Oto fragment maila, jaki otrzymałem od kolegi-czterdziestolatka:
„W moim życiu w ostatnich dniach dzieją się rzeczy budzące zdumienie.
Dzisiaj rano tuż po skręcie z Bronowskiej w Wał Miedzeszyński, gdy tylko
zdążyłem się rozpędzić, zatrzymała mnie policja. Młoda policjantka podeszła z
gracją i gdy otworzyłem szybę, ujęła mnie delikatnie za rękę, spojrzała w oczy,
po czym spytała, czy w tych dniach nie skończyłem przypadkiem czterdziestu lat.
Odpowiedziałem, nie kryjąc zdziwienia, że i owszem, właśnie takie wydarzenie
miało miejsce w moim życiu. Wtedy ona pogładziła mnie po skroni, sprawdziła
puls i powiedziała, abym więcej się nie denerwował, bo to szkodliwe dla
zdrowia. Że to piękny wiek, jestem już taki dojrzały i tacy obywatele są bardzo
potrzebni, aby kraj rozwijał się jak należy. Po chwili dodała, że puszcza mnie
wolno, takie ma osobiste postanowienie, ale i instrukcje z góry. Podobno -
wyszeptała – wszystko przez jakiegoś zrozpaczonego czterdziestolatka, który
wysyła dziwne listy, zaprasza na imprezę, na której ma go nie być, sugeruje
przyjście w tenisówkach, ale nie adidasach, grozi śmiercią ze śmiechu etc.
Biedaczek, więc pan niech się nie stresuje. Cała policja jest już postawiona w
stan najwyższej gotowości, aby prowadzić akcję polegającą na zatrzymywaniu
kierowców w podejrzanym wieku wskazującym na Smugę Cienia i pocieszaniu ich. To
powiedziawszy, wręczyła mi goździk, paczkę gum miętowych i pożegnała szerokim
uśmiechem. Odjechałem zupełnie zbaraniały.
Byłem tak poruszony tą sytuacją, że zatrzymałem się na stacji benzynowej BP
(tuż za zjazdem z Trasy Siekierkowskiej, przy Wale Miedzeszyńskim, wiecie
gdzie). Uznałem, że małe espresso dobrze mi zrobi. Gdy tylko usiadłem przy
stoliku, zanurzając wyschnięte usta w czarnym nektarze, otoczył mnie wianuszek
pracowników stacji w charakterystycznych zielonych ubraniach. Odśpiewali gremialnie
„sto lat”, budząc prawdziwą konsternację pozostałych klientów, po czym wręczyli
mi bon na następne tankowanie za dwa razy więcej punktów Payback. Cholera wie,
na co mogę je wymienić? To jednak nie koniec. Po chwili na czoło przecisnął się
mężczyzna około pięćdziesiątki, nieco łysawy, o ogorzałej twarzy i z godnym
wąsem, jak się potem okazało kierownik stacji. Odchrząknąwszy, przeciągnął
dłonią po łysinie i resztce włosów i powiedział: „My wszyscy uważamy, że
czterdziestka to piękny wiek”. Inni w tym czasie kiwali znacząco głowami.
„Prosimy, aby zachował pan zimną krew. Jeszcze wiele przed panem. Jeśli to panu
pomoże, w całej sieci stacji BP, od dzisiaj jedno espresso dziennie może pan
otrzymać gratis, jak również bon na podwójną ilość punktów za następne
tankowanie.”
Nie słuchałem dalej, złapałem się za głowę i wybiegłem poruszony.
Potem było jak u Hitchocka. Napięcie tylko rosło. Nie chcę już nawet
opowiadać, co działo się, gdy dotarłem do pracy, udałem się na lunch czy potem
do sklepu w Złotych Tarasach. Wieczorem zupełnie już wykończony tymi wszystkimi
niespodziewanymi przeżyciami, siedziałem z tępym wzrokiem na kanapie, bojąc się
włączyć telewizor. Do lodówki też wolałem nie zaglądać. Na wszelki wypadek…”
Takie to przygody miewają moi koledzy. Cóż powiedzieć? - Stary, nie
przejmuj się, policjantka miała rację - czterdziestka to nie koniec świata.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz