w demokratycznym społeczeństwie jest nie do zaakceptowania. (...)
 
Jeden z moich kolegów aktorów powiedział mi, że wstydzi się być Polakiem, jeśli w tym kraju są ludzie mający takie poglądy jak ci, którzy modlili się pod krzyżem na Krakowskim Przedmieściu. Ja nie jestem w stanie takiej postawy zrozumieć. Przecież po śmierci księżnej Diany jeszcze przez dwa lata pod Pałacem Buckingham zbierali się ludzie, aby się modlić, zapalać znicze i składać kwiaty. Nikt im w tym nie przeszkadzał, choć nie było to na rękę królowej, która była oskarżana o niechęć do Diany. Jeśli grupa ludzi czuła potrzebę składania kwiatów pod Pałacem Prezydenckim, to umożliwienie im tego jest podstawową wartością demokracji, która m.in. polega na tym, że zapewnia wolność wyrażania swoich poglądów i uczuć. Tu nie chodzi o moje poglądy polityczne, ale obiektywne zasady wynikające z szacunku do człowieka”.

piątek, 21 grudnia 2012

Warszawa nie oddaje pola Krakusom

Wielokrotnie chwaliłem tutaj i w wielu rozmowach krakowskie Pressje. Ale i w Warszawie młodzi intelektualiści myślą w sposób przenikliwy. Poniżej fragment tekstu Michała Łuczewskiego, który przeczytałem w Plusie Minusie, a który na szczęście znajduje się w trochę innej wersji w sieci na portalu Rebelya

Nie mogę sobie odmówić przytoczenia obszernego fragmentu (podkreślenia moje):
"Kiedy Palikot zrezygnował z tworzenia „pokolenia JP2”, zrezygnował tym samym z bycia ojcem. Odtąd jego działalność polegała nie na stanowieniu i ochronie prawa, ale na transgresji, permisywności, burzeniu tabu, zaspokajaniu egoizmu, najniższych, nieświadomych popędów. Poważniejszy problem polega jednak na tym, że wzór ojca, który upowszechnił, jest charakterystyczny dla wszystkich politycznych przywódców. Nie wymagają oni od młodych niczego, bo nie wymagają niczego od siebie. Zapadają na chorobę filipińską i uganiają się za Izabel. Folgując sobie i pozwalając na wszystko, uczą jedynie bezradności.

Kapelusz Freuda

Dawno temu w pewnym morawskim miasteczku ojciec Zygmunta Freuda został brutalnie zaatakowany. Ktoś wrzeszcząc ,,zejdź z chodnika, Żydzie!” strącił mu nowy, futrzany kapelusz z głowy. Ale ojciec nic nie odpowiedział, zszedł tylko na ulicę, podniósł kapelusz i poszedł dalej. Tak nie zachowuje się ojciec, który chce, żeby jego syn stał się mężczyzną. Zamiast być z niego dumnym, Freud musiał się wstydzić. Zamiast być przez niego chronionym, sam próbował go chronić w powracających fantazjach o zemście.

Podobnie muszą czuć się dziś młodzi, patrząc na polskich polityków, którzy swoją słabość przenieśli na wszystkie struktury państwa.

Kiedy w czasie protestów przeciw ACTA hakerzy, których „jest legion”, wysadzili w powietrze najważniejsze rządowe strony, państwo polskie tłumaczyło ustami swojego rzecznika, że nic się nie stało. To tylko skutek wzmożonego zainteresowania witrynami rządowymi. Jawny atak na rząd został przedstawiony jako bez mała akt łaski i miłości. Nie jest to wcale wyjątkowa reakcja, lecz raczej ukryta zasada, która kieruje działaniami funkcjonariuszy państwa. Po raz pierwszy ujawniła się ona po katastrofie smoleńskiej. Teraz widać jak na dłoni: Polskie państwo zostało oszukane przez bezwzględnego gracza, nie ojca, ale tyrana – zniszczono najważniejsze dowody katastrofy, nie oddano skrzynek ani wraku, sfałszowano raporty, zamieniono ciała, wkładając w nie śmiecie i odpadki. Rząd nie umiał odpowiedzieć na tę jawną agresję i jedyne, co potrafił zrobić, to zebrać z ziemi zmasakrowane ciała zabitych. Ale nawet tego – jak wiemy – nie potrafił zrobić dobrze. Co więcej, jawny atak na podmiotowość Polski został przez rząd przedstawiony jako wynik zacieśniającej się współpracy i przyjaźni z Rosjanami. Państwo nie tylko nie broniło się przed agresorem i nie broniło przed nim ofiar, ale stawało po jego stronie i razem z nim atakowało ofiary, przypisując im winę za katastrofę. To działanie przywodzi na myśl scenki opisywane przez etologów, gdy zaatakowany ptak nie odpowiada na przemoc, lecz swoją agresję kieruje na przypadkowy przedmiot. Tak jednak mogą zachowywać się zwierzęta, a nie ojciec, który ma uczyć synów, na czym polega honor.

W obliczu całkowitego i publicznego upadku autorytetu polskiego państwa młodzi musieli poczuć, że nie mogą się przeciw niemu buntować. Nie można przecież atakować kogoś, kto pozbawiony jest godności. Od poniżonego ojca należy odwrócić taktownie wzrok. I na pewno nie należy pozwolić na to, by był dalej poniżany. Dlatego też młodzi nie obracali się przeciw prawdziwym agresorom, lecz przeciw tym, którzy ojcu wytykali słabość. Działali tak, jakby chcieli pomóc państwu, żeby z godnością mogło nieść swój pomięty kapelusz."

Mam wrażenie, że mimo przeróżnych książek, do których chcący znajdą dostęp, warsztatów, etc. jeszcze niewiele rozumiemy z tego, jaka winna naprawdę być postawa ojcowska w życiu, w pracy, w działaniu, na każdym polu. Brak postawy ojca ma nieubłagane skutki społeczne.

czwartek, 20 grudnia 2012

Cat błyskotliwy

Wiele omówień ostatnio wznowień książek Stanisława Cata-Mackiewicza  m.in. „Historii Polski od 11 listopada 1918 do 17 września 1939”.

Jedno tutaj: Patrząc na współczesność okiem Cata Mackiewicza Tam m.in. jeszcze o bohaterze poprzedniego posta: "„Sienkiewicz był siłą ogromną” - dodaje i podkreśla, że to właśnie ten pisarz, zaniesiony pod strzechy przez działaczy narodowej-demokracji spolonizował chłopstwo, określił nasze samorozumienie, sprawił, że staliśmy się w II RP, tym kim wówczas byliśmy".

W ostatnim Plusie Minusie natomiast Krzysztof Masłoń cytuje wypowiedź Cata o Powstaniu: "Przez wiele setek lat, dopóki istnieć będzie naród polski, każdy Polak będzie przyznawał, że Powstanie Warszawskie było samobójczym szałem i będzie miał do niego synowską tkliwość i miłość. Będzie z niego dumny". Cóż za trafność spostrzeżenia!

Czytałem Cata dawno temu, chyba czas aby wrócić do lektury. Coraz częściej myślę, że dobre rzeczy warto czytać czy oglądać po kilka razy, wydobywając z nich dodatkowe znaczenia. Coraz trudniej godzę się z traceniem czasu na czytanie czy oglądanie rzeczy niesprawdzonych, rozczarowujących.

Czytajmy klasyków. W porównaniu z myślą II RP i bogactwem życia intelektualnego wówczas, to co mamy teraz to nędza, choć i tak jest dużo, dużo lepiej niż kilkanaście lat temu, świeżo po PRL-u. Czytajmy dużo o końcu XIX i początku XX w., to co dokonało się wtedy może być inspirujące. Co ja piszę, samo się nie dokonało. Została wykonana olbrzymia praca tysięcy zwykłych ludzi, którzy obudzili w sobie olbrzymów.

Tylko teraz nikt nie pisze Siłaczki...


niedziela, 2 grudnia 2012

Dlaczego Henryk Sienkiewicz wielkim Polakiem był? cz. 2


7. Jest personą światową, adresatem licznych korespondencji i apeli.
Pewna kobieta, angielka pisze do niego, aby wsparł petycję dotyczącą wojny burskiej (to wojna w południowej Afryce, podczas której Baden Powell wpada na pomysł skautingu), a on odpowiada jej, pisząc list otwarty. Przytoczmy jego fragmenty, warto:
Na odjezdnym z Warszawy odebrałem drukowany list Pani z propozycją podpisania odezwy do wszystkich wspaniałomyślnych dusz w Anglii, aby starały się zapobiec wojnie toczącej się w południowej Afryce. W liście tym czytam także, że autorem odezwy jest tajny radca W. Foerster z Berlina i że do niego można adresować odpowiedź”.
 
A jednak odezwy podpisać nie mogę. Nie mogę, albowiem wydaje mi się jakąś niesłychaną ironią czy też jakimś potwornym bałamuctwem taki kierunek humanitarnych idei i taki stan najszlachetniejszych nawet umysłów, w którym potępia się tak gorąco objawy przemocy pod biegunem południowym i odczuwa się całym sercem nieszczęścia tak odległe, a nie widzi się i nie słyszy o najbliższych i najgłębszych”. „Oczy wasze błąkają się po przestworzach oceanu i wzrok leci na krańce ziemi, a przecie Poznańskie, Śląsk, Prusy Zachodnie leżą tuż obok Was! Pan radca W. Foerster zna te kraje, wie, jak obfitym potokiem popłynęła krew ich mieszkańców na polach Francji, i wie, jak im za to obecnie wypłacają; wie, jak coraz nowe prawa uchwala przeciw nim znieprawiony sejm. Słyszy, co się dzieje w szkołach, jaka żelazna i brutalna pięść ciąży nad każdym objawem polskiego życia, wszystko to wie i prawdopodobnie potępia. Bo przecie nie chodzi o garść przybyłych zza morza osadników, ale o naród zasłużony ludzkości i tak na swej ziemi odwieczny, że ta ziemia to proch kości i ciał jego pokoleń. Więc Pani! Zanim zaczniecie zajmować się Afryką, zajmijcie się Europą. Olbrzymie zadania humanitarne leżą tuż obok Was. Pracujcie nad tym, aby ogólna dusza niemiecka uszlachetniła tę hakatystyczno-państwową, brońcie, aby sama nie została przez nie znieprawioną”.
 
List pisarza wywołał wielkie poruszenie, również wśród Rosjan, bo choć pisany przeciwko Niemcom, wymierzony był również w prześladowania Rosjan w zaborze rosyjskim. Zauważcie, pisarz nie przechodzi do porządku dziennego nad obłudą, piętnuje ją, naraża opinię o sobie w imię dobra sprawy polskiej.
8. Oczywiście pozycję Sienkiewicza i międzynarodowy autorytet dodatkowo wzmacnia otrzymanie nagrody Nobla. Polski laureat w dziękczynnym krótkim przemówieniu prawie pominął swoją osobę, ale z całą mocą przypomniał Polskę. Zacytujmy znów bo warto: „Wszystkie narody świata idą w zawody o tę nagrodę w osobach swoich poetów i pisarzów. Dlatego też wysoki areopag, który tę nagrodę przyznaje, i dostojny monarcha, który ją wręcza, wieńczą nie tylko poetę, ale zarazem i naród, którego synem jest ów poeta. Stwierdzają oni tym samym, że ów naród wybitny bierze udział w pracy powszechnej, że praca jego jest płodna, a życie potrzebne dla dobra ludzkości. Jednakże zaszczyt ten, cenny dla wszystkich, o ileż jeszcze cenniejszym musi być dla syna Polski!... Głoszono ją umarłą, a oto jeden z tysiącznych dowodów, że ona żyje!... Głoszono ją niezdolną do myślenia i pracy, a oto dowód, że działa!... Głoszono ją podbitą, a oto nowy dowód, że umie zwyciężać!

9. Sienkiewicz coraz częściej, codziennie wręcz broni prawdy, grzmi w związku z niesprawiedliwością: „Mieszkańcy Królestwa płacą dwa razy większe podatki niż mieszkańcy guberni rosyjskich: za przewóz zboża z Uralu do Aleksandrowska płacą Rosjanie czternaście rubli, Polacy za takiż przewóz z Warszawy do niedalekiego Aleksandrowska – aż sześćdziesiąt siedem rubli. Co mnie obchodzi jakaś tam Słowiańszczyzna, jeżeli najpotężniejszy jej członek, Rosja, rujnuje nas materialnie i moralnie, po prostu zarzyna nas, ażeby pieczeń naszą prędzej czy później oddać Prusom. Nasz dzisiejszy przemysł jest nieszczęściem kraju: wytwarza towary dla Rosji, zbogaca niemieckich fabrykantów, a tymczasem nasza ludność żyje w nędzy, chodzi obdarta i bosa”.
Nie brzmi znajomo? Czy teraz Polacy nie płacą najdrożej za gaz w Europie, dużo drożej niż np. Niemcy?

W innym miejscu z kolei o Rosji pisze tak: „Co za fatalny los związał nas z tym z jednej strony niedojrzałym, z drugiej już zgniłym Wschodem. To poczucie, że w związku z Rosją nie dojdziemy do niczego, prócz zepsucia i rozłajdaczenia, zmienia się we mnie w coraz bardziej ustalone przekonanie. To trudno! Jesteśmy narodem zachodnim, należeliśmy zawsze do kultury łacińskiej i dusza nasza w zetknięciu się z tamtą bizantyjsko-mongolską będzie się zawsze ranić, a rany będą się zawsze gnoić.

10. Już jako noblista, znany i szanowany pisarz na całym świecie, angażuje się coraz bardziej w sprawę polską.

Pisze list otwarty do cesarza, króla pruskiego, drukowany w prasie całego świata. List jest niezwykle mocny. Najpierw pisze o niesprawiedliwościach i odwołuje się do zachowania, które powinno cechować władcę. Potem grzmi: „Wasza Cesarska Mość! Miara w prześladowaniu ciał i dusz jest przebrana!

List do cesarza przyjęto fanfarami w całym świecie. Tygodnik Ilustrowany tak podsumowywał sprawę: „Wszechświatowej sławy mistrz słowa, syn Polski, Henryk Sienkiewicz, przemówił w liście otwartym do króla pruskiego. Odezwał się jako Polak i chrześcijanin, zaniósł skargę, szuka sumienia. Lecz czy je znajdzie? Odezwał się silnie, z męstwem i godnością, jak przystało na obywatela narodu, który nie litości zwykł szukać, ale prawdy. (…) Sprawa szkolna w Wielkopolsce przybiera od razu międzynarodowe znaczenie. Ozwał się głos silny, potężny. Przedruk listu Sienkiewicza znalazł natychmiastową gościnę w całym dziennikarstwie paryskim, londyńskim, wiedeńskim, polskim, czeskim, amerykańskim. (…) Sienkiewicz przemówił do króla pruskiego, był to jednak głos nie do jednej osoby, to był akt skargi przed całym światem, a świat ten głos wysłuchał. I więcej warte były słowa jednego z narodu od protestów setek tysięcy wszystkich innych ludzi. Przemówił pisarz wielki i znalazł posłuch wszędzie, gdzie tylko sięga cywilizacja współczesna. Stał się fakt olbrzymiej dla nas wagi politycznej”.

11. W obliczu kolejnych gwałtów rządu pruskiego wobec ludności polskiej (zakaz używania języka polskiego w szkole i na zebraniach, „przymusowe wywłaszczanie Polaków podległych berłu pruskiemu z ich własnej ojczystej i umiłowanej ziemi, którą od tysiąców lat zamieszkują i na której całe szeregi pokoleń rodzą się i grzebią”), Sienkiewicz przygotowuje akcję protestacyjną. Układa tekst odezwy do paruset wybitnych przedstawicieli nauki, literatury i sztuki w świecie z prośbą o wyrażenie zdania na temat postępowania niemieckiego i przysłanie odpowiedzi na ankietę na swój adres w Paryżu. Akcji tej poświęca mnóstwo czasu podczas dwóch lat, odpowiedzi drukowane są w prasie całego świata a potem wydane w formie książki. Z uwagi na tę sprawę zawiesza pisanie powieści. W znacznej części dzięki Ankiecie sprawa zaboru pruskiego stała się sprawą europejską. Najprzedniejsze głowy w Europie zmuszone zostały o niej myśleć, zastanawiać się, sądzić.

Tym sposobem docisnął do muru prusactwo. Hakatyzm musiał się cofnąć, nieludzkie prawa złagodniały w zaborze pruskim. Sprawa polska znów pojawiła się na agendzie świata i Europy. Jeden człowiek! Człowiek-olbrzym.

Wiedzieliście o tym? Ja nie.

12. I jeszcze może kilka refleksji na temat samego pisania. O tym, że łatwiej pisać o złym niż dobrym sam Sienkiewicz pisze w jednym z listów tak: „Oto, że w literaturze, jak wszystko, co piękniejsze i szlachetniejsze, są one do roboty trudne. Tak, o wiele jest łatwiej przedstawić realnie brzydotę – że ona więcej nęci, a nadto dla zwykłych czytelników stanowi bardziej uchwytną miarę talentu”. Podczas pracy nad Quo vadis w jednym z listów pisał: „bo trzeba, żeby choć w literaturze było więcej miłosierdzia i szczęścia, niż jest w rzeczywistości. W ten sposób książki mogą być pociechą życia, jak była niegdyś filozofia”.

I trochę o mękach twórczych: „Siedzę tu i piłuję, a gdyby ludzie wiedzieli, jak to, co im czytać i krytykować łatwo, pisze się ciężko, to by mieli więcej dla piszących współczucia. Mam przed sobą dużo jeszcze pomysłów i obrazów, które jeśli dobrze zrobię, to będą dobre – ale te przejścia od sceny do sceny, te klejenia większych rzeczy mniejszymi scenkami najwięcej mnie zawsze kosztują i najwięcej drażnią”. I w innym miejscu: „Dopływam, kończę ale pracuję jeszcze zawzięcie. Do czego to takie życie! Gdybym przez te trzy lata, licząc od Połanieckich, grywał po nocach w karty, pił, palił i na białym koniu jeździł – byłoby to mniejszym nadużyciem i mniejszym naderwaniem zdrowia”.

13. Sienkiewicz długi czas pozostawał kawalerem. Jego pierwsza żona Maria z Szetkiewiczów zmarła po kilku latach chora na gruźlicę. Listy Sienkiewicza do żony przepadły w Powstaniu Warszawskim w 1944 roku. „Były pieśnią podobno przewyższającą wszelkie inne jego pisanie”.

14. I na koniec jeszcze jeden ciekawy cytat z pisarza, który 6 stycznia 1911 r. pisał w Kurierze Warszawskim: „Nieraz przychodziło mi na myśl, że ten sam indywidualizm polski, który przyczynił się tak przeważnie do upadku państwa, uchronił jednak od zagłady nasz naród. W tym gmachu, który zwał się Rzecząpospolitą Polską, źle powiązane cegły żyły własnym życiem i gdy gmach runął, żyć nie przestały. Mocarstwa, które podzieliły między siebie kraje polskie, nie rozumiały i nie mogły rozumieć, że to, co było powodem małej odporności państwowej, stanie się przyczyną wielkiej odporności narodowej. Niewątpliwie – byłoby stokroć dla nas lepiej, gdyby wiązadła gmachu okazały się silniejsze, niemniej faktem jest, że po nieszczęsnej katastrofie Polskę trzeba było zabijać w każdym domu polskim z osobna, a to już jest rzecz przechodząca wszelkie państwowe siły. I taki stan trwał od rozbiorów. Zgaszono wielki znicz na forum, ale domowe patriotyczne ogniska płonęły jasno. Okazało się, że nacisk zewnętrzny, choćby najdłuższy i najbardziej nieubłagany, może przyczynić narodowi męczarni – zabić go nie może. Idea polska może zginąć tylko samobójstwem albo z choroby wewnętrznej. Jeśli to się nie stanie, przetrwa złe czasy i w zwykłej kolei spraw ludzkich musi doczekać się lepszych. (…) Rozkładowi wewnętrznemu nie dość jest opierać się choćby najenergiczniej. Należy niszczyć go w jego gniazdach pracą, przekonywaniem, miłością, cnotą publiczną i przykładem ofiarności. Dom polski ma wychowywać dzieci tak, by miały spełna woli i sił, by szukać ognisk zarazy i przeprowadzać wszędy, gdzie one się zjawią, ideową dezynfekcję. Naród musi się bronić przed epidemią moralną tak, jak społeczeństwo broni się przed fizyczną, a ponieważ zwykłe czynniki, powoływane do takiej walki w innych społeczeństwach, nie są w naszym ręku – więc obronę powinien podjąć dom”.
Czy teraz też jedyną obroną pozostał już dom?

15. Sienkiewicz był niewątpliwie jedną z wybitniejszych postaci, które położyły podwaliny dla odzyskania przez Polskę niepodległości. Stał się olbrzymem poruszającym skały. Jego głos byłby dużo cichszy, gdyby nie Nobel. Wspiął się na Parnas, zbudował sobie wysoki pulpit, z którego mógł grzmieć na cały świat i słychać było te grzmoty. Oto sztuka!
Był przedstawicielem pewnego pokolenia, wśród którego nie brakowało ludzi wybitnych, jednak osiągnął popularność i autorytet, o których inni mogli tylko marzyć.

Wszystkie informacje i cytaty pochodzą z książki: „Sienkiewicz. Żywot pisarza” Józefa Szczublewskiego, Warszawa 2006

Dziękuję mojej córce Meli za skrupulatne przepisywanie dla taty fragmentów ww. książki.

Dlaczego Henryk Sienkiewicz wielkim Polakiem był?


1. Jak większość Polaków od zawsze wiedziałem, że Henryk Sienkiewicz „wielkim pisarzem był”. Wiadomo: Trylogia, Quo vadis, nagroda Nobla, W pustyni i w puszczy, wielkie filmowe ekranizacje. W ostatnie wakacje pomyślałem, że dobrą, integracyjną, rodzinną lekturą będzie kieszonkowe, piękne wydanie „Ogniem i mieczem”, które akurat zakupiłem. Starszych wciągnie fabuła a młodsi będą usypiać przy kolejnych odsłonach kresowej epopei.

Przyznam szczerze: głośne czytanie epopei w letniej atmosferze napotykało pewne opory i ostatecznie niewiele z tego wyszło. Idąc jednak tym tropem, z tuzina książek towarzyszących mi jak zwykle na rodzinnych wakacjach (towarzyszących z oddali, gdyż od dawna nie łudzę się już, że uda się przeczytać więcej niż jedną, dwie), sięgnąłem po zakupioną w ostatniej chwili za 12 złotych na „taniej książce” biografię autora Trylogii. Postanowiłem samemu zagłębić się w życiorys wybitnego pisarza. Im dalej brnąłem przez historię jego życia, tym bardziej byłem urzeczony. Właściwie wszyscy wiemy, że pisał dla pokrzepienia serc, że dostał Nobla, a Trylogia uwodzi nawet największych troglodytów w gimnazjum czy liceum, gdy już się w nią wciągną. I tyle wiemy z grubsza. Czyli naprawdę niewiele.

Czytając biografię tego wybitnego Polaka i dowiadując się coraz więcej, nie posiadałem się z wrażenia. Czy zdajecie sobie sprawę, że Sienkiewicz był w swojej epoce pisarzem numer jeden na świecie? Nie przesadzam. Absolutny numer jeden, jeśli chodzi o nakłady i liczbę wypożyczeń w bibliotekach w Stanach Zjednoczonych i w całej Europie. W Rosji na pierwszym miejscu, a wielki Tołstoj dopiero na trzecim, we Francji 33% wszystkich czytanych książek to Sienkiewicz, tylko 8% największy pisarz ówczesnej Francji Emil Zola. Niemcy, Anglia, Skandynawia, Bałkany – wszędzie to samo. Opery, przedstawienia teatralne, ciągłe premiery oparte na jego książkach. Fani oblegający go w hotelach, na dworcach kolejowych. Kieszonkowiec zwracający portfel z przepraszającym listem, gdy tylko dowiedział się, że ten, komu go ukradł, to wielki Sienkiewicz. Nasz autor cieszył się wprost niezwykłą popularnością. Wyobraźmy sobie teraz jakiegoś polskiego współczesnego pisarza, którego książki zdobiłyby witryny wszystkich księgarń od Tokio po Los Angeles, a co drugi delikwent w tramwaju, w pociągu czy w samolocie dzierżyłby pod pachą którąś z rozchwytywanych powieści naszego współczesnego literata. A pisarz wtedy to nie to samo, co teraz. Wtedy to był guru, demiurg zbiorowej wyobraźni, ktoś więcej niż skrzyżowanie Steve’a Jobsa z Johnem Lennonem.

2. Zachwyca mnie po przeczytaniu jego biografii jednak przede wszystkim to, jak wykorzystał talent, i jak go użył do dobrych spraw, nie to jak pisał. Prus być może pisał lepiej, pod względem techniki literackiej. Sienkiewicz obmyślał całą rzecz w głowie a potem przelewał na papier, bez skreśleń wkładał do koperty, przyklejał znaczek i wysyłał do wydawcy, który drukował kolejne odcinki w gazecie. Trudne do wyobrażenia. Nie dziwi, że nie cyzelował każdego zdania, wyrazu niemalże, jak robią czeladnicy literatury współcześnie. Nie miał na to zwyczajnie czasu. Nasz noblista był też być może zbyt kwiecisty, egzaltowany. Już wtedy mu to wypominano, a co dopiero teraz w epoce stylu oszczędnego, bez przysłówków, długich opisów, na które nikt nie ma cierpliwości, bo wszyscy pędzą. Co z tego? Jeśli czytały go miliony. Tak, miliooooony. Bo wzruszał ich do łez, bo dawał nadzieję, bo odpoczywali przy lekturze, czuli się dowartościowani. Bo dał im bohaterów, którzy porywają, są szlachetni i odważni a jednocześnie bardzo ludzcy. Mówiono, że każdy ojciec chciał, aby jego syn wzorował się na bohaterach Trylogii.

Gdy Sienkiewicz objeżdżał trzy zabory z prelekcjami i odczytami tysiące chłopów podchodziło i mówiło mu „Panie Sienkiewicz, pan z nas zrobił Polaków”. Zrobił Polaków z kilkunastu milionów chłopów. Niepiśmiennych, oni wysłuchiwali Trylogii czasami odczytywanej z ambony po niedzielnej sumie.

3. Co jeszcze szczególnie uderzyło mnie w jego historii? To, że poszedł za swoją głęboką intuicją. (A’propos: Duch Św. zazwyczaj przemawia przez dobre natchnienia). Sienkiewicz najpierw porzucił wydział medyczny uniwersytetu, by oddać się pisaniu. Potem, gdy zaczynał myśleć o powieści z czasów rebelii kozackiej, przyszłego „Ogniem i mieczem”, krytyka w Polsce i Europie obwieściła koniec powieści historycznej. Ni mniej ni więcej ogłoszono, że ten rodzaj literacki jest już passé. On nie przejął się tym wcale, usłyszał w sobie szept, pomysł i za nim poszedł. Zresztą nigdy nie przejmował się opinią ludzką, krytykami. I dobrze, bo mógłby zwariować. Wyobrażacie sobie, co by się stało, gdyby zlekceważył ten głos wewnętrzny? Gdyby posłuchał krytyków i rzesz życzliwych, aby dał spokój i pomyślał o kolejnych „Szkicach węglem”. Zapewne nie byłoby noblisty! Nie byłoby milionów uszlachetnionych przez jego dzieło i podźwigniętych z kolan ludzi.

4. Był człowiekiem obdarzonym fantazją, wielkim podróżnikiem, zapalonym myśliwym. Jako młody człowiek z grupą przyjaciół wyjechał do Stanów Zjednoczonych, w których spędził dwa lata i w których zakochał się (szczególnie w Kalifornii). Warto zacytować jedno z jego wielu spostrzeżeń z 1876 r.: „Amerykanie są tak dzielni ludzie, tyle mają lojalności, prawości i cnót prawie niepojętych u nas, że przyzwyczaiwszy się do ich szorstkości, niepodobna się po prostu w nich nie rozkochać, a zarazem nie dojść do wcale nie egzaltowanego przekonania, jak nasza Europa się zestarzała, spodlała, zniewieściała i wyrodziła”.

To uczucie do Stanów zostało odwzajemnione po latach. Jak pisze jego biograf: „Najsławniejsze nazwiska obecne w życiu kulturalnym Stanów Zjednoczonych to nazwiska polskie: pianista Paderewski, Jan Reszke – tenor operowy, Modrzejewska na scenie dramatycznej, Sienkiewicz – autor powieści o Neronie. Modrzejewska w liście pisze, że Amerykanie „są kompletnie na tym punkcie zwariowani” i po prostu „jedni drugich napędzają do czytania Sienkiewicza”.”

Na dowód, że Helena Modrzejewska nie przesadzała zacytujmy fragment wiersza o Sienkiewiczu z jednej z nowojorskich gazet:

„(…) W stanie Michigan czytelniczki
I czytelnicy – innej książki
Niż Sienkiewicza nie uznają.
W Illinois i Marylandzie
Nie sięgnie nikt po nic innego
Oprócz Quo vadis? wspaniałego.
Ohio, Massachusetts, Pen –
sylwania, Missisipi, Ten –
nessee i Luizjana,
Wisconsin, Teksas, Waszyngton,
Północna Karolina, Oregon,
Wirginia i Montana,
I Delaware, i Idaho,
Columbia, Meksyk Nowy,
Nebrasca, Maine, Missouri też,
Rhode Island, Kalifornia,
Connecticut, no i Floryda -
Wszystkie jak jeden, nasze stany
Ogarnął polski szał”.

5. Zyskał sławę i szacunek na całym świecie, wśród ludzi prostych, ale i intelektualistów, innych pisarzy i wybitnych osobistości swego czasu.

Lew Tołstoj pisał do swojej żony: „Cały wieczór czytaliśmy głośno – czytałem ja – Połanieckich z prawdziwą przyjemnością. Świetny to pisarz, szlachetny, mądry, opisujący co prawda tylko życie warstw wykształconych, lecz we wszystkich jego przejawach, nie zaś wyłącznie nihilistów, felczerów i studentów, jak czynią to nasi pisarze”.

Zapytany przez dziennikarza Mark Twain powiedział o Sienkiewiczu: „Jestem w nim zakochany. Mam młode serce w starym ciele, a gdy czytam jego znakomite epopeje, wciąż mi bije serce zachwytem. Cóż to za cudowna rzecz: Quo vadis! Teraz dopiero czytałem to dzieło po raz pierwszy. Jestem nim zachwycony. Córka moja, miss Klara, czytała mi także ustępy z waszego Mickiewicza. To kolos! Gdyby polskie piśmiennictwo miało tylko Sienkiewicza i Mickiewicza, już byłoby wielkim.

Z Francji pisała córka pewnego ministra francuskiego: „Żadna książka żadnego autora francuskiego nie miała u nas takiej wziętości jak Quo vadis; w przeciągu dziesięciu miesięcy rozeszło się jej 269 wydań, co znaczy, że czytało ją około miliona osób. Gorączkowy zapał ogarniał wszystkich czytelników; jeden z krytyków nazwał ten kult Sienkiewiczowski u nas . O powieści Sienkiewicza rozmawiano nawet w najmniejszych zapadłych mieścinach na prowincji. W salonach wieszano obrazy z wizerunkami Winicjusza, Ligii i Petroniusza. Sienkiewicz przewyższał w popularności swej wszystkich współczesnych autorów francuskich”.

Pozostając na chwilę przy Francji. W restauracji w Paryżu student polski obelżywie wyrażał się o Sienkiewiczu, drugi student polski uderzył lżącego. Zajście skończyło się pojedynkiem, śmierć poniósł obrońca pisarza.

Można wręcz mówić o sienkiewiczomanii. Na torach wyścigowych Europy wiele koni nosiło takie nazwy jak: Ursus, Winicjusz, Ligia, Quo vadis. Imiona, nazwiska i nazwy z powieści rozpowszechniają się w handlu na etykietach mnóstwa towarów, znajdą się na domach, pensjonatach, jachtach.

6. Stopniowo i bezapelacyjnie wyrósł na główny autorytet polski, prawdziwego przewodnika narodu. W 1905 r. narasta wrzenie w zaborze rosyjskim. Gdy w Warszawie dochodzi do rozpaczliwego zamętu, trwają „tłumne i pijane wolnością manifestacje, jakich stolica jeszcze nie miała”, gdy dwustu ludzi po jednej z manifestacji ginie od kul wojsk carskich, Sienkiewicz przemawia do tłumu 5 listopada 1905 r. w Warszawie z balkonu domu w Alejach Ujazdowskich, aby uspokoić nastroje. Przywódca Narodowej Demokracji Roman Dmowski poprosił go o to, gdy narodowi demokraci dla uspokojenia nastrojów zwołali wielką demonstrację, pochód przez miasto. Sienkiewicz wywiązuje się z tej misji wspaniale. Ludzie go słuchają, nad emocjami bierze górę rozsądek. Szkoda polskiej krwi, jeszcze będzie potrzebna, gdy jej przelanie na coś się ojczyźnie przyda.
c.d.n.