Dzień Ojca!
Dzisiaj podobno jest, w pakiecie z ostatnim dniem szkoły.
Piękna sprawa być ojcem. Zgadzasz
się? Ojcostwo to wspaniała misja, nadająca sens życiu, tak bardzo
odpowiedzialna, czyniąca z chłopca mężczyznę. Dałeś życie, zostałeś współpracownikiem
Najwyższego w powołaniu do życia już na zawsze innej istoty ludzkiej. Czy to nie
sprawia, że robisz wielkie oczy, że odbiera ci mowę, że stajesz w jakiejś
postawie respektu do rzeczywistości, która nas przerasta? Czy to nie zaskakujące,
że widzisz swoje cechy, pragnienia, upodobania albo uprzedzenia w tym młodym
człowieku? Bo po kim on to ma?
Czy nie kręci cię to, że dla
swojej córeczki księżniczki jesteś królem, a dla synka idolem? Oczywiście tylko
do pewnego momentu, za chwilę zaczną dorastać i podważać wszystko co mówisz i
robisz. Ty powiesz „A”, to oni „B”, tak to już jest na tym najdoskonalszym z
niedoskonałych światów.
Usłyszałem kiedyś, że ojcostwo
jest największą karierą mężczyzny. Bardzo mi się spodobało to sformułowanie. Nie
jest to kariera łatwa, czasami a może nawet często trudna, o wiele trudniejsza
niż sukcesy w wielu korporacjach. Czy jednak jest to najważniejsza misja dla
nas, ojców XXI wieku, w kraju nad Wisłą? Czy wielu pnących się po szczeblach
awansu menadżerów, zdolnych profesjonalistów, lekarzy, prawników jest jednocześnie
tak dobrymi ojcami, jakimi mogliby być? Ilu ojców nie ma czasu dla swoich
dzieci, rzuca zwitkami banknotów aby się od nich odczepiły? Aby pozwoliły na spokojne
realizowanie ich męskich pasji. Piwo z kolegami, rower z kolegami, pobiegane, siłownia,
poimprezowane. Może przesadzam, wszystko da się pogodzić. Ależ oczywiście,
jeśli stawia się priorytety.
Rośnie nam pokolenie ludzi okaleczonych,
poobijanych, pozbawionych ojcowskiej uwagi i troski. W kraju nad Wisłą. Tu nie
przesadzam, niestety. Zerknijcie na korytarze szpitali psychiatrycznych, statystyki
policyjne odtruć alkoholowych wśród młodzieży albo w smartfony waszych pociech.
I nie chodzi tylko o uwagę wobec
swoich dzieci, ale bycie ojcem, postawa ojcowska implikuje przecież troskę o innych
też, o inne dzieci, o świat, o przyszłość, o ciągłość, o kontynuację. O wielki
świat i mały świat wokół nas.
Myślę sobie, że gdyby ojcowie
byli trochę bardziej ojcami, trochę bardziej się poczuwali do swojej wielkiej
misji, świat byłby lepszy.
A na osłodę tej nieco gorzkiej refleksji
poniżej mój subiektywny ranking filmów ojcowskich:
Życie jest piękne – reż. Roberto
Benigni, ojciec i syn w obozie koncentracyjnym a wcześniej piękno życia
rodzinnego i miłości, śmiech i łzy, poruszające.
Droga – Cormac McCarthy autor. Ojciec
ucieka z synem przez apokaliptyczny świat pełen złych ludzi. Ja czytałem książkę,
jest też film ale nie oglądałem, może być straszny, bo książka jest straszna
ale warto na pewno przeczytać książkę i wytrwać do jej końca. Zwieńczenie tej opowieści
wskaże ci, czym jest powołanie ojcowskie, po co jesteś ojcem!
Iniemamocni – genialna kreskówka,
rodzina superbohaterów, świetny scenariusz, cięte dialogi, przesłanie i klisze
z Bondów, Mission Impossible itp. Wyśmienita zabawa dla całej rodziny!
Iniemamocni 2 – to samo co
jedynka ale trochę inaczej. Praca jest ale dla Elastyny, pan Iniemamocny musi zostać
w domu i ogarniać dzieci. Wiele autentyzmu psychologicznego postaci, naprawdę
utalentowane głowy pracowały nad tym filmem.
W pogoni za szczęściem – w roli
głównej Will Smith, klasyk i hit, czułość i opiekuńczość ojcowska a jednocześnie
opowieść o tym jak trzeba walczyć, jak można pracować, jak dążyć do celów, nie
zrażać się, mając w głowie wielką motywację.
Ukryte piękno – jeszcze raz Will
Smith, tym razem wypalony, cały w kawałkach po śmierci dziecka. Dobrze
zrobione, ciekawy pomysł, wzruszające. Will gra fenomenalnie, pozostała obsada
też zjawiskowa.
Gran Torino – Clint Eastwood, wielki
film, o postawie ojcowskiej nawet gdy spartoliło się wychowanie swoich dzieci,
o czymś więcej też, o odpowiedzialności, ofierze, relacjach, no i
charyzmatyczny, plwający Clint ze spluwą i o polsko brzmiącym nazwisku
Kowalsky.
Przemytnik – znowu Eastwood, stary
człowiek i pojednanie z najbliższymi, sporo przekleństw i męskiej szorstkości,
od nastolatków wzwyż.
Czego pragną kobiety – Mel Gibson
w komedii, nie pamiętam za dobrze już treści ale dobrze pamiętam jak główny
bohater, typowy rozwodnik po przejściach, nie interesujący się swoimi dziećmi
tylko kobietami, walczy jakoś tam o swoją córkę. Wyglądało na to jakby Mel
dołożył niektóre sceny i dialogi do scenariusza, ale dobre i to.
Patriota – Mel Gibson tym razem chcąc
ocalić rodzinę musi zaangażować się w ocalanie świata. Przesłanie wciąż aktualne.
Sporo krwi. Fajne sceny: Mel śpi z dziećmi, syn Mela je jabłko tak samo jak
ojciec, itd.
Okup - znowu Gibson
jako ojciec walczący z porywaczem syna, dobra sensacja.
Uprowadzona – tym razem Liam Neeson nie ma litości dla porywaczy córki. Dla ludzi o mocnych nerwach. Brutalne.
Family Man – rzecz o rodzinie, o
tym, że decyzja rodzi decyzje, że mając dzieci ma się mniej garniturów i są one
tańsze. Nicolas Cage rozśmiesza do łez, wiele kultowych już scen.
To wspaniałe życie – film Franka
Capry z 1946 roku. Klasyk. Genialny. Scenarzyści Family Mana zerżnęli pomysł na
fabułę ale a rebours. To nic, oba filmy są świetne. Ten też właściwie o
wyborach ale bycie ojcem jest wyborem, czyż nie?
Poznaj mojego tatę - Robert de Niro contra Ben Stiller, teść
obcinający kandydata na zięcia, pouczające dla ojców córek na wydaniu. Wiele
dobrych gagów, kilka rubasznych, jak to w amerykańskiej komedii.
Father Stu - Mark
Wahlberg jako szalony bokser a Gibson w roli jego zapuszczonego ojca. Nie jest
to przykład ojcostwa do naśladowania choć w końcowych scenach Mel staje na
wysokości zadania. Walczymy do samej śmierci, pamiętajcie. Opowiedziana historia
natomiast świetna.
Tak to się robi teraz – z początku może nawet niesmaczna komedia, potem poruszający melodramat, o tym, że swoje dziecko najlepiej zrozumie rodzic, że w imię dobra dziecka, trzeba odważyć się oświadczyć, wreszcie do jasnej cholery, jego matce. Do tego Jenifer Aniston i Jason Bateman. Więcej tutaj: https://zbigniewkorba.blogspot.com/2013/12/moj-maz-nie-jest-moze-idealny-ale.html